Reklama

Mój mąż był dobrym człowiekiem, ale nigdy nie potrafiłam zapomnieć o Andrzeju, mojej nastoletniej miłości. Gdy dostałam zaproszenie na zjazd absolwentów liceum, długo się wahałam. Czułam, że powrót do tamtych lat mógłby być bolesny, lecz równocześnie budził we mnie ciekawość. Po cichu liczyłam, że zjawi się ktoś, kto kiedyś znaczył dla mnie wszystko. Zastanawiałam się, czy warto wracać do przeszłości? Czy odnajdę tam coś, co pomoże mi zrozumieć siebie? Na te pytania wciąż nie znałam odpowiedzi.

Reklama

Moje serce zamarło

Uroczystość odbywała się w szkolnej auli, która, choć odnowiona, nadal nosiła znamiona naszej młodości. Wszyscy wokół mnie śmiali się i wspominali szkolne lata, a ja czułam, jak z każdym krokiem moje serce bije szybciej. W tłumie ludzi, których twarze wydały mi się z początku obce, szukałam tego jednego spojrzenia.

Halina? – usłyszałam za plecami głos, który mógłby mnie obudzić z najgłębszego snu.

Odwróciłam się, a moje serce zamarło na moment. To był Andrzej. Mężczyzna, którego kiedyś kochałam. Jego twarz nosiła ślady lat, ale oczy – te same błyszczące oczy – pozostały niezmienne.

– Andrzej... – wymamrotałam niepewnie.

Uśmiechnął się ciepło, a w jego oczach dostrzegłam tę samą iskierkę, która przed laty podbiła moje serce. Przypomniały mi się chwile spędzone razem, wspólne marzenia i plany, które nigdy się nie ziściły.

Jak się miewasz? – zapytał, przerywając moje zamyślenie.

– Dobrze... a ty? – odpowiedziałam, niepewna, czy to słowo oddaje całą gamę emocji, które teraz przeżywam.

Rozmawialiśmy przez chwilę o drobnych sprawach, jakbyśmy próbowali poznać się na nowo. Czułość mieszała się z żalem za straconym czasem. W głowie pojawiły się pytania, których bałam się zadać. Czy nadal jest w nas coś z tamtej miłości?

– Wiesz, zawsze żałowałem, że wtedy... – zaczął, ale przerwałam mu, bo bałam się, co mogłoby paść dalej.

– Nie wracajmy do tego. Nie dziś – uśmiechnęłam się, choć w środku czułam, jak coś rozdziera mnie na pół.

Ta rozmowa pozostała ze mną przez resztę wieczoru. Choć chciałam więcej, czułam, że coś mnie powstrzymuje. Czasem najtrudniejsze pytania pozostają bez odpowiedzi, bo wciąż nie jesteśmy gotowi ich zadać.

W głowie miałam mętlik

Po powrocie do domu wspomnienia nadal krążyły mi po głowie jak niespokojne ptaki. Usiadłam na kanapie i zamknęłam oczy, próbując zebrać myśli. Dlaczego odmówiłam, gdy Andrzej zaproponował, żebyśmy spotkali się jeszcze raz, może przy kawie? Wtedy odruchowo uśmiechnęłam się i powiedziałam, że nie jestem pewna, czy to dobry pomysł. Teraz sama nie wiedziałam dlaczego. Przecież w środku czułam, że bardzo tego pragnę. Może bałam się konsekwencji? Może niepewność paraliżowała mnie bardziej niż wspomnienie przeszłości?

– Co ja wyprawiam – mówiłam do siebie na głos, próbując zrozumieć swoje rozterki. – Dlaczego nie chcę dać sobie szansy na szczęście?

W głowie miałam mętlik. Pojawiła się tęsknota za czasami, gdy wszystko wydawało się możliwe i za uczuciem, które kiedyś dawało mi skrzydła.

– On czekał wtedy... a ja? Czy naprawdę się boję? – mówiłam do siebie.

Zastanawiałam się, co teraz czuje Andrzej. Czy tak jak ja szukał sensu w przeszłości, której nie potrafił zamknąć? Niepewność jutra paraliżowała mnie bardziej niż wspomnienie straconego czasu. A przecież coś we mnie pragnęło zmian, nowych początków. Tylko czy byłam na nie gotowa? Podjęcie decyzji o pozostawieniu przeszłości za sobą nigdy nie jest łatwe. Zastanawiałam się, czy jeszcze kiedykolwiek znajdę w sobie odwagę, by zrobić krok naprzód.

Musiałam zdecydować

Następnego ranka, kiedy światło dnia wkradało się przez zasłony, mój telefon zawibrował na nocnym stoliku. Otworzyłam oczy, patrząc na ekran, który migotał niecierpliwie. Dostałam wiadomość z nieznanego numeru, ale serce z jakiegoś powodu przyspieszyło. Kliknęłam.

„Czekałem wtedy, poczekam teraz. Jeśli zmienisz zdanie – wiesz, gdzie mnie znaleźć”.

To był Andrzej. Jedno krótkie zdanie wywołało we mnie burzę emocji. Przez chwilę siedziałam nieruchomo, zastanawiając się, co zrobić. Powinnam odpisać? Zadzwonić? Może nie robić nic? Ale w głębi duszy wiedziałam, że nie mogę zignorować tej szansy. Decyzja, którą musiałam podjąć, wypełniała mnie strachem, ale i ekscytacją.

Zaczęłam się pakować. Każda złożona bluzka, każde starannie ułożone spodnie były jak gest wyzwania rzucony losowi. Nie wiedziałam, co przyniesie mi los, ale czułam, że po raz pierwszy od dekad zaczynam naprawdę żyć. Wreszcie robiłam coś dla siebie, podjęłam decyzję, która była moją, a nie wymuszoną przez okoliczności czy oczekiwania innych. Czułam się wolna.

Usiadłam na chwilę, by odpocząć, a moje myśli uciekały do Andrzeja. Co by powiedział, gdyby wiedział, że podjęłam tę decyzję? Czy wiedział, jak wiele znaczyły dla mnie jego słowa?

Nie miałam wątpliwości

Przez całą podróż towarzyszyły mi myśli o przeszłości. Zamykając oczy, przenosiłam się w czasie do chwil, które dawno temu wydawały się być początkiem czegoś pięknego.

– Dlaczego wtedy ich posłuchałam? – pytałam siebie samej w duchu.

Wspominałam rozmowy i kłótnie z rodzicami, którzy nakłaniali mnie do zerwania z Andrzejem. Uważali, że to dla mojego dobra, dla mojej przyszłości. W głowie wciąż słyszałam ich głosy, pełne troski, ale i niezrozumienia. Pamiętam tamtą noc, kiedy siedziałam z Andrzejem w parku, gdzie wszystko się zaczęło. Próbowałam znaleźć słowa, które nie raniłyby ani jego, ani mnie. Gdy powiedziałam mu, że to koniec, jego spojrzenie było pełne bólu. Nie protestował, nie próbował mnie przekonywać. Tylko spojrzał na mnie z tym swoim smutnym uśmiechem.

Zawsze będę tu dla ciebie – powiedział wtedy, a ja czułam, jak łzy palą moje policzki.

Podróż w przeszłość była bolesna. Żal za tym, co utraciłam, mieszał się z poczuciem ulgi, że w końcu mogę podjąć decyzję dla siebie, bez nacisków z zewnątrz. Może nie byłam w pełni gotowa, ale po raz pierwszy od lat nie miałam wątpliwości, że to, co robię, jest słuszne. Teraz miałam szansę na nowy początek. Wiedziałam, że decyzje sprzed lat zaważyły na moim życiu, ale to, co zrobię teraz, mogło odmienić moją przyszłość.

Wiedziałam, że warto

Stałam przed drzwiami jego mieszkania, czując się, jakbym balansowała na krawędzi. W głowie krążyły mi pytania, na które nie miałam odpowiedzi. Czy to, co kiedyś nas łączyło, mogło przetrwać próbę czasu? Czy mieliśmy szansę na coś więcej niż wspomnienia? Zebrałam się na odwagę i zapukałam. Po chwili drzwi otworzyły się, a w progu stanął Andrzej. Jego widok sprawił, że moje serce zabiło szybciej, jakby próbowało nadrobić stracony czas. Przez moment staliśmy w ciszy, wymieniając jedynie spojrzenia pełne emocji.

– Przyjechałaś... – powiedział w końcu, jego głos był miękki, pełen czułości, którą pamiętałam z dawnych lat.

–Tak... – zaczęłam, ale słowa utknęły mi w gardle.

Wpuścił mnie do środka, a ja czułam, jakby cały świat nagle zniknął. Usiadłam na sofie, a on zajął miejsce naprzeciwko mnie, zachowując subtelny dystans, jakby obawiał się naruszyć delikatną równowagę.

Myślałem o tobie przez te wszystkie lata – przyznał w końcu.

– Ja też... Często się zastanawiałam, jak potoczyłoby się moje życie, gdyby wtedy... – Zatrzymałam się, bo nie chciałam rozwlekać bólu przeszłości.

Nie musimy do tego wracać. To, co się wydarzyło, było częścią nas, ale nie musi definiować naszej przyszłości – powiedział z przekonaniem, które dodało mi otuchy.

Przez chwilę panowała cisza. W jego oczach widziałam ten sam blask, który przed laty rozjaśniał moje dni. Był inny, dojrzalszy, ale nadal pełen nadziei.

Chciałabym spróbować. Wiem, że wiele się zmieniło, ale czuję, że warto... – wyszeptałam, a on uśmiechnął się, jakby czekał na te słowa przez całe życie.

Zdecydowaliśmy, że damy sobie szansę na nowy początek. To nie było łatwe, ale oboje wiedzieliśmy, że warto. Mieliśmy siebie.

Reklama

Halina, 59 lat

Reklama
Reklama
Reklama