„Całe życie chciałam zasłużyć na miłość rodziców. Okazało się, że od 30 lat żyłam w iluzji”
„Studiowałam, pracowałam na dwa etaty, brałam dodatkowe zlecenia, żeby w końcu kupić swoje mieszkanie. A mój brat? Dostał mieszkanie od rodziców tak po prostu. Podane na tacy, wyremontowane, w świetnej lokalizacji. Zero kredytu, zero wyrzeczeń. Czasem patrzę na niego z zazdrością”.

- Redakcja
Odkąd pamiętam, zawsze musiałam udowadniać, że dam sobie radę. Studiowałam, pracowałam na dwa etaty, brałam dodatkowe zlecenia, żeby w końcu kupić swoje mieszkanie. Wzięłam kredyt na trzydzieści lat. A mój brat? Dostał mieszkanie od rodziców tak po prostu. Podane na tacy, wyremontowane, w świetnej lokalizacji. Zero kredytu, zero wyrzeczeń. Czasem patrzę na niego z zazdrością. W weekendy spotyka się z przyjaciółmi, podróżuje, odkłada na samochód. A ja? Liczę każdą złotówkę, zastanawiając się, czy wystarczy mi na ratę i czynsz. Wiem, że powinnam być szczęśliwa, że mam dach nad głową, pracę i jestem niezależna. Jednak zamiast dumy czuję złość. Jakby ktoś ciągle przypominał mi, że jestem gorsza. Zastanawiam się, czy w ogóle jestem ich córką…
Wiedziałam, że coś jest nie tak
– Dlaczego Tomek zawsze ma lepiej? – rzuciłam, odkładając filiżankę z herbatą tak gwałtownie, że aż zabrzęczała o spodek. – Muszę pracować dniami i nocami, a on dostaje mieszkanie jak prezent urodzinowy!
– Nie zaczynaj… – westchnęła mama, jakby znała ten scenariusz na pamięć. – Każde dziecko dostaje to, czego potrzebuje.
– Naprawdę? – prychnęłam. – A ja niby czego potrzebuję? Kredytu na pół życia? Ciągłego stresu, że nie dam rady?
Ojciec podniósł wzrok znad gazety, powoli zdjął okulary.
– Nie przesadzaj. Masz dobrą pracę, radzisz sobie. Tomek… on potrzebował więcej wsparcia.
– On potrzebował?! – krzyknęłam, czując, jak krew pulsuje mi w skroniach. – On zawsze wszystko ma podane na tacy! A ja? Kiedy ja wreszcie będę mogła coś dostać, zamiast ciągle udowadniać, że sobie poradzę?!
Mama próbowała mnie uciszyć:
– Nie rozumiesz wszystkiego…
– Nie, to wy nie rozumiecie! – nie wytrzymałam. – Żałuję, że w ogóle jestem waszą córką.
Zapadła cisza. Ojciec nagle zesztywniał, twarz mu pobladła, spojrzał w bok. Przez sekundę wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale odwrócił głowę i ścisnął dłonie na podłokietnikach fotela.
– Tato? – spytałam ostro, czując, że coś mi umyka. – Dlaczego robisz taką minę?
– Dość – wtrąciła mama szybko, aż nazbyt szybko. – Nie drąż tego tematu.
Już wiedziałam, że coś jest nie tak. W jego oczach widziałam strach. Jakby ukrywał przede mną coś, co nie powinno ujrzeć światła dziennego.
Całe życie czułam się gorsza
– Możemy porozmawiać? – zaczęłam cicho, następnego dnia, kiedy ojca nie było w domu.
Siedziała przy kuchennym stole i obierała ziemniaki.
– O czym? – nawet na mnie nie spojrzała.
– O tym, dlaczego tata tak dziwnie wczoraj zareagował. Coś ukrywacie, prawda? – przysunęłam się bliżej.
Mama odłożyła nóż i ciężko westchnęła.
– Wszystko bierzesz zbyt dosłownie. Tak było najlepiej.
– Najlepiej dla kogo?! – przerwałam jej ostro. – Bo na pewno nie dla mnie. Całe życie czułam się gorsza, a wy ciągle wmawiacie mi, że to normalne. To nie jest normalne, mamo!
– Nie podnoś głosu – próbowała mnie uspokoić, ale drżały jej ręce.
– Powiedz mi prawdę – naciskałam. – Dlaczego zawsze Tomek ma wszystko, a ja muszę walczyć o byle co?
– To skomplikowane – wyszeptała, patrząc w blat stołu. – Nie zrozumiesz pewnych rzeczy…
– To wytłumacz mi! – podniosłam ton. – Mam trzydzieści lat i wciąż jestem traktowana jak dziecko, któremu nie wolno znać prawdy. Mam dość!
Mama spojrzała na mnie w końcu, a w jej oczach pojawiły się łzy.
– Czasem… czasem nie wszystko można powiedzieć. Lepiej żyć w nieświadomości.
– Nie! – krzyknęłam. – Dość kłamstw! Jeśli nie powiesz mi, o co chodzi, znajdę sposób, żeby dowiedzieć się sama.
Mama zakryła twarz dłońmi i zaczęła cicho szlochać. Ten obraz wrył mi się w pamięć. Czułam, że prawda jest bliżej, niż myślę. I że będzie bolała bardziej, niż mogę sobie wyobrazić.
Serce waliło mi jak oszalałe
Wieczorem pojechałam do rodziców. Nie planowałam z nimi rozmawiać, chciałam tylko odebrać kilka rzeczy z pokoju, który wciąż tam stał nietknięty od czasów studiów. Gdy otworzyłam drzwi, usłyszałam ich głosy dochodzące z kuchni.
– Nie wytrzymam tego dłużej – mówiła mama przyciszonym tonem. – Ona ciągle pyta, docieka…
– Musi przestać – syknął ojciec. – Jeśli się dowie, to wszystko się rozpadnie.
– Ile jeszcze można to ukrywać? – Maria brzmiała na zrozpaczoną. – Może prawda wcale nie będzie taka straszna?
– Straszna? – parsknął gorzko. – Zniszczy ją. I nas wszystkich.
Stałam jak wryta na korytarzu. Serce waliło mi jak oszalałe.
– A jeśli ktoś jej powie przypadkiem? – mama niemal szeptała. – A jeśli sama się dowie?
– Nie może – ojciec uderzył dłonią w stół, aż naczynia zadźwięczały. – Nigdy! Lepiej, żeby mnie znienawidziła, niż miała znać prawdę.
Nie wytrzymałam. Wparowałam do kuchni.
O jaką prawdę chodzi?! – krzyknęłam.
Rodzice spojrzeli na mnie jak na ducha. Mama zbielała, ojciec zamarł z uniesioną dłonią.
– Jeśli zaraz mi nie powiecie, o co chodzi, wyjdę stąd i już nigdy nie wrócę!
Zapadła cisza. Potem ojciec spuścił głowę.
– Nie traktujemy cię jak Tomka… bo… nie mamy wobec ciebie takich samych zobowiązań.
– Co?! – głos uwiązł mi w gardle.
– Twój ojciec… nie jest twoim ojcem biologicznym.
Świat zawirował. Poczułam, że grunt usuwa mi się spod nóg.
Patrzyłam na nią w osłupieniu
– Jak… to nie jest mój ojciec? – wyszeptałam, chwytając się blatu, żeby nie upaść. – Co wy mówicie?!
Mama uniosła głowę, cała zapłakana.
– Muszę ci wszystko wyjaśnić…
Drżącymi rękami otarła oczy.
– Byłam bardzo młoda. Zanim poznałam Andrzeja, miałam… krótki romans. Nic poważnego, głupota, chwila słabości. A potem dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Andrzej zdecydował, że cię wychowa.
Patrzyłam na nią w osłupieniu.
– Więc całe moje życie było kłamstwem? Udawaliście przede mną rodzinę, a w środku… w środku wszystko było fałszywe?!
– Nie! – złapała mnie za rękę, ale strząsnęłam jej dłoń. – Kochaliśmy cię zawsze tak samo. Tylko… on miał poczucie, że wobec Tomka ma szczególny obowiązek. Że to jego krew, jego nazwisko.
– A ja co? Byłam intruzem we własnym domu? – łzy paliły mi policzki. – Dlatego nigdy nie czułam się równa!
Mama zaszlochała, chowając twarz w dłoniach.
– Chciałam ci powiedzieć… ale Andrzej błagał, żebym milczała. Bał się, że cię straci.
Nie mogłam tego słuchać. Wybiegłam z domu, nie patrząc za siebie. Miasto było rozmazaną plamą neonów i świateł, a ja szłam bez celu, czując, że runęło wszystko, co znałam.
Byłam w szoku
Kilka dni unikałam wszystkich. Nie odbierałam telefonów od mamy, ignorowałam wiadomości od ojca. Tomek przyszedł do mnie sam. Stał pod drzwiami mojego mieszkania z sześciopakiem piwa i nieśmiałym uśmiechem.
– Wpuścisz mnie? – zapytał cicho.
Nie chciałam, ale w końcu uchyliłam drzwi. Usiadł w kuchni, rozglądając się niepewnie.
– Wiem, że już wszystko wiesz – zaczął. – Chciałem ci powiedzieć wcześniej, ale… bałem się.
– Ty też wiedziałeś? – mój głos zabrzmiał jak syk. – Cała rodzina w zmowie, tylko ja jak idiotka żyłam w nieświadomości?
Tomek spuścił wzrok.
– Od dawna się domyślałem. Mama coś kiedyś chlapnęła, potem ojciec… W końcu powiedzieli mi wprost.
– I ani słowa nie powiedziałeś? – zacisnęłam pięści.
– Zawsze czułem się winny. Widziałem, że ty harujesz, a mnie rodzice faworyzują. Ale co miałem zrobić? Gdybym ci powiedział, rozwaliłbym rodzinę.
Patrzyłam na niego z mieszanką gniewu i rozpaczy.
– Myślisz, że teraz jest lepiej? Że ta prawda coś naprawiła?
– Nie wiem – przyznał szczerze. – Ale wiem jedno. Jesteś moją siostrą, choćby nie wiem, co. Zawsze nią byłaś i będziesz.
Jego głos drżał, oczy miał mokre. Nie wiedziałam, czy mu wierzyć, czy go nienawidzić.
Załamałam się
Minęły tygodnie, a ja wciąż chodziłam jak cień samej siebie. Rodzice próbowali się ze mną kontaktować, Tomek też kilka razy dzwonił, ale nie potrafiłam się przełamać. Każda ich wiadomość przypominała mi, że przez trzydzieści lat żyłam w kłamstwie. Patrzyłam na stosy dokumentów kredytowych i pytałam samą siebie: po co to wszystko? Walczyłam jak lwica, żeby być samodzielna, żeby udowodnić, że dam radę. A oni patrzyli na to z boku, wiedząc, że i tak nigdy nie będę traktowana, jak „prawdziwa” córka. Czy kochali mnie mniej? Może nie. Ale czy kiedykolwiek czułam, że jestem częścią tej rodziny w pełni? Nie. Teraz wiem dlaczego.
Spotkałam się raz jeszcze z mamą. Płakała, przepraszała, ściskała moje ręce.
– Zrobiłam to dla twojego dobra – powtarzała.
Nie potrafiłam w to uwierzyć. To nie było dla mojego dobra. To było dla ich wygody. Tomek obiecywał, że zawsze będzie przy mnie. Chciał, żebym mu wierzyła. I może kiedyś mu uwierzę. Ale w tej chwili czułam, że muszę się od nich wszystkich odciąć, choćby na jakiś czas.
I tego jednego boję się najbardziej – że nigdy nie znajdę odpowiedzi na pytanie: kim naprawdę jestem.
Gosia, 30 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Po śmierci żony, córka zorganizowała mi permanentny post od kobiet. Minął już ponad rok, a ja zaczynam być głodny”
- „Pierwsze zebranie rodziców w szkole skończyło się wielką awanturą. Nie wierzyłam w to, co usłyszałam o moim dziecku”
- „W budce na targu odnalazłam swoje szczęście. Złociste naleśniki z sekretnym farszem odmieniły moją emeryturę”