„Całe życie ojciec był dla mnie oschły i surowy. Po latach okazało się, że to wszystko przez gorszący grzech mojej matki”
„Teraz, mając 21 lat i studiując psychologię, łapię się na tym, że analizuję własne dzieciństwo i rodzinne relacje. Coś mi nie gra. Zastanawia się, dlaczego ojciec nigdy nie przytulał mnie tak, jak ojcowie moich przyjaciółek je przytulali. Dlaczego mama zawsze unikała rozmowy o przeszłości?”.

- Redakcja
Nigdy nie potrafiłam w pełni poczuć się częścią mojej rodziny. Z pozoru wszystko wyglądało normalnie – miałam dom, matkę, ojca... Chodziłam do szkoły, potem na studia, wyjeżdżałam z koleżankami na wakacje, a w święta siadałam przy stole jak każdy inny członek rodziny. A jednak od dziecka towarzyszyło mi dziwne wrażenie, że coś jest nie tak, jakby jakaś ukryta prawda wisiała między nami i sprawiała, że atmosfera bywała ciężka, pełna niedopowiedzeń.
Mama, Maria, zawsze była oszczędna w słowach. Nie mówiła o przeszłości, nie wspominała swojej młodości, nie opowiadała nigdy nic z okresu, gdy była w ciąży, ani wcześniej. Dla mnie było to dziwne, bo inne dziewczyny często słyszały od rodziców anegdoty z czasów, kiedy się zakochali i o tych czasach, zanim się urodziły. U nas takich historii nie było. Gdy pytałam, mama tylko wzdychała i zmieniała temat. Z tatą też nigdy nie było łatwo. W jego spojrzeniu brakowało tego ciepła, jakie widziałam u ojców moich koleżanek. Był poprawny, troszczył się o mnie, dbał, żebym miała wszystko, czego potrzebuję, ale zawsze z dystansem, jakby stawiał niewidzialną granicę.
Teraz, mając dwadzieścia jeden lat i studiując psychologię, coraz częściej łapię się na tym, że analizuję własne dzieciństwo i rodzinne relacje. Coś mi nie gra. Zaczynam się zastanawiać, dlaczego ojciec nigdy nie przytulał mnie tak, jak ojcowie moich przyjaciółek je przytulali. Dlaczego mama zawsze unikała rozmowy o przeszłości? I dlaczego ja, mimo że mam rodzinę, czuję się w niej czasem jak intruz.
Nigdy mnie nie wspierał
Wieczór zaczął się zwyczajnie – od rozmowy o pieniądzach. Właściwie nie o pieniądzach, tylko o moich studiach. Chciałam pojechać na kilkudniową konferencję do Krakowa. Koszt nie był wielki, ale dla mnie, żyjącej z dorywczych prac, był nieosiągalny.
– Tato, moglibyście mi trochę pomóc? – zapytałam nieśmiało. – To ważne, tam będą wykłady, które mogą mi się przydać na magisterce.
Ojciec westchnął ciężko i odłożył gazetę.
– Kornelia, nie przesadzaj. Konferencja to nie jest coś niezbędnego. Studia to studia, a reszta to jakieś fanaberie.
– Fanaberie? – poczułam, jak coś we mnie pęka. – Ja się staram rozwijać, a ty zawsze mnie sprowadzasz na ziemię!
– Bo ktoś musi – odciął się. – Nie będziemy płacić za twoje zachcianki.
– To nie zachcianki! – podniosłam głos. – Ty mnie nigdy nie wspierasz! Nawet nie próbujesz!
Tata zmarszczył brwi.
– Nie przesadzaj. Masz dach nad głową, jedzenie, studia opłacone. Czego chcesz więcej?
– Może ojca, który potrafi się ucieszyć z mojego sukcesu! – wyrwało mi się. – Ale ty nigdy taki nie byłeś. Zawsze zimny, obcy… Może ty nawet nie jesteś moim ojcem!
Zapadła cisza tak gęsta, że aż mnie zmroziło. Tata pobladł, jakby ktoś uderzył go w twarz. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale po chwili bez słowa wstał i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą. Patrzyłam na zamknięte drzwi, czując, jak serce wali mi jak oszalałe. To miał być tylko złośliwy, rzucony w gniewie komentarz. A jednak jego reakcja sprawiła, że w mojej głowie rozległ się dzwonek alarmowy. Czy możliwe, że trafiłam w sedno?
Kłamała w żywe oczy
Nie mogłam spać. Całą noc przewracałam się w łóżku, wciąż widząc twarz ojca – bladą, zaskoczoną, niemal przerażoną. To nie była zwykła obrażona mina, jaką potrafił robić, kiedy się sprzeczaliśmy. To było coś więcej. Rano, z ciężką głową i piekącymi oczami, zeszłam do kuchni. Mama nalewała sobie kawę, jakby nic się nie stało.
– Mamo… – zaczęłam ostrożnie. – Dlaczego wczoraj tata tak zareagował?
– Jak zareagował? – odparła, udając obojętność, ale widziałam, że drgnęła jej ręka. Kawa rozlała się na blat.
– Wiesz dobrze, o co chodzi. Powiedziałam mu… że może nie jest moim ojcem. I on… – zamilkłam, czując gulę w gardle. – On nic nie odpowiedział. Wyszedł.
Maria przygryzła wargę, a potem uśmiechnęła się nerwowo.
– Kornelio, nie wymyślaj. Tata po prostu nie lubi kłótni, pewnie nie chciał się wciągać w awanturę.
– Nie kłam mi w żywe oczy – przerwałam ostro. – Całe życie coś przede mną ukrywacie. Nigdy nie mówiłaś o przeszłości, o tym, jak się poznaliście. Zawsze milczysz, gdy pytam o dzieciństwo.
– Bo to nie jest takie proste – wyrzuciła z siebie, spuszczając wzrok. – Ty niczego nie rozumiesz.
– To wytłumacz mi, żebym mogła zrozumieć! – podniosłam głos. – Chcę poznać prawdę, mamo.
– Nie teraz – ucięła twardo, chowając twarz w dłoniach. – Proszę, przestań drążyć.
Patrzyłam na nią, czując narastającą wściekłość i bezsilność. Ten jej ton, ten jej nerwowy uśmiech – tylko upewniały mnie, że za zasłoną niedopowiedzeń kryje się coś, co może zmienić całe moje życie.
Musiałam poznać prawdę
Od kilku dni atmosfera w domu była napięta. Ojciec unikał mojego wzroku, a mama chodziła przygaszona i zamyślona. Czułam, że coś się wydarzy. I wydarzyło się szybciej, niż myślałam. Wracałam późnym wieczorem z biblioteki. W korytarzu usłyszałam głosy dochodzące z salonu. Zatrzymałam się – rozpoznawałam ton matki i taty, ale ich słowa wbijały mi się w serce jak szpilki.
– Ona się domyśla… – mówiła mama. – Nie wiem, ile jeszcze damy radę ukrywać.
– Cicho – syknął ojciec. – Miała nigdy się nie dowiedzieć. Tak się umawialiśmy.
– Ale Kornelia ma prawo wiedzieć, kto jest jej ojcem! – głos matki zadrżał. – Już nie jest dzieckiem, nie mogę wiecznie karmić jej półprawdami.
Serce waliło mi jak oszalałe. Ojcem? O czym oni mówili? Wpadłam do pokoju, nie panując nad sobą.
– Dość! – krzyknęłam. – Przestańcie mówić jakimiś chorymi zagadkami! Chcę wiedzieć wszystko teraz, natychmiast!
Oboje zamarli. Mama pobladła, tata spuścił wzrok. W końcu to on odezwał się pierwszy, cicho, jakby zmuszony do wyznania.
– Kornelio… Ja nie jestem twoim ojcem.
Poczułam, jakby zabrakło mi powietrza. Chwyciłam oparcie krzesła, żeby nie upaść.
– Co? – wyszeptałam. – To… kto nim jest?
– To nie jest takie proste – próbowała powstrzymać mnie mama.
– Nie takie proste?! – wrzasnęłam. – Całe życie mnie okłamywaliście!
Cisza. Tata, a właściwie nie wiem już jak go nazwać, odwrócił się do okna, a mama ukryła twarz w dłoniach. Wtedy zrozumiałam, że najgorsze było dopiero przede mną.
Nie mogłam tego słuchać
Nie spałam całą noc. Siedziałam w swoim pokoju, patrząc w sufit i czując, jak wszystko, co do tej pory uważałam za pewne, rozpada się w pył. Rano znalazłam mamę w kuchni. Wyglądała na starszą o dziesięć lat – zgaszona, blada, jakby nie spała jeszcze dłużej ode mnie.
– Mamo – powiedziałam zimno. – Muszę wreszcie usłyszeć prawdę. Wszystko.
Usiadła ciężko przy stole, dłonie drżały jej na filiżance.
– To był błąd – zaczęła cicho. – Głupi, straszny błąd, który zmienił życie nas wszystkich.
– Błąd? – syknęłam. – Ja jestem tym błędem?!
– Nie mów tak! – podniosła na mnie błagalny wzrok. – Nie wiem nawet, jak mam to... Było rodzinne spotkanie, dużo alkoholu… tata i jego brat, Wojtek… My wszyscy byliśmy wtedy młodzi. I wtedy… to się po prostu stało.
Zrobiło mi się niedobrze.
– Chcesz mi powiedzieć, że… wuj Wojtek jest moim ojcem? Zdradziłaś tatę z wujkiem? To się w głowie nie mieści!
Mama skinęła głową, a w jej oczach pojawiły się łzy.
– Nie planowałam tego, nie chciałam. Ale kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, tata, to znaczy...Piotr… on postanowił cię wychować jak swoje dziecko. Myślałam, że uda się to ukryć. Chciałam zapomnieć...
– Ukryć?! – wybuchłam. – Całe moje życie było kłamstwem! Ojciec, którego tak nazywałam, nie jest moim ojcem, a prawdziwy nigdy się o mnie nie upomniał?!
– Wojciech… wiedział, domyślał się, ale nigdy nie powiedział ani słowa na ten temat Piotrowi – szepnęła mama.
Zerwałam się z krzesła. Nie mogłam dłużej tego słuchać. Wybiegłam z domu, nie wiedząc, dokąd iść. Ulice miasta rozmywały mi się przed oczami, a w głowie dudniło tylko jedno, że muszę spotkać się z wujkiem Wojtkiem.
Nie wiem, co dalej
Długo wpatrywałam się w numer zapisany w telefonie. Mama podała mi go przed laty, niby w przypływie szczerości, mówiąc: „To wujek Wojtek, brat taty. Zadzwoń, gdybyś czegoś potrzebowała”. Wtedy nie zwróciłam na to uwagi. Teraz te cyfry paliły mnie w dłoni. W końcu nacisnęłam zieloną słuchawkę.
– Halo? – odezwał się niski, zachrypnięty głos.
– Tu… Kornelia – wyszeptałam. – Chciałabym się spotkać.
Cisza trwała zbyt długo. W końcu zgodził się krótko:
– Dobrze. Przyjdź jutro do parku przy stawie, o siedemnastej.
Nazajutrz byłam tam pierwsza. Nerwy ściskały mnie za gardło, dłonie miałam wilgotne. Gdy podszedł, od razu zauważyłam te same oczy, które widziałam w lustrze.
– Wiedziałeś – rzuciłam bez powitania. – Wiedziałeś, że jesteś moim ojcem.
Wojciech spuścił wzrok.
– Domyślałem się. Ale nie mogłem… Piotr to mój brat. Gdybym powiedział, zniszczyłbym mu życie.
– A moje życie co? – przerwałam z goryczą. – Ono się nie liczyło?
Usiadł ciężko na ławce.
– Całe lata noszę to w sobie. Chciałem, żebyś miała normalny dom. Żebyś nie musiała wybierać między nami.
– Normalny dom?! – zaśmiałam się przez łzy. – Pełen kłamstw?
Patrzył na mnie z bólem, ale i spokojem.
– Przepraszam, Kornelio. Nie byłem dla ciebie ojcem, choć zawsze tego chciałem. Nie wiem, czy dasz mi szansę, ale… jestem tu.
Stałam naprzeciw niego, rozrywana między gniewem a dziwną ulgą. W końcu znałam prawdę. W końcu wiedziałam, kim jestem. Ale czy można zbudować cokolwiek na tak pogmatwanych fundamentach?
Kornelia, 21 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Nie zdradziłam męża, bo kochanek nie tknął mnie nawet palcem. Każda kobieta czasem potrzebuje doprawić mdłe małżeństwo”
- „Zdradziłam męża z sąsiadem w garażu, bo chciałam coś poczuć. Nie byłam jedyną kobietą, którą próbował naprawić”
- „Zdradziłem żonę z apetyczną asystentką. To miał być tylko szybki skok w bok i powrót, ale uwikłałem się na amen”