Reklama

Nie boję się ciężkiej pracy. Marzę o awansie i robię wszystko, by go zdobyć. Każdego dnia staram się wyróżniać w naszej firmie, walcząc o nowe stanowisko. Ale nie jestem jedyna. Ewa, moja koleżanka z pracy, jest równie zdeterminowana.

Reklama

Wybuchały awantury

Nasze relacje przypominają bardziej rywalizację niż przyjaźń, a napięcie między nami narasta z dnia na dzień. Zaczynam podejrzewać, że nasza szefowa celowo nas konfrontuje. Atmosfera w biurze staje się coraz bardziej duszna, jakby ktoś stale dolewał oliwy do ognia.Ciągle się kłóciłyśmy.

– Ty to zrobiłaś, prawda? – wybuchnęłam, patrząc na nią oskarżycielsko. – Znowu próbujesz podkopać moją pracę.

Ewa spojrzała na mnie chłodno.

– Nie wiem, o czym mówisz – odpowiedziała, próbując zachować spokój. – Może to ty powinnaś spojrzeć w lustro.

– Przestań udawać! – Podniosłam głos. – Czuję, że ktoś nas podjudza do tego konfliktu. To nie może być przypadek, że ciągle mamy spięcia.

Ewa zamarła, jakby jej umysł na chwilę zatrzymał się w miejscu. Nagle zaczęłam przypominać sobie podobne momenty z przeszłości. Jej zawahania, niepewne spojrzenia. Czy to możliwe, że ktoś z góry bawi się nami jak marionetkami?

– Może… – zaczęła Ewa, ale zamilkła.

Nabrałam podejrzeń

Któregoś dnia umówiłam się z Ewą w kawiarni, z dala od biurowej atmosfery. Była to próba dogadania się, ale i ulokowania podejrzeń tam, gdzie ich miejsce.

– No i? – zaczęła Ewa. – Co chciałaś mi powiedzieć?

– Myślę, że pani Karina nami manipuluje – powiedziałam bez ogródek. – Ostatnie spięcia nie są przypadkiem. Ona ma w tym swój cel.

Ewa uniosła brwi, ale jej twarz nie wyrażała ani sprzeciwu, ani zgody.

– Naprawdę tak uważasz? – zapytała z ironią.

– A co z sytuacją, gdy nagle zmieniła twój projekt bez słowa, a potem obwiniła mnie za opóźnienia? – Przypomniałam jej jeden z wielu incydentów. – To nie było w porządku.

Zawahała się. Widać było, że walczy ze sobą, by przyznać mi rację.

– Od pewnego czasu też czuję, że coś jest nie tak. Może rzeczywiście gramy w jakąś jej grę.

Zaskoczona jej słowami, uśmiechnęłam się lekko. Czyżbyśmy pierwszy raz w końcu się zgodziły? Musiałyśmy teraz przemyśleć, co dalej zrobić z tą wiedzą.

Musiałam poznać prawdę

Kilka dni później postanowiłyśmy pójść na rozmowę do pani Kariny. Drzwi były uchylone, a z wnętrza dochodziły stłumione głosy. Ciekawość wzięła górę. Zaczęłyśmy słuchać.

– Te dwie myślą, że walczą o awans, a tak naprawdę robią mi przykrywkę – powiedziała szefowa z zadowoleniem.

To był punkt kulminacyjny. Nie mogłyśmy dłużej stać w cieniu. Wymieniłyśmy z Ewą szybkie spojrzenie pełne determinacji i weszłyśmy do gabinetu.

– Co wy tu robicie?! – zawołała zaskoczona.

– Chcemy wyjaśnień – odparłam stanowczo. – Słyszałyśmy wszystko i mamy dość tej gry.

Próbowała się wykręcić, przekonując nas, że źle zrozumiałyśmy. Czas było przejąć kontrolę nad tą sytuacją. Musiałyśmy działać szybko, ostrożnie i sprytnie. Wieczorem spotkałyśmy się w kawiarni.

– Powinnyśmy złożyć raport do zarządu – powiedziałam.

Ewa kiwnęła głową, a ja poczułam, że po raz pierwszy naprawdę jesteśmy po tej samej stronie barykady.

– Wiesz, że nie muszę cię lubić, żeby z tobą współpracować, prawda? – zapytała Ewa z półuśmiechem. Jej sarkazm był teraz bardziej przyjazny niż dotąd.

– Jasne – odpowiedziałam, odwzajemniając jej uśmiech. – Ale przyznaj, że jesteśmy dobrym zespołem, nawet jeśli nie zawsze się zgadzamy.

To był jej koniec

Łatwo było nami manipulować, kiedy byłyśmy przeciwko sobie. Teraz jednak połączyłyśmy siły, by obnażyć prawdę. Wiedziałam, że czeka nas jeszcze długa droga, ale przynajmniej miałyśmy plan i determinację, by go zrealizować.

Gdy nadszedł dzień spotkania zarządu, byłyśmy gotowe. Weszłyśmy do sali, gdzie już czekał zarząd i pani Karina. Jej twarz nie zdradzała żadnych emocji, ale wiedziałam, że jest równie spięta jak my.

Przedstawiłyśmy nasze notatki z wcześniejszych incydentów. Atmosfera była napięta, a każde słowo miało swoją wagę.

– To niedopuszczalne! – wybuchła pani Karina, próbując bronić się. – One po prostu się na mnie uwzięły!

– Dowody mówią same za siebie – powiedziałam stanowczo. – Manipulowała nami pani, żeby ukryć własne błędy.

Przewodniczący przyglądał się wszystkiemu z kamienną twarzą, analizując sytuację. Pani Karina była coraz bardziej zdesperowana, ale dowody były niepodważalne.

Pogodziłyśmy się

Po tej całej burzy z jednej strony była radość z wygranej, zdemaskowania działań pani Kariny i poczucie sprawiedliwości. Z drugiej strony pozostał gorzki posmak utraconego zaufania.

Zaczęłam się zastanawiać, jak te wszystkie kłamstwa i manipulacje wpłynęły na moje życie zawodowe i osobiste. Przez długi czas byłam przekonana, że Ewa jest moim wrogiem, podczas gdy prawdziwy przeciwnik krył się w cieniu. Zrozumiałam, że muszę odbudować nasze relacje, ale nie byłam pewna, jak to zrobić.

Pewnego dnia podeszłam do Ewy, gdy kończyłyśmy pracę. Chciałam się upewnić, że nie zostawimy tego wszystkiego niedopowiedzianego.

– Chciałam ci podziękować za to, że pomogłaś mi zobaczyć prawdę. I przeprosić za wszystko, co mówiłam w złości – powiedziałam.

Ewa uśmiechnęła się lekko, jakby z ulgą.

– Ja też przepraszam. Wbrew pozorom zawsze cię podziwiałam – przyznała.

Te słowa były początkiem nowego etapu. Wiedziałam, że zaufanie trzeba będzie budować od nowa, krok po kroku, ale teraz przynajmniej miałyśmy szansę, by zacząć wszystko od początku. Przyszłość była niepewna, ale czułam, że teraz mamy większą kontrolę nad swoim życiem.

Reklama

Monika, 30 lat

Reklama
Reklama
Reklama