Reklama

Moje kontakty z synkiem od wakacji ograniczają się do podglądania aktywności byłego męża w sieci przez konta moich znajomych. Mąż mnie zablokował, więc nie jestem w stanie skomentować fotek, na których widzę go razem z Dawidem, ani porozmawiać z synem przez komunikatory.

Reklama

Mąż ignoruje moje próby skontaktowania się – nie podnosi słuchawki, gdy dzwonię, ani nie reaguje na wiadomości. Udaje, że go nie ma na Skypie, choć jestem pewna, że regularnie gada ze swoimi bliskimi. Jestem załamana i czuję się całkowicie bezsilna, bo co z tego, że mam prawa do dziecka, skoro mój były otwarcie kpi sobie ze mnie na oczach wszystkich?

Wmówił mi, że to przeze mnie

Nie mam pojęcia, jak rozpocząć tę historię. Ciężko mi zebrać myśli, gdy wspominam o moim małym chłopcu. Czy można sobie wyobrazić sytuację, w której wasze jedyne maleństwo przepada jak kamień w wodę? Tata zabiera je na urlop do Australii, gdzie od dłuższego czasu mieszka, a potem kontakt się urywa?

Sporadycznie przychodzi zdawkowy SMS albo fotka, która ma dowodzić, że u nich wszystko gra. Ale gdy porusza się kwestię powrotu, to albo zmienia wątek, albo urywa rozmowę. Wybaczcie, że mówię o tym tak bezosobowo, ale zrozumcie, w ten sposób jest mi prościej. Dzięki temu wiem, że się nie rozkleję…

Gdy Sylwek i nasz synek lecieli do Australii, nie czułam żadnego niepokoju. Pół roku po tym, jak urodziłam Dawidka, nasz związek z Sylwestrem się rozpadł. Kiedy ja harowałam przy bobasie, mój facet znalazł sobie młodszą kochankę. Od razu jej powiedział, że więcej dzieci to on mieć nie zamierza.

Podczas rozstania powiedział mi, że w gruncie rzeczy oboje dostaliśmy to, o co nam chodziło – ja mam dzieciaka, a on jest wolny jak ptak. Niby nigdy nie brałam go na serio, bo jakbym go słuchała, to bym wiedziała, że on chce zwędrować kulę ziemską, odkryć samego siebie, zanim będzie gotowy na ustatkowanie.

– Ale ty się uparłaś postawić na swoim, to masz. Cześć i czołem – palnął, jak sąd orzekł rozwód.

Kontakt z Sylwkiem po tamtej sytuacji przestał mnie interesować. Pasowało mi, że na początku się nie odzywał. Problem pojawił się, gdy Dawid zaczął dorastać i coraz bardziej przyglądać się tatusiom swoich przedszkolnych kolegów oraz mężczyznom z naszej rodziny.

Bardzo przywiązał się do mojego brata, ale on był zajęty własnymi pociechami i problemami. Mimo że wujek próbował wygospodarować trochę czasu dla bratanka, to nie mógł zastąpić mu taty.

Zmienił się czy nagle zapragnął kontaktu z dzieckiem?

Będę sobie do końca życia wyrzucać, że uparłam się na ich spotkanie. Powinnam była skorzystać z obojętności byłego partnera i odebrać mu prawa rodzicielskie, otrząsnąć się po tym wszystkim, znaleźć nową miłość, dając tym samym synowi upragnionego tatę, zamiast próbować naprawiać rozbitą rodzinę.

Chciałam jak najlepiej dla mojej pociechy. Decyzję o poszukiwaniu Sylwka podjęłam, gdy pogadałam z szefową przedszkola. Do tej pory mam w pamięci, jak z rumieńcami na twarzy wysłuchiwałam historyjki o tym, że mój synek wszędzie łaził za dozorcą.

– Faktycznie, to bardzo urocze, ale wie pani... Dzisiaj takie stosunki wzbudzają sporo wątpliwości, a Dawid bez wątpienia bardziej potrzebuje taty niż kogoś z przedszkola – wyjaśniała, jakbym sama do tego nie doszła.

– To co mam zrobić, iść do sklepu i kupić sobie jakiegoś faceta? – robiłam co mogłam, żeby powstrzymać łzy.

Wieczorem tego samego dnia postanowiłam skontaktować się z Sylwkiem przez internet, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. W związku z tym zdobyłam jego numer telefonu i zadzwoniłam do niego. Ucieszył się, gdy usłyszał, że nie oczekuję od niego płacenia alimentów, bo od dłuższego czasu robił to za niego fundusz państwa. Powiedziałam mu, że chciałabym po prostu, abyśmy się spotkali.

Dawid bardzo tęskni za tatą – oznajmiłam.

– Daj spokój, pewnie nawet mnie nie pamięta – odpowiedział po chwili milczenia. – No dobra... Za miesiąc będę w okolicy, to wpadnę do was.

Jak to miał w zwyczaju, złamał daną obietnicę i pojawił się z miesięcznym poślizgiem, zupełnie nie w porę.

Początkowo Dawid poczuł się niezręcznie w towarzystwie osoby, którą widział jedynie na zdjęciach, jednak już po godzinie nie odstępował taty na krok, chłonąc jego historie o odległych zakątkach świata i eskapadach, jakich spodziewać by się można raczej po nastolatku niż dojrzałym facecie.

Dawid uparł się, żeby Sylwek znowu do niego przyszedł i w końcu się zgodził. Słysząc, jak dużo mu obiecuje, w duchu modliłam się, żeby nie rzucał słów na wiatr. Ku mojemu zdziwieniu, stanął na wysokości zadania. W kolejnych miesiącach pojawiał się jak w zegarku, kiedy się umówili. Mimo że były mąż dalej działał mi na nerwy, to cieszyłam się, że dobrze dogaduje się z naszym dzieckiem.

Nagle urwał kontakt bez ostrzeżenia

Nie odezwał się ani słowem, nawet nie próbował wyjaśnić, dlaczego go nie ma. Zasypywałam go niezliczoną ilością SMS-ów, zanim odpisał, że pojechał do Norwegii. „Odezwę się po powrocie” – rzucił, jak to miał w zwyczaju.

Już wtedy powinnam powiedzieć mojemu dziecku prawdę o jego tacie, że to zwykły łajdak i kłamca, ale synek od razu wymyślił jakąś niewiarygodną opowieść, żeby wytłumaczyć sobie, czemu tata tak nagle zniknął. Sylwuś zjawił się z powrotem po dwóch miesiącach, przynosząc worek z zabawkami i kurtkę, która była zdecydowanie na Dawida za duża.

– Wszystko na lewo – powiedział, jakby wiedział, o co chcę go zapytać w sprawie pieniędzy na dziecko.

– Mamuś, wiesz co? Tatuś leci do Australii! Będzie podróżował takim naprawdę prawdziwym samolotem! – powiadomił mnie rozpromieniony Dawid po kolejnym miesiącu widywania się z ojcem.

Osłupiałam, gdy usłyszałam te słowa, a Sylwek tylko z dumą się wyprostował. Jak to miał w zwyczaju, nie zdradził mi szczegółów dotyczących tego, jak długo zamierza być nieobecny oraz w jaki sposób chce podtrzymywać relację z naszym dzieckiem.

Unikał odpowiedzi na wszystkie moje pytania, a gdy go przycisnęłam, zagroził mi, że jeśli nie przestanę być tak napastliwa, to na zawsze zablokuje Dawidowi możliwość kontaktu z nim.

Dlatego przestałam się odzywać, myśląc nad tym, co powiedzieć synkowi, kiedy zacznie odczuwać tęsknotę za tatą lub w przypadku, gdyby tatuś faktycznie przestał pamiętać o własnym dziecku. Okazało się jednak, że nic takiego nie miało miejsca. W zaledwie parę dni po wylądowaniu na miejscu Sylwek zadzwonił do Dawida. Fakt, że może nie utrzymywał z nim stałego kontaktu, tłumacząc to poszukiwaniem zatrudnienia albo natłokiem obowiązków w pracy, ale odpisywał na wiadomości, które do niego wysyłałam.

Niecały rok po wyjeździe ojciec Dawida wrócił do kraju. Wyglądał na szczęśliwego i wypoczętego, promieniał energią, a jego twarz zdawała się młodsza o dekadę. Kiedy tylko usiedliśmy razem, zaczął opowiadać mi i synowi o swoim fantastycznym życiu za granicą. Mówił też o pewnej kobiecie, którą tam spotkał.

– Wiecie co, postanowiliśmy się pobrać. Annika nie może się doczekać, żeby cię w końcu zobaczyć – powiedział do syna zupełnie swobodnie.

Szkocja jest chociaż bliżej niż Australia...

Przeszyło mnie uczucie zawiści. Nie dość, że przy nim prezentowałam się niczym zmęczona życiem, podstarzała kobieta, to na dodatek jego codzienność przywodziła na myśl fantastycznie barwną opowieść, pełną przygód. Mimo to nie powinnam marudzić, gdyż podczas dwumiesięcznego pobytu w kraju spisywał się jako wzorowy tata.

Inny świat i nowa miłość odmieniły Sylwka nie do poznania. Stał się bardziej refleksyjny, zauważał rzeczy, które kiedyś zupełnie go nie obchodziły. Gdy na niego spojrzałam, zdałam sobie sprawę, że właśnie takiego faceta mi brakowało, kiedy byliśmy parą.

Tuż przed wyjazdem Sylwek zagadnął mnie i wyznał, że marzy o zaproszeniu Dawida do siebie na nadchodzące wakacje. Barwnie opisał mi, jak mogłaby wyglądać ich wspólna eskapada – gdzie by nocowali i jakie atrakcje by na nich czekały. Wspomniał o konkretnej dacie, ale jednocześnie podkreślił, że jest elastyczny i gotowy dopasować się do moich planów.

Jego postępowanie tak mocno mnie zaskoczyło, że bez namysłu przystałam na propozycję. Mimo iż wszyscy dookoła ostrzegali mnie, że robię coś głupiego, ani przez chwilę nie żałowałam tego, co postanowiłam. Każdego dnia Dawid kontaktował się ze mną przez Skype’a i razem z tatą opowiadał, co u niego słychać.

Podczas rozmowy przez komunikator syn z entuzjazmem opowiadał mi o codziennym życiu taty. Trzymając w dłoni tablet, przemierzał jego dom, relacjonując posiłki, styl ubierania się i miejsca, gdzie lubił przebywać. Miałam okazję zobaczyć również Annikę, która wywarła na mnie pozytywne wrażenie.

To doświadczenie z poprzednich wakacji Dawida przekonało mnie, aby pozwolić mu spędzić dwa tygodnie ferii zimowych z tatą, gdy ten przyjechał do Polski. Później bez zastanowienia zgodziłam się także na miesięczny pobyt syna w Australii podczas letniego wypoczynku...

– Kiedyś w przyszłości mogłabyś polecieć razem z nami – rzucił Sylwek na do widzenia, kiedy żegnaliśmy się na lotnisku. – Najwyższa pora uciec z tego zakątka świata. Na miejscu bez problemu znalazłabyś jakąś fajną robotę i… nigdy nic nie wiadomo, a nuż spotkasz tam jakiegoś przystojnego Australijczyka. Pomyśl o tym, co czeka Dawida tu, w tym okropnym kraju? – snuł opowieść o bajecznych perspektywach, jakie miałabym przed sobą.

Sam podjął decyzję

Gdy przed paroma tygodniami nie odzywał się, myślałam, że zależy mu na zapewnieniu jak najlepszych warunków naszemu synowi. Dopiero po tym, jak w końcu przerwał milczenie, dotarło do mnie, że priorytetem było tylko jego własne dobro.

Podczas rozmowy na Skypie oznajmił:

Mały zamieszka ze mną. W tym mieście zacznie naukę w szkole.

Dokładnie pamiętam ten dzień – 28 sierpnia. Niepokoiłam się, czy mój mały skarb będzie gotowy na wielki dzień – początek szkolnej przygody.

– Dobrze wiesz, że to najrozsądniejsze wyjście. Annika zaopiekuje się nim nie gorzej od ciebie. Nie zamartwiaj się i nie wpadaj na jakieś durne pomysły, jakoś się dogadamy – rzucił jeszcze, zanim się rozłączył.

Nie miałam szansy, by zamienić z nim choć słowo. Nie dano mi okazji, bym wytłumaczyła mu zaistniałą sytuację i wyjaśniła, że wcale go nie opuściłam, a po prostu jego tata wymyślił sobie taki styl życia, w którym zwyczajnie nie było dla mnie miejsca. Kiedy Sylwek się rozłączył, miałam wrażenie, jakby świat mi się zawalił. Upadłam na kolana obok stołu w kuchni, na którym leżał laptop.

– To nie może być prawda! – szlochałam raz za razem.

– Przykro mi to pani mówić, ale takie sytuacje zdarzają się znacznie częściej, niż pani sądzi. Z tego, co wiemy, pani synek chce mieszkać z tatą i nikt go do tego nie zmusza. On wciąż ma pełnię praw rodzicielskich – prawniczka, do której poszłam po poradę, w kilku słowach nakreśliła mi, jak wygląda sprawa.

Próbowałam pogadać z Sylwkiem i przekonać go, żeby zmienił swoje nastawienie, bo tak mi poradziła adwokat. On jednak kompletnie nie słuchał tego, co do niego mówiłam. Zamiast tego oznajmił mi, jakie ma oczekiwania wobec mnie – stwierdził, że mogę odwiedzać mojego syna tylko raz w roku, ale muszę mieć kasę nie tylko na to, żeby dojechać, ale też na jedzenie i nocleg w jakimś hotelu. Powiedział wprost, że nie życzy sobie, żebym zostawała u niego w domu.

Gdybym przystała na jego warunki, oznaczałoby to rezygnację z walki o prawa rodzicielskie przed sądem. W zamian za to otrzymałabym możliwość godzinnej rozmowy z dzieckiem raz w tygodniu. Te słowa brzmiały dla mnie niedorzecznie, dlatego zdecydowałam się wystąpić na drogę sądową.

Proces będzie się ciągnął i trudno przewidzieć, jaki będzie jego finał – ostrzegła mnie adwokatka.

Jak dotąd usiłowała sprawdzić, gdzie aktualnie przebywa mój eks. Sylwek wrzucił na swoim profilu fotki z wyjazdu do Szkocji. Stwierdził, że to wspaniała lokalizacja do zamieszkania. Czyli najwyraźniej dalej jest taki sam, choć odebrał mi dziecko.

Reklama

Marianna, 37 lat

Reklama
Reklama
Reklama