„Byłem samotny i szukałem miłości na boku, ale dopiero zdrada żony otworzyła mi oczy. Już nigdy jej nie zaufam”
„Marta spuściła wzrok, a jej milczenie było dla mnie sygnałem, że coś jest na rzeczy. A co jeśli ona też ma swoje sekrety? Czułem się przytłoczony jej milczeniem. Zamiast odpowiedzi dostałem jedynie zagadkę do rozwiązania”.

- Redakcja
Codzienność od lat wyglądała podobnie. Gdzieś po drodze zatraciliśmy to, co kiedyś nas łączyło. Nasze spojrzenia, kiedyś pełne bliskości i zrozumienia, teraz były puste i nieobecne. Od dwudziestu lat byliśmy małżeństwem, a mimo to miałem wrażenie, że mieszkam z obcą osobą. To uczucie osamotnienia towarzyszyło mi codziennie, wżerając się coraz głębiej w moją duszę. Czułem, jak narasta dystans między mną a Martą, jakby między nami była niewidzialna przepaść, której nie umiałem pokonać. W tej emocjonalnej pustce zacząłem szukać miłości poza małżeństwem, próbując wypełnić tę pustkę.
Zimny dreszcz przeszedł mi po plecach
W pewien szary wieczór, kiedy deszcz leniwie bębnił o szyby, siedzieliśmy naprzeciwko siebie przy kuchennym stole. Cisza była niemal namacalna, dopóki Marta nie przerwała jej niespodziewanie:
– Czy my kiedykolwiek będziemy jeszcze rozmawiać jak dawniej? – zapytała, patrząc na mnie z wyrzutem.
Zmieszałem się, poczułem, jak coś zimnego przechodzi mi po plecach.
– A o czym chcesz rozmawiać? – odpowiedziałem, starając się ukryć swoje emocje.
– O nas! – wykrzyknęła, uderzając dłonią o stół. – O tym, że czuję się, jakbyśmy byli dwojgiem obcych ludzi, a nie małżeństwem.
Przytaknąłem, ale nie chciałem przyznać się, że czuję to samo.
– Może dlatego, że jesteśmy ciągle zajęci. Praca, obowiązki... – próbowałem się bronić, ale wiedziałem, że to nie wystarczy.
– Zawsze masz wymówkę. Nie możesz się nawet przyznać, że nam się nie układa! – Marta odparła z goryczą w głosie.
Nie mogłem już znieść napięcia.
– A może to nie tylko moja wina? – rzuciłem z desperacją, nie mając zamiaru się poddawać. – Może i ty masz coś na sumieniu?
Marta spuściła wzrok, a jej milczenie było dla mnie sygnałem, że coś jest na rzeczy. A co jeśli ona też ma swoje sekrety? Czułem się przytłoczony jej milczeniem. Zamiast odpowiedzi dostałem jedynie zagadkę do rozwiązania. Czy naprawdę wszystko to, co działo się między nami, było tylko moją winą?
Miałem wątpliwości
Kilka dni później zdecydowałem się skonfrontować z Martą. Wiedziałem, że muszę spróbować.
– Nie możemy dłużej udawać, że wszystko jest w porządku – powiedziałem, próbując nawiązać z nią prawdziwy kontakt.
Wzruszyła tylko ramionami.
– Nasza relacja nigdy nie była idealna. Może po prostu powinniśmy się pogodzić z tym, że to już nie to samo, co kiedyś.
Poczułem zimny dreszcz.
– Czyli to koniec? Tak po prostu? – zapytałem, czując, że coś we mnie pęka.
Ona spojrzała na mnie ze smutkiem.
– Może po prostu się pogubiliśmy – odpowiedziała wymijająco.
Czułem, że coś ukrywa, ale nie potrafiłem przebić się przez mur jej obojętności.
– Jeżeli coś przede mną ukrywasz, musisz mi o tym powiedzieć – powiedziałem, próbując z całych sił ją zrozumieć.
Ona tylko westchnęła.
– Naprawdę nie ma sensu roztrząsać przeszłości. Skupmy się na tym, co możemy teraz zrobić.
Te słowa zabrzmiały jak koniec rozmowy. Miałem jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi. Ta rozmowa zostawiła mnie z jeszcze większymi wątpliwościami.
Serce zabiło mi mocniej
Nie mogłem przestać myśleć o ostatniej rozmowie z żoną. W głowie nieustannie krążyły pytania bez odpowiedzi. Dlatego, kiedy wróciłem do domu i usłyszałem, jak Marta rozmawia z przyjaciółką przez telefon, wstrzymałem oddech i nasłuchiwałem.
– Nie wiem, co robić... Piotr podejrzewa, że coś jest nie tak – usłyszałem jej głos, lekko przytłumiony przez ścianę.
– Powiedziałaś mu? – padło pytanie z drugiej strony.
– Jeszcze nie... – odpowiedziała Marta, a ja poczułem, jak serce mi przyspiesza.
– Musisz to zrobić. Nie możesz tego dłużej ukrywać – przyjaciółka doradzała jej stanowczo.
Marta westchnęła ciężko.
– Wiem, ale boję się, jak zareaguje. To moja wina, że dopuściłam do tego wszystkiego.
Nie wytrzymałem i wszedłem do pokoju. Marta spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem, a ja tylko zdołałem wykrztusić:
– O czym nie chcesz mi powiedzieć?
Ona odłożyła telefon, nie mogąc już dłużej uciekać.
– Proszę, usiądź. Musimy porozmawiać.
Usiadłem, czując ciężar słów, które miały paść. Marta spojrzała mi w oczy, a ja widziałem w nich zarówno strach, jak i determinację.
– Zdradziłam cię. Szukałam czegoś, czego brakowało mi w naszym małżeństwie.
Słowa te były jak cios w brzuch.
– Dlaczego? – zapytałem z bólem w głosie, starając się zrozumieć.
– Oboje się pogubiliśmy. Nie tylko ty potrzebowałeś bliskości, ja również. A kiedy jej nie znalazłam tutaj, poszukałam gdzie indziej – powiedziała, łzy zaczęły płynąć po jej policzkach.
Zamilkłem, czując, że stoimy na krawędzi przepaści, z której nie ma odwrotu. Ta sytuacja zmusiła nas do zmierzenia się z prawdą o naszym związku.
Czułem się zdradzony
Marta zaczęła opowiadać o swoim romansie, a każde jej słowo było jak szpilka wbijana prosto w moje serce. Opisała, jak spotkała Marka na konferencji, na którą pojechała służbowo. Jak z początku była to jedynie przyjaźń.
– Było mi z nim dobrze. Nie mogę zaprzeczyć, że dzięki niemu poczułam się znów kochana i zrozumiana – wyznała, nie mogąc spojrzeć mi w oczy.
Słuchając jej, czułem się zdradzony i oszukany, ale jednocześnie zacząłem dostrzegać, że to nie tylko o zdradę chodziło. Nasze problemy były głębsze. Przez lata oddalaliśmy się od siebie, zamknięci w swoich światach, obwiniając się nawzajem o rzeczy, które nigdy nie zostały wypowiedziane.
– Nie chciałam, żeby tak to się skończyło – Marta szepnęła, próbując złapać mój wzrok. – Ale czy ty choć raz pomyślałeś, że ja również cię potrzebuję?
Te słowa były jak cios, który rozdarł zasłonę iluzji, w której tkwiłem przez te lata. Prawda była taka, że oboje zawiedliśmy. Wstałem z kanapy, czując, że muszę to przemyśleć, zanim podejmę jakiekolwiek decyzje.
– Muszę wyjść – powiedziałem, nie wiedząc nawet, dokąd pójdę.
Marta patrzyła na mnie, gdy sięgałem po płaszcz.
– Proszę, nie odchodź. Jeszcze nie teraz.
Zawahałem się na chwilę, ale wiedziałem, że muszę odzyskać równowagę. Wyszedłem bez słowa.
Przejrzałem na oczy
Po długim spacerze, który w żaden sposób nie uspokoił burzy w mojej głowie, zdecydowałem się spotkać z moim przyjacielem. Zawsze był tym, który umiał słuchać i dawał cenne rady, nawet gdy sytuacja wydawała się beznadziejna.
– Co się stało? Wyglądasz strasznie – zaczął Paweł, gdy tylko usiedliśmy przy stole w jego kuchni.
Z trudem zebrałem myśli, a potem opowiedziałem mu wszystko, od pierwszego do ostatniego słowa. Zdrada Marty była dla mnie ciosem, ale uświadomiłem sobie, że nie mogę obwiniać jej za wszystko.
– Zawiedliśmy się nawzajem – powiedziałem, drżącym głosem.
Paweł kiwał głową ze zrozumieniem.
– Wiesz, że każdy związek ma swoje problemy, prawda? Ale te problemy nigdy nie pojawiają się nagle. To lata zaniedbań, małych ran, które nigdy się nie zagoiły. Myślałeś o tym?
Zastanowiłem się przez chwilę nad jego słowami. Właściwie nigdy nie widziałem tego w ten sposób.
– I co mam teraz zrobić? Jak sobie z tym poradzić?
Paweł spojrzał na mnie z powagą.
– Najpierw musisz zaakceptować to, co się stało. A potem zastanowić się, czy chcesz to naprawić, czy zacząć od nowa. Tylko nie bierz na siebie całej winy. Zdrada to objaw, nie przyczyna.
Rozmowa z Pawłem otworzyła mi oczy na wiele rzeczy, które do tej pory ignorowałem. Właśnie tak, jak powiedział, zdrada była jedynie efektem lat zaniedbań, braku komunikacji i wzajemnego oddalania się. Uświadomiłem sobie, że to, co wydarzyło się między mną a Martą, było naszą wspólną porażką, a nie tylko jednym błędem z jej strony.
Musiałem to powiedzieć
Kiedy wróciłem do domu, Marta czekała na mnie z napięciem malującym się na twarzy. Wiedziałem, że oboje mamy przed sobą trudną rozmowę. Usiadłem naprzeciwko niej i przez chwilę żadne z nas nie odważyło się przemówić.
– I co teraz? – zapytała cicho, jakby bała się, że odpowiedź może zmienić wszystko.
Spojrzałem na nią i wiedziałem, że muszę być szczery.
– Kochaliśmy się kiedyś i może gdzieś w głębi serca nadal tak jest. Ale to, co zbudowaliśmy przez te lata, uległo zniszczeniu. Oboje ponosimy za to odpowiedzialność.
Marta spuściła wzrok, a ja czułem, jak to stwierdzenie przychodzi jej z trudem.
– Nie chciałam tego. Ale też wiem, że oboje nie możemy dalej udawać.
Wziąłem głęboki oddech.
– Myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest rozwód. Musimy zacząć od nowa, nawet jeśli to oznacza rozstanie. Zdrada była tylko symptomem, a nie przyczyną tego, co się stało. Nie możemy cofnąć czasu, ale możemy próbować się odbudować, osobno.
To były bolesne słowa, ale wiedziałem, że są konieczne. Marta pokiwała głową, jej oczy błyszczały od niewypłakanych łez.
– Może czasem lepiej jest się rozstać, niż żyć w kłamstwie.
Przypomniałem sobie wszystkie chwile, które doprowadziły nas do tego punktu – te małe nieporozumienia, dni, kiedy brakowało rozmowy, wzajemne obwinianie się. Wspomnienia, które teraz były jak przypomnienie o tym, jak daleko się oddaliliśmy. Decyzja o rozwodzie była bolesna, ale wiedziałem, że to najlepsze wyjście. Czasem lepiej zakończyć coś, co już dawno straciło sens, niż trwać w złudzeniach. Wiedziałem, że teraz pozostaje mi tylko przyszłość. I choć było to przerażające, była to także szansa na nowy początek, wolny od przeszłych błędów.
Piotr, 45 lat
Czytaj także:
- „Dziewczynka na komunii musi wyglądać jak aniołek w bieli, a nie mnich. Córka zrobiła z wnuczki pośmiewisko”
- „Mąż miał wrócić z Niemiec na komunię. Córka przyjęła Boga do serca, a potem pożegnała tatusia na cmentarzu”
- „Byłam dla wnuczka jak matka, a on 26 maja nie dał mi nawet marnego tulipana. Nicpoń złamał mi serce”