Reklama

Zawsze myślałem, że w życiu już nic mnie nie zaskoczy. Miałem porządną pracę, spokojny dom, stabilne małżeństwo. Z żoną przeżyliśmy razem ćwierć wieku. Ania była moją ostoją, choć zawsze miała w sobie coś nieuchwytnego, jakby nosiła w sercu tajemnice, których nie chciała się dzielić. Ale może to właśnie mnie do niej przyciągało.

Reklama

A kiedy mój młodszy brat, po latach wrócił do miasta, uznałem, że to dobra okazja, by odbudować nasze relacje. Nie wiedziałem jeszcze, że jego powrót nie tylko wywróci mój świat do góry nogami, ale sprawi, że zacznę wątpić we wszystko, co dotąd uważałem za pewne.

Nie mogłem się pozbyć dziwnego uczucia

Kamil pojawił się w moim domu bez zapowiedzi. Otworzyłem drzwi, a on stał w progu z szerokim uśmiechem i torbą na ramieniu.

– Marek! Bracie, ale się za tobą stęskniłem! – Rozłożył ramiona, jakby oczekiwał uścisku.

– Kamil… – powiedziałem, próbując ukryć zaskoczenie. – Co ty tu robisz?

– Przechodziłem przez miasto i pomyślałem: muszę odwiedzić rodzinę! – Wcisnął się do środka, zanim zdążyłem coś dodać.

Ania, gdy go zobaczyła, zamarła na chwilę, ale szybko odzyskała spokój. Wzięła głęboki oddech, a potem powiedziała cicho:

– Cześć. Dawno cię nie widzieliśmy.

Aniu, wyglądasz jak milion dolarów! Marek cię dobrze pilnuje, co? – rzucił z tym swoim zawadiackim uśmiechem.

Żona tylko uniosła brew i podała mu talerz z obiadem, który właśnie skończyła przygotowywać.

– Siadaj, zjesz coś. – Jej ton był uprzejmy, ale wyczuwalnie chłodny.

Kamil, jak to miał w zwyczaju, wbił się w krzesło i zaczął opowiadać swoje historie. Mówił o pracy na budowie w Norwegii, o podróży autostopem przez południową Europę i o tym, jak świetnie mu się teraz układa. Co chwilę rzucał żartami, które rozbawiały Anię bardziej, niż byłem gotowy przyznać.

– Pamiętasz, jak skradłem ci wtedy kluczyki do motoru? – Zarechotał i klepnął mnie w ramię. – Aniu, twój mąż wyglądał wtedy, jakby chciał mnie zabić!

– Nie przypominaj mi tego – mruknąłem, zmieniając temat.

Wieczorem, kiedy Ania poszła już do sypialni, próbowałem zagaić Kamila.

– Na jak długo wróciłeś?

– Zobaczymy – powiedział, zbywając mnie gestem. – Może trochę tu zostanę. Wiesz, nigdy nic nie planuję.

Patrzyłem na niego przez chwilę, próbując ocenić, co kryło się za jego nonszalancją. Nie chciałem go od razu osądzać, ale nie mogłem też pozbyć się dziwnego uczucia.

Narasta we mnie niepokój

Obiady z Kamilem stały się nieoczekiwanie nową tradycją. Pojawiał się u nas coraz częściej – zawsze z szerokim uśmiechem i jakąś historią, która miała nas rozbawić. Ania wydawała się bardziej ożywiona w jego towarzystwie.

Podczas jednego z takich obiadów, zauważyłem coś, co nie dawało mi spokoju. Ania podała Kamilowi kawę i położyła dłoń na jego ramieniu w geście, który wydał mi się zbyt intymny.

– Opowiedz jeszcze o tej wyprawie do Grecji – poprosiła Ania, a jej głos zabrzmiał miękko, niemal jak u zakochanej nastolatki.

– Nie ma co opowiadać, to była krótka przygoda – odparł Kamil, uśmiechając się w sposób, który wydawał mi się nienaturalny.

Przez resztę obiadu byłem bardziej obserwatorem niż uczestnikiem rozmowy. Kamil mówił, Ania się uśmiechała, a ja czułem, jak narasta we mnie niepokój.

Wieczorem, gdy Kamil już wyszedł, postanowiłem poruszyć temat.

– Często ostatnio bywa u nas, nie sądzisz? – zagaiłem, starając się, by mój głos brzmiał obojętnie.

– To twój brat – odparła Anna z lekkim zdziwieniem. – Powinieneś się cieszyć, że wrócił na łono rodziny.

Jej odpowiedź brzmiała logicznie, ale nie rozwiała moich obaw. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej zaostrzyła moje czujne spojrzenie.

Śnił mi się koszmar

Pewnego wieczoru wróciłem do domu później niż zwykle. Musiałem dłużej zostać w pracy. Gdy wchodziłem do mieszkania, zastałem żonę i Kamila w kuchni. Stali blisko siebie, pochylali się nad telefonem i rozmawiali półgłosem. Nie zauważyli mnie od razu.

– To zbyt ryzykowne – usłyszałem Anię. Jej głos był napięty, prawie szeptała.

– Nie przesadzaj – odpowiedział Kamil. – Marek nic nie zauważy.

Zrobiłem hałas, trzaskając drzwiami szafki. Oboje drgnęli i spojrzeli w moją stronę.

– O, Marek! – zawołał Kamil, jakby nic się nie stało. – Właśnie omawialiśmy wycieczkę do muzeum. Ania myśli, że nie warto, ale ja twierdzę, że trzeba korzystać z życia.

Żona odwróciła się szybko i zaczęła myć naczynia. Nie patrzyła mi w oczy, a jej dłonie drżały lekko.

– Muzeum? – spytałem, udając obojętność.

Nikt nie odpowiedział. W powietrzu zawisła niezręczna cisza.

Tej nocy długo nie mogłem zasnąć. Moje myśli krążyły w jednym kierunku, choć starałem się to wypierać. Może jestem przewrażliwiony? Może to tylko brat i żona, próbujący się lepiej poznać? Ale czy naprawdę musieli być tak blisko?

Kiedy zasnąłem, miałem koszmar. W śnie Ania i Kamil szeptali coś za moimi plecami, a ja nie mogłem ich dosłyszeć. Obudziłem się zlany potem.

Od środka się we mnie gotowało

Ania weszła do łazienki, trzymając w rękach świeży ręcznik. Usłyszałem szum wody, a chwilę później cichy brzęk odkładanych kosmetyków. Siedziałem w salonie z wyłączonym telewizorem, wpatrując się w ścianę. Od kilkunastu minut zbierałem się na odwagę. Jej telefon leżał na kuchennym blacie.

Wstałem ostrożnie, jakby każdy krok mógł mnie zdradzić. Kiedy dotknąłem telefonu, poczułem, że dłonie lekko mi drżą.

– To głupie – mówiłem do siebie w myślach, ale nie mogłem przestać.

Ekran odblokował się bez problemu. Kiedy wszedłem w wiadomości, poczułem, jak serce przyspiesza.

Pierwsze wiadomości wydawały się niewinne. Kamil wysyłał żarty, zdjęcia z internetu. Ale dalej… „Dziś wyglądałaś przepięknie”, a potem „Nie mogę się doczekać, kiedy znów porozmawiamy. Chyba już wiem, czemu zawsze chciałem wracać do rodzinnych stron”.

Szum wody nagle ustał. Drzwi łazienki nie otworzyły się, ale wiedziałem, że Ania kończy kąpiel. Odkładając telefon na miejsce, zauważyłem swoje odbicie w kuchennym oknie. Wyglądałem, jak włamywacz przyłapany na gorącym uczynku.

Żona wyszła z łazienki, owinięta w szlafrok. Spojrzała na mnie zdziwiona.

– Co oglądasz? – zapytała, a ja tylko wzruszyłem ramionami.

– Nic ciekawego – skłamałem, czując, jak od środka się we mnie gotuje.

Ból przeszył mnie jak ostrze

Tego dnia Ania od rana była niespokojna, nerwowo zerkała na telefon i unikała rozmów. Twierdziła, że idzie na wieczorne spotkanie z koleżankami, ale coś w jej głosie brzmiało fałszywie.

– Nie wracaj późno – rzuciłem, patrząc, jak poprawia szal w lustrze.

– Postaram się – odpowiedziała, unikając mojego wzroku.

Gdy wyszła, długo siedziałem w milczeniu. Nie mogłem już zignorować narastających podejrzeń. Wziąłem kluczyki i ruszyłem za nią. Samochód Kamila, który znałem aż za dobrze, stał kilka ulic dalej.

Zaparkowałem nieopodal. Zobaczyłem, jak Ania wchodzi do pobliskiej kawiarni. Po kilku minutach dołączył do niej brat. Zamówili coś do picia, rozmawiali. I wtedy zobaczyłem, jak Kamil pochylił się w stronę mojej żony, a potem… ich usta się spotkały.

Świat zawirował. Ból przeszył mnie jak ostrze. Zamiast wejść i zrobić scenę, stałem jak wryty.

Żona wróciła późno.

– Jak było? – zapytałem chłodno, patrząc, jak zdejmuje płaszcz.

– Dobrze – odpowiedziała.

W odpowiedzi tylko kiwnąłem głową, wiedząc, że wszystko, co miało dla nas znaczenie, właśnie się rozsypało.

Wszystko było kłamstwem

Było późne popołudnie, kiedy zdecydowałem, że to koniec udawania. Od tygodnia czułem, jak narasta we mnie napięcie. Pocałunek Ani i Kamila, który widziałem na własne oczy, nie dawał mi spokoju. Nie potrafiłem już funkcjonować normalnie.

Czekałem, aż żona wróci do domu. Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi, stanąłem na środku salonu.

Chyba masz mi coś do powiedzenia?! – rzuciłem ostro, patrząc jej prosto w oczy.

Anka przystanęła, zaskoczona moim tonem.

– O co ci chodzi? – zapytała ostrożnie.

– Nie udawaj, że nie wiesz. Widziałem cię. Widziałem was – powiedziałem, podnosząc głos. – Jak długo? Jak długo to trwa?!

Jej twarz pobladła. Zamilkła na chwilę, ale w końcu odpowiedziała.

– Marek…

– No słucham! – krzyknąłem, czując, jak zalewa mnie furia. – Widziałem, jak go całujesz! Mojego brata!

– Proszę, uspokój się. Chciałam ci to powiedzieć, ale…

– Ale co? – przerwałem jej. – Ale wolałaś mnie oszukiwać przez lata? Nie tylko mnie, ale nasze dzieci, rodzinę? Wszystko było kłamstwem?

Żona próbowała coś odpowiedzieć, ale w tej chwili drzwi otworzyły się i wszedł Kamil. Jakby los postanowił dopełnić tragedii.

– Co tu robisz? – warknąłem, zaciskając pięści.

– Spokojnie – zaczął, ale jego spokojny ton tylko podsycił moją wściekłość.

– Spokojnie?! Zdradzaliście mnie! Za moimi plecami, w moim własnym domu! – Krzyczałem, czułem, że tracę nad sobą kontrolę.

Ania próbowała stanąć między nami, ale odsunąłem ją gwałtownie.

Zabrałeś mi wszystko – powiedziałem do Kamila. – Najpierw znikasz na lata, potem wracasz i rozwalasz mi życie. Brawo, braciszku.

Kamil spojrzał na mnie z żalem, jakby miał zamiar się wytłumaczyć. Ale nie chciałem już nic słuchać.

– Wynoście się oboje. Jeśli chcecie być razem, proszę bardzo. Ale nie chcę mieć z wami nic wspólnego – powiedziałem zimno i wskazałem na drzwi.

Anna rozpłakała się, próbując coś powiedzieć, ale jej słowa nie miały już znaczenia. Brat tylko odwrócił wzrok.

Gdy drzwi zamknęły się za nimi, zapanowała cisza.

Reklama

Marek, 54 lata

Reklama
Reklama
Reklama