„Byłam szczęśliwa, gdy siostra obiecała, że zajmie się moim weselem. Nie sądziłam, że robi to, bo ma w tym ukryty cel”
„Po tym, jak wszystko się posypało, nie miałam siły wracać do domu. Z Markiem odwołaliśmy gości, część próbowała pocieszać, część zadawała pytania, na które nie miałam odpowiedzi. Nie pamiętam, jak zdarłam z siebie suknię. Płakałam do wyczerpania. Jakbym to ja była winna”.

- Redakcja
Zawsze byłam tą młodszą, cichszą siostrą. Aneta potrafiła oczarować wszystkich – rodziców, nauczycieli, sąsiadów. Kiedy zaproponowała, że zajmie się organizacją mojego ślubu, poczułam ulgę. Twierdziła, że to jej prezent dla mnie. Ufałam jej. Każdy detal – od zaproszeń po salę – był w jej rękach. Z Markiem śmialiśmy się, że nie musimy się niczym martwić, bo „Aneta wszystko ogarnie”. I choć czasem coś zgrzytało, bo lubiła mieć ostatnie słowo, machałam na to ręką. Przecież to siostra. Moja siostra. Nie sądziłam, że właśnie ona złamie mi serce.
Nie było żadnej rezerwacji
– Dzwoniłaś do niej? – zapytała mama z niepokojem w głosie, poprawiając koronkowy mankiet mojej sukni.
– Dziesięć razy – odpowiedziałam, zerkając nerwowo na telefon. – Nie odebrała. Ani razu.
Byłam już prawie gotowa. Makijaż, fryzura, suknia – wszystko dopięte na ostatni guzik. Tylko Anety nie było. A miała być od rana. Miała zawieźć bukiety, dogadać ostatnie szczegóły z fotografem, przywieźć tort. I oczywiście przyjść po mnie, żebyśmy wspólnie pojechały na salę. Tak jak to sobie zaplanowałyśmy. Jak to ona zaplanowała. Za chwilę zadzwonił Marek.
– Kochanie, jestem już na miejscu. Obsługa mówi, że nie mają żadnej rezerwacji na nasze nazwisko. Coś się pomyliło?
– Jak to nie mają? – zapytałam zduszonym głosem.
– Nikt nic nie wie. Czekam tu z gośćmi pod drzwiami. A właściciel sali prosi, żeby ktoś w takim razie uregulował zadatek, to może coś wymyślą, bo twierdzi, że żadna zaliczka nie wpłynęła. Już nic z tego nie rozumiem.
Tego już było za wiele. Zerwałam z głowy welon i wybiegłam z pokoju.
– Co ona zrobiła?! – krzyknęłam w stronę mamy. – Gdzie są nasze pieniądze? Przecież to Aneta miała wszystko zapłacić!
Ojciec próbował mnie uspokoić, ale go odepchnęłam.
– Ona mnie nigdy nie kochała, zawsze myślała tylko o sobie! – wrzeszczałam. – Nie obchodził jej mój ślub, tylko kasa, którą mogła zgarnąć!
W salonie zapanowała cisza. Tylko mama zakryła twarz dłońmi i wyszeptała:
– Boże… nie… Aneta…
Zdrada bolała najbardziej
Po tym, jak wszystko się posypało, nie miałam siły wracać do domu. Z Markiem odwołaliśmy gości, część próbowała pocieszać, część zadawała pytania, na które nie miałam odpowiedzi. Nie pamiętam, jak zdarłam z siebie suknię. Płakałam do wyczerpania. I czułam tylko jedno: wstyd i upokorzenie. Jakbym to ja była winna.
Przez pierwsze dni telefon milczał. Potem zaczęli dzwonić ludzie – ciekawscy, rodzina, znajomi. Pytałam wszystkich, czy ktoś coś wie. Nikt nie wiedział. Aneta zniknęła. Jej telefon był nieaktywny, media społecznościowe zniknęły z dnia na dzień. Nawet jej współlokatorka z Warszawy mówiła, że zabrała swoje rzeczy tydzień wcześniej i się wyprowadziła.
Mama chodziła po domu jak cień. Ojciec próbował się zachowywać normalnie, ale raz widziałam, jak płakał w samochodzie. Marek... był dzielny. Został przy mnie, ale między nami zrodziła się cisza. Jakbyśmy oboje bali się poruszyć ten temat. A ja czułam, że to nie tylko strata pieniędzy, ale zdrada. Zdrada kogoś, komu ufałam najbardziej. Któregoś dnia nie wytrzymałam.
– Powiedz mi prawdę – zwróciłam się do mamy. – Wiedziałaś, że coś jest z Anetą nie tak. Dlaczego ona to zrobiła? Czy coś podejrzewaliście?
Matka długo milczała. W końcu odwróciła wzrok i powiedziała cicho:
– Aneta zawsze miała problemy. Ale... nie sądziliśmy, że zrobi coś takiego.
Zamarłam. „Zawsze miała problemy”? Jakie problemy, do cholery?!
Ukrywali to przede mną
Którejś nocy obudziły mnie podniesione głosy z kuchni. Przeszłam boso przez korytarz i zatrzymałam się za drzwiami. Ojciec mówił cicho, ale ostro:
– Trzeba było jej nie dawać tych pieniędzy. Wiedziałem, że znowu się zadłużyła.
Mama odpowiedziała szeptem, jakby wstydziła się własnych słów:
– Myślałam, że tym razem dotrzyma słowa. Że to ślub jej siostry, że się nie odważy…
Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Nie czekałam, aż skończą. Wpadłam do kuchni jak burza.
– Co wy przede mną ukrywacie?! – krzyknęłam. – Jak to „znowu się zadłużyła”? Co to znaczy?!
Mama odsunęła się od stołu, a ojciec wstał powoli, jakby chciał zyskać na czasie.
– Natalia, to nie jest takie proste…
– Zniszczyła mi ślub, uciekła z naszymi pieniędzmi, a wy mówicie mi tylko, że to nie jest proste?!
Mama spuściła wzrok.
– Aneta od lat brała pożyczki. Kredyty, chwilówki… wciągała nas w to. Raz spłacaliśmy ją, raz prosiliśmy banki o odroczenie rat. Myśleliśmy, że wyjdzie na prostą.
Ojciec dodał jeszcze ciszej:
– To nie pierwszy raz.
Te słowa wryły mi się w głowę.
– Nie pierwszy raz? – powtórzyłam. – To znaczy, że już wcześniej kogoś tak oszukała?
Mama skinęła głową, ale nie patrzyła mi w oczy.
– Nie chciałam, żebyś się dowiedziała.
Poczułam, jak drżą mi ręce. Ślub, marzenia, plany – wszystko nagle wydało się częścią większej, brudnej historii, o której nie miałam pojęcia.
Pozwolili jej mnie okraść
Nie mogłam spać. Rano, zanim jeszcze wszyscy wstali, pojechałam do ciotki Danuty. To była jedyna osoba w rodzinie, która nigdy nie patrzyła na Anetę jak na złotą dziewczynkę. Pamiętałam, jak kiedyś powiedziała, że „Aneta potrafi się ustawić, nawet jak nic nie ma”. Ciotka nie była zaskoczona moimi odwiedzinami. Spojrzała na mnie i od razu zapytała:
– W końcu chcesz poznać prawdę?
Przytaknęłam. Usiadłyśmy przy kuchennym stole, jak kiedyś, gdy byłam mała. I wtedy ciotka zaczęła mówić.
– Pamiętasz jej narzeczonego sprzed paru lat? Michała? Mieli razem wziąć mieszkanie. Aneta dostała od niego sporą zaliczkę. Potem zniknęła. Mówiła wszystkim, że on ją zdradził, że się rozstali. Ale to nie była prawda. To ona zabrała kasę i urwała kontakt.
– Dlaczego nikt mi nic nie powiedział? – zapytałam z goryczą.
– Bo każdy wierzył, że się zmieni. Że już dość wstydu narobiła. Ale to nie wszystko – dodała ciszej. – Była jeszcze ta historia z kosmetykami. Zaciągnęła koleżankę we wspólny biznes, a potem zniknęła z pieniędzmi.
Słuchałam, jakby to była opowieść o kimś obcym. Ale to była moja siostra. Dziewczyna, której ufałam.
– Dlaczego moi rodzice ją kryli? – zapytałam.
– Bo ją kochają. Może za bardzo – powiedziała ciotka. – Ale pozwolili, by zniszczyła i twoje życie.
Wróciłam do domu, wściekła. Rodzice nie tylko pozwolili Anecie zniknąć. Pozwolili jej mnie okraść. Okłamać. Upokorzyć.
Żałowała tego, co zrobiła
Minęły prawie cztery miesiące od dnia, który miał być moim ślubem. Gdy dostałam SMS-a z nieznanego numeru, przez chwilę nie wiedziałam, czy to sen. To Aneta. Chciała porozmawiać. Spotkałyśmy się w małej kawiarni na obrzeżach miasta. Przyszła punktualnie. Ubrana skromnie, bez makijażu, wyglądała inaczej. Jakby ktoś z niej spuścił powietrze. Przez chwilę milczałyśmy.
– Dlaczego? – zapytałam w końcu. – Dlaczego mi to zrobiłaś?
Aneta wzięła głęboki oddech.
– Bo tonęłam. Długi, komornik, wezwania… Nie miałam wyjścia.
– Nie miałaś wyjścia?! – przerwałam jej, podnosząc głos. – Miałaś wyjście. Mogłaś poprosić mnie o pomoc. Ale ty… ty po prostu uciekłaś z moimi pieniędzmi.
Patrzyła na mnie, jakby czekała, aż się uspokoję.
– Nie chciałam tego tak... Naprawdę. Ale… ten ślub, ta cała gotówka, którą trzymałam… To był moment, w którym wiedziałam, że jak teraz nie zniknę, to mnie zniszczą. Że stracę wszystko.
– A ja? Ja się w ogóle nie liczyłam? – szepnęłam.
– Wiedziałam, że cię stracę – powiedziała. – I wiedziałam, że jeśli wybiorę siebie, to już nie będzie odwrotu. Ale wybrałam...
Siedziałyśmy w ciszy. Próbowałam sobie przypomnieć, kiedy ostatnio spojrzała na mnie jak na siostrę. Czy ona w ogóle jeszcze pamiętała, kim byłam?
– Nie chcę twojego przebaczenia – dodała cicho. – Chciałam, tylko żebyś wiedziała, że… żałuję. Ale nie cofnę tego, co zrobiłam.
I wtedy zrozumiałam, że naprawdę nie cofnie.
Nie mam już siostry
Czas nie cofnął niczego. Ślub się nie odbył. Zaufanie nie wróciło. A relacje rodzinne… utknęły gdzieś pomiędzy milczeniem a udawaniem, że wszystko jest w porządku. Rodzice przestali wspominać Anetę. Jakby wyrzucili ją z pamięci, tak jak ona wyrzuciła nas ze swojego życia. Ja już nie czekam, że wróci z przeprosinami czy pieniędzmi. Pieniądze były tylko symbolem. Prawdziwa strata to coś znacznie głębszego. Kiedy ktoś tak bliski patrzy ci w oczy, uśmiecha się, przytula… i jednocześnie planuje, jak cię okraść – zaczynasz kwestionować wszystko. Każdy uścisk, każde „kocham cię” z przeszłości. Nie wiesz już, co było prawdą. Z Markiem przetrwaliśmy. Chyba dlatego, że oboje rozumieliśmy, że nieszczęście, które nas spotkało, przyszło z zewnątrz. Długo nie rozmawialiśmy o tym, co się wydarzyło, ale w końcu, kiedyś przy kolacji, powiedział:
– Wolę cię w dresie, bez sukni ślubnej, ale obok.
Uśmiechnęłam się. Nie planujemy nowego ślubu. Przynajmniej na razie. Czasem po prostu trzeba się pozbierać, zanim znów zacznie się marzyć. O Anecie myślę rzadko. Może dlatego, że to dla mnie już zamknięty rozdział. Nie życzę jej źle. Ale nie umiem już patrzeć na nią jak na siostrę. Niektóre mosty nie palą się przez przypadek. Niektóre sami podpalamy, żeby się już nigdy nie dało po nich wrócić.
Natalia, 27 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Gdy z kieszeni wypadły mu lśniące kasztany, już czułam, co jest grane. Stary grzyb przygruchał sobie młodą jesieniarę”
- „Mój ojciec zostawił mnie, gdy miałam 10 lat. Chciałam być częścią jego nowej rodziny, ale odtrącił mnie jak śmiecia”
- „W sanatorium złośliwa kuracjuszka podrywała mojego adoratora. Przyjechałam tu po romantyczną miłość, a nie złamane serce”