„Siostra zdradziła męża, żeby ratować ich małżeństwo. Nie wiedziała, że jest pionkiem w jakiejś chorej gierce”
„– Jeszcze będziesz moja, ale teraz już na moich warunkach. I wtedy pożałujesz, że nie zgodziłaś się od razu – powiedział Leszek. Basia powtórzyła mi te słowa, dodając, że traktuje je jako bajdurzenie. Naiwnie pokiwałam głową”.
- Wanda, 40 lat
Moja siostra Barbara była piękną kobietą – z tych, za którymi mężczyźni oglądają się na ulicy. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego takie jak ona, mając tyle możliwości, tak często wybierają źle. Basia odrzuciła tuzin cudownych chłopaków i pokochała Mariusza – dobrego człowieka z tysiącem problemów. Był wojskowym, pracował w jakiejś bardzo poważnej i częściowo tajnej instytucji, dobrze zarabiał. Niestety, miał skłonność do uzależnień.
Musieli to ratować
Grał w kasynie, w pokera, na automatach. Kiedy przegrywał, ukrywał to przed Baśką, a w dniu wypłaty i tak przynosił pieniądze do domu. Moja siostra nie miała pojęcia, że pochodzą z kredytów, a Mariusz zadłuża się coraz bardziej. Widziała natomiast, że pije. Nie był typem alkoholika, który po wódce bije i demoluje dom. Pił cicho i zadłużał się po cichu – aż do kiedy do drzwi domu zaczęli pukać komornicy, a Mariusz uznał, że picie jest ważniejsze od pracy.
Basia podjęła walkę o ratowanie Mariusza i ich związku. To trwało kilka lat, ale w końcu, w następstwie rozmaitych terapii, Mariusz zerwał ze swoimi demonami. Przestał pić, a wszelkie formy hazardu zaczął omijać szerokim łukiem. Kiedyś podczas spotkania na naszej działce mój mąż zostawił na stole pustą butelkę piwa – bezalkoholowego. Basia zrobiła nam awanturę.
– On nie może nawet patrzeć, jak ktoś pije! Nie chodzi nawet do kiosku, bo tam jest lotto i zdrapki! Nie mamy w domu już nawet kart do pasjansa… Zrozumcie – to nie są żarty. To jest walka o życie i wystarczy jeden drobny błąd, żeby wszystko przepadło. A jeśli raz się nie stawi w biurze – więcej nie dostanie pracy.
Potraktowaliśmy to poważnie i szczerze kibicowaliśmy Mariuszowi.
Daleki kuzyn chciał uwieść Basię
Właśnie w tym czasie w życiu Basi i Mariusza pojawił się Leszek… Był dalekim kuzynem Mariusza, mniej więcej dwadzieścia lat od niego młodszym. Wyrzucono go ze studiów i miał chyba nadzieję, że kuzyn załatwi mu po znajomości jakąś wygodną posadkę. Basia bardzo podobała się Leszkowi. Albo raczej podobała mu się myśl, że mógłby uwieść żonę starszego kuzyna… Zaczął jej czynić rozmaite propozycje, pozwalał sobie na zbyt śmiałe słowa i gesty. Oczywiście, ona nie była tym zainteresowana, a że była dużo starsza, z początku traktowała to z pobłażaniem – jako szczeniackie zauroczenie, które czasem przydarza się młodym mężczyznom. Mariuszowi niczego nie powiedziała, bojąc się, że mógłby dać kuzynowi po pysku. Postanowiła poczekać, aż Leszkowi się znudzi.
Ale Leszek nie zamierzał odpuścić. Stawał się coraz bardziej natrętny. Nachodził ją i gnębił telefonami. Basia przestała być wyrozumiała, zaczęła grozić policją. Wtedy Leszek się wycofał. Przestał się narzucać, ale powiedział Basi coś zdumiewającego.
– Jeszcze będziesz moja, ale teraz już na moich warunkach. I wtedy pożałujesz, że nie zgodziłaś się od razu.
Basia powtórzyła mi te słowa, dodając, że traktuje je jako bajdurzenie napalonego gówniarza. Naiwnie pokiwałam głową. Leszek tymczasem zniknął. Basia miała nadzieję, że już się więcej nie pojawi.
Leszek miał swój podły plan
Pewnego dnia Mariusz nie wrócił z pracy o czasie. Zjawił się dopiero w środku nocy i był kompletnie pijany. Sąsiadka twierdziła, że „ten kolega” przyprowadził go pod dom. Basia była załamana. Z wielkim trudem postawiła Mariusza na nogi i następnego dnia sama zawiozła go do biura na dyżur. Mariusz przysięgał, że nie wie, co się stało, i że już nigdy więcej, ale Basia miała jak najgorsze przeczucia…
Kiedy wróciła do domu, pod drzwiami czekał już na nią Leszek. Nie ukrywał, że to on doprowadził Mariusza do takiego stanu. Jak się potem okazało – codziennie od miesiąca czekał na mojego szwagra pod biurem i zapraszał na wódkę. W końcu Mariusz nie wytrzymał – poszli do knajpy, ale upił się tylko Mariusz.
Leszek położył przed Basią kserokopię dokumentu, którego wygląd od razu zmroził jej krew w żyłach. Oświadczył, że oryginał i pozostałe kopie ma schowane w bezpiecznym miejscu… To było pismo do dowództwa instytucji, w której pracował Mariusz. W tym piśmie, napisanym na służbowym papierze, z podpisem Mariusza i jego służbową pieczątką, Mariusz oskarżał swoich przełożonych o malwersacje z wykorzystaniem wojskowych pieniędzy i przyznawał się do udziału. Basia w lot zrozumiała skalę niebezpieczeństwa. Może Mariusz zdołałby się z tego wytłumaczyć, ale w każdym przypadku upublicznienie tego donosu oznaczało dla niego koniec kariery w wojsku. To z kolei było równoznaczne z powrotem do picia i powolną destrukcją.
Szantażował Basię
Zapytała Leszka, czego chce za zniszczenie nieszczęsnego dokumentu. Oświadczył, że tego, czego chciał zawsze, bo ją kocha i jej pożąda. Chce spełnić swoje pragnienie. Kiedy to się stanie, na jej oczach zniszczy ów donos i nigdy więcej nie pojawi się już w ich życiu.
Moja siostra nigdy nie zdradzała swojego męża. Teraz jednak zgodziła się na warunki szantażysty, żeby ratować Mariusza i ich małżeństwo. Pojechali do mieszkania, które wynajmował Leszek. Kiedy już było po wszystkim, Leszek wyciągnął z szafy oryginał pisma wraz z kilkoma kopiami, podarł je, a resztki podpalił w umywalce. Basia szybko pojechała do domu, żeby wziąć prysznic. Wierzyła, że ten koszmar się skończył. Niestety, to był dopiero początek. Leszek oszukał Basię. Miał jeszcze kilka oryginałów z podpisami Mariusza, który po pijanemu nie miał pojęcia, co podpisuje.
Już po kilku dniach Leszek zażądał powtórki. A potem jeszcze jednej i kolejnej. Basia była bliska obłędu, ale przekroczyła już granicę, za którą nie było odwrotu. Wykonywała polecenia szantażysty, licząc na to, że podpisane donosy któregoś dnia się skończą.
Gdyby Leszkowi chodziło tylko o seks z niedostępną dla niego kobietą, można by to wszystko zaliczyć do kategorii podłości z pożądania – takie rzeczy zdarzają się ludziom. Ale seks był dla niego dopiero środkiem do celu, nie celem samym w sobie.
Któregoś dnia Mariusz znalazł za wycieraczką samochodu dziwne zdjęcie swojej żony i zaproszenie do mieszkania Leszka. Kiedy tam poszedł, drzwi były otwarte, a w drzwiach sterczała kartka z prośbą, żeby wszedł do środka. W sypialni Mariusz zobaczył Basię i Leszka.
Leszkowi wcale nie chodziło o seks z moją siostrą – to była tylko dodatkowa atrakcja. Największą satysfakcją miało być poniżenie Mariusza i zniszczenie ich małżeństwa. Leszek był cwaną kanalią, ale tego dnia popełnił głupi, w zasadzie dziecinny błąd.
Tragiczny finał
Nie przewidział, że Mariusz, którego miał jedynie za żałosnego alkoholika, nie wiedział jednak, że wojsku przechodzi regularne szkolenia ze sztuk walki. Jednym ciosem powalił cwaniaczka i skutecznie go unieruchomił. Spojrzał na przerażoną żonę i zapytał:
– Dlaczego mi to zrobiłaś? – łkał.
– Dla ciebie, to wszystko było dla ciebie – krzyknęła Basia, ale wiedziała, że nic już nie będzie takie samo.
Ta historia odcisnęła ogromne piętno na wszystkich, a najbardziej na mojej siostrze. Mariusz i Basia wzięli rozwód. Leszek wyszedł ze szpitala i tym razem zastraszony przez kuzyna i jego kumpli rozpłynął się jak cień. Basia została z niczym, więc zamieszkała ze mną i moim mężem. Codziennie patrzę w jej smutne oczy i nie widzę w nich nic.