„Babcia oszukała nas w testamencie. Dała nam jakieś ochłapy, a najlepszą część spadku dostał zupełnie ktoś inny”
„– Adam, nie rozumiesz! To jest nasz majątek! Jacek tylko wykonywał swoją pracę, a teraz został za to nagrodzony w sposób, który jest dla nas wszystkich krzywdzący – krzyczała matka. Usiadła naprzeciw mnie, jej oczy płonęły złością i bólem. – Musimy coś z tym zrobić. To na pewno była manipulacja”.

- Redakcja
Babcia była dla mnie ważną postacią w rodzinie. Całe życie była pełna energii, zapału do życia i niegasnącej miłości do swoich wnuków. Kiedyś nasza rodzina spotykała się w jej domu na każde święta, urodziny czy inne okazje. Babcia miała niesamowity dar jednoczenia nas wszystkich.
Niestety, kilka lat temu zaczęła chorować. Pamiętam, jak zmieniały się jej dłonie – najpierw zawsze ciepłe i pełne energii, teraz były chłodne i delikatne. Moja matka, Maria, oraz jej brat, mój wujek Paweł, mieli swoje rodziny i życie. Odwiedzali babcię rzadko, zbyt rzadko. To ja, będąc najbliżej, próbowałem wypełnić tę pustkę, choć moje starania były skromne w porównaniu z tym, co robił Jacek, profesjonalny opiekun, który zamieszkał z babcią, kiedy jej stan zdrowia się pogorszył.
Babcia miała sporo majątku
Gdy babcia zmarła, byliśmy w szoku. Nawet jeśli jej odejście nie było niespodzianką, strata była ogromna. Wszyscy zakładaliśmy, że po jej śmierci dziedziczymy majątek, bo przecież byliśmy jej najbliższą rodziną. Babcia posiadała dość spory dom, a także oszczędności, które gromadziła przez lata. Dom ten był dla nas symbolem rodzinnej historii, wspomnień i miłości. Moja matka, Maria, i jej brat, Paweł, otwarcie rozmawiali o tym, jak podzielą się spadkiem, kto co dostanie i co z tym zrobi. Nikt nie przewidywał, że testament może wyglądać inaczej.
Ja sam, choć nie liczyłem na nic wielkiego, miałem nadzieję, że może babcia zostawi mi coś symbolicznego, coś, co przypominałoby mi o niej i tych wspólnych chwilach. Czułem, że to będzie trudny okres dla naszej rodziny, ale nie spodziewałem się, że okaże się aż tak burzliwy.
Testament nas zaskoczył
Wszystko miało się wyjaśnić w poniedziałkowe popołudnie, kiedy to zebraliśmy się w kancelarii notarialnej na odczytanie testamentu babci: ja, mama, wujek Paweł i oczywiście Jacek, który również został wezwany, choć nie należał do rodziny. Atmosfera była napięta. Wszyscy zdawali sobie sprawę z wagi chwili, ale nie przypuszczali, jak wielki szok ich czeka.
– Zobaczysz, mama na pewno podzieliła nam wszystko po równo – powiedział Paweł, próbując uspokoić moją matkę, która wyglądała na mocno zestresowaną. – Zawsze była sprawiedliwa.
– Mam nadzieję, że masz rację, Paweł – odparła mama, patrząc nerwowo na drzwi kancelarii.
Siedziałem obok nich, nie wtrącając się w rozmowę. Sam czułem mieszankę niepokoju i ciekawości. Jacek siedział nieco z boku, jak zawsze spokojny i opanowany. W końcu drzwi się otworzyły, a notariusz poprosił nas do środka.
– Dzień dobry państwu – zaczął notariusz, po czym usiadł przy dużym, drewnianym stole. – Zebraliśmy się tutaj, aby odczytać ostatnią wolę państwa matki, babci i przyjaciółki.
Spojrzenia wszystkich skierowały się na dokument leżący na stole. Notariusz otworzył go i zaczął czytać.
– "Ja, Janina K., będąc w pełni władz umysłowych, spisuję swoją ostatnią wolę. Pragnę podziękować wszystkim, którzy byli częścią mojego życia. Po długich przemyśleniach postanowiłam, że mój dom oraz większość oszczędności przekażę Jackowi, który opiekował się mną w ostatnich latach i stał się dla mnie jak syn".
Cisza w pokoju była gęsta i przerywana tylko przez stłumione oddechy. Moja mama zbladła, a Paweł zaczął się nerwowo wiercić.
– Co?! To jakaś pomyłka! – wykrzyknął Paweł, wstając gwałtownie z krzesła. – Jak to możliwe, że wszystko dostał Jacek? My jesteśmy jej rodziną!
Mama siedziała nieruchomo, zszokowana. Spojrzała na Jacka z niedowierzaniem.
– To niemożliwe... – wyszeptała. – Babcia na pewno chciała, żebyśmy to my dziedziczyli...
Dostaliśmy symboliczny spadek
Notariusz kontynuował, niezrażony emocjami w pokoju:
– "Adamowi zostawiam moją ulubioną książkę, z którą spędziłam wiele wieczorów, a która przypomina mi o naszych wspólnych rozmowach. Marii i Pawłowi przekażę po 10 tysięcy złotych, jako wyraz wdzięczności za bycie częścią mojego życia".
Słysząc te słowa, poczułem mieszankę złości i smutku. Książka? Naprawdę? To wszystko, co miało mi zostać po babci? Spojrzałem na Jacka, który siedział z kamienną twarzą. Widziałem, że również był zaskoczony, choć nie okazywał emocji tak otwarcie jak reszta rodziny.
– To jest niesprawiedliwe! – krzyknął Paweł. – To musiała być manipulacja tego faceta! – wskazał ręką na Jacka.
Notariusz uniósł rękę, próbując uspokoić sytuację.
– Proszę państwa, testament jest ważny i zgodny z prawem. Pani Janina miała pełne prawo decydować o swoim majątku według własnej woli.
Mama w końcu się otrząsnęła i spojrzała na Jacka z determinacją.
– To jeszcze nie koniec – powiedziała cicho, ale stanowczo. – Zrobimy wszystko, żeby dowiedzieć się, jak to się stało.
Opuszczaliśmy kancelarię w atmosferze ciężkiej jak ołów. Wiedziałem, że to dopiero początek rodzinnych kłótni i konfliktów. Napięcie między nami rosło z każdą chwilą, a ja zastanawiałem się, co jeszcze wyjdzie na jaw w tej smutnej historii.
Matka była wściekła
Wróciliśmy do domu w milczeniu. Mama rzuciła swoją torebkę na kanapę i zaczęła chodzić tam i z powrotem po salonie, jakby próbowała znaleźć sposób na rozładowanie emocji.
– Jak ona mogła to zrobić? – wyrzuciła w końcu.
Siedziałem na fotelu, czując narastającą złość i rozczarowanie. Zawsze wierzyłem, że babcia była dla nas najważniejsza. W końcu to ona była naszą opoką, kimś, kto łączył całą rodzinę.
– Może babcia naprawdę czuła, że Jacek zasłużył na to – powiedziałem ostrożnie. Sam nie byłem pewien, czy wierzę w to, co mówię. – Opiekował się nią, gdy my byliśmy zajęci własnym życiem.
Mama spojrzała na mnie, jakby nie dowierzając, że mogłem coś takiego powiedzieć.
– Adam, nie rozumiesz! To jest nasz majątek! Jacek tylko wykonywał swoją pracę, a teraz został za to nagrodzony w sposób, który jest dla nas wszystkich krzywdzący.
Usiadła naprzeciw mnie, jej oczy płonęły złością i bólem.
– Musimy coś z tym zrobić. To na pewno była manipulacja. On musiał jakoś wpłynąć na babcię. Może była już chora i nie w pełni władz umysłowych, kiedy podpisywała testament.
Poczułem, jak narasta we mnie niepokój. Wiedziałem, że nie możemy tak po prostu zaakceptować sytuacji, ale również czułem, że wyciąganie na światło dzienne takich oskarżeń może tylko pogorszyć sprawę.
Chcieli podważyć testament
– Mamo, uspokój się. Może najpierw spróbujemy porozmawiać z Jackiem? Może jest jakaś część historii, której nie znamy.
– Co mamy z nim rozmawiać? – zapytała mama z frustracją. – On jest teraz bogaty i ma gdzieś nasze problemy.
Próbowałem znaleźć słowa, które mogłyby ją uspokoić, ale wtedy usłyszeliśmy dźwięk zamka w drzwiach. Do salonu wszedł Paweł, który wyglądał na równie wzburzonego jak mama.
– Maria, nie możemy tego tak zostawić – powiedział od razu. – Musimy zrobić coś więcej niż tylko rozmawiać. Musimy działać prawnie. Ten testament to jakaś kpina!
Mama spojrzała na Pawła, a potem na mnie. Jej twarz wyrażała determinację.
– Masz rację, Paweł. Musimy dowiedzieć się, jak to się stało. Może zaczniemy od rozmowy z prawnikiem. Musimy mieć pewność, że wszystko było zgodne z prawem.
– Zgadzam się – odpowiedział Paweł. – Ale nie zamierzam tego tak zostawić. Pójdziemy do sądu, jeśli będzie trzeba.
Chciałem, żebyśmy znaleźli rozwiązanie, ale nie byłem pewien, czy walka w sądzie jest najlepszym wyjściem. Wiedziałem jednak, że nie mogę pozwolić, by mama i wujek czuli się oszukani.
– Dobrze – powiedziałem w końcu. – Ale najpierw porozmawiajmy z Jackiem. Może ma jakieś wyjaśnienia, które pomogą nam zrozumieć decyzję babci.
Mama skinęła głową, choć widać było, że nie do końca jest przekonana. Paweł również wydawał się niechętny, ale zgodził się, że to dobry pierwszy krok.
Tego wieczoru długo rozmawialiśmy o naszych planach. Próbowaliśmy zrozumieć, co mogło skłonić babcię do podjęcia takiej decyzji. Kiedy w końcu poszedłem spać, miałem w głowie mnóstwo myśli. Wiedziałem, że czeka nas ciężka walka, ale musieliśmy poznać prawdę.
Trzeba było pogadać ze spadkobiercą
Następnego ranka obudziłem się z ciężkim sercem. Wiedziałem, że dziś będziemy musieli skonfrontować się z Jackiem. Mama i Paweł byli zdecydowani na podjęcie kroków prawnych, ale ja wciąż miałem nadzieję, że rozmowa wyjaśni wiele nieporozumień. Próbowałem uspokoić myśli, ale niepokój nie opuszczał mnie ani na chwilę. Po śniadaniu usiedliśmy wszyscy w salonie, planując nasze działania. Paweł w końcu złamał ciszę, która nas otaczała.
– Musimy porozmawiać z Jackiem jak najszybciej. Lepiej to zrobić teraz, niż czekać i pozwolić, żeby sytuacja się pogorszyła.
Mama spojrzała na niego z determinacją w oczach.
– Zgadzam się. Pójdziemy do niego i dowiemy się, o co w tym wszystkim chodzi.
Nasz cel był jasny - musieliśmy dowiedzieć się prawdy. Kiedy dotarliśmy do domu Jacka, zastaliśmy go w ogrodzie, gdzie zajmował się roślinami. Widząc nas, podniósł się i podszedł bliżej.
– Cześć – przywitał nas spokojnie. – Co was sprowadza?
Mama nie traciła czasu.
– Jacku, musimy porozmawiać o testamencie babci. Chcemy wiedzieć, dlaczego większość majątku przepisała na ciebie.
Jacek westchnął ciężko i wskazał nam miejsce na ławce w ogrodzie.
– Spodziewałem się, że przyjdziecie. Proszę, usiądźcie.
Poznaliśmy prawdę
Kiedy usiedliśmy, Jacek zaczął opowiadać.
– Janina była bardzo samotna w ostatnich latach życia. Bardzo was kochała, ale czuła, że nie jesteście blisko niej tak, jak kiedyś. Czuła się opuszczona, zwłaszcza po tym, jak jej zdrowie zaczęło się pogarszać. Ja byłem przy niej, opiekowałem się nią i staliśmy się sobie bardzo bliscy.
– Ale dlaczego przepisała ci wszystko? – zapytał Paweł z frustracją w głosie. – Jesteśmy jej rodziną!
Jacek spojrzał na niego ze smutkiem.
– Chciała utrzeć wam nosa i, żeby to, co zostawi, trafiło do kogoś, kto naprawdę się nią opiekował. Wiem, że to trudne do zaakceptowania, ale taka była jej decyzja.
Mama wstała, nie mogąc dłużej siedzieć.
– To nie jest fair, Jacku. Byliśmy jej rodziną, a teraz czujemy się oszukani. Nie możemy tego tak zostawić.
Jacek westchnął i spojrzał na mnie, jakby szukając wsparcia.
– Adam, wiem, że to trudne. Ale Janina naprawdę myślała, że robi dobrze. Miała pełne prawo decydować o swoim majątku.
Patrzyłem na Jacka, próbując zrozumieć, co tak naprawdę się wydarzyło. Wiedziałem, że mama i Paweł nie odpuszczą tak łatwo. W końcu podniosłem się z ławki.
– Jacku, myślę, że powinniśmy porozmawiać jeszcze raz, kiedy emocje trochę opadną. Ale musimy wiedzieć, że nie manipulowałeś babcią.
Jacek pokiwał głową.
– Rozumiem. Jestem gotów na wszelkie rozmowy i wyjaśnienia. Chcę, żebyście wiedzieli, że nigdy nie namawiałem jej do niczego. Po prostu byłem przy niej, kiedy mnie potrzebowała.
Opuściliśmy dom Jacka w milczeniu. Wiedziałem, że to dopiero początek długiej drogi do odkrycia prawdy. Musieliśmy być gotowi na wszystko, co mogło się wydarzyć.
Zrozumiałem, że ją zawiedliśmy
Kilka dni później, siedziałem na werandzie babcinego domu, trzymając w ręku jej ulubioną książkę, którą mi zapisała. Pamiętałem, jak spędzaliśmy godziny na rozmowach o bohaterach i fabule. Czułem, że muszę dowiedzieć się więcej o jej decyzji. Postanowiłem porozmawiać z Jackiem w cztery oczy, bez obecności mamy i Pawła.
Pojechałem do jego domu, a Jacek powitał mnie z lekkim zaskoczeniem, ale i z życzliwością.
– Adam, cieszę się, że przyszedłeś. Chodź, usiądźmy na tarasie.
Usiedliśmy na tarasie z widokiem na ogród, który babcia tak bardzo kochała. Jacek podał mi szklankę wody i usiadł obok.
– Jacku, chcę zrozumieć, co się wydarzyło w ostatnich latach życia babci. Zawsze była dla mnie najważniejszą osobą w rodzinie. Ale teraz czuję, że coś przegapiłem, że nie wiedziałem o czymś ważnym.
Jacek westchnął i spojrzał na mnie z troską.
– Adam, rozumiem, że to dla ciebie trudne. Twoja babcia była niesamowitą kobietą, a jej decyzje mogą być teraz trudne do zaakceptowania. Ale musisz zrozumieć, że jej ostatnie lata były pełne samotności. Czuła się opuszczona przez rodzinę.
Spojrzałem na niego z bólem w oczach.
– Czy naprawdę była aż tak samotna? Czy my, jako rodzina, naprawdę zawiedliśmy ją?
Jacek pokiwał głową. To zabolało mnie bardziej, niż zapisy w testamencie.
Trzeba się pogodzić z decyzją babci
Wróciłem do domu z mieszanymi uczuciami. Wiedziałem, że czeka nas długa droga, ale czułem, że muszę porozmawiać z mamą i Pawłem. Musieliśmy podjąć decyzję, jak dalej postępować. Wieczorem usiedliśmy razem w salonie, gdzie opowiedziałem im o rozmowie z Jackiem.
– Musimy przemyśleć, co teraz zrobimy. Jacek wyjaśnił mi wiele rzeczy i myślę, że babcia naprawdę czuła się samotna. Może powinniśmy spróbować znaleźć sposób, aby pogodzić się z jej decyzją, zamiast walczyć.
Mama spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
– Adam, to trudne. Czuję się oszukana i zraniona. Ale jeśli uważasz, że to, co mówi Jacek, jest prawdą, może powinniśmy spróbować zrozumieć babcię.
Paweł milczał przez chwilę, a potem skinął głową.
– Może masz rację, Adam. Może powinniśmy spróbować...
Wiedziałem, że nie będzie łatwo. Nasza rodzina musiała przejść przez wiele trudnych rozmów i przemyśleń. Ale czułem, że to był właściwy krok.
Adam, 30 lat