„Sądziłam, że narzeczony planuje niespodziankę na walentynki. Nie tego się spodziewałam”
„Przez kilka kolejnych dni nie mogłam spać. Każde spojrzenie Krzyśka wzbudzało we mnie gniew, smutek, ale przede wszystkim strach. A jeśli to prawda? A jeśli mnie zdradza?”.

- Redakcja
Walentynki zawsze były dla mnie szczególnym dniem. Krzysiek zawsze mówił, że jestem jego całym światem, a ja wierzyłam w każde jego słowo. W tym roku postanowiłam zrobić coś wyjątkowego. Planowałam tę kolację tygodniami – zamówiłam nasze ulubione wino, a nawet znalazłam sukienkę, która idealnie podkreślała moje atuty.
Wszystko zaczęło się niewinnie. Gdy przeglądałam laptopa Krzyśka, szukając filmu na wieczór, natrafiłam na coś, czego nigdy nie powinnam była widzieć: mail z potwierdzeniem rezerwacji w hotelu. Pięciogwiazdkowy, w samym centrum miasta. Na 14 lutego. Otworzyłam go. „Rezerwacja dla dwojga: Krzysztof M. i... Agnieszka S.”. Imię, które brzmiało jak obcy język w moich ustach. Krew odpłynęła mi z twarzy, a serce zaczęło walić jak szalone. Czy to jakaś pomyłka? Niespodzianka?
Nie mogłam wykrztusić słowa
Przez kilka kolejnych dni nie mogłam spać. Każde spojrzenie Krzyśka wzbudzało we mnie gniew, smutek, ale przede wszystkim strach. A jeśli to prawda? A jeśli mnie zdradza? Ale przecież Krzysiek zawsze był taki czuły, troskliwy… Może właśnie dlatego, że tak się starał, coś ukrywał? Chciałam subtelnie wybadać, co planuje na walentynki. Wieczorem usiedliśmy razem przy stole. Krzysiek wyglądał na rozluźnionego, jakby nic się nie działo. Patrzyłam na niego i nie mogłam wykrztusić słowa. W końcu zebrałam się na odwagę.
– Co byś powiedział, gdybyśmy spędzili walentynki trochę inaczej? Może jakaś spontaniczna podróż? – rzuciłam, starając się, by mój głos brzmiał naturalnie.
Zauważyłam, jak na sekundę jego twarz stężała. To było ledwo widoczne, ale znałam go zbyt dobrze, by tego nie zauważyć.
– Spontaniczność? – Uśmiechnął się nerwowo. – Kochanie, to chyba nie w twoim stylu, co? Poza tym mówiłaś, że masz już coś zaplanowane.
Zawahałam się.
– No tak… – zaczęłam powoli. – Ale może w tym roku byśmy zaszaleli? Wyjechali gdzieś na weekend?
Krzysiek spojrzał na mnie z czymś, co przypominało zaniepokojenie. Odwrócił wzrok i zajął się swoim telefonem.
– Zaufaj mi, w walentynki będziesz zadowolona – rzucił w końcu i szybko zmienił temat.
Jego reakcja pozostawiła mnie z jeszcze większą ilością pytań. Czy rzeczywiście mnie zaskoczy, czy może próbuje coś ukryć? A ta rezerwacja? W nocy przewracałam się z boku na bok.
Moje serce waliło
Kolejne dni były jak klatki filmu, który chciałam przewinąć. Nie mogłam przestać myśleć o rezerwacji w hotelu. „Agnieszka S.” – powtarzałam to imię w głowie jak mantrę. Czy to koleżanka z pracy? Może siostra któregoś z jego znajomych? Każde wytłumaczenie, które próbowałam sobie wmawiać, brzmiało coraz mniej wiarygodnie.
W środę wieczorem, podczas gdy Krzysiek oglądał swój ulubiony serial, postanowiłam zrobić coś, czego nigdy nie śmiałam – przejrzeć jego telefon. Telefon leżał na stole, odblokowany. Zawsze ufałam Krzyśkowi, ale teraz czułam, jakby całe moje życie zależało od odpowiedzi, którą znajdę w tym małym urządzeniu. Przesunęłam palcem po ekranie i otworzyłam jego wiadomości. Nic. Wszystko czyste jak łza. Byłam już bliska odłożenia telefonu, gdy zauważyłam, że ma zainstalowaną aplikację do rezerwacji hoteli. Serce zaczęło mi walić. Kliknęłam ikonę i przeszłam do historii. Ręce zaczęły mi się trząść, a w uszach słyszałam tylko szum własnej krwi.
– Kochanie, zrobisz mi herbatę? – Usłyszałam jego głos zza drzwi salonu.
Prawie upuściłam telefon. Szybko odłożyłam go na stół i wbiegłam do kuchni. Moje serce waliło, aw głowie miałam chaos. Musiałam podjąć decyzję – albo z nim o tym porozmawiam, albo dowiem się prawdy sama. W końcu podjęłam decyzję. Jeśli Krzysiek ma coś do ukrycia, muszę się tego dowiedzieć. A jedynym sposobem na poznanie prawdy było śledzenie go. Nie wiedziałam jeszcze, jak to zrobię, ale wiedziałam, że muszę być tam, w hotelu, tego wieczoru. Wewnątrz mnie toczyła się walka. Czułam, że łamię wszystkie zasady, jakie obowiązują w związku. Z drugiej strony, jeśli Krzysiek faktycznie mnie zdradza, to czy nie mam prawa wiedzieć? Nienawidziłam siebie za tę podejrzliwość, ale jeszcze bardziej nienawidziłam myśli, że mogę być oszukiwana.
Jakby świat należał tylko do nich
Dzień, który miał być świętem miłości, zamienił się w pełną napięcia grę o prawdę. Od rana czułam się jak na autopilocie. Krzysiek zachowywał się normalnie, jakby nie miał żadnych ukrytych planów. Wyszedł z domu wcześnie z uśmiechem na ustach. Zaczekałam, aż jego kroki ucichną na schodach, po czym szybko chwyciłam torebkę i zaczęłam realizować swój plan.
Pod hotelem zjawiłam się zaraz po pracy. Wybrałam miejsce starannie, ukrywając się w cieniu wielkiej donicy z ozdobnymi roślinami. Ulica była otulona delikatnym światłem latarni, a elegancki napis hotelu mienił się złotem. Wokół przechadzali się zakochani z bukietami kwiatów i pudełkami czekoladek. Wszystko to było jak scenografia do filmu, w którym ja miałam odegrać rolę przypadkowego obserwatora. Czekałam. O 19:45 zobaczyłam Krzyśka. Wysiadł z taksówki, ubrany w garnitur, którego nigdy wcześniej nie widziałam. W ręku trzymał bukiet czerwonych róż. Wyglądał jak bohater idealnego romansu, tylko nie mojego.
Za chwilę obok niego pojawiła się kobieta. Wysoka, z burzą kasztanowych włosów, w eleganckiej czerwonej sukni. Agnieszka. Szli razem, śmiejąc się, jakby świat należał tylko do nich. Widziałam, jak Krzysiek kładzie dłoń na jej plecach, delikatnie odgarniając włosy. Moje serce biło tak mocno, że miałam wrażenie, że zaraz eksploduje.
– To nie może być prawda – wyszeptałam do siebie, choć każdy gest mówił inaczej.
Czekałam, aż znikną za drzwiami hotelu, i wtedy, jakby kierowana jakimś impulsem, podeszłam do wejścia. Portier spojrzał na mnie zaskoczony, ale zanim zdążył coś powiedzieć, minęłam go i weszłam do środka. Zobaczyłam ich przy recepcji. Krzysiek wręczał dokumenty, a Agnieszka śmiała się, patrząc na niego.
Nie mogłam się powstrzymać. Ruszyłam w ich stronę, czując, jak gniew i upokorzenie wypierają strach.
– Krzysztof! – krzyknęłam tak, że echo odbiło się od marmurowych ścian.
Odwrócił się gwałtownie, jakby ktoś uderzył go w twarz. Kobieta spojrzała na mnie zdziwiona, a może nawet nieco przestraszona.
– Martyna? Co ty tutaj robisz? – zapytał, ale jego głos zdradzał przerażenie.
– Powinnam zadać ci to samo pytanie – odparłam, robiąc krok w ich stronę. – Kim ona jest?
Jego towarzyszka, widocznie zmieszana, spojrzała na niego.
– Kim ona jest?!
Próbował coś powiedzieć, ale żadne słowa nie przechodziły mu przez gardło. Wiedział, że prawda właśnie wyszła na jaw. Nie czekałam na dalsze wyjaśnienia. Odwróciłam się na pięcie i wybiegłam z hotelu. Na zewnątrz poczułam, jak zimne powietrze wdziera się w moje płuca. Łzy napływały mi do oczu, ale obiecałam sobie, że nie zapłaczę. Nie tutaj. Nie teraz.
„To tylko chwilowe zauroczenie”
Nie wiem, jak znalazłam się z powrotem w domu. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi, poczułam, jak cała siła nagle mnie opuszcza. Osunęłam się na podłogę, a łzy, których tak długo próbowałam nie dopuścić, zaczęły płynąć jak potok.
– Dlaczego? Dlaczego on to zrobił? – szeptałam, obejmując kolana ramionami.
Przez kilka godzin siedziałam w ciszy, patrząc na przestrzeń, która jeszcze wczoraj była pełna ciepła i miłości. Nasze wspólne zdjęcia na półce, kubki, które dostaliśmy na rocznicę, nawet jego ulubione buty pod drzwiami – wszystko wydawało się teraz obce. Każdy szczegół przypominał mi o kłamstwie, w którym żyłam.
Następnego dnia Krzysiek pojawił się w drzwiach. W jego oczach widziałam błaganie o szansę, ale jego obecność tylko wywołała we mnie gniew.
– Pozwól mi to wyjaśnić… – zaczął, ale przerwałam mu natychmiast.
– Nie masz czego wyjaśniać. Widziałam wszystko na własne oczy. Jak mogłeś? – wykrzyczałam, czując, jak głos łamie mi się od emocji.
– To nie jest tak, jak myślisz… – próbował mówić, ale ja nie chciałam słuchać.
– Nie jest tak, jak myślę?! A jak jest? Powiedz mi, kim jest tamta kobieta? – rzuciłam, mierząc go wzrokiem pełnym furii. – Twoją „koleżanką z pracy”? Twoją… co?
– Kochanie, proszę, uspokój się…
– Nie uspokoję się! Byłam tam, widziałam, jak patrzyłeś na nią, jak dotykałeś jej pleców… A myślisz, że nie wiem o tej rezerwacji? – Wyrzucałam z siebie słowa jak strzały. – Od kiedy mnie zdradzasz?
Krzysiek opuścił głowę. Milczenie mówiło więcej niż jakiekolwiek słowa.
– To było tylko chwilowe zauroczenie… – zaczął cicho.
Poczułam, jak moje wnętrze zamiera. Te słowa były jak cios nożem.
– Chwilowe zauroczenie? – powtórzyłam z niedowierzaniem. – Chcesz powiedzieć, że zaryzykowałeś naszą przyszłość, nasze życie, dla jakiegoś głupiego „zauroczenia”?
– To była pomyłka. Nie wiem, co się ze mną działo… – próbował podejść bliżej, ale się odsunęłam.
– Wiesz, co się działo? Zdradzałeś mnie. A teraz, kiedy twoje kłamstwa wyszły na jaw, próbujesz mnie przekonać, że to „nic nie znaczyło”. Ale dla mnie to znaczy wszystko. Wszystko! – Zrobiłam krok w tył, próbując opanować łzy. – Pakuj swoje rzeczy.
– Martyna, proszę…
– Nie ma nic, co mógłbyś powiedzieć, żeby to naprawić. Daj mi spokój.
Wiedziałam, że to koniec. Tego wieczoru leżałam na kanapie, wsłuchując się w ciszę. Zamiast ulgi czułam jedynie pustkę. Próbowałam przypomnieć sobie te wszystkie dobre chwile z Krzyśkiem, ale one teraz wydawały się rozmyte, bezbarwne, jakby należały do kogoś innego Musiałam znaleźć siłę, by zacząć wszystko od nowa.
Martyna, 28 lat