Reklama

Kilka miesięcy temu, moje życie zmieniło się na zawsze. Pewnego popołudnia, po powrocie z pracy, zasiadłam przed telewizorem, żeby jak co tydzień sprawdzić wyniki losowania lotto. Zawsze traktowałam to jako zabawę, nigdy nie wierząc, że mogę wygrać. Ale tego dnia, kiedy sprawdziłam wyniki, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Wygrana! Milion złotych! Moje serce biło jak szalone.

Reklama

Po początkowym szoku zaczęłam planować, co zrobić z tym nieoczekiwanym bogactwem. Pieniądze mogłyby mi dać wolność i bezpieczeństwo, ale czułam też, że powinnam podzielić się nimi z rodziną. Zorganizowałam więc spotkanie, na którym miałam zamiar ogłosić swoją decyzję.

Nikt mi nie pogratulował

– Słuchajcie, mam ważne wieści – zaczęłam, kiedy wszyscy zasiedliśmy przy stole w jadalni.

Matka nalewała kawę, ojciec przeglądał gazetę, Monika patrzyła na mnie z niechęcią, Paweł obojętnie, a Marta z ciekawością.

– Wygrałam w totolotka! – krzyknęłam radośnie.

Zapanowała cisza, którą przerwała Monika.

– I co teraz? Planujesz wszystko wydać na siebie? – zapytała z wyraźną nutą ironii.

– Nie, Monika. Chciałam się podzielić z wami tymi pieniędzmi. Myślę, że każdy z nas mógłby dostać równą część, żeby móc spełnić swoje marzenia – odpowiedziałam spokojnie, choć w środku czułam, że jej reakcja była do przewidzenia.

– Równą część? A co, jeśli ktoś ma większe potrzeby? – odparła Monika, przerywając mi. – Na przykład ja potrzebuję pieniędzy na rozkręcenie mojego biznesu. Czy te same pieniądze będą sprawiedliwe dla kogoś, kto tylko chce wyjechać na wakacje?

Paweł, który do tej pory milczał, zmarszczył brwi i spojrzał na Monikę.

Monika, nie przesadzaj. Malwina wygrała te pieniądze i ma prawo zrobić z nimi, co chce. Powinnaś być wdzięczna.

– Tak, ale ja mówię o prawdziwych potrzebach, a nie o kaprysach – naciskała Monika, a w jej głosie słychać było wyraźną zazdrość.

W głębi duszy zastanawiałam się, dlaczego Monika zawsze musiała stawiać wszystko na ostrzu noża. Czy naprawdę nie mogła cieszyć się z mojego szczęścia? Czułam, jakby moje marzenie o zjednoczonej rodzinie topniało w świetle jej egoizmu.

Siostra podburzała brata

Monika nie mogła znieść myśli, że podzielę się wygraną po równo. Po spotkaniu zaczęła swoją manipulację. Jednym z pierwszych kroków było przekonanie Pawła, że to ona jest ofiarą w tej sytuacji.

– Paweł, możemy pogadać? – Monika zaczepiła brata w kuchni, gdzie ten przygotowywał sobie kanapkę. – Mam wrażenie, że Malwina nie myśli o naszych prawdziwych potrzebach.

Paweł westchnął i spojrzał na Monikę z wyrazem zmęczenia.

– O co ci chodzi, Monika? Malwina chce się z nami podzielić wygraną, a ty już robisz problemy.

– Nie rozumiesz. To nie chodzi o to, że chce się podzielić. Chodzi o to, że ona chce być wielkoduszna kosztem naszej przyszłości. Ja chcę rozkręcić biznes, który może nam wszystkim przynieść korzyści. Ale żeby to zrobić, potrzebuję więcej niż równą część – Monika mówiła z pasją, jakby to, co mówiła, było jedyną prawdą.

Paweł zaczął się wahać. Wiedział, że Monika jest uparta i potrafi być przekonująca.

– Nie możemy jej narzucać, jak rozdzielić kasę – próbował mnie bronić Paweł.

Monika uśmiechnęła się przebiegle.

– Ale my jesteśmy rodziną. Powinniśmy myśleć o sobie nawzajem. Czy naprawdę uważasz, że równa część jest sprawiedliwa, jeśli możemy te pieniądze zainwestować w coś, co przyniesie nam więcej korzyści?

Paweł zaczął wątpić w moją uczciwość.

– Może masz rację, Monika. Może powinniśmy porozmawiać z Malwiną o lepszym podziale – zgodził się w końcu.

To było wredne

Zaczęłam zauważać, że coś jest nie tak. Rodzinne relacje, które jeszcze niedawno wydawały się być pełne ciepła i zrozumienia, zaczęły się psuć. Monika nieustannie szeptała coś do Pawła, a Marta, która zawsze była pogodna, zaczęła unikać mojego wzroku. Czułam, że za tym wszystkim kryje się Monika, ale nie miałam dowodów.

Pewnego dnia, wracając wcześniej z pracy, usłyszałam głosy dochodzące z salonu. Ostrożnie zbliżyłam się do drzwi i zaczęłam nasłuchiwać.

– ...więc mówisz, że Malwina jest samolubna? – głos matki brzmiał zaniepokojony.

– Tak, mamo. Ona tylko udaje, że chce nam pomóc. W rzeczywistości chce nas wszystkich oszukać. Podzielić pieniądze w taki sposób, żeby nikt nie mógł z nich skorzystać tak jak ona – odpowiedziała Monika.

– Nie wiem, Monika... Malwina zawsze była taka uczciwa... – ojciec starał się bronić mojego dobrego imienia.

– Może kiedyś była, ale teraz widzicie sami, jak się zmieniła. Te pieniądze ją zmieniły. Nie widzicie, że manipuluje nami wszystkimi? – naciskała Monika.

Moje serce waliło jak oszalałe. Jak Monika mogła tak kłamać? Postanowiłam się z nią skonfrontować od razu.

Byłam zła i rozczarowana

Weszłam do salonu i spojrzałam prosto na Monikę.

– Monika, jak możesz mówić takie rzeczy o mnie za moimi plecami? – mój głos drżał z gniewu i smutku.

Monika spojrzała na mnie bez cienia skruchy.

– Malwina, to nie jest tak, jak myślisz. Po prostu martwię się o rodzinę. Chcę, żebyśmy wszyscy mieli jak najwięcej z tych pieniędzy. Ty nie myślisz o naszych prawdziwych potrzebach – powiedziała spokojnie, jakby wszystko, co mówiła, było oczywiste.

– To nieprawda, Monika. Chciałam się z wami podzielić, żebyśmy wszyscy mogli coś z tego mieć. A ty mnie oskarżasz o samolubstwo i manipulację? – moja złość zaczęła przeradzać się w desperację.

Monika uśmiechnęła się ironicznie.

– Może po prostu nie potrafisz zobaczyć tego z naszej perspektywy, Malwina. Może jesteś zaślepiona swoim szczęściem – odpowiedziała.

Rodzice siedzieli cicho, zdezorientowani i nie wiedząc, komu wierzyć. Czułam, że tracę kontrolę nad sytuacją, że Monika odwraca wszystko na swoją korzyść.

Jesteś zazdrosna i manipulujesz wszystkimi, żeby osiągnąć swoje cele – wyrzuciłam z siebie, czując, że łzy zaczynają napływać mi do oczu.

– Przestań, Malwina. Nie będziemy teraz tego roztrząsać. Porozmawiamy później – Monika zakończyła rozmowę, odwracając się do rodziców, jakby miała na to pełne prawo.

Zrozpaczona i pełna gniewu, wybiegłam z domu. Czułam się osamotniona i zdradzona przez własną siostrę.

Pogadałam z resztą rodzeństwa

Postanowiłam porozmawiać z Pawłem i Martą, żeby dowiedzieć się, co naprawdę myślą o całej sytuacji. Byłam zdeterminowana, aby wyjaśnić nieporozumienia i przekonać rodzeństwo do swoich intencji.

– Paweł, Marta, musimy porozmawiać – zaczęłam, gdy tylko usiedliśmy razem w salonie.

Paweł wydawał się zdystansowany, a Marta patrzyła na mnie z niepewnością.

– O co chodzi, Malwina? – zapytał brat, chociaż wyraźnie wiedział, co mam na myśli.

– O Monikę i te wszystkie oskarżenia, które przeciwko mnie wysuwa. Chcę, żebyście zrozumieli, że nie mam złych zamiarów. Naprawdę chcę się z wami podzielić wygraną w sposób sprawiedliwy – mówiłam, starając się, żeby mój głos brzmiał spokojnie i przekonująco.

– Malwina, ale czy to rzeczywiście jest sprawiedliwe? – zaczął Paweł. – Monika mówi, że moglibyśmy te pieniądze lepiej zainwestować, że powinniśmy pomyśleć o długoterminowych korzyściach dla całej rodziny.

– Paweł, to nie o to chodzi. Monika chce tylko, żeby to ona decydowała o wszystkim. Ona zawsze była zazdrosna i manipuluje wami, żeby ugrać jak najwięcej – próbowałam wytłumaczyć.

Marta w końcu się odezwała, choć jej głos był cichy.

– Malwina, a może Monika ma rację? Może naprawdę powinniśmy pomyśleć o inwestycji? – zapytała, niepewna, na kogo stanąć po stronie.

– Marta, to nie tak. Nie chodzi o samą inwestycję, ale o to, że Monika próbuje nas poróżnić. Zamiast tego powinniśmy być razem, wspierać się – odpowiedziałam, patrząc jej prosto w oczy.

Dobrze ich zmanipulowała

Paweł zmarszczył brwi i spojrzał na mnie z wyrzutem.

– Malwina, może nie dostrzegasz tego, co Monika stara się nam powiedzieć. Może ona naprawdę myśli o naszym wspólnym dobru – odparł.

Czułam, że sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli. Rodzeństwo wydawało się bardziej skłonne uwierzyć Monice niż mnie. Zdesperowana, próbowałam ostatni raz przekonać ich do swoich racji.

– Paweł, Marta, proszę was, zrozumcie, że chciałam tylko, żebyśmy wszyscy mieli coś z tej wygranej. Żebyśmy mogli spełnić swoje marzenia, ale nie kosztem naszej rodziny. Żadne z was tego nie docenia – mówiłam, czując, że łzy zaczynają mi napływać do oczu.

– Malwina, chyba powinniśmy wszyscy porozmawiać na spokojnie – powiedział Paweł, wciąż nieprzekonany.

Po tej rozmowie atmosfera w domu stała się jeszcze bardziej napięta. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, żeby ratować naszą rodzinę, ale czułam się coraz bardziej osamotniona i bezsilna.

Nie zmieniłam zdania

– Dobrze, posłuchajcie – powiedziałam, kiedy kilka dni później wszyscy zebraliśmy się w salonie. – Chciałabym podzielić się z wami pieniędzmi w sposób sprawiedliwy. Każdy z nas dostanie równą część, tak jak planowałam od początku.

Marta zmarszczyła brwi, ale nie odezwała się. Paweł spojrzał na mnie z mieszanką wdzięczności i niepewności, a Monika wyglądała na zaskoczoną, ale nie powiedziała nic.

– Malwina, naprawdę chcesz to zrobić? – zapytał Paweł.

– Tak, Paweł. To jedyny sposób, żebyśmy mogli ruszyć do przodu – odpowiedziałam zdecydowanie.

Podzieliłam pieniądze równo między naszą czwórkę i rodziców. Każdy dostał swoją część, a ja czułam, że zrobiłam, co mogłam, żeby pokazać, że naprawdę zależy mi na rodzinie.

Po podziale pieniędzy, Paweł podszedł do mnie i uścisnął mnie mocno.

– Dziękuję, Malwina. Przepraszam za wszystkie wątpliwości – powiedział szczerze.

Siostra się obraziła

Monika jednak nie podzielała jego entuzjazmu. Patrzyła na swoją część pieniędzy z wyraźnym niezadowoleniem.

– Co się dzieje? – zapytałam, starając się zrozumieć jej reakcję.

– Myślałam, że dostanę więcej. To nie jest sprawiedliwe – odpowiedziała z wyrzutem.

– Monika, podzieliłam się równo, żeby każdy z nas miał szansę na spełnienie swoich marzeń. Nie rozumiem, dlaczego jesteś niezadowolona – powiedziałam spokojnie.

– To nie wystarczy na wszystko, czego potrzebuję. Myślałam, że dostanę więcej – powiedziała, odwracając wzrok.

Byłam zaskoczona i zraniona jej słowami. Spodziewałam się trudności, ale nie takiej reakcji.

– Zrobiłam, co uważałam. Pamiętaj, że to moja kasa i gdybym była wredna, to nie dałabym ci nic za twoje zachowanie – powiedziałam, starając się opanować emocje.

Monika nic nie odpowiedziała, tylko wzruszyła ramionami i wyszła z pokoju.

– To koniec tematu – powiedziałam stanowczo do wszystkich. – Jeśli komuś nie pasuje, to nie musi przyjmować tych pieniędzy.

Reklama

Malwina, 30 lat

Reklama
Reklama
Reklama