„Chciałem, by córka dobrze wyszła za mąż. Byłem wściekły, gdy jakiś napakowany goguś obłapiał ją pod monopolowym”
„Nie zdążyłem jej nawet odpowiedzieć. Stałem jak skamieniały. Kiedy już zniknęli za rogiem, zebrałem myśli i skierowałem się w kierunku domu. Miał być to spacer przynoszący spokojny sen, a ostatecznie obdarzył mnie bezsennością”.
- Roman, 55 lat
Bycie ojcem dojrzewającej dziewczyny to rzekomo trudne zadanie, jednak ja wspominam ten czas z dużym sentymentem. Nasza relacja nie zawsze była typową relacją ojciec–córka. Na przykład, Jola nigdy nie krępowała się przed powiedzeniem mi, że właśnie zaczęła menstruację i nie ma przy sobie żadnej podpaski. Mimo że taka sytuacja mogła wywoływać u mnie pewien dyskomfort, zawsze biegłem do sklepu, aby zaopatrzyć się w niezbędne rzeczy. Również razem przechodziliśmy przez jej pierwsze, niewinne romanse i rozstania. Z biegiem czasu zaakceptowałem swoją rolę "przyjaciółki" i starałem się ją pogodzić z byciem ojcem.
Czasem szło mi to dobrze, innym razem gorzej
Kiedy Jola ukończyła studia, postanowiła wyprowadzić się z rodzinnego domu. Nie za daleko, zaledwie kilka ulic stąd. Na moje marudzenie, że to marnotrawstwo pieniędzy na czynsz za drugie mieszkanie, kiedy w starym jest wystarczająco dużo miejsca dla nas obu, odparła:
– Nie możemy przez całe życie mieszkać pod jednym dachem, tato, potrzebuję trochę samodzielności, trochę wolności.
Rzeczywiście, była już dorosła, miała stabilną pracę, dzięki której zarobki były całkiem niezłe...
– Dodatkowo – kontynuowała, jak gdyby odczytując moje myśli – dla ciebie musi być niekomfortowo mieszkać z własną córką. Ani razu nie zaprosiłeś tutaj kobiety!
Nie zaprosiłem żadnej, ponieważ faktycznie coś w tym nie grało, ale nie potrafiłem zdefiniować, czy było to w stosunku do zmarłej żony, czy do Jolanty? Oczywiście, od pewnego czasu spotykałem się z atrakcyjną kobietą, ale zawsze poza domem.
Czy to nie jest dziwne?
– Również nie zjawiłaś się tu z twoim partnerem, Joluś – skomentowałem, mając na uwadze, że atak to najlepsza forma obrony.
– Ponieważ nie mam nikogo! – moja córka odpowiedziała z irytacją, przypominającą zachowanie kotki.
Zdecydowała o wyprowadzce i teraz, patrząc na to z dystansu, widzę, że była to mądra decyzja, ponieważ po pewnym czasie zaczęła pokazywać się ze swoim chłopakiem. Piotr wydaje się być sympatycznym chłopakiem, a mimo to ona jest niezadowolona...
Z początku spotykałem ich przypadkowo na mieście, następnie oficjalnie mi go przedstawiono, a w końcu zaczęli odwiedzać mnie w domu. Poczułem ulgę – zaczynałem się już martwić, że coś poszło nie tak z moją edukacją, skoro moja dwudziestokilkuletnia córka nie mogła znaleźć sobie chłopaka! Następna myśl była mniej przyjemna: zastanawiałem się, czy ten młody człowiek jest odpowiednim kandydatem do stania się mężem mojej córki.
Poddałem gruntownej analizie tego Piotra, lecz nie natrafiłem na żadne niepokojące rzeczy i ostatecznie zaakceptowałem, że partner mojej córki jest po prostu doskonały. Wykształcony i bystry, umiał rozmawiać na każdy temat, a różnica wieku nie była zauważalna. Z biegiem czasu powstał zwyczaj piątkowych pojedynków szachowych, podczas których Jola nudziła się trochę z nami, sugerując nawet, że czuje się jak niepotrzebny dodatek, a w końcu zrezygnowała z odwiedzin w te dni.
Przyszło mi do głowy, że nie ma w tym nic niepokojącego, przecież nawet osoby zakochane powinny od czasu do czasu się rozstać dla dobra higieny. Z upływem czasu zdałem sobie jednak sprawę, że coś zaczyna się zmieniać, Jola staje się smutna i zamyślona. Czy Piotr również to zauważył? W dalszym ciągu traktował ją z ogromną miłością i szacunkiem.
"Jolu, to, Jolu tamto" – zwracał się do niej jak uległy piesek.
Czy to ją męczyło?
Z drugiej jednak strony, czy istnieje kobieta, która może odczuwać zmęczenie z powodu oznak miłości? Moja małżonka nigdy nie miała dość okazywania jej czułości i składania jej komplementów. „Ale przecież kobiety to różne jednostki, a ty nie byłeś takim wielkim uwodzicielem, by zrozumieć osobowości choćby kilku z nich” – przekonywałem się, ale logiczne argumenty i tak nie przyniosły mi spokoju. Teraz już dostrzegałem wyraźnie, że nadmierna uprzejmość Piotra drażni moją córkę.
Zaniechali wspólnych wizyt u mnie. Nie porzucili spotkań, jednakże zaczęli przychodzić na chwilę, raz jedno, raz drugie. Piotr zaczął być przygnębiony i nieobecny mentalnie podczas naszych szachowych spotkań wieczorami.
To minie – przypuszczałem. – Są młodzi, muszą się do siebie dostosować.
Nie udało się. Wreszcie zebrałem odwagę i zadałem Piotrowi pytanie, czy u nich panuje harmonia. On potwierdził, aczkolwiek w sposób nie do końca pewny. Tak, wszystko jest w porządku. Jola ma co prawda zmienne nastroje, ale to kwestia czasu i wszystko powinno wrócić do normy. Znałem Jolę i jej kaprysy – zwykle nie trwały zbyt długo. Ewidentnie coś zaczynało się psuć, ale kto ponosił za to odpowiedzialność?
Córka, zawsze jest tak bezpośrednia i prawdomówna, odmówiła rozmowy na dany temat, zażartowała, dała mi buziaka w policzek, obróciła się i poszła dalej. Byłem już przekonany, że nie było tak dobrze, jak Piotr myślał. Ta sytuacja dawała mi wiele do myślenia, ponieważ moim celem było szczęście córki, a miałem wrażenie, że mężczyzna, z którym się spotykała, mógłby jej to zapewnić. Co więcej, naprawdę go zacząłem lubić.
Pewnego wieczoru, gdy zabrakło mi papierosów i musiałem wybrać się do sklepu, doszło do incydentu. Z racji, że temperatura tej nocy zapowiadała się na komfortową, postanowiłem skorzystać z okazji i przejść się trochę przed zaśnięciem. Przypadek sprawił, że niespodziewanie natrafiłem na moją córkę, która była w objęciach potężnie zbudowanego mężczyzny. Ten osobnik miał na sobie paskowaną koszulę, która była o dwa rozmiary za mała, a jego nienaturalnie rozbudowane bicepsy niemalże rozerwały rękawy. Złoty łańcuch kołysał się na jego szyi, a łysa, gładko ogolona głowa błyszczała w świetle latarni. W każdym razie, od razu poczułem do niego silną antypatię.
Był to ktoś z całkowicie innej opowieści. Nie jedynie dla mnie, ale również dla mojej małej królewny! Moja obecność zszokowała Jolę i na początku zupełnie ją oniemiała, co zdarza się niezwykle rzadko. Szybko jednak odzyskała pewność siebie i przyprowadziła do mnie swojego wielbiciela.
– Poznaj Roberta, tato – oznajmiła, zapoznając nas ze sobą.
Robert podał mi swoją prawą rękę, nie zdejmując lewej z biodra mojego dziecka. Udawałem, że nie dostrzegam ani jego prawej, ani lewej dłoni i tylko przytaknąłem milcząco.
– Cześć – wymamrotał przystojniak.
– Musimy zmykać, tatusiu – rzuciła nagle Jola, odpychając swojego Robercika na stronę. – Przyjadę do ciebie jutro, w porządku? – dodała tonem pełnym przepraszania.
Nie zdążyłem jej nawet odpowiedzieć. Stałem jak skamieniały. Kiedy już zniknęli za rogiem, zebrałem myśli i skierowałem się w kierunku domu. Miał być to spacer przynoszący spokojny sen, a ostatecznie obdarzył mnie bezsennością...
Pomysł, że moja córka spotyka się z tym mężczyzną, zatrzęsł moim wewnętrznym spokojem. Nie chciałem nawet zastanawiać się, jaką rolę on dla niej pełni. Przez długie chwile siedziałem przy oknie, patrząc bezsensownie na ulicę, aż poczułem, że jestem wykończony. Położyłem się w łóżku i odpoczywałem, dopóki nie obudziło mnie uporczywe pukanie do drzwi. Drzwi otworzyłem w nocnej koszuli. Była to Jola.
– Tato, musimy porozmawiać – oznajmiła, bez żadnej ceremonii przepychając mnie na bok i wkraczając do domu. – Przygotuję kawę, a ty tymczasem możesz się odświeżyć.
To jakby jej matka mówiła!
Udałem się do toalety, jednak wyłącznie w celu załatwienia najpilniejszych potrzeb, ponieważ w formie tajemniczego sprzeciwu zdecydowałem, że nie skorzystam z prysznica. Po moim powrocie Jola już napełniała filiżanki wrzącą wodą. Usiedliśmy przy kuchennym stole i w ciszy delektowaliśmy się początkowymi łykami gorącej, czarnej kawy.
– Rozumiem, jak to może się wydawać – zaczęła Jola. – Jakbym zdradzała Piotra.
Kiwnąłem głową, nie przerywając ciszy.
– Powinieneś to wiedzieć – kontynuowała – Piotr i ja już nie tworzymy pary. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo go polubiłeś, stąd moja nieśmiałość, aby ci to oznajmić. Piotr to świetny mężczyzna, naprawdę tak uważam. Jednakże, gdy chodzi o sprawy intymne, zupełnie nam to nie szło... Nie przerywaj – podniosła ton, dostrzegając, że mam zamiar coś powiedzieć. – Musisz znać całą prawdę. Nie zamierzam się przed tobą skrywać po zakamarkach tego miasta, które i tak jest na tyle małe, że na pewno kiedyś na siebie natrafimy. Robert uczynił ze mnie prawdziwą kobietę, w końcu pojęłam, czym jest miłość fizyczna. O mój Boże, tato, czujemy się tak cudownie w sypialni... Czy to nie wyjaśnia wszystkiego?
Jezu – pomyślałem przerażony. – Czyżby zamierzała mi relacjonować, co wyprawia nocami z tym umięśnionym molochem?!
Nigdy dotąd nie odczuwałem takiego zakłopotania w jej towarzystwie. Zaczynałem zastanawiać się, czy ona tego nie dostrzega. Moja twarz była tak rozgrzana! Machnąłem ręką, dając do zrozumienia, że mam już dość i odwróciłem się w stronę okna, aby się trochę uspokoić.
– Nie, nie – kontynuowała. – Nie przekładajmy tej dyskusji. Dla mnie też nie jest łatwo i również czuję się niezręcznie, ale wiesz, tato, że jeśli coś podejmę, muszę to dokończyć.
Byłem tego świadomy, ale nie odwróciłem się, pokazałem jedynie swoją rezygnację, kiwając głową.
– Robert nie jest osobą, którą widziałabym jako męża. Pragnęłam, abyś to zrozumiał, tato. Nie jest nawet osobą, z którą chciałabym prowadzić rozmowę, to nie ten rodzaj mężczyzny, zresztą, od początku to dostrzegłeś – zaśmiała się, a ja natychmiast poczułem ulgę. – Ale nie spotykam się z nim, by dyskutować o sztuce... Czy to cię krępuje, kiedy o tym rozmawiam? Przecież jesteś dorosłym mężczyzną, tato. Robert otworzył mi oczy na pewne doznania, o których nie miałam pojęcia, a które, moim zdaniem, są kluczowe w udanym związku. Boże, gdyby tylko Piotr posiadał ten błysk, byłby doskonały, lecz go nie ma, i prawdopodobnie nigdy go nie będzie. Już wiem, czego oczekuję od mężczyzny, który będzie moim partnerem na całe życie, i zapewniam Ci, że to nie będzie ani Piotr, ani Robert. Chciałam, żebyś zrozumiał i zaakceptował moje decyzje... Jesteś w stanie to zrozumieć, tato?
Zamyśliłem się, kiwając głową.
Jednak w głowie miałem totalny chaos
– Potrzebuję chwili, kochana – oznajmiłem. – Muszę to przemyśleć w spokoju.
Kiwnęła głową, wyrażając tym samym zrozumienie. Poświęciła się myciu gór naczyń, które zalegały w zlewozmywaku, a następnie otworzyła lodówkę, gdzie na widok zasuszonych resztek sera, zaczęła głośno narzekać.
Zamachnęła się na mnie, ucałowała w czoło na zakończenie naszej rozmowy i wyszła. Próba zrozumienia, co właśnie powiedziała mi moja córka, nie była łatwa. Czy kwestia seksu ma aż tak duże znaczenie w relacjach partnerskich? Jak mogłem to wiedzieć, skoro z moją żoną byliśmy znakomicie dopasowani pod tym względem? Przeprowadzaliśmy takie seksualne maratony, że potem bez trudu zasypiałem w biurze. Gdyby nagle przyszło mi zrezygnować z aktywnego życia seksualnego, czy nasza relacja nadal byłaby tak satysfakcjonująca? Prawdopodobnie nie, prawdopodobnie pojawiłoby się uczucie niedosytu, może nawet urazy wobec drugiej strony, zastanawianie się – czy nie byłoby mi lepiej z Zośką... Okazuje się więc, że TE kwestie są ważne!
Czy zastanawiacie się, co tak bardzo mnie poruszyło w tej historii? Wydaje mi się, że fakt, iż to kobieta, a konkretnie moja córka, opowiada mi o tych tematach. W moim, jak się wydaje, zanikającym świecie, kobiety nie prowadziły rozmów na temat seksu, przynajmniej nie z mężczyzną. Czy lepiej jest, że młodsze pokolenie nie ma tych ograniczeń, nie jestem pewien... Spędziłem cały dzień na podobnych rozważaniach i zdecydowałem się zadzwonić do Jolanty wieczorem.
– Jako dorosła kobieta, to już twoja odpowiedzialność, by decydować, kto jest ci potrzebny i czego pragniesz. Surowa rzeczywistość jest taka, moje dziecko, że nawet jeśli zdecydowałabyś się na małżeństwo ze Shrekiem, mimo to nadal cię pokocham. Aż do końca, najlepiej mojego.
Z wyraźnym odczuciem ulgi, zaśmiała się.
– Wierzyłam, że mnie zrozumiesz, ojcze! – oznajmiła.
Naprawdę nie byłem w stanie jej zrozumieć, jedynie odpuściłem, to wszystko.