Reklama

Codzienność mnie przygniatała. Każdy dzień wyglądał tak samo: pobudka, tabletki dla mamy, pieluchy, gotowanie, pranie. Mój brat zjawiał się raz na tydzień, zawsze spóźniony, pachnący drogimi perfumami i z telefonem przyklejonym do ucha. Gdy wreszcie miał chwilę dla nas, to tylko po to, by mówić o pieniądzach. Sad po ojcu przynosił dochody, ale „sprawiedliwy podział” miał dla nas zupełnie inne znaczenie. Od dawna czułam, że nadchodzi burza – i bałam się, że zniszczy wszystko.

Reklama

Coś było nie tak

– Tylko mówię, że skoro sad przynosi tyle, ile przynosi, to chyba uczciwie będzie podzielić wszystko po równo – rzucił Piotr, nawet na mnie nie patrząc.

Stał w kuchni, oparty o blat, z kawą w ręku i telefonem rzucającym co chwila powiadomienia.

– Równo? – prychnęłam, ścierając stół. – Ty chyba żartujesz. Jestem z mamą dzień w dzień. Ty wpadasz raz w tygodniu, czasem rzadziej, i uważasz, że masz równe prawo?

To był twój wybór. Nikt ci nie kazał zostawać.

Jego głos był spokojny, aż za bardzo. Taki ton zawsze wyprowadzał mnie z równowagi.

– A co, mam ją oddać do jakiegoś ośrodka? – wybuchłam. – Ty byś tak zrobił? Bo ja nie potrafię.

– Nie mów tak, wiesz, że też ją kocham…

– Tak? To może zamieńmy się na tydzień. Zobaczymy, jak długo wytrzymasz. Chciałabym zobaczyć, jak długo wytrzymałbyś sam z mamą!

To było jak uderzenie. Piotr pobladł. Opuścił wzrok. Cisza zapadła tak nagła, że usłyszałam, jak zegar tyka. I właśnie ta cisza była najgorsza.

– Co? – zapytałam ostro. – Czemu nic nie mówisz?

– Po prostu… Nie róbmy scen przy mamie – burknął i wyszedł do przedpokoju.

Zostałam sama, z sercem bijącym jak szalone. Coś było nie tak. On nigdy nie milknie w środku kłótni. Nigdy. Wiedziałam jedno – coś ukrywa. I miałam zamiar dowiedzieć się co.

Patrzyłam na niego z nieufnością

Następnego dnia Piotr przyszedł nieproszony. Zaskoczył mnie – jeszcze nie zdążyłam schować prania, mama spała. Usiadł przy kuchennym stole, jakby nic się nie wydarzyło. Patrzyłam na niego z nieufnością.

Coś się stało? – zapytałam, nalewając herbaty.

– Nie. Po prostu… musimy porozmawiać.

– O kasie z sadu? Bo jeśli znowu…

– Nie, nie o tym.

Zmarszczyłam brwi. Jego głos był zbyt cichy, zbyt poważny.

– To o czym?

Milczał chwilę, wpatrując się w swoje dłonie.

– Wczoraj… Jak powiedziałaś, że chciałabyś zobaczyć mnie z mamą, to… coś mi się przypomniało.

– Co? – warknęłam. – Nie rób ze mnie idiotki. Zamilkłeś w środku kłótni i teraz siedzisz tu z miną, jakbyś miał mi coś wyznać, ale ciągle kręcisz.

– Bo to nic ważnego – rzucił szybko. – Po prostu nie chciałem się kłócić. Przy mamie.

– Serio? – przewróciłam oczami. – Ty? Nagle taki delikatny?

– Odpuść, dobrze?

– Nie! Nie odpuszczę! – podniosłam głos. – I mam prawo wiedzieć.

Patrzył na mnie przez chwilę, jakby się bił z myślami, ale w końcu tylko westchnął i sięgnął po kubek.

– Przysięgam, nie chodzi o pieniądze. Po prostu… czasem nie warto mówić wszystkiego.

W tamtej chwili byłam już pewna. Piotr coś ukrywał. I wcale nie zamierzał mi tego powiedzieć. Nie zamierzałam odpuścić. Nie tym razem.

Krew uderzyła mi do głowy

To miało być zwykłe popołudnie. Mama leżała w pokoju, odpoczywała po obiedzie. Zmywałam naczynia, kiedy usłyszałam głosy. Stłumione, ale znajome. Zatrzymałam się w pół ruchu, z gąbką w dłoni. Piotr. I... mama? Podeszłam cicho do drzwi pokoju. Były lekko uchylone.

Nie możemy jej tego powiedzieć, bo nie zrozumie… – Piotr mówił spokojnie, niemal szeptem.

– Ona ma prawo wiedzieć, to też jej życie – odpowiedziała matka z trudem, cicho, ale wyraźnie.

– I co? Rozwalić wszystko? Teraz? Kiedy i tak ledwo sobie radzi?

To nie twoja decyzja.

Krew uderzyła mi do głowy. Ręce zaczęły drżeć. Nie zamierzałam już podsłuchiwać. Wparowałam do pokoju jak burza.

– Co ja mam niby wiedzieć?! – krzyknęłam. – O czym rozmawiacie? Co ukrywacie?!

Mama podniosła głowę z poduszki. Wyglądała na wystraszoną, zaskoczoną. Piotr zamarł.

– Słyszałam każde słowo! Powiedziałeś, że nie mogę się dowiedzieć, bo nie zrozumiem. Więc spróbuj! Spróbuj mi wyjaśnić! Bo przysięgam, że nie wyjdę z tego pokoju, dopóki nie powiecie mi prawdy!

Zapadła długa, ciężka cisza. W końcu mama skinęła lekko głową w stronę krzesła przy łóżku.

– Usiądź – powiedziała cicho. – Pora ci wszystko powiedzieć.

Wiedziałam, że to będzie coś, czego nie uniosę. Już nie było odwrotu.

W głowie mi dudniło

Usiadłam, a nogi miałam jak z waty. Piotrek nie odezwał się ani słowem. Siedział w rogu pokoju, patrzył w podłogę, jakby chciał się w niej zapaść. Mama wzięła głęboki oddech. Widziałam, że ją to kosztuje. Tym razem nie zamierzałam jej oszczędzać.

– Córciu… – zaczęła i zamilkła, jakby nie wiedziała, od czego zacząć. – Twój ojciec… On... kochał cię. Ale nie był pewien, czy jesteś jego córką.

Poczułam, jak świat się chwieje.

– Co…? Co ty mówisz?

– To był błąd. Jeden błąd. Miałam wtedy krótki romans… Krótką słabość. Wyszło to dopiero po czasie, kiedy już byłam w ciąży. Nie chciałam, żeby się dowiedział. Ale on się domyślił. I wtedy… przepisał sadu tylko na Piotrka. Tak na wszelki wypadek.

– Czyli… tata myślał, że ja nie jestem jego dzieckiem? – wyszeptałam, nie mogąc złapać tchu. – I co? Potem już wszystko było jakby nic?

Kochaliśmy cię. Tak samo. To się nigdy nie zmieniło.

Spojrzałam na Piotra. Milczał. Wtedy coś we mnie pękło.

– Ty o tym wiedziałeś?

Skinął głową, nie patrząc mi w oczy.

– Dlatego tak walczysz o sad. Bo uważasz, że ci się należy bardziej?

– Nie chodzi o pieniądze – rzucił cicho. – Chciałem cię chronić.

Wstałam. W głowie mi dudniło.

– Chronić? Zrujnowaliście mi życie. Jednym wielkim kłamstwem.

Wybiegłam z pokoju, czując, jak wszystko, w co wierzyłam, właśnie się rozsypało.

Głos mi drżał

Znalazłam go przy starym garażu, gdzie jako dzieci bawiliśmy się w sklep. Stał oparty o mur. Podeszłam bez słowa. Nie musiałam nic mówić.

– Od kiedy wiedziałeś? – zapytałam w końcu.

– Od liceum. Ojciec powiedział mi w przypływie emocji. Myślał, że to mnie wzmocni, że będę bardziej odpowiedzialny… A ja… nie wiedziałem, co z tym zrobić.

– Więc przez całe te lata udawałeś, że wszystko jest w porządku? – głos mi drżał. – A w środku uważałeś mnie za… kogo? Przybłędę?

– Nie! Nigdy! Jesteś moją siostrą, rozumiesz? Zawsze nią byłaś. Jednak wiedziałem, że pewnego dnia to wypłynie. I bałem się, że cię stracę.

– To, czemu próbowałeś mi zabrać wszystko?

– Bo byłem wściekły. Zły, że tylko ty miałaś ojca na co dzień. Ja dostawałem go w soboty i niedziele, kiedy nie był zmęczony. Ty mogłaś się z nim śmiać, ja słuchałem jego rozkazów. Nie rozumiałem, dlaczego to wszystko wyglądało tak, jakbyś to ty była tą ważniejszą.

Stałam w milczeniu. Pierwszy raz zobaczyłam w nim coś więcej niż tylko egoizm.

To nie była moja wina. Ani twoja.

– Wiem. Ale z tym nie da się żyć jak gdyby nigdy nic.

Patrzyliśmy na siebie jak obcy. Może byliśmy nimi od zawsze.

Żyłam w kłamstwie

Wróciłam do domu dopiero wieczorem. Mama siedziała przy oknie w fotelu, owinięta kocem. Popatrzyła na mnie, ale nic nie powiedziała. Usiadłam naprzeciwko niej. Przez chwilę słuchałyśmy tylko zegara tykającego na ścianie.

– Przepraszam – wyszeptała po dłuższej chwili. – Chciałam ci oszczędzić bólu.

– A oszczędziłaś? – odpowiedziałam, ale bez gniewu. – Przez tyle lat żyłam w kłamstwie. Myślałam, że wiem, kim jestem. Że rozumiem swoją rodzinę. A teraz? Nie jestem już niczego pewna.

Mama przygryzła wargę, wzrok miała gdzieś daleko, za oknem.

– Dla mnie zawsze byłaś moją córką.

Zamknęłam oczy. Nie chciałam płakać, ale łzy i tak same wypłynęły.

– A ojciec? On… on mnie kochał? Czy tylko udawał?

– Kochał. Wiem to. Do samego końca. Tylko... bał się. Jak wielu mężczyzn. Bał się, że zbudował coś na piasku.

Podniosłam się i podeszłam do okna.

– Nie wiem, co dalej – powiedziałam cicho. – Nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze będziemy rodziną. Ale jedno wiem na pewno – ja już nie jestem tą samą Martą, co tydzień temu. I nie wiem, czy kiedykolwiek będę mogła nią znów być.

Spojrzałam na matkę. Jej twarz drżała od niewypowiedzianych słów.

Marta, 32 lata

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama