Nie chciała mi zdradzić tajemnicy

– Czemu brat Jacka nie może być drużbą? – zapytałam nieco zdenerwowana, kiedy Ada, moja siostra, która miała wziąć ślub za tydzień, powiedziała mi, że drużbę jej przyszłego męża spotkam dopiero na dzień przed ślubem.

– Ponieważ Marek przynosi na weselach ogromnego pecha. Był świadkiem u trzech swoich kumpli i żadne z tych małżeństw nie przetrwało nawet dwunastu miesięcy. Nie zamierzam narażać się na takie ryzyko. Powiedziałam Jackowi, że albo wybierze kogoś innego na świadka, albo będziemy dalej żyć na kocią łapę.

Naprawdę nie chciałam, żeby związkowi mojej siostry cokolwiek miało zagrażać, ale... musimy być szczerzy – nie znosiłam mężczyzn i sama idea tego, że muszę spędzić wieczór z kimś, kogo nie znam, sprawiała, że czułam się źle. To Michał jest odpowiedzialny za to, że mam teraz takie podejście.

Poznałam go po serii niepowodzeń miłosnych. Wydawał się być przyjazny, uprzejmy, odpowiedzialny. Po prostu... normalny. Bez namysłu rzuciłam się w wir tej miłości. Ale kiedy tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży, Michał zniknął. Tak więc teraz mam swojego ukochanego synka, który ma sześć lat, a także ranę, która powoduje, że na mężczyzn reaguję alergią.

Dzień przed ślubem moja siostra zabrała mnie do kawiarni na deser. Patrzyła na mnie z powagą.

– Śniło mi się coś – rzekła nagle.

Od razu oblał mnie zimny pot. Te przeczucia Ady. Była niesamowicie przesądna, wszędzie dostrzegała jakieś omeny. Co tym razem „przepowiedział” jej los?

– Myślisz o przesunięciu terminu ślubu? – zapytałam delikatnie.

– Ależ skąd – odparła machając ręką. – Ze ślubem jest wszystko w porządku. Wenus w koniunkcji z Jowiszem zapewnia dobrą atmosferę.

– Rozumiem – odetchnęłam z ulgą. – Więc o czym był twój sen?

Zamyśliła się.

– O tobie i drużbie Jacka.

– Ada! – powiedziałam z nieukrywanym rozczarowaniem i strachem. W odpowiedzi ścisnęła mocno moją dłoń.

– Kasiu, zrozum. Zdaję sobie sprawę, że nie przywiązujesz wagi do moich przeczuć, ale dziś musisz mi uwierzyć, że to jest twoja okazja. Przyrzeknij, że mu ją podarujesz...

– W porządku, rozumiem – przerwałam jej. – Więc nie powinnam na niego warczeć, powinnam się uśmiechać i nie opuszczać pokoju, kiedy zostaniemy sam na sam...

– Tak. Pogadaj z nim. Daj mu tę możliwość, pozwól mu się jakoś zaprezentować.

Cóż, przecież nie oczekiwała ode mnie, żebym natychmiast za niego poszła za mąż...

– Dobrze. Zrobię to wyłącznie dla ciebie!

Wrobiła mnie w to

Przypuszczałam, że po wszystkich tych przepowiedniach Ady, była świadoma tego, co mnie spotka. Jednakże, kiedy następnego dnia ujrzałam mężczyznę rozmawiającego z moim synkiem w naszym rodzinnym domu, zamurowało mnie. To był Michał.

„Ada! – pomyślałam, zamykając na moment powieki – Nie daruję ci tego, w życiu!”. Nie widziałam go niemalże 7 lat. Dorósł. Już nie był tym chłopakiem, którego pamiętałam. Kiedy mnie dostrzegł – wstał i zaczerwienił się. I słusznie. Wstyd powinien go zżerać.

– Tomku, pójdź do babci. Tam na pewno dostaniesz ciastko – powiedziałam do mojego syna, który trzymał w rękach nowy, zabawkowy samochód strażacki. Prawdopodobnie prezent od jego nieodpowiedzialnego i tchórzliwego ojca.

– Przyznałeś mu się, kim dla niego jesteś? – zapytałam wściekle, kiedy Tomek pobiegł do kuchni.

– Nie, oczywiście, że nie – odpowiedział cicho. – Nie uważam, żebym miał do tego prawo. Wyglądasz prześlicznie...

– Jak śmiesz mówić mi coś takiego?

– Kasiu...

– Zacznijmy od pewnych ustaleń. Pomimo że jesteś świadkiem na ślubie Jacka, a nie powinno tak być, bo wcale go nie znasz. Jak się domyślam, moja siostra znów sobie coś wymyśliła pod wpływem jakieś wizji, ale to nie oznacza, że musimy obydwoje tańczyć do jej melodii.

– Kasiu...

– Nie przerywaj mi. Nie zamierzam robić scen, ale zachowajmy formalny ton naszych relacji. I masz rację, nie masz żadnych praw do Tomka.

I wyszłam, bo gdybym pozostała tam choćby minutę dłużej, pewnie nie mogłabym powstrzymać łez i zrobiłabym awanturę. Obiad z rodzeństwem, przy którym obecny był Michał, nie odbył się w zbyt przyjemnej atmosferze. Ada, przebiegła jak zawsze, sprytnie sterowała rozmową tak, abym dowiedziała się jak najwięcej o moim byłym partnerze.

Wszystko mu się układało

Nie jest żonaty, nie ma też narzeczonej. Niedawno podjął decyzję o powrocie na stałe do swojego rodzinnego miasta. Chciałby założyć rodzinę... Gdy to mówił, patrzył na mnie i na pewno był przekonany, że doskonale wiem, co ma na myśli. Przebiegły facet. Uniknął nocnych pobudek, zmiany pieluch i trudnego okresu, kiedy dziecko ma trzy lata. Wrócił, kiedy maluch był już wychowany. Poczułam, jak mnie zalewa złość. W końcu oznajmiłam, że muszę wracać do domu, bo Tomek musi iść spać.

Michał zasugerował, że nas podwiezie, ale nawet nie miałam zamiaru odpowiedzieć na tę ofertę. Moi rodzice patrzyli na nas z przygnębieniem. Czułam się zdradzona – w końcu wiedzieli, że zostawił mnie w ciąży. Czemu więc, zamiast nie wpuszczać go do domu, zachowywali się tak, jakby to ja zniszczyła naszą relację i odebrała Tomkowi ojca?

– Wiesz, Kasiu, nikt nie jest idealny – powiedziała moja mama, kiedy żegnała nas przed drzwiami domu. – Ludzie uczą się na błędach, które sami popełniają. Czasem musimy dać im kolejną szansę.

– O czym ty mówisz, mamo? – zapytałam cicho.

– Ja tylko pragnę, abyś była szczęśliwa. Zastanów się, co mówi twoje serce. Kiedyś go naprawdę kochałaś. A przecież Tomek potrzebuje ojca.

Całą noc nie mogłam zmrużyć oka. W moim umyśle i sercu szalało tornado myśli i emocji. Przed oczami miałam obraz uśmiechniętej buźki mojego syna, który z zafascynowaniem słuchał, jak Michał opowiada o koniach, na których jeździ, i psach, które hasają po ogrodzie jego domu. Ludzie rzadko kiedy pozostają tacy sami przez wiele lat. Dojrzewają. Czy byłabym w stanie odpuścić, zapomnieć?

Kiedy słońce zaczęło wschodzić, zdecydowałam, że dam Michałowi kolejną szansę. Tomek naprawdę potrzebował swojego taty, nie mogłam go karać za błędy jego rodziców. Przecież nie musimy być małżeństwem, nie musimy mieszkać razem, nie musimy nawet mieć żadnej bliskiej relacji. Po prostu pozwolę Michałowi być ojcem Tomka – takim, który stara się na nowo nawiązać kontakt i zbudować coś z własnym synem. To powinno wystarczyć. Naturalnie, musiałam również przestać traktować Michała jak przeciwnika i podchodzić do niego z wrogością, ale czego by się nie zrobiło dla swojego dziecka...

Dobrze radził sobie w roli ojca

Okazało się, że to był świetny pomysł. Spotykał się z Tomkiem prawie każdego dnia. Brał go na przejażdżki konne, na pływanie, czy do swojego mieszkania, żeby mógł bawić się z jego psami. Tomek pokochał swojego ojca bez reszty. Zauważyłam też, że i Michał ma do niego ogromne uczucie i dosłownie nie widzi poza nim świata.

Bywało, że gdy uśpiłam Tomka, Michał zostawał ze mną, żeby jeszcze trochę posiedzieć. Rozmawialiśmy na wszelkie tematy, ale nigdy o tym, co wydarzyło się między nami. Wiedziałam, że Michał oddalił się, ponieważ obawiał się, że dziecko zabierze mu możliwość spełnienia marzeń. Przed nim czekały podróże, rozwijanie kariery...

Któregoś dnia wspomniał, że zdobył wszystko, czego pragnął, ale nie przyniosło mu to szczęścia. Powiedział, że zrozumienie, dlaczego tak się stało, i czego mu w życiu brakuje, zajęło mu sporo czasu. Patrzył na mnie wtedy wymownie, ale ja zmieniłam temat. Nie byłam jeszcze gotowa przejść nad tym do porządku dziennego, wszystkie te emocje nadal były we mnie zbyt żywe. Z biegiem czasu jednak zaczęłam czuć się z nim tak dobrze, jak dawniej...

Niespodziewanie, po upływie trzech miesięcy, mój mały syn zadał mi pytanie, czemu nie mieszkamy razem z tatą. Michał, który był z nami przy stole, rzucił na mnie zaciekawione spojrzenie. Wtedy zauważyłam, jak bardzo są do siebie podobni. To uczucie mocno ścisnęło mi serce.

– Tak, właśnie – odezwał się Michał – czemu nie żyjemy razem?

– Przecież wszyscy tatusiowie mieszkają z własnymi dziećmi – dodał do tego Tomek.

Nie potrafiłam znaleźć słów, które mogłabym wymówić na oczach dziecka. Dwaj najważniejsi mężczyźni w moim życiu patrzyli na mnie, oczekując odpowiedzi. Zdałam sobie sprawę, że wpadłam w pułapkę. Przypomniałam sobie, że zawsze mówiłam, że Michał jest jak buldog – kiedy czegoś chce, łapie to i nie odpuści, dopóki tego nie dostanie. I nagle zdałam sobie sprawę, że... ja też tego pragnę!

Być może nie było to z mojej strony nic mądrego, że pozwoliłam, aby całe przeszłe zło w moim sercu zatarło się z czasem. Ale być może jestem wystarczająco bystra, aby pozwolić, żeby czas napisał dla nas zupełnie nowy rozdział i otworzył przed nami przyszłość? Od czterech lat jestem po ślubie z Michałem. Głęboko wierzę, że każdy zasługuje na kolejną szansę! Włączając mnie!