Reklama

Kiedyś zadałam sobie pytanie: „Czemu po sześciu latach małżeństwa, mimo ciągłych prób, nadal nie mamy dzieci?”. Oboje z mężem byliśmy zdrowi, co potwierdziły zresztą liczne badania. A jednak…

Reklama

Czarna owca w rodzinie

Przypomniałam sobie wówczas o ciotce Klarze, dziwnej siostrze mamy, która przez całe życie trzymała się z dala od rodziny. Wiedziałam, że Klara stawia tarota i zna się na zielarstwie. Pomyślałam, że może ona mogłaby mi pomóc.

Wzięłam więc adres ciotki od swojej mamy i pewnego dnia ją odwiedziłam. Otworzyła mi uśmiechnięta sześćdziesięciolatka z bardzo potarganymi włosami.

– Nie przejmuj się moją fryzurą – rzuciła od drzwi. – Miałam małą scysję z kotem. Mieczysław bywa strasznie upierdliwy i muszę doprowadzać go do porządku.

Rzeczywiście zza jej pleców patrzył na mnie nieufnie wielki, czarny kot. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale kiwnęłam potulnie głową:

– Jestem Adela – bąknęłam niepewnie.

– Wiem, kochanie – odezwała się ciotka, gestem zapraszając mnie do środka. – Jesteś córką mojej siostry, która zawsze była damą i wszystko w życiu traktowała ze śmiertelną powagą. Brrr! Zaraz porozmawiamy o twoich kłopotach. Wejdź do dużego pokoju… To ten na wprost kuchni. Zaraz do ciebie przyjdę, tylko się uczeszę.

Po chwili ciotka Klara wróciła, i choć podobno się czesała, nie zauważyłam zmiany.

Wiedziała o mnie więcej, niż mogłabym pomyśleć

Usiadłyśmy przy stole, ciotka nalała mi herbaty z imbryka. Herbata była gorąca, na stole stały dwie filiżanki i talerzyk z ciasteczkami. Jakby Klara czekała na gościa. Poczułam się trochę niepewnie.

– W czym mogę ci pomóc? – spytała.

Westchnęłam, upiłam herbaty i od razu przeszłam do sedna:

– Chcemy mieć dwoje albo i troje dzieci, staramy się i nic. Nie udaje się – wyznałam z ciężkim sercem.

– Twój mąż wie o tej wizycie? – zapytała.

Zaprzeczyłam.

Ciotka zadała mi sporo pytań dotyczących relacji z moim mężem.

– Romek niezbyt chętnie garnie się do prac domowych. W domu wszystko robiła za niego mamusia – stwierdziłam w pewnym momencie. – Co ci będę mówiła, ciociu. Mój chłop czego się dotknie, to zaraz coś popsuje. W „tych sprawach” chyba też ma dwie lewe ręce – parsknęłam.

– A jak u was z miłością i wzajemnym szacunkiem? – dopytywała ciotka.

Przyznałam szczerze, że nie zawsze jest spokojnie i w ostatnich miesiącach często wybuchają między nami kłótnie.

– On uważa, że czepiam się byle czego, żeby tylko mieć okazję do sporu. Ale jak można nie zwracać uwagi na kubeł pełen śmieci, który śmierdzi od czterech dni, a który on miał wynieść? – wypomniałam ze złością. – Albo czy mogę milczeć, kiedy on wciąż przesiaduje przed komputerem?

– Nic nie dzieje się bez przyczyny – Klara spojrzała mi prosto w oczy.

W jej spojrzeniu czaił się smutek, ale i coś na kształt żartobliwego pobłażania.

– Tak przynajmniej zawsze twierdziła moja mama, a twoja babcia – dodała po chwili. – Nie miałaś okazji jej poznać, ale kiedy się urodziłaś, orzekła, że jesteś najpiękniejszym dzieckiem na całej ziemi. Myślę, że byłaś jej ukochaną wnuczką.

– Do czego zmierzasz, ciociu? – dopytywałam.

– Choć nie jesteśmy tego świadomi, wiele dzieje się za sprawą duchów opiekuńczych – kontynuowała Klara. – Są nimi najbliżsi, którzy już zmarli, ale z którymi nadal wiążą nas silne więzi emocjonalne. Myślę, że tak właśnie jest między tobą i twoją babcią. Zawsze byłaś jej perełką i oczkiem w głowie.

Babcia zmarła, gdy miałam cztery lata, i zupełnie jej nie pamiętałam. A szkoda. Moja mama też mówiła, że uwielbiałam babcię, a ona mnie. Mimo to nie mogłam uwierzyć, że duch babci „powstrzymywał mnie” przed zajściem w ciążę. Kiedy spytałam, czy na moją dolegliwość są jakieś ziółka, ciotka pokręciła głową.

– Wszystko zależy od duchów. Jedyna rada, to pogadać z nimi przed snem i poprosić, żeby ci pomogły – stwierdziła.

Teraz już rozumiałam, dlaczego cała rodzina nie chciała rozmawiać z ciotką Klarą, mama niechętnie dała mi jej adres, a i sama ciotka nie garnęła się do kontaktów z ludźmi, którzy jej nie akceptują. Podziękowałam grzecznie i wyszłam.

Rozmawiałam z duchem babci

Po jakimś czasie prawie zapomniałam o wizycie u cioci Klary. Pewnego wieczoru, gdy mąż wyjechał w delegację, leżałam na łóżku i oglądałam jakiś nudny film. Usnęłam. Wtedy przyśniła mi się babcia.

– To niemądre, kochanie, że nie chcesz ze mną porozmawiać – usłyszałam jej nieco obrażony głos.

Poznałam ją od razu, w końcu wielokrotnie widziałam jej zdjęcia.

– Wiesz, babciu, jak to jest – odpowiedziałam we śnie. – W dzisiejszych czasach nie bardzo wierzymy w duchy i takie tam… No, ale jak już jesteś, to znaczy, że coś tam istnieje po drugiej stronie.

– Oczywiście, że istnieje! Inaczej byśmy się nie spotkały, to chyba logiczne, prawda? – roześmiała się. – A jeśli chodzi o dzieci, to wiedz, że twój mąż wcale nie chce ich mieć. On uważa, że dziecko tylko przeszkodzi mu w karierze. Zablokował się.

Już chciałam zapytać, o co chodzi babci, niestety, wtedy się obudziłam. Dziwne, ale rano miałam poczucie winy. Postarałam się jednak szybko wyrzucić je z pamięci, razem z tym dziwacznym snem. Jednak bezskutecznie… Minęło kilka tygodni. W tym czasie moje małżeństwo praktycznie się rozpadło. Podczas jednej z ostatnich kłótni, jak zwykle o jakiś drobiazg, Wiktor stanął przede mną i wrzasnął mi w twarz:

– Nigdy nie chciałem mieć dzieci! Nie znoszę tych wrzeszczących, obsmarkanych gąb, zasikanych tyłków! Zawsze miałem nadzieję, że z twoich chęci nic nie wyjdzie. – mój mąż wybuchł.

– Ja też nie chciałam mieć dzieci z tobą! – krzyknęłam w przypływie złości i nagle uświadomiłam sobie, że to prawda.

Mój mąż okazał się niewiele wartym, samolubnym pozerem, egoistycznym draniem, który zawsze i w każdej sytuacji myślał tylko o własnej wygodzie. Zależało mu jedynie na karierze i na pieniądzach.

Dwa miesiące później byliśmy już po rozwodzie. Poczułam się wolna. I znów odwiedziłam ciotkę Klarę.

– Miałaś rację, ciociu – oświadczyłam jej niemal od drzwi. – Nic nie dzieje się bez powodu. Wiktor nie chciał dzieci… Nie mówiłam ci, ale podczas tych sześciu lat dwa razy poroniłam. Nie wyobrażam sobie, co by się teraz ze mną stało, gdybym miała zostać z dwójką maluchów. To byłaby masakra. Mam wrażenie, że to babcia nade mną czuwała…

Nie wiem, dlaczego to powiedziałam. Przecież wcale tak wcześniej nie myślałam, ale kiedy te słowa wyszły z moich ust, uwierzyłam.

– A więc już wiesz, Adelko, że tam, po drugiej stronie, „coś” jest – stwierdziła ciotka Klara z ciepłym uśmiechem. – Czasami wieczorem zapal dla swojej babci świecę i postaw ją w oknie. Ona tak zawsze robiła, kiedy dziadek wracał z nocnej zmiany. Chciała, żeby widział światełko miłości w mroku…

I tak właśnie robię. Raz w tygodniu, w sobotę, zapalam świecę i stawiam ją w oknie. Dla babci, dla dziadka, dla wszystkich moich bliskich, którzy odeszli…

Przypadek sprawił, że się poznaliśmy

Jeśli zaś chodzi o życie osobiste, to rok po rozwodzie spotkałam wspaniałego faceta. To był przypadek, choć skłonna jestem uwierzyć, że jednak przeznaczenie.

Przebiłam w aucie oponę, a bardzo śpieszyłam się na umówione spotkanie. Zatrzymałam pierwszy z brzegu nadjeżdżający samochód. Za kierownicą siedział właśnie Robert. Powiedział, że podwiezie mnie, gdzie chcę, pod jednym warunkiem – że się z nim umówię. Co miałam robić? Dziś absolutnie tego nie żałuję.

Kilka miesięcy później wzięliśmy ślub i już po roku urodziłam wspaniałego chłopca, a w kolejnych latach jeszcze dwie dziewczynki. Jeśli to była sprawka mojej babci, to jestem jej stokrotnie wdzięczna.

– Kochanie, dlaczego używasz słowa „jeśli”? – usłyszałam pewnego dnia od Klary. – Myślę, że twój mąż bardzo przypadł do gustu mojej mamie, a twojej babci.

– Niby dlaczego? – nie wiedziałam o co jej chodzi.

– Zajrzyj do albumu rodzinnego, Robert jest bardzo podobny do twojego dziadka – odparła.

– Przypadek – mruknęłam do siebie.

Jakiś czas później Robert opowiedział mi jednak coś dziwnego. Otóż w noc poprzedzającą nasze pierwsze spotkanie przyśniła mu się jego nieżyjąca mama. Nakazała, żeby umówił się z pierwszą napotkaną kobietą, która wsiądzie do jego samochodu.

– A jakbym była straszną brzydulą? – spytałam, cokolwiek niepewnie.

Reklama

– Na szczęście jesteś najpiękniejszą kobietą, która stanęła na mojej drodze – powiedział i mnie pocałował.

Reklama
Reklama
Reklama