Reklama

Moje życie ostatnio przypomina istny rollercoaster. Pracuję jako inżynier budowlany, a moje małżeństwo z Karoliną przeżywa trudne chwile. Często się kłócimy, głównie z powodu mojej matki, Zuzanny. Karolina twierdzi, że zbyt wiele czasu spędzam u niej, a za mało z nią. Staram się tłumaczyć, że to konieczne.

Reklama

Martwiłem się o mamę

Moja mama zawsze była osobą energiczną, pełną życia. Jednak od kilku miesięcy zachowuje się zupełnie inaczej. Zaczęła skarżyć się na różne dolegliwości, które zdają się nie mieć końca. Najpierw były to bóle głowy, potem problemy z sercem, a teraz twierdzi, że ma poważne problemy z układem pokarmowym. Jej stan zdrowia pogarsza się z dnia na dzień, przynajmniej według niej samej.

Częste wizyty u lekarza stały się normą. Dr Jan, nasz stary przyjaciel rodziny i jej lekarz, stara się być cierpliwy, ale ja zaczynam dostrzegać pewne nieścisłości. Moja mama często zapomina, co dokładnie jej dolega, miesza objawy i leki. Z każdym dniem moje podejrzenia rosną. Zastanawiam się, czy moja mama naprawdę jest tak poważnie chora, czy może to tylko jej sposób na zwrócenie naszej uwagi.

Karolina jest coraz bardziej sfrustrowana. Ostatnio powiedziała mi wprost, że nie może dłużej tego znosić. Że mam do wyboru – albo zacznę więcej czasu spędzać z nią, albo ona odejdzie. Kocham Karolinę, ale czuję się w obowiązku troszczyć się o mamę. Tylko co, jeśli to wszystko to jedno wielkie oszustwo?

Żona miała dość

– Piotr, ile jeszcze będziemy jeździć do twojej matki? – zapytała Karolina, odkładając filiżankę z kawą na stół. – Przecież widzimy się z nią codziennie!

– Karolina, przecież wiesz, że mama jest chora. Potrzebuje nas – próbowałem bronić swoich racji, choć sam zaczynałem mieć wątpliwości.

– Ale codziennie? To już przesada! – uniosła głos. – Może powinniśmy pomyśleć o profesjonalnej opiece?

– Karolina, proszę cię... – westchnąłem ciężko, próbując zachować spokój. – To moja mama. Jeśli jest chora, musimy jej pomagać.

– Chora? – parsknęła z ironią. – Piotr, czasem mam wrażenie, że ona to wszystko symuluje!

Spojrzałem na nią zaskoczony. Przez chwilę milczałem, zbierając myśli.

– Jak możesz tak mówić? – wyszeptałem w końcu, choć w głębi duszy czułem, że Karolina może mieć rację.

– Bo to nienormalne! – Karolina kontynuowała. – Każdy lekarz mówi co innego. A Jan? Przecież on sam nie wie, co jej dolega!

Zrozpaczony, spuściłem głowę.

– Może... Może masz rację – przyznałem cicho. – Ale jak mam to sprawdzić?

Po prostu obserwuj – powiedziała Karolina łagodniejszym tonem. – Może odkryjesz coś, co nam umknęło.

To było podejrzane

Zdecydowałem się na rozmowę z mamą. Następnego dnia pojechałem do mamy sam, bez Karoliny. Zastałem ją w kuchni, siedzącą przy stole z książką w ręku.

– Mamo, musimy porozmawiać – zacząłem bez wstępów.

– Oczywiście, Piotrusiu. Coś się stało? – zapytała, spoglądając na mnie z troską.

– Chodzi o twoją chorobę. Twoje objawy są... niespójne. Raz mówisz, że boli cię głowa, innym razem brzuch. Leki, które bierzesz, też się zmieniają. Coś tu nie gra – powiedziałem stanowczo.

Mama spojrzała na mnie zaskoczona, a potem jej twarz przybrała urażony wyraz.

– Piotrze, co ty sugerujesz? Że symuluję? – jej głos drżał od emocji.

– Mamo, po prostu chcę zrozumieć, co się dzieje. Nic nie trzyma się kupy. Karolina ma rację, wszystko to wygląda podejrzanie – odpowiedziałem.

– To niedorzeczne! – wybuchła. – Jak możesz mi to zarzucać, kiedy ja cierpię każdego dnia? Nie sądziłam, że mój własny syn mógłby być tak bezduszny!

Jej słowa były jak cios w serce. Spuściłem głowę, czując się winny.

– Przepraszam, mamo. Ale musiałem zapytać. Martwię się o ciebie i o Karolinę. Chcę tylko prawdy.

– Prawda jest taka, że jestem chora, a ty powinieneś być przy mnie – odparła zimno. – To, co mówisz, jest krzywdzące i niesprawiedliwe.

Czułem, że nic więcej nie wyciągnę z tej rozmowy. Westchnąłem ciężko i wstałem.

– Dobrze, mamo. Nie będę już o tym mówił. Chciałem tylko, żebyś wiedziała, jak to wszystko na mnie wpływa.

Mama odwróciła wzrok, a ja opuściłem kuchnię, czując narastające poczucie winy i bezsilności. Przecież coś musi być na rzeczy, ale jak to udowodnić?

Podsłuchałem rozmowę mamy

Następnego dnia postanowiłem wrócić do mamy bez zapowiedzi. Chciałem zastać ją nieprzygotowaną. Drzwi były lekko uchylone, więc wszedłem cicho do domu. Usłyszałem rozmowę dobiegającą z salonu. Powoli zbliżyłem się, aby nie zostać zauważonym.

– Jan, jak długo jeszcze zamierzasz mi pomagać w tej farsie? – usłyszałem głos mamy.

– Zuzanna, przecież wiesz, że to dla twojego dobra – odpowiedział Jan, nasz rodzinny lekarz. – Ale zaczyna mnie to męczyć. Piotr jest coraz bardziej podejrzliwy.

– Wiem, wiem – westchnęła mama. – Ale oni tak rzadko mnie odwiedzają. Symulowanie choroby to jedyny sposób, żeby ich tu ściągnąć.

Czułem, jak krew odpływa mi z twarzy. Wszystko, czego się obawiałem, właśnie się potwierdziło. Moja własna matka i Jan, mój zaufany lekarz, oszukiwali mnie przez cały ten czas. Nie mogąc dłużej wytrzymać, wszedłem do salonu. Twarze mamy i Jana zastygły w wyrazie przerażenia.

– Więc to prawda – powiedziałem cicho. – Oszukiwaliście mnie. Dlaczego?

Mama zaczęła płakać, a Jan spuścił głowę.

– Piotrze, proszę, pozwól mi wyjaśnić... – zaczęła mama, ale ja już nie chciałem słuchać.

– Dlaczego, mamo? Dlaczego musiałaś to zrobić? – mój głos drżał ze złości i rozczarowania.

Czułam się taka samotna – wyznała przez łzy. – Bałam się, że przestaniesz mnie odwiedzać.

– To nie jest usprawiedliwienie! – krzyknąłem. – Zniszczyłaś moje zaufanie, mamo. Nie wiem, jak możemy to naprawić.

Odwróciłem się i wyszedłem, zostawiając ich w szoku. Musiałem ochłonąć, zastanowić się, co dalej zrobić z tą wiedzą.

Musiałem to wyjaśnić

Chodziłem po okolicy, starając się uspokoić. Zastanawiałem się, jak powiedzieć o tym Karolinie. W końcu zdecydowałem, że muszę wrócić do domu i porozmawiać z mamą. Wszedłem do kuchni, gdzie siedziała przy stole, zapłakana.

– Mamo, opowiedz mi wszystko od początku – powiedziałem, siadając naprzeciw niej.

Zuzanna otarła łzy i zaczęła mówić:

– To zaczęło się, kiedy twój ojciec zmarł. Byłam taka samotna, Piotrze. Ty i Karolina rzadko mnie odwiedzaliście, a ja nie miałam nikogo. Zaczęłam wymyślać drobne dolegliwości, żebyście częściej przyjeżdżali. Na początku to były bóle głowy, potem serca. W końcu Jan zgodził się mi pomóc. Wiedział, jak bardzo cierpię z powodu samotności.

– I nigdy nie pomyślałaś o tym, jak to wpłynie na mnie i Karolinę? – zapytałem gorzko. – Myślałaś tylko o sobie.

– Wiem, że to było złe, Piotrze. Ale nie wiedziałam, jak inaczej zwrócić na siebie waszą uwagę. Każdy kolejny dzień bez was był dla mnie jak tortura – mówiła, patrząc mi w oczy.

– Czy kiedykolwiek myślałaś, żeby po prostu nam to powiedzieć? Że czujesz się samotna? – zapytałem.

– Bałam się, że mnie odrzucicie. Że powiecie, że jestem stara i marudna – wyszeptała, spuściwszy wzrok.

Czułem, jak narasta we mnie złość, ale i współczucie.

– Mamo, to, co zrobiłaś, jest niewybaczalne, ale rozumiem, że miałaś swoje powody – powiedziałem łagodniej. – Muszę to wszystko przemyśleć. A teraz muszę porozmawiać z Karoliną.

Zostawiłem mamę w kuchni i ruszyłem do domu. Po drodze w głowie kłębiły mi się myśli. Wiedziałem, że ta rozmowa z Karoliną nie będzie łatwa.

Żona miała rację

Wróciłem do domu i znalazłem Karolinę w salonie, czytającą książkę. Spojrzała na mnie, widząc moją posępną minę.

– Co się stało? – zapytała z troską.

Usiadłem obok niej i wziąłem głęboki oddech.

– Muszę ci coś powiedzieć. Byłem u mamy i usłyszałem rozmowę między nią a Janem. Okazało się, że mama symuluje swoją chorobę, żebyśmy ją częściej odwiedzali – powiedziałem powoli.

Karolina patrzyła na mnie w osłupieniu, a potem jej twarz przybrała wyraz złości.

– Wiedziałam! – wybuchnęła. – Cały ten czas nas okłamywała! Jak mogła tak nami manipulować?

– Sam nie wiem, Karolina. Czułem się rozdarty między wami dwiema. Przepraszam, że ci nie uwierzyłem wcześniej – odpowiedziałem, próbując ją uspokoić.

– To niewiarygodne, że posunęła się do czegoś takiego! – mówiła, a łzy napływały jej do oczu. – Ale co teraz? Co zamierzasz zrobić?

– Muszę to przemyśleć i porozmawiać z nią jeszcze raz. Wiem, że zrobiła źle, ale to wciąż moja matka. Potrzebuje pomocy, choć nie takiej, jaką myśleliśmy – powiedziałem z ciężkim sercem.

Karolina westchnęła głęboko i objęła mnie.

– Wiem, że to trudne. Ale nie pozwolę, żeby twoja matka dalej nami manipulowała – powiedziała stanowczo.

– Masz rację. Musimy ustalić jasne granice. Ale co teraz? – zapytałem, czując ulgę, że Karolina jest po mojej stronie.

– Najpierw musimy porozmawiać z nią razem. Powiedzieć jej, że wiemy o wszystkim i że nie będziemy dłużej tolerować kłamstw – odpowiedziała Karolina.

Poczułem, jak ciężar spada mi z serca. Wiedziałem, że przed nami trudna rozmowa, ale czułem się silniejszy, mając Karolinę przy sobie. Razem stawimy czoła tej sytuacji i postaramy się naprawić nasze życie.

Będziemy dla niej wsparciem

Następnego dnia poszliśmy razem do mojej mamy. Siedziała w salonie, wyraźnie zmartwiona. Karolina usiadła naprzeciwko niej, a ja zająłem miejsce obok żony.

– Mamo, musimy porozmawiać – zacząłem spokojnie.

Zuzanna spojrzała na nas zszokowana, a potem zaczęła płakać.

– Przepraszam was. Nie wiedziałam, jak inaczej zwrócić na siebie waszą uwagę – wyszeptała przez łzy.

– Mamo, to, co zrobiłaś, było złe. Ale nie odwrócimy się od ciebie – powiedziałem stanowczo. – Potrzebujemy ustalić nowe zasady. Będziemy cię odwiedzać, ale nie możemy pozwolić, żebyś nami manipulowała.

Karolina dodała:

– Musisz nam zaufać i mówić prawdę. Chcemy być częścią twojego życia, ale nie w ten sposób.

Zuzanna otarła łzy i skinęła głową.

– Macie rację. Zrobię wszystko, żeby to naprawić – obiecała.

Nasze małżeństwo przetrwało próbę, a relacje z mamą zaczęły się powoli odbudowywać. Być może z czasem uda nam się odzyskać zaufanie i zbudować silniejsze więzi.

Reklama

Piotr, 35 lat

Reklama
Reklama
Reklama