„Byłam przyzwyczajona do luksusu, a pieniądze zrobiły mi wodę z mózgu. Wystarczyło jedno kłamstwo, by stracić wszystko”
„Następnego dnia wyszłam z pokoju z opuchniętymi oczami, jakby od płaczu. Wiedziałam, że muszę wyglądać wiarygodnie. Łzy spłynęły mi po policzkach, trochę wymuszone, ale efekt był piorunujący”.
- Redakcja
Zawsze czułam, że zasługuję na więcej. Byłam jedną z tych dziewczyn, które mogą powiedzieć o sobie, że świat leży u ich stóp. Prestiżowa uczelnia, kierunek, na który inni tylko marzą się dostać, własne mieszkanie, modne ciuchy. Rodzice zawsze powtarzali, że moim zadaniem jest się uczyć, a oni zadbają o resztę. Więc się uczyłam, a przynajmniej na tyle, ile musiałam, by podtrzymać pozory.
Moi rodzice, byli cudowni, ale żadne z nich nie miało łatwego życia. Ojciec pracował dniami i nocami, a mama poświęciła karierę, żeby zająć się domem. Może właśnie dlatego nigdy nie wątpiłam, że to, co robią, jest ich obowiązkiem.
Ostatnio jednak coś zaczęło się psuć. Zwykle ciepłe rozmowy przy niedzielnym obiedzie ustąpiły miejsca napięciu. Odpowiedzi mamy stawały się krótsze, tata zaczynał unikać kontaktu wzrokowego. Aż wreszcie pojawiło się to jedno zdanie, które zawsze brzmi złowieszczo:
– Musimy porozmawiać.
Nie wierzyłam własnym uszom
Siedziałam na kanapie w salonie, przeglądając Instagram. Mama weszła, niosąc filiżankę herbaty, a zaraz pojawił się tata z tą swoją poważną miną, którą widywałam tylko w naprawdę stresujących momentach.
– Musimy ci coś powiedzieć – zaczął niepewnie.
Zamknęłam telefon i spojrzałam na nich z lekką irytacją.
– O co chodzi?
Tata wziął głęboki oddech, jakby przygotowywał się do długiego wykładu.
– Straciłem pracę. Nie będziemy mogli wspierać cię tak jak dotychczas.
Przez chwilę tylko wpatrywałam się w niego, jakby mówił w innym języku. W końcu zaśmiałam się nerwowo.
– Co?! To chyba jakiś żart, prawda?
– Niestety, to prawda – wtrąciła mama, kładąc dłoń na moim ramieniu. – Musisz zrozumieć, że teraz jest trudny czas.
Nie wierzyłam własnym uszom.
– To, co ja mam niby zrobić? Rzucić studia? Znaleźć pracę w fast foodzie? Myślicie, że to takie proste?!
Tata uniósł ręce w uspokajającym geście.
– Nie mówimy, że masz rzucać studia. Ale może powinnaś zacząć dorabiać?
– Dorabiać?! – podniosłam głos. – Mam tyle na głowie, a wy chcecie, żebym jeszcze pracowała?! To nie fair!
Mama próbowała mnie uspokoić, ale tylko się od niej odsunęłam.
– Poświęciłam wszystko, żeby mieć szansę na normalne życie, a wy mi to teraz odbieracie!
Z hukiem zamknęłam drzwi swojego pokoju. W głowie już zaczęłam planować, jak wymusić na nich zmianę decyzji.
Nie czułam triumfu
Następnego dnia wyszłam z pokoju z opuchniętymi oczami jakby od płaczu. Wiedziałam, że muszę wyglądać wiarygodnie. Mama siedziała przy kuchennym stole, krzątając się przy śniadaniu.
– Mamo… – zaczęłam cicho, ledwie słyszalnie. Spojrzała na mnie od razu z troską. – Nie mogłam spać całą noc. Boję się, że to wszystko się rozpadnie.
Mama przysiadła obok mnie.
– Kochanie, znajdziemy jakieś rozwiązanie, obiecuję.
Westchnęłam ciężko i spuściłam głowę.
– Nie wiem, jak mam sobie z tym poradzić. Już teraz ledwo wiążę koniec z końcem. Za co kupię kosmetyki? Za co opłacę studia i rachunki? – Łzy spłynęły mi po policzkach, trochę wymuszone, ale efekt był piorunujący.
Mama natychmiast mnie objęła.
– Nie pozwolimy, żeby cię to spotkało.
Tego samego wieczoru usłyszałam, jak mówi tacie.
– Kochanie, musimy coś sprzedać. Może tę srebrną zastawę po babci? Asia potrzebuje naszej pomocy, także finansowej.
– To nie jest rozsądne – odparł tata stanowczo. – Musi zacząć myśleć samodzielnie.
Wiedziałam jednak, że mama mnie nie zawiedzie. Kilka dni później podała mi kopertę.
– Sprzedaliśmy srebro. Na razie starczy.
Udając wdzięczność, przytuliłam ją. Nie czułam triumfu, tylko coraz silniejszy niepokój.
Zrobiło mi się gorąco
Wszystko zaczęło się sypać zupełnie niespodziewanie. W pośpiechu zamknęłam laptopa, ale musiałam coś przeoczyć. Tata usiadł do biurka, by sprawdzić pocztę. Kiedy wróciłam, jego twarz była nienaturalnie blada.
– Możesz mi to wyjaśnić? – Zapytał tonem tak lodowatym, że od razu wiedziałam, że coś znalazł.
– O co chodzi? – odparłam, starając się brzmieć beztrosko.
– Widzę tutaj rezerwację wycieczki na Majorkę za kilka tysięcy złotych. Chcesz mi powiedzieć, skąd masz na to pieniądze?
Zamarłam. Zmusiłam się, by wzruszyć ramionami.
– To tylko plan. Poza tym, dlaczego grzebiesz w moim komputerze?!
– Przypadkiem to zobaczyłem – uciął. – Chciałbym też wiedzieć, dlaczego na czacie mówisz znajomym, że nie studiujesz.
Zrobiło mi się gorąco. Próbowałam się uśmiechnąć, ale nawet mnie to nie przekonało.
– To jakiś żart. Nie wiem, co widziałeś, ale…
Tata przerwał mi gwałtownie.
– Nie kłam! Usłyszałem, jak mówisz przez telefon, że wszystko to była mistyfikacja. Jak mogłaś nas tak oszukać?
Odwróciłam się na pięcie i zamknęłam w pokoju. Panika ścisnęła mnie za gardło. Musiałam wymyślić, jak wyjść z tego z twarzą, ale tym razem kłamstwo wydawało się niemożliwe do utrzymania.
Chciałam czegoś więcej
Siedziałam na kanapie, a rodzice patrzyli na mnie, jakbym była obcą osobą. Tata zaczął pierwszy.
– Wiemy, że nas okłamałaś. Wiesz, co znaleźliśmy. Czas przestać udawać.
Próbowałam udawać zdziwienie, ale spojrzenie ojca było tak przenikliwe, że nie byłam w stanie długo grać.
– Dobra, może tak było, ale co z tego? – wycedziłam. – Może gdybyście mnie lepiej wspierali, nie musiałabym kombinować!
Tata zmarszczył brwi.
– Co ty opowiadasz?! Sprzedaliśmy rodzinne pamiątki, żeby ci pomóc! Twoja matka poświęciła wszystko, a ty nawet nie studiujesz?
Mama spuściła wzrok, jakby wstydziła się za mnie bardziej, niż potrafiła to wyrazić słowami.
– Joasiu… Dlaczego to zrobiłaś? – zapytała cicho.
– Dlaczego? Bo nie chciałam żyć jak wy! – wyrzuciłam z siebie, tracąc resztki kontroli. – Całe życie pracujecie i co z tego macie? Chciałam czegoś więcej!
– Więcej? – Tata wstał, a jego głos brzmiał jak grzmot. – Wybrałaś luksusy, a my jesteśmy na skraju bankructwa przez twoje kłamstwa!
– Nie prosiłam was o to! – krzyknęłam, choć w środku czułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. – Sami się na to zgodziliście!
Mama zasłoniła twarz dłońmi. Tata wyszedł, trzaskając drzwiami.
– Nie wiem, jak możemy ci pomóc – wyszeptała mama.
Też nie znałam odpowiedzi.
„Pomóż mi”
Siedziałam sama w wynajętym mieszkaniu, które nagle wydawało się obce i puste. Miałam tysiące wymówek, ale żadna nie mogła przykryć prawdy – zawiodłam.
Próbowałam dodzwonić się do mamy. Za pierwszym razem nie odebrała. Za drugim w końcu usłyszałam jej głos, choć był słaby i zmęczony.
– Mamo… – zaczęłam cicho. – Przepraszam. Naprawdę. Wiem, że wszystko zniszczyłam.
– Joasiu, ja… – zamilkła, jakby szukała odpowiednich słów. – Nie wiem, co powiedzieć. Muszę porozmawiać z tatą.
– On nie chce mnie słuchać, prawda? – spytałam z goryczą, choć znałam odpowiedź.
– Jest bardzo zraniony. Ja też…
– Mamo, naprawdę chcę to naprawić. Nie wiem jak, ale proszę… pomóż mi.
Usłyszałam jej oddech, jakby walczyła ze sobą.
– Porozmawiam z nim, ale… nie mogę niczego obiecać.
Rozłączyła się, zostawiając mnie z myślami. Po raz pierwszy w życiu poczułam, jak naprawdę smakuje samotność.
Tydzień później telefon nadal milczał. Próbowałam pisać, dzwonić, ale odpowiedzi nie było. Czułam, że z każdym dniem nadzieja uciekała mi coraz bardziej. W końcu usiadłam przy biurku i napisałam długi list – pełen wyjaśnień, przeprosin, obietnic poprawy. Włożyłam go do koperty i wysłałam do domu.
Wieczorem spojrzałam na swoje odbicie w oknie. Po raz pierwszy zobaczyłam kogoś, kto naprawdę się pogubił. Byłam gotowa zacząć wszystko od nowa, ale nie wiedziałam, czy rodzina pozwoli mi wrócić? Na odpowiedź mogłam tylko czekać.
Joanna, 24 lata