„Chciałam zostać mamą, ale siostra mnie ubiegła. Ciekawe, że jej dziecko Dzień Ojca obchodzić będzie z moim mężem”
„Staraliśmy się o dziecko od czterech lat. Cztery lata badań, leczenia, nadziei i rozczarowań. A Kamil coraz częściej wracał późno do domu, tłumacząc się pracą. Czasem patrzyłam na niego i czułam... obcość. Jakbyśmy byli współlokatorami, a nie małżeństwem”.

- Redakcja
Nie pamiętam już dokładnie, kiedy ostatni raz czułam się szczęśliwa. Tak naprawdę szczęśliwa. Może to było wtedy, gdy Kamil oświadczył mi się nad jeziorem, a ja uwierzyłam, że nic nas już nie rozdzieli? Albo wtedy, gdy moja młodsza siostra przyniosła nam wino na rocznicę i razem śmialiśmy się przy stole, wspominając stare czasy? A może nigdy nie byłam szczęśliwa, tylko sobie to wmawiałam? Bo przecież nasze życie z Kamilem od dawna było… jakieś takie... puste. Staraliśmy się o dziecko od czterech lat. Cztery lata badań, leczenia, nadziei i rozczarowań. Cztery lata, w których czułam, jak coś we mnie umiera, a Kamil coraz częściej wracał późno do domu, tłumacząc się pracą. Czasem patrzyłam na niego i czułam... obcość. Jakbyśmy byli współlokatorami, a nie małżeństwem.
Stałam jak wryta
– Możesz mi wytłumaczyć, co tu się dzieje?
Stałam w kuchni, patrząc na siostrę, jak siedziała przy stole, skubiąc paznokieć i wpatrując się w ścianę. Opuściła głowę.
– Co masz na myśli?
– To, że jesteś w ciąży. Dowiedziałam się od mamy. Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? – głos mi drżał, serce waliło jak oszalałe.
Aneta uniosła wzrok, z błyskiem gniewu.
– A co cię to obchodzi?
– Jak to co?! Jesteś moją siostrą – prawie krzyknęłam. – Od zawsze byłyśmy blisko, a teraz dowiaduję się takich rzeczy przypadkiem?!
– To nie jest takie proste... – zaczęła, ale przerwałam jej.
– Nie takie proste?! – zaśmiałam się, choć wcale nie było mi do śmiechu. – Chcesz mi powiedzieć, że nie wiesz, kto jest ojcem?
Jej twarz poczerwieniała.
– Nie twoja sprawa.
– Jak to nie moja sprawa?! Jesteśmy rodziną! To dziecko...
– Nie mów o nim „to dziecko”! – wrzasnęła, zrywając się z krzesła. – Nie wiesz nic o moim życiu, o tym, co czuję!
– Więc powiedz mi. Kto jest ojcem? Dlaczego nie chcesz powiedzieć? – zrobiłam krok w jej stronę, głos mi się łamał.
Aneta zacisnęła usta, a potem... coś w niej pękło.
– Może to ktoś, kto cię kocha bardziej, niż myślisz! – wykrzyczała, po czym wybiegła z kuchni, zostawiając mnie w osłupieniu.
Stałam jak wryta, czując, jak moje serce zaczyna walić jak młotem. Przez głowę przemknęła mi myśl, której nie chciałam nawet dokończyć.
Wpadłam w furię
Kiedy Kamil wrócił z pracy, siedziałam w kuchni z kubkiem zimnej herbaty w dłoniach. Wiedziałam, że to nie jest zwykły wieczór. Nie potrafiłam dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Mąż rzucił klucze na komodę i od razu spojrzał na mnie, jakby wyczuł, że coś się dzieje.
– Coś się stało? – zapytał, zdejmując marynarkę.
Wstałam.
– Powiedz mi... czy coś cię łączy z Anetą?
Zamarł w pół kroku. Przez sekundę wyglądał, jakby właśnie dostał obuchem w głowę.
– Co ty mówisz? – wydusił, ale jego głos zadrżał.
– Nie kłam – powiedziałam cicho, a potem głośniej, z każdym słowem czując, jak narasta we mnie furia. – Dlaczego patrzysz na nią tak, jakbyś… jakbyś coś do niej czuł?
– Oszalałaś?! – podniósł głos, ale było w nim coś... coś sztucznego.
– Nie. To ty coś ukrywasz.
Stałam przed nim, patrząc mu prosto w oczy.
– Powiedz mi, czy to dziecko…
– Przestań! – wrzasnął. – Nie wiesz, o czym mówisz!
– Wiem aż za dobrze! – krzyknęłam.
Patrzył na mnie, zbladły mu usta, a ręce zacisnęły się w pięści. Milczał. Milczał, a ja czułam, jakby walił się cały mój świat. Wtedy zrozumiałam. W tym milczeniu było wszystko.
Poznałam bolesną prawdę
Nie wiem, ile godzin spędziłam, siedząc w ciszy, z oczami wlepionymi w podłogę. Kamil po naszej rozmowie zniknął. Wyszedł, jakby nic się nie stało.
– Muszę się przejść – rzucił, unikając mojego spojrzenia i zostawił mnie samą z tysiącem myśli rozrywających mnie od środka.
Nie spałam tamtej nocy. Kręciłam się po domu jak duch, czułam, jak serce wali mi w piersi. Nad ranem wzięłam głęboki oddech. Postanowiłam sprawdzić to, co od dawna podejrzewałam, choć bałam się to nazwać. W skrzynce mailowej odszukałam wiadomości, te ukryte w folderze „Archiwum”. I wtedy je zobaczyłam.
„Musimy być ostrożni. Aśka może coś podejrzewać”.
„Nie mogę się doczekać, aż znowu się spotkamy”.
„Aneta, musimy porozmawiać o dziecku. To nasza sprawa, nie jej”.
Zamarłam. Czułam, jakby ktoś odciął mi tlen. W oczach piekło, a serce waliło tak mocno, że ledwo mogłam oddychać.
To była prawda. Chwilę później usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Kamil wrócił. Wbiegłam do przedpokoju, trzymając telefon w dłoni.
– To jest twoje dziecko?! – krzyknęłam, a mój głos odbił się echem od ścian.
Zbladł. Dosłownie zbladł, jakby ktoś wyssał z niego krew.
– Ja...
– Nie kłam mi więcej! – wrzasnęłam, a łzy lały mi się po policzkach. – Jak mogłeś?! Z moją siostrą?!
– To był błąd... – jęknął, podchodząc do mnie, ale cofnęłam się jak oparzona.
– Nie dotykaj mnie! – wykrzyczałam, trzęsąc się z wściekłości. – Jak mogliście?!
Drzwi otworzyły się ponownie. To Aneta. Stała w progu, blada, z podkrążonymi oczami. Spojrzała na mnie, potem na Kamila.
– Już nie musicie udawać – powiedziałam cicho, głosem bez życia. – Słyszałam wszystko. Widziałam.
Aneta otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam, trzaskając drzwiami. Nie wiedziałam, dokąd idę, ale wiedziałam, że muszę uciec.
Patrzyłam na nią w osłupieniu
Zimny wiatr smagał mnie po twarzy, kiedy szłam bez celu po ulicach. Nie czułam nóg, nie czułam rąk. Płakałam tak mocno, że ludzie na ulicy patrzyli na mnie z przestrachem, ale nie obchodziło mnie to. Moje życie legło w gruzach. Po kilku godzinach wróciłam do domu. Weszłam do mieszkania i zastałam... Anetę. Siedziała na kanapie, skulona, z podkrążonymi oczami. Kamil zniknął. Zostawił nas same. Patrzyłyśmy na siebie przez chwilę jak obce kobiety.
– Asiu... – zaczęła cicho, głos jej drżał.
– Nie mów do mnie. Po prostu nie mów – wysyczałam, ale usiadłam naprzeciwko, bo chciałam usłyszeć całą prawdę.
– To się... po prostu stało – powiedziała, a jej oczy zaszkliły się łzami. – Nie planowaliśmy tego. To był jeden wieczór. Byłaś w delegacji, piliśmy wino, zaczęliśmy rozmawiać i...
– I co? – przerwałam jej, drżącym głosem.
– On był taki... czuły. Mówił, że się o mnie martwi, że nikt mnie nie rozumie... A ja byłam pijana, słaba, Kamil miał hipnotyzujące spojrzenie... – urwała, zakrywając twarz dłońmi.
Patrzyłam na nią w osłupieniu.
– Spałaś z moim mężem, bo był czuły? Bo się martwił?! – głos mi się załamał, a potem krzyknęłam, prawie ją zagłuszając. – Jak mogłaś?! Jesteś moją siostrą!
– Nie chciałam tego, naprawdę! – Aneta szlochała. – To miało być raz...
– I co? Raz nie wystarczył? – parsknęłam z goryczą. – Kłamiesz. Kłamiesz tak samo, jak on.
Aneta przygryzła wargę i spuściła głowę.
– Nie chciałam tego ciągnąć, ale... potem dowiedziałam się, że jestem w ciąży.
– To dziecko jest Kamila – powiedziałam to cicho, zimno, z takim bólem, że miałam wrażenie, jakby moje serce pękło na milion kawałków.
Aneta skinęła głową, a potem wyszeptała:
– Przepraszam. Wiem, że to niewybaczalne.
Milczałam. Nie miałam siły jej nawet nienawidzić.
Nigdy jej nie wybaczę
Minęły dwa dni. Dwa dni, które spędziłam w zamknięciu, otępiała, siedząc wśród sterty pustych kubków po herbacie, której nawet nie piłam. Nie miałam siły podnieść się z łóżka ani płakać, ani krzyczeć. Po prostu... byłam. I tyle. Aneta napisała mi wiadomość.
„Musimy porozmawiać. Proszę, spotkaj się ze mną”.
Nie chciałam. Ale coś we mnie pękło. Wyszłam. Umówiłyśmy się w parku. Siedziała na ławce, skulona, jakby cały świat ją przygniatał. Podchodząc do niej, czułam, jak cała złość, którą przez te dni w sobie kumulowałam, miesza się z rozpaczą. Usiadłam obok.
– Powiedz mi prawdę. Czy ty go kochasz? – wyrzuciłam z siebie.
Spojrzała na mnie z takim bólem, że na chwilę coś we mnie zmiękło, ale zaraz poczułam, jak zaciska mi się gardło.
– Nie wiem – wyszeptała. – Nie chciałam go kochać, to nie miało tak wyglądać... Mówił, że czuje się samotny, że ty go już nie chcesz... że wasze małżeństwo... że...
– Nie kończ! – przerwałam jej, czując, jak robi mi się ciemno przed oczami. – Nie obchodzi mnie, co ci mówił. Nie chcę słuchać tych bredni.
– Przepraszam. Ja naprawdę nie wiem, jak do tego doszło... – zaczęła płakać. – Nie myślałam, że to się tak skończy.
– Ale się skończyło. Skończyło się moje małżeństwo. Moje życie. Przez ciebie. Przez was.
Mój głos był cichy, drżący, ale każde słowo uderzało jak cios.
– Chciałam ci powiedzieć... – wyszeptała.
Pokręciłam głową.
– Nie chciałaś. Bo gdybyś chciała, powiedziałabyś od razu. Zamiast tego przez miesiące patrzyłaś mi w oczy i udawałaś moją siostrę.
Złapała się za brzuch, jakby chciała ochronić swoje dziecko. Moje dziecko. Moje, bo ja od lat próbowałam, a ona...
– Błagam, wybacz mi... – szepnęła, łzy ściekające jej po policzkach.
Patrzyłam na nią, ale nie czułam już ani gniewu, ani nienawiści. Tylko pustkę.
– Nie wiem, czy kiedykolwiek ci wybaczę.
Wstałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu, ale nie pozwoliłam im płynąć. Odwróciłam się i odeszłam.
Joanna, 42 lata
Czytaj także:
- „Nigdy nie miałam z matką dobrych relacji, ale gdy zamieszkała ze mną, poznałam jej prawdziwe oblicze. Tamten pamiętnik wszystko wyjaśnił”
- „Mąż romansował z moją przyjaciółką. Zamiast się złościć, zaproponowałam układ. Po 5 latach żyjemy w sposób, który szokuje wszystkich”
- „Moja jędzowata teściowa pozjadała wszystkie rozumy i weszła mi na głowę. Podniosłam gardę i 1 zdaniem utarłam jej nosa”