„Chciałam zrobić na złość facetowi, a zaszłam w ciążę z jego rywalem. Zostałam sama, ale los dał mi drugą szansę”
„Mirek może być teściem swojego brata, a ja – bratową zięcia. Narzeczony Gabi będzie równocześnie bratem jej macochy, a jeśli los się do nas uśmiechnie, to Jaś zostanie szwagrem siostrzeńca albo siostrzenicy! Prawda, że to pokręcone?”.

- Listy do redakcji
Zaczęłam się martwić o Gabrysię, która do tej pory nie wróciła do domu. Już któryś raz z rzędu tego wieczoru moje myśli krążyły wokół tego, że nie powinnam jej pozwalać na tak późny powrót. W końcu to ja dałam jej zgodę, żeby została na imprezie urodzinowej swojej przyjaciółki aż do godziny pierwszej w nocy. Gabrysia zapewniała mnie, że po wszystkim odwiezie ją do domu brat jej chłopaka, Jaśka. Muszę przyznać, że miałam do niego słabość. Był uderzająco podobny do mojego chłopaka z czasów liceum – miał podobne spojrzenie, sposób chodzenia, a nawet to, jak patrzył na Gabrysię, przypominało mi o nim.
Kiedy byłam nastolatką, Mirek patrzył na mnie w taki sam sposób. Tak było aż do momentu naszej ogromnej kłótni, po której zaczęłam spotykać się z jego przeciwnikiem z drużyny koszykarskiej, tylko po to, żeby go zdenerwować. Daniel był zdecydowanie lepszym graczem, ale moje uczucia do niego nigdy nie dorównały tym, które żywiłam do Mirka...
No cóż, przeszłość to przeszłość, ale chyba dałam się oczarować uśmiechowi Jaśka i zgodziłam się, aby moja szesnastoletnia latorośl wracała o tak późnej porze z imprezy. Chyba nie powinnam była na to pozwolić!
Chciałam jedynie zrobić na złość Mirkowi
Jak przystało na typową nastolatkę, Gabi starała się przekraczać ustalone granice. Zadzwoniła pół godziny po północy, opowiadając rozentuzjazmowanym tonem, jak doskonale spędza czas.
– Mamuś, impreza dopiero się rozkręca! Jest szansa, żebym została odrobinę dłużej? Błagam, mamo...
– Ustaliłyśmy to wcześniej – odparłam zdecydowanie. – Reguły są po to, by ich przestrzegać. Oczekuję, że wrócisz do domu tak, jak mi obiecałaś.
– No weź, mamo! Dlaczego mam wychodzić pierwsza? Poza tym, czy to ma jakieś znaczenie, skoro i tak mnie podrzucą autem pod dom? Czy naprawdę nie mogę posiedzieć choć trochę dłużej? No błagam, nie rób mi tego!
No dobra, chciałabym być bardziej stanowcza, ale wciąż pamiętam, co czułam, będąc w jej wieku. W sumie to nie minęło aż tak wiele czasu, skoro urodziłam ją zaraz po skończeniu szkoły. Doskonale rozumiem, jak to jest musieć wychodzić w połowie fajnej imprezy.
– Dobrze, ale pamiętaj, że nie pójdę spać, póki nie przyjdziesz do domu – starałam się brzmieć poważnie. – Koniec z przekładaniem terminu powrotu. Masz być punkt druga, nawet nie próbuj się spóźnić! Będę czekać.
Pisnęła z uciechy, zanim przerwała połączenie.
Prawdę mówiąc, po części trochę jej tego zazdrościłam. Moje wypady na domówki i spotkania z paczką skończyły się w mgnieniu oka. Później były już tylko pieluchy, wychowywanie dziecka i wysłuchiwanie zrzędzenia matki, że spartaczyłam sobie przyszłość. Miała po trosze rację, choć nigdy nie żałowałam przyjścia na świat Gabrysi. Było mi tylko przykro, że zaszłam w ciążę z facetem, który totalnie miał w nosie bycie tatą.
Daniel zdecydował się rozpocząć naukę w innym mieście na długo przed narodzinami Gabrysi. Szczerze mówiąc, to nawet lepiej, że przestał być częścią naszej codzienności, bo nie darzyliśmy się głębszym uczuciem, a nawet nie potrafiliśmy stworzyć przyjacielskiej relacji. Gdybym nie pragnęła sprawić bólu swojemu ówczesnemu chłopakowi, Mirkowi, prawdopodobnie w ogóle nie zwróciłabym uwagi na Daniela.
Jednak najgorszą rzeczą było to, że mój stan całkowicie pogrzebał szanse na odnowienie relacji z Mirkiem. Udało mi się osiągnąć to, co sobie założyłam: sprawiłam mu ogromny ból. Kiedy usłyszał o moim związku z facetem, z którym od dawna rywalizował, ponoć nieźle zalał się w trupa. Nie mam pojęcia, jak zareagował na wieść o tym, że jestem w ciąży, bo nigdy potem nie zamieniliśmy już ani słowa. Dotarły do mnie informacje, że wyjechał na studia do innego miasta, a później stanął na ślubnym kobiercu. Parę lat temu wpadłam na jego matkę, ale zabrakło mi odwagi, by zapytać co u Mirka.
Z rozmysłem pilnowałam mojej córki
Tamtego wieczoru Gabriela wywiązała się z danego słowa. Brat jej chłopaka odwiózł ją pod nasz dom punktualnie o wpół do trzeciej.
– Było ekstra, zobaczymy się jutro w szkole! – powiedziała Gabi do Jasia, przekraczając próg.
– Podziękuj bratu – zwróciłam się do jej sympatii. – Jakoś do tej pory nie wspominałeś, że masz rodzeństwo...
– To mój przyrodni brat, starszy ode mnie prawie o dwie dekady – wytłumaczył. – Nigdy nie mieszkaliśmy razem. Zresztą rzadko nas odwiedza.
Uśmiech zagościł na mojej twarzy, gdy pomyślałam o matce Janka, która zdecydowała się na kolejne dziecko po tak długiej przerwie. „Zupełnie jakbym to ja dała Gabrysi braciszka albo siostrzyczkę w tym momencie…” – pomyślałam z nostalgią. Niejednokrotnie marzyłam o tym, by ponownie zostać mamą. Sęk w tym, że przez przykre przeżycia z przeszłości stałam się niezwykle ostrożna i rozważyłabym taki krok wyłącznie u boku odpowiedniego partnera. A takiej osoby akurat w moim życiu nie było…
Jako samotna matka całą swoją uwagę poświęcałam wychowaniu mojej małej księżniczki. Chciałam iść z duchem czasu, dlatego nie miałam nic przeciwko, gdy adorator Gabrysi odwiedzał nasz dom do późna w nocy. Pewnego wieczoru jednak zdarzyło się coś nieprzewidzianego – młodzieniec przegadał u nas tyle czasu, że przestała kursować komunikacja miejska. Gabi zwróciła się do mnie z prośbą o to, by Jasiek przenocował u nas.
– Hm, to dość kłopotliwe... Gdzie by on miał położyć się spać? – odpowiedziałam, rozkładając ręce w geście bezsilności.
W naszym niewielkim lokum składającym się z dwóch pokojów brakowało dodatkowego posłania, ja więc sypiałam na sofie w przejściowym pomieszczeniu.
– Da się rozciągnąć dla niego matę turystyczną tuż przy moim łóżku – powiedziała Gabi tonem, jakby ten koncept ułożył się w jej głowie zaledwie chwilę temu.
– Chyba sobie żartujesz! – zareagowałam z niedowierzaniem. Aż tak nowoczesna nie byłam. – Póki tu mieszkamy, nie ma opcji, żebyście nocowali w tym samym pokoju, zapomnij! Niech zadzwoni po rodziców albo zamówi taksówkę. Mogę mu pożyczyć pieniądze.
Gabi skrzywiła się z rozczarowania i ociężale ruszyła do pokoju, zapewne by zakomunikować chłopakowi, że ich przebiegły zamysł wziął w łeb.
Kwadrans później Jasiek zaczął zbierać się do wyjścia. Odmówił pożyczenia ode mnie kasy na taryfiarza.
– Brat zaraz po mnie podjedzie – wymamrotał, wpatrując się w podłogę, a ja o mało co nie poczułam się podle, że jestem taką ostrą matką.
Ale chyba nie ma co się temu dziwić! Skoro sama zaliczyłam wpadkę, mając osiemnaście lat na karku, to wiem co robię, pilnując swojej córki.
To musiał być mój Mirek, nie miałem wątpliwości!
Jasiek zerwał się na równe nogi, gdy tylko usłyszał dźwięk domofonu, zupełnie jakby ktoś go poparzył.
– A miał dać znać SMS-em, że już jest na dole – mruknął pod nosem, sięgając po telefon.
Nim jednak wybrał numer do brata, ten zdążył już zapukać do drzwi naszego mieszkania. Gabi szybko podeszła do drzwi, żeby je otworzyć.
– Mamo, przyszedł Mirek. Jasiek, pośpiesz się! – krzyknęła z przedsionka, a mój świat nagle zaczął wirować.
Tak, to był on. Mój ukochany Mirek. O siedemnaście lat starszy, trochę bardziej przy tuszy, ale wciąż ten sam! Przeszło mi przez myśl, czy mnie rozpozna po tak długim czasie, kiedy nagle się odezwał:
– O, cześć, Edyta. Dawno się nie widzieliśmy, prawda? Prawie w ogóle się nie zmieniłaś…
– Mirek… – powiedziałam, walcząc z ogarniającymi mnie zawrotami głowy. – Rozpoznałeś mnie…? Ale jak to…
Nim dzieciaki nam przeszkodziły, Mirek zdołał podzielić się ze mną informacją, że gdy tylko ujrzał Gabi, podwożąc ją po tamtej domówce, momentalnie zorientował się, czyje jest to dziecko. Spytał swojego brata o nazwisko jego sympatii, a ponieważ zarówno ja, jak i moja córka posługiwałyśmy się moim nazwiskiem panieńskim, po chwili wszystko stało się dla niego jasne. Naturalnie Gabrysia i Jasiek zrobili zdziwione miny i zaczęli dopytywać, skąd my się w ogóle znamy, więc w dużym skrócie odpowiedzieliśmy im, że niegdyś razem chodziliśmy do szkoły.
– Zaraz, mamo, chodzi o TEGO Mirka? – moja córka zrobiła wielkie oczy. – Tę twoją największą miłość, którą zmarnowałaś przez własną głupotę, a potem do końca życia tego żałowałaś, bo…
– Gabi, ucisz się! – wydarłam się, ale i tak wszyscy to usłyszeli.
No więc są takie tematy, o których lepiej nie gadać przy dzieciakach, nawet tych najmłodszych. A sprawa z Mirkiem kiedyś często nam się przewijała, jak wpadała do mnie kumpela... Byłam przekonana, że Gabi wtedy nie zwracała na to uwagi i w życiu bym nie przypuszczała, że coś jej z tego w głowie zostało!
Kiedy spojrzałam na swojego byłego chłopaka, on jedynie lekko się uśmiechnął, a mnie zalała fala wstydu i poczułam się jak nastolatka przyłapana na przewinieniu. Później Jasiek z Mirkiem wyszli z pokoju, a ja... złapałam za telefon i zadzwoniłam do kumpeli. Przez pół nocy nawijałam jej o tym nieoczekiwanym spotkaniu i jak bardzo mnie ono ruszyło. Ale tym razem dla pewności dokładnie zamknęłam drzwi na klucz.
Wygląda na to, że przeznaczenie dało mi kolejną okazję
Szczerze mówiąc, byłam przekonana, że Mirek wpadł jedynie z ciekawości, aby sprawdzić, jak mi się układa po takim czasie. W końcu zdawałam sobie sprawę, że ma rodzinę, więc nawet nie dopuszczałam do siebie myśli, że może mu chodzić o coś innego. Chyba właśnie dlatego, gdy usłyszałam jego głos w słuchawce, omal nie zabrakło mi tchu.
– Tylko nie krzycz na Gabryśkę – rzucił zaraz po przywitaniu. – Nie przekazała mi, jak się z tobą skontaktować. Wymusiłem na Jaśku, żeby grzebał w jej komórce i zdobył twój numer. Przepraszam, jeśli masz o to do mnie pretensje…
– Nie jestem zła... – wyszeptałam – po prostu...
– Po prostu co? Edyta, jesteś tam? – odparł po dłuższym momencie ciszy z mojej strony.
– Po prostu dotarły do mnie plotki, że masz żonę. Więc chyba nie powinniśmy ze sobą rozmawiać.
– Twoje źródła informacji są gorsze od moich – zachichotał pod nosem. – Od dwóch lat jestem wolnym człowiekiem. Ale wiesz co, gadanie przez komórkę mija się z celem, szczególnie że dzieli nas niewielka odległość. Co powiesz na to, żebyśmy się zobaczyli?
Rzeczywiście był niedaleko. Czekał tuż obok mojego bloku. Kiedy do niego podeszłam, te kilkanaście lat nagle wyparowało. Czułam się dokładnie tak samo, jak przed tą feralną awanturą, która zrujnowała nasz związek. Gdy wtuliłam się w niego, ogarnęło mnie przeświadczenie, że los dał mi kolejną szansę.
Nasz kolejny romans wywołał niemałe poruszenie. Szczególnie rodzice Mirka byli w sporym szoku. Ale po jakimś czasie mi wybaczyli, że przez moją osobę ich syn o mały włos nie wpadł w dołek i porzucił rodzinne strony. Teraz byli zadowoleni, że wraca i zamieszka z wybranką ze swojej przeszłości.
Oczywiście nasz układ rodzinny był powodem do śmiechu i żartów. Mirek przecież może niedługo być teściem brata, a ja z kolei szwagierką własnego zięcia. Mąż mojej córki będzie równocześnie bratem jej ojczyma, a jeżeli los się do nas uśmiechnie, to najbardziej pokręcona sytuacja czeka Jasia – stanie się wujkiem swojego bratanka albo bratanicy. Oby to faktycznie miało miejsce, bo o lepszej familii nie mogłabym marzyć!
Edyta, 35 lat