Reklama

To było jak odjazd na inną planetę. Polska i rodzinne Gliwice były dla mnie jak za ciasne buty, w których czułem każdy kamień na drodze. Pewnego dnia postanowiłem to wszystko rzucić. Zaraz po studiach, zamiast szukać nudnej pracy w zawodzie księgowego, wypatrzyłem tani lot w jedną stronę. Wybrałem Ibizę, wyspę wiecznej imprezy, gdzie każdy wieczór ma smak soli morskiej i dzikiej wolności. Rodzice byli wkurzeni, ale musieli się pogodzić z tym, że szukałem siebie na nowo.

Reklama

Znałem całkiem nieźle hiszpański, więc szybko znalazłem robotę. Praca barmana tutaj to jak bycie szamanem w plemieniu – miesza się eliksiry, które mają moc otwierania umysłów i rozgrzewania serc. To tu, w otumaniającym gwarze klubu, który stał się moją areny, poznałem ją – Sophię. Tajemniczą kobietę z przeszłością skrywaną za spojrzeniem, które znało już chyba wszystkie sekrety świata.

Pierwszy raz zobaczyłem ją, kiedy przechodziła obok, w rytmie klubowej muzyki. To było jak uderzenie basu, które zostaje w klatce piersiowej. Nie wiem czemu, wydawała mi się znajoma, mimo że nigdy wcześniej jej nie widziałem. Jakbyśmy byli stworzeni do tego, by nasze ścieżki się przecięły. Właśnie na tej wyspie.

Ujęła mnie jej bezpośredniość i tajemniczość

Kiedy pierwszy raz rozmawiałem z Sophią, jej uśmiech wydawał się przechwytywać migotanie nocnych świateł w ciemności. Siedziała samotnie przy barze, patrząc na mnie z tajemniczym zainteresowaniem, które rozpalało wyobraźnię. Miała piękne czarne włosy i ubierała się w ciemne kolory, inaczej niż pozostałe kobiety w barwnych sukienkach.

– Czym mogę służyć? – zapytałem, chcąc wyrazić profesjonalizm, ale moje słowa traciły znaczenie przy jej hipnotyzującym wzroku.

– Może zacznij od podania swojego imienia – odpowiedziała, przekrzywiając głowę, jakby testowała moją pewność siebie.

– Nazywam się Kamil – powiedziałem, czując, jak po plecach przebiega mi dreszcz. – A ty?

– Sophia – wymówiła, a w jej głosie zabrzmiały nuty, które wydawały się nie należeć do tego głośnego, pełnego tłumów miejsca.

Rozmowa toczyła się lekko, choć jej odpowiedzi były wymijające, kiedy zbliżałem się do tematów osobistych. Mówiła jak kobieta, która zbyt wiele przeżyła, by jeszcze wierzyć w proste odpowiedzi, choć była niewiele starsza ode mnie. To było magnetyzujące. Pragnąłem zgłębić każdą warstwę jej tajemnicy.

Zaczarowała mnie całkowicie

Nasze kolejne spotkania przypominały taniec – pełen napięcia, rytmiczny, zwiastujący burzę uczuć, która nieuchronnie miała nadejść. Sophia stała się dla mnie jak nocne niebo na Ibizie – rozgwieżdżone, nieuchwytne, ale niemożliwe do zignorowania. Uwielbiałem się w nią wpatrywać.

– Co cię tutaj przywiodło? – zapytałem pewnego wieczoru, kiedy siedzieliśmy na pustej plaży, a odgłosy morza mieszały się z odległym echem imprez.

Uciekam – rzuciła lakonicznie, zerkając na mnie kątem oka. – Przed przeszłością, przed oczekiwaniami, przed samą sobą.

Jej słowa brzmiały jak wiersz, którego kolejnych zwrotek mógłbym słuchać bez końca.

– A ty, Kamil? Dlaczego tutaj jesteś? – Jej głos był delikatny, a ja czułem, jak każde słowo przeszywa mnie na wskroś, domagając się szczerości.

Szukam życia, w którym będę mógł być sobą, bez ciągłego rozczarowania – wyznałem, a ona ujęła moją dłoń w swoją, splecioną z obietnicą zrozumienia.

Nasze chwile pełne były rozmów o marzeniach, o życiu, jakiego pragnęliśmy. Były jak malowanie obrazu, który co noc zdawał się stawać coraz bardziej rzeczywisty. Lecz każde pytanie o przeszłość Sophii była jak drzwi, które zamykały się przed moim nosem. Wiedziałem, że ma sekrety, ale przyciąganie było zbyt silne, by się wycofać. Spędzaliśmy ze sobą niemal każdą wolną chwilę.

Nasze rozgwieżdżone niebo nagle zasnuły chmury

Z czasem szczeliny w naszym romansie zaczęły się powiększać. Sophia bywała rozkojarzona, odbierała telefony szeptem, a spojrzenie, które kiedyś wydawało mi się zaproszeniem, teraz często było ucieczką. Nie wiedziałem tylko, od czego.

Czy coś się dzieje? – zapytałem niepewnie, kiedy jednego wieczoru zastałem ją wpatrzoną w morze, które wydawało się ciemniejsze niż zwykle.

– Wszystko w porządku – odparła Sophia, ale jej uśmiech nie doszedł do oczu. Poczucie, że coś się załamuje, było niemal namacalne.

Podzieliłem się moimi obawami z kolegą z pracy, Marcusem, którego znałem od pierwszych dni na wyspie.

Niektórzy ludzie mają swoje demony, amigo – powiedział, kładąc rękę na moim ramieniu. – A na Ibizie demony mają więcej miejsc do ukrycia.

– Ale czy powinienem coś zrobić? – niepokój w moim głosie był wyraźny.

– Może lepiej, gdybyś dał jej przestrzeń. Możesz nie chcieć odkryć, co jest po drugiej stronie tych tajemnic – Marcus spojrzał na mnie z namysłem, jakby ważył słowa, które mogłyby mi pomóc... albo zaszkodzić.

Słowa Marcusa rezonowały we mnie przez następne dni. Z jednej strony pragnienie, by zbliżyć się do Sophii, z drugiej strach przed tym, co może wyjść na jaw.

Musiałem ją odszukać

Gdy Sophia zniknęła, zostawiając po sobie jedynie ciszę i pytania bez odpowiedzi, poczułem, jak powietrze ucieka z mojego życia. Z początku myślałem, że to chwilowe. Może potrzebowała czasu, może odjechała rozwiązać jakąś sprawę. Ale dni mijały, a jej brak stał się krzykiem w pustym pokoju.

Zacząłem szukać jej wszędzie – w barach, na plażach, w miejscach, które odwiedzaliśmy razem. Nikt nie potrafił mi pomóc, chociaż wszyscy zdawali się coś wiedzieć. Albo przynajmniej podejrzewać.

– Widziałem ją tydzień temu. Była jakaś zaniepokojona – powiedział barman z jednego z klubów, gdzie często przesiadywaliśmy. – Potem przyszedł jakiś facet, szukał jej, wyglądał na wkurzonego. Może jej chłopak?

Serce zabiło mi mocniej. Byłem przekonany, że to ja byłem jej chłopakiem. Czy była to gra, w którą grała z każdym z nas?

Rozmowy z mieszkańcami, pracownikami klubów, przypadkowymi ludźmi z jej przeszłości – każdy przynosił nową część układanki, której obraz stawał się coraz mniej jasny.

Bywała tutaj z różnymi ludźmi – rzuciła kobieta z małego sklepiku, w którym Sophia kupowała swoje egzotyczne perfumy. – Ale zawsze wydawała się odległa, jakby nigdy całkiem nie była obecna.

W tym wszystkim, im bardziej próbowałem ją znaleźć, tym bardziej gubiłem sam siebie. Moje pytania o Sophię zmieniały się w pytania o mnie – jak mogłem tak łatwo zaufać, jak mogłem nie widzieć tego, co było oczywiste dla innych?

Nie wierzyłem, że to było takie proste

Zrozumienie przyszło z opóźnieniem, ale za to uderzyło ze zdwojoną siłą. Przekonałem się o tym całkiem przypadkiem. Portfel z odłożoną gotówką, który zawsze trzymałem ukryty, był pusty – jak moje serce. Sophia nie tylko zniknęła, ale i zabrała ze sobą coś więcej niż moje pieniądze. Zabrała kawałek mnie, który był gotów wierzyć, gotów kochać.

Rozczarowanie, które towarzyszyło mi przez bezsenne noce, było pełne refleksji i goryczy. Przeżywałem nasze spotkania, słowa, pieszczoty – wszystko, co było kłamstwem skrojonym na miarę mojej naiwności.

Jak mogłem tego nie widzieć? – pytałem siebie, kiedy milczenie nocy było jedyną odpowiedzią. – Jak mogłem pozwolić, aby mnie tak oszukała?

Mój umysł snuł scenariusze, w których Sophia była oszustką, złodziejką, agentką – każda myśl absurdalna, ale każda lepiej brzmiąca niż prawda, że po prostu byłem dla niej łatwym celem. Moje uczucia, które wydawały mi się takie głębokie, były tylko płytką grą, w której stałem się pionkiem. Może to i lepiej, że nie dowiedziałem się nigdy prawdy. Zresztą – jakie miała teraz znaczenie?

Ibiza została moją jedyną miłością

Próba akceptacji tego, co się wydarzyło, była jak próba uleczenia ran, które nie chciały przestać boleć. Z każdym dniem, który mijał, Ibizę owijała jesień – symbol zmian, które były nieuniknione. Przyjęcie prawdy o Sophii, o mnie samym, o iluzji, którą pielęgnowałem, wymagało czasu, którego nikt nie mógł przyspieszyć.

Siedząc na plaży, tam, gdzie kiedyś trzymałem jej dłoń, pozwoliłem myślom płynąć swobodnie. Nie były to już myśli pełne rozpaczy, ale refleksje kogoś, kto przeszedł przez ogień i choć przypalony, był gotowy iść dalej.

– Sophia była lekcją – szeptałem do fal, które zdawały się przyjmować moje słowa. – Może nie byłem gotów na nią wtedy, ale jestem teraz.

Przyjęcie, że zostałem oszukany, że moje uczucia zostały wykorzystane, nie przyszło łatwo. Ale z każdym oddechem, z każdą chwilą, uczucie to zaczynało tracić na sile, ustępując miejsca nowej determinacji.

Ibiza była dla mnie nowym rozdziałem i choć nie zaczął się tak, jakbym chciał, nie zamierzałem pozwolić, by jedna historia zakończyła całą książkę. Sophia była częścią mojej przeszłości, ale to ja miałem moc, by kreować przyszłość. Zdecydowałem, że ta historia nie zniechęci mnie do nowej wizji przyszłości. Zostanę tutaj i zobaczę, co przyniesie przyszłość. Ale następną wypłatę przeleję już na bezpieczne konto.

Reklama

Kamil, 25 lat

Reklama
Reklama
Reklama