„Chciałam zerwać z samotnością i napisałam do dawnej miłości. To nie moja wina, że moje serce szaleje za draniami”
„Z jednej strony chciałam odejść i zakończyć tę farsę, z drugiej… coś mnie trzymało. Mężczyzna patrzył na mnie z wyrazem skruchy, który wydawał się prawdziwy. Jakub oszukał mnie, ale w jego kłamstwach było coś autentycznego”.

- Redakcja
Dni wypełnione ciszą, sprawiały, że coraz częściej wracałam myślami do przeszłości. Marek był kimś, kto potrafił zawsze wywołać uśmiech na mojej twarzy.
Nasze drogi rozeszły się niespodziewanie. Życie, jak to życie, rozdzieliło nas w naturalny sposób. Praca, rodzina i własne sprawy. Mimo to wciąż pamiętałam jego numer mieszkania i adres, który widniał w notesie. Czy Marek wciąż tam mieszkał? Czy pamiętał mnie tak samo wyraźnie?
Pomyślałam sobie, że skoro Nowy Rok to nowy początek, to jest to najlepszy moment, by napisać list do miłości z dawnych lat. W czasach wiadomości tekstowych, mejli i ciągłego pośpiechu, taki gest wydawał mi się najwłaściwszy. Jednak jak wyrazić, co czułam przez te wszystkie lata, by nie wydać się śmieszną lub zbyt nachalną? Pióro drżało w moich rękach, gdy przelewałam myśli na papier.
Włożyłam list do koperty, starannie napisałam adres i wysłałam go następnego dnia. Teraz pozostało tylko czekać.
– Zobaczymy, czy los odpowie – powiedziałam cicho do siebie, patrząc na pustą skrzynkę pocztową.
Ręce mi się trzęsły
Odpowiedź przyszła po kilku dniach. Leżała w skrzynce jak nagroda za odwagę. Widniało na niej pismo, które rozpoznałabym wszędzie. Ręce mi się trzęsły, gdy wracałam do mieszkania. Czytał mój list i odpisał. Po tylu latach!
Drżącymi palcami rozerwałam kopertę. W środku była schludnie złożona kartka. Usłyszałam, jak mocniej bije mi serce, kiedy zaczęłam czytać.
„Droga Zosieńko,
Dziękuję za twój list. Zaskoczył mnie, ale jednocześnie bardzo mnie ucieszył. Miło wspominać stare czasy…”.
Zatopiłam się w słowach. Były ciepłe, serdeczne, tak typowe dla Marka, że niemal słyszałam jego głos. Pisał o tym, jak wspomina nasze długie rozmowy i beztroskie chwile. Przyznał, że życie trochę go zmieniło, ale tęskni za prostotą dawnych dni. Na końcu zachęcał, bym pisała dalej.
Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Czyżby nasze drogi miały się na nowo połączyć? Usiadłam przy stole z herbatą, czując narastającą ekscytację. W głowie kotłowało się tyle pytań, tyle wspomnień, które chciałam mu przypomnieć.
Wieczorem napisałam odpowiedź. Z łatwością kreśliłam zdania, opowiadając o swoim życiu, o tym, jak wyglądały moje dni, co zmieniło się w moim małym świecie. Pióro zdawało się płynąć po papierze samo, a ja czułam, że wracam do czegoś, co dawno straciłam – do bliskości, nawet jeśli tylko na odległość.
Gdy wysłałam list, poczułam lekkość. Z sercem pełnym nadziei czekałam na kolejny znak od Marka.
Słowa paliły mnie od środka
Listy zaczęły pojawiać się w mojej skrzynce regularnie, a każde słowo, które Marek pisał, niosło ze sobą nutę melancholii. Zaczęłam żyć tymi korespondencjami. Rano wybiegałam do skrzynki z nadzieją, że znajdę kolejną kopertę, a wieczorami, siadałam przy biurku i odpowiadałam o swoim dniu i o wszystkim, co mnie poruszało.
Marek też się otwierał. Pisał o swoim życiu, o drobnych sukcesach, ale i porażkach, które go dotknęły. Jego słowa były pełne wdzięczności za nasze dawne chwile i tę nową, nieoczekiwaną nić porozumienia. Czułam, jak między nami znowu rośnie coś wyjątkowego.
„Czasem żałuję, że nasze drogi się rozeszły”, napisał w jednym z listów. Te słowa paliły mnie od środka. Czy on również czuł to, co ja? Czy wspomnienia, które powracały, były dla niego równie cenne?
Zaczęłam zauważać pewne drobne nieścisłości. Marek opisywał wydarzenia i miejsca, których nie pamiętałam. Próbowałam tłumaczyć sobie, że lata mogły zatrzeć szczegóły, że to ja nie pamiętam wszystkiego.
Jednak wątpliwości nie chciały mnie opuścić. W jednym z listów wspomniał o wakacjach nad morzem, gdzie mieliśmy spędzić całe lato, ale przecież nigdy tam nie byliśmy. „Może to ja coś pomieszałam?”, uspokajałam się w myślach.
Serce ściskał strach
Cztery miesiące później nasza korespondencja była już jak rytuał. Listy Marka stały się dla mnie jak tlen. Każda jego odpowiedź przypominała mi, jak bardzo tęskniłam za kimś, kto naprawdę mnie rozumie. Choć na chwilę mogłam zapomnieć o samotności.
W jednym z listów Marek zapytał się, czy chciałabym się z nim spotkać. To było jedno zdanie, jedno pytanie, ale sprawiło, że świat na moment stanął w miejscu. Uznałam, że jeśli nie zaryzykuję teraz, mogę stracić coś niezwykle cennego.
Spotkanie ustaliliśmy w małej kawiarni na obrzeżach miasta. W dniu spotkania długo wybierałam ubranie, starannie układałam włosy. Czułam się jak przed pierwszą randką, choć serce ściskał strach. Czy mnie pozna? Czy ja go rozpoznam?
Kiedy weszłam do kawiarni, rozejrzałam się, szukając znajomej twarzy. Było kilka osób, ale żadna z nich nie wyglądała jak Marek, którego zapamiętałam. Mój wzrok przyciągnął mężczyzna przy jednym ze stolików. Był ubrany schludnie i patrzył na mnie z lekkim uśmiechem, ale w jego oczach dostrzegłam coś, co mnie zaniepokoiło.
– Zofia? – zapytał, wstając.
– Marek? – odpowiedziałam, ale w moim głosie zabrzmiała nutka niepewności.
Uścisnął moją dłoń i zaprosił mnie, bym usiadła. Wtedy, gdy usiedliśmy naprzeciwko siebie, coś w jego wyrazie twarzy sprawiło, że cały mój spokój prysł. To nie był Marek.
– Kim jesteś? – zapytałam nagle, czując, jak fala ciepła oblewa moje policzki.
Jego wyraz twarzy się zmienił. Wyglądał na zdenerwowanego, ale nie próbował zaprzeczać.
– Pozwól mi wyjaśnić… – zaczął, a jego głos drżał, jakby miał za chwilę wyznać coś, czego się obawiał.
Moja złość przebiła się przez strach
– Marek już nie mieszka pod tym adresem – zaczął, a moje serce zamarło. – Twój pierwszy list… to ja go przeczytałem.
Przez chwilę nie mogłam złapać tchu. Słowa, które wypowiadał, zdawały się uderzać we mnie jak grzmoty. W głowie kotłowała się jedna myśl. „Kłamca. Kłamał cały czas”.
– Dlaczego odpisałeś? – zapytałam, czując, jak moja złość przebija się przez strach.
– Nie wiem – przyznał szczerze. – Może dlatego, że w twoich słowach było coś… coś, czego mi brakowało. Samotność, jaką opisałaś. Wiem, że to było głupie i nieuczciwe, ale twoje listy stały się… czymś wyjątkowym.
Pochylił głowę, unikając mojego spojrzenia.
– Wiem, że to zabrzmi jak tania wymówka, ale nie chciałem cię skrzywdzić. Wciągnąłem się w tę wymianę, zanim zdążyłem pomyśleć o konsekwencjach.
Siedziałam oszołomiona, próbując przetrawić jego wyznanie. Chciałam wstać, wyjść i zostawić go samego, ale coś mnie powstrzymało. Może to sposób, w jaki mówił? Może świadomość, że listy, które mi wysyłał, naprawdę mnie poruszyły?
– Jak masz na imię? – zapytałam chłodno.
– Jakub – odpowiedział. – Przepraszam. Wiem, że to, co zrobiłem, było złe.
Milczałam, próbując odnaleźć w sobie jakąkolwiek emocję, która nie byłaby gniewem. Może chciałam zrozumieć, dlaczego ktoś obcy zaryzykował tak wiele, udając kogoś innego.
– A Marek? Wiesz, gdzie mieszka? Czy próbowałeś go znaleźć? – zapytałam z nadzieją, że choć w tym jednym mógłby pomóc.
Mężczyzna spuścił wzrok.
– Nie szukałem. Gdy przeczytałem twój pierwszy list, skupiłem się na tobie. Teraz rozumiem, że to było samolubne.
Wiedziałam, że mówi prawdę, ale to nie sprawiało, że bolało mniej.
– Dlaczego chciałeś się spotkać? – zapytałam w końcu.
– Bo musiałem ci to powiedzieć. Nie mogłem już dłużej udawać – odparł. – I dlatego, że wciąż chciałem cię poznać. Prawdziwą.
Jego wyznanie zbiło mnie z tropu. Co miałam zrobić? Odejść i zamknąć tę historię na zawsze, czy zostać i posłuchać, co jeszcze miał do powiedzenia?
Iskierka zrozumienia
Siedzieliśmy naprzeciw siebie w ciszy, która wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Moje myśli wirowały. Z jednej strony chciałam odejść i zakończyć tę farsę, z drugiej… coś mnie trzymało. Mężczyzna patrzył na mnie z wyrazem skruchy, który wydawał się prawdziwy.
– Więc co teraz? – zapytałam cicho, przełamując milczenie. – Chciałeś mnie poznać? Po co?
Podniósł wzrok, w którym dostrzegłam coś, czego się nie spodziewałam. Samotność.
– Może dlatego, że w twoich listach znalazłem coś, czego sam szukałem – odpowiedział szczerze. – Od dawna czuję się… pusty. Twoje słowa były jak okno na świat, którego już nie miałem.
Wzięłam głęboki oddech, starając się stłumić złość.
– To nie usprawiedliwia tego, co zrobiłeś – powiedziałam chłodno.
– Wiem. I nie oczekuję, że mi wybaczysz – odparł. – Ale chciałem to zakończyć uczciwie.
Znów zapadła cisza. Próbowałam odnaleźć sens w jego słowach, w jego działaniach. To wszystko było tak irracjonalne, tak absurdalne… a jednak wciąż tam siedziałam.
– Marek – zaczęłam, patrząc na niego uważnie. – On nadal coś dla mnie znaczy. Te listy… one były sposobem, by choć na chwilę wrócić do czegoś, co kiedyś było dla mnie ważne.
– Rozumiem – powiedział. – Dziękuję, że pozwoliłaś mi wyjaśnić – powiedział na odchodnym.
Wciąż czułam gniew, ale gdzieś w głębi tliła się iskierka zrozumienia, a nawet miłości. Jakub oszukał mnie, ale w jego kłamstwach było coś autentycznego.
Tego wieczoru pomyślałam o ostatnich miesiącach. Listy, które pisałam, były pełne mnie samej – takiej, jaką dawno przestałam być. Może to Jakub, a nie Marek, dał mi możliwość powrotu do tej wersji siebie?
W głowie pojawiły się dziesiątki pytań
Minęły tygodnie, a ja wciąż wracałam myślami do tamtego spotkania. Listy, które kiedyś były moim codziennym światłem, teraz leżały w szufladzie. Próbowałam znaleźć w tym wszystkim sens, ale nie mogłam pozbyć się uczucia straty, nawet jeśli to była strata czegoś, co nigdy nie istniało.
Pewnego dnia, wracając z zakupów, zobaczyłam w skrzynce nową kopertę. Rozpoznałam pismo Jakuba. Miałam ochotę ją wyrzucić, nie otwierać, ale ciekawość była silniejsza. W środku znajdował się krótki list i coś jeszcze.
„Zofio,
Wiem, że to, co zrobiłem, było błędem, ale czuję, że muszę ci to dać. Poświęciłem czas, by znaleźć Marka. Tu jest jego adres. Zasługujesz na prawdę, nawet jeśli nie ja powinienem jej szukać.
Przepraszam.
Jakub”
Marek mieszkał zaledwie kilka kilometrów ode mnie. Moje serce biło szybko, a w głowie pojawiły się dziesiątki pytań. Czy powinnam do niego pojechać? Co powiedzieć? A jeśli już dawno zapomniał o mnie?
Kilka dni później odpisałam Jakubowi.
„Drogi Jakubie,
Dziękuję za twój list i za to, że pomimo wszystkiego postanowiłeś odnaleźć Marka. Doceniam twoją szczerość i wysiłek, ale myślę, że nie jestem jeszcze gotowa, by stawić temu czoła. Może pewnego dnia.
Chciałam ci jednak powiedzieć coś ważnego: twoje listy, mimo że rozpoczęły się kłamstwem, obudziły we mnie coś, co dawno umarło. Czułam się słuchana i rozumiana, nawet jeśli to była iluzja. Dziękuję za to.
Zofia”
Nie wiedziałam, co Jakub zrobi z tym wszystkim, ale czułam, że pewien etap mojego życia dobiegł końca.
Zofia, 67 lat