Reklama

Walczyłam o swoje plany

Jestem osobą bardzo ambitną i zawsze marzyłam o zdobyciu prestiżowego stypendium, które otworzyłoby przede mną drzwi do najlepszych uczelni na świecie. Codziennie wstawałam wcześnie rano, przeglądam notatki i podręczniki, próbując zapamiętać jak najwięcej dat i faktów historycznych. Zgłębianie historii to moja pasja.

Reklama

Moje życie to ciągła walka z czasem, zmęczeniem i, przede wszystkim, z Karoliną. To moja główna rywalka, zawsze była o krok przede mną. Jest inteligentna, spostrzegawcza, a jej prace semestralne zawsze zdobywały najwyższe oceny. Nic nie było w stanie jej pokonać.

Profesor Wojciech P. był jednym z najbardziej charyzmatycznych wykładowców na naszym wydziale. Wszyscy go uwielbili, a jego zajęcia zawsze przyciągały tłumy. Często myślałam, że jeśli ktoś mógłby mi pomóc zdobyć to stypendium, to właśnie on.

– Myślisz, że masz szansę na to stypendium? – zapytałam Karolinę, starając się ukryć swoje prawdziwe emocje.

– Nie oszukujmy się, stypendium zdobędzie najlepszy – uśmiechnęła się z pewnością siebie, której tak bardzo jej zazdrościłam.

Zaproponował, że mi pomoże

Profesor siedział za biurkiem, przeglądając moje notatki. Cisza była przytłaczająca, a ja czułam, że każda sekunda przeciąga się w nieskończoność. Wiedziałam, że to spotkanie może zaważyć na mojej przyszłości.

– Jesteś bardzo zdolną studentką, ale widzę, że czasem brakuje ci pewności siebie – powiedział, patrząc mi prosto w oczy. – Może gdybyśmy spędzali więcej czasu razem, mógłbym ci pomóc.

– Panie profesorze, co pan ma na myśli? – zapytałam, próbując zachować spokój.

– Moglibyśmy się spotkać poza uczelnią, bardziej prywatnie – odpowiedział spokojnie.

W głowie miałam chaos. Wiedziałam, że to może być moja jedyna szansa na zdobycie stypendium. Profesor był nie tylko autorytetem w dziedzinie historii, ale także miał wpływy, które mogły mi pomóc w karierze akademickiej. Zaryzykowałam.

– Dobrze, panie profesorze. Chętnie się z panem spotkam poza uczelnią – powiedziałam pewnie.

Następnego wieczoru czekałam na niego w kawiarni na Starówce. Gdy wszedł, uśmiechnął się i usiadł naprzeciwko mnie.

– Wyglądasz pięknie – powiedział, zamawiając wino.

Rozmowa przeszła na tematy osobiste. Czułam, że zaczyna się coś, co może zmienić moje życie. Wiedziałam, że ryzykuję, ale ambicja była silniejsza niż rozsądek.

Miałam z tego wiele korzyści

Spotkania z Profesorem Wojciechem szybko stały się codziennością. Spotykaliśmy się regularnie w kawiarniach, a nasze rozmowy, początkowo formalne, przerodziły się w bardziej osobiste. Każde kolejne spotkanie sprawiało, że czułam się pewniej. Zauważyłam, że moje oceny zaczynają się poprawiać, a ja zyskuję przewagę nad Karoliną.

– Dziękuję, że mi pomagasz – powiedziałam podczas jednego z naszych spotkań.

Zaczęłam unikać Karoliny. Jej podejrzliwe spojrzenia nie dawały mi spokoju. Pewnego dnia, kiedy przechodziłam obok niej na korytarzu, zatrzymała mnie.

– Ostatnio jesteś jakaś inna. Co się dzieje? – zapytała, próbując wyciągnąć ze mnie prawdę.

– Nic się nie dzieje, po prostu skupiłam się na nauce. Może ty też powinnaś, zamiast węszyć – odpowiedziałam zimno.

Karolina zmrużyła oczy, ale nie powiedziała nic więcej. Wiedziałam, że coś podejrzewa, ale byłam zbyt skupiona na swoich celach, by się tym przejmować. Spotkania z Wojciechem były coraz bardziej intensywne, a ja coraz bardziej pewna swojego sukcesu. Jednak z każdym kolejnym krokiem w dół tej ścieżki, czułam, że zbliżam się do punktu, z którego nie będzie już odwrotu.

Nie dawała za wygraną

Karolina zaczęła mnie coraz uważniej obserwować. Pewnego dnia, kiedy spotkałam się z Wojtkiem na mieście, postanowiła nas śledzić. Spotkaliśmy się w małej kawiarni na uboczu.

– Naprawdę nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła. Dzięki tobie czuję, że się rozwijam. I widać to po moich ocenach – powiedziałam, ściskając jego dłoń.

– Obydwoje mamy z tego korzyści. Spotkamy się w ten weekend? – zapytał, patrząc mi prosto w oczy.

Nie zauważyliśmy Karoliny, która siedziała kilka stolików dalej, ukryta za gazetą. Po naszym spotkaniu pospiesznie wyszła, aby upewnić się, że nie została zauważona. Następnego dnia zaatakowała mnie swoimi podejrzeniami.

– Co tak naprawdę dzieje się między tobą a profesorem? – zapytała, patrząc na mnie z napięciem. – Wymyśliłaś sobie, że przez łóżko zdobędziesz to stypendium?

– To nie twoja sprawa – odpowiedziałam, próbując zachować spokój.

Karolina zmrużyła oczy, wiedząc, że musi zdobyć więcej dowodów. Podsłuchała naszą kolejną rozmowę, w której Wojciech sugerował romantyczny weekend. Teraz była pewna, że coś ukrywam. Postanowiła działać. Zdobyła dowody naszego romansu, gotowa ujawnić wszystko, jeśli nie wycofam się z rywalizacji o stypendium. Zrozumiałam, że gra, którą podjęłam, staje się coraz bardziej niebezpieczna.

Nie miała żadnych wątpliwości

Pewnego dnia po zajęciach, podeszła do mnie z zimnym uśmiechem.

– Widziałam was razem po raz kolejny. Mam dowody. Jeśli nie wycofasz się z walki o stypendium, ujawnię wszystko. Pójdę do rektora, który na pewno będzie wiedział, co z tym zrobić – powiedziała spokojnie, ale z groźbą w głosie.

Poczułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Wiedziałam, że nie mogę jej zlekceważyć.

– Nie możesz tego zrobić! To mnie zniszczy! – wykrzyknęłam, czując narastającą panikę.

– Sama się zniszczyłaś. Teraz poniesiesz konsekwencje – odpowiedziała bezlitośnie.

Zrozpaczona, wróciłam do domu. Wiedziałam, że nie mam zbyt wiele czasu. Musiałam porozmawiać z Wojciechem. Spotkaliśmy się tego samego wieczoru w jego mieszkaniu. Przekazałam mu wszystko na temat moje rozmowy z Karoliną.

– Spokojnie. Znajdziemy sposób, żeby to załatwić. Ale musimy być ostrożni – odpowiedział, obejmując mnie.

Czułam, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Romans, który miał być moją drogą do sukcesu, stawał się ciężarem. Karolina miała mnie w garści, a ja nie wiedziałam, jak z tego wybrnąć. Każda decyzja wydawała się prowadzić do katastrofy, a ja zaczynałam zdawać sobie sprawę, że może nie będzie już odwrotu.

Wszystko runęło jak domek z kart

Mój romans z Wojciechem ujrzał światło dzienne. Karolina nie czekała długo, aby wykorzystać swoje dowody. Wystarczyło jedno zdjęcie i kilka nagranych rozmów, aby wywołać skandal na uczelni. Wieść o naszym związku rozeszła się lotem błyskawicy. Wojciech został wezwany na spotkanie z rektorem, a ja zostałam zaproszona na rozmowę dyscyplinarną.

W gabinecie rektora atmosfera była napięta. Siedziałam naprzeciwko niego, czując, jak serce bije mi w piersi.

– Pani Natalio, sprawa jest bardzo poważna. Oskarżenia przeciwko profesorowi i pani są niepodważalne. To nie tylko naruszenie etyki, ale także poważne złamanie zasad naszej uczelni – powiedział rektor, patrząc na mnie surowo.

Nie miałam nic na swoją obronę. Wiedziałam, że moja ambicja i decyzje doprowadziły mnie do tego punktu. Wojciech stracił pracę, a ja zostałam zawieszona w prawach studenta. Moje marzenie o stypendium legło w gruzach. Na korytarzu, tuż po rozmowie z rektorem, spotkałam Karolinę. Patrzyła na mnie z triumfem.

– Wygrałaś. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa – powiedziałam z goryczą.

– Nie chodziło o szczęście. Chodziło o sprawiedliwość. Ty złamałaś zasady, ja tylko je egzekwowałam – odpowiedziała zimno.

Wróciłam do domu, czując się zdradzona i zraniona. Moje relacje z rodzicami pogorszyły się, a przyjaciele odsunęli się ode mnie. Wszyscy wiedzieli o skandalu. W mojej głowie kłębiły się pytania. Jak mogłam być tak naiwna? Dlaczego pozwoliłam, by ambicja przesłoniła mi zdrowy rozsądek?

Reklama

Natalia, 22 lata

Reklama
Reklama
Reklama