Reklama

Zawsze myślałem, że z Sylwią będzie na zawsze. To jedno z tych marzeń, które mają faceci, kiedy po raz pierwszy poznają dziewczynę, w której się zakochują. Była piękna, mądra, potrafiła rozmawiać o wszystkim, miała poczucie humoru – właściwie miała wszystko. To miało trwać wiecznie. A potem coś się zmieniło. Może to ja się zmieniłem, a może to ona?

Reklama

– Radek, co się z tobą dzieje? – zapytała Sylwia któregoś wieczoru, kiedy znowu siedzieliśmy w ciszy.

Nic. Nie miałem jej nic do powiedzenia, a może po prostu nie chciałem mówić. Już od dawna nic nie działało, przynajmniej z mojej strony. Codzienne kłótnie, wymówki, pretensje. Nasz związek przypominał mi teraz takie małe pole bitwy – ciągle ktoś musiał wygrać, ktoś przegrać. A ja nie chciałem już walczyć.

– Nic, po prostu zmęczony jestem – odpowiedziałem.

Ale prawda była taka, że byłem zmęczony nią. Byłem zmęczony nami. To już trwało za długo. Myślałem o rozwodzie. Czasem wyobrażałem sobie, jak mówię jej, że to koniec. Jak wstaję, pakuję walizki i wychodzę, nie oglądając się za siebie. Ale za każdym razem, gdy już miałem coś powiedzieć, uciekłem wzrokiem i milczałem.

Zobacz także

– Muszę to zrobić – mówiłem sobie, patrząc w lustro rano przed pracą. – Powiedz jej to dzisiaj. W końcu wszystko będzie prostsze.

Ale znowu się nie udało.

Chciałem się rozstać

Wszystko zaczęło się psuć powoli. Najpierw przestaliśmy ze sobą rozmawiać o czymkolwiek ważnym, potem przestałem ją dotykać. Zdarzały się wieczory, kiedy leżałem obok niej, a ona czekała na mój gest, ale ja nie miałem już na to siły. Mój telefon i rozmowy z siostrą, Ewą, stały się moją jedyną ucieczką.

– Radek, nie możesz tak dalej ciągnąć – powiedziała któregoś dnia Ewa przez telefon. – Albo z nią porozmawiasz, albo to będzie cię zabijać kawałek po kawałku.

– Wiem, wiem... Ale to nie jest takie proste, Ewa.

Wiedziała. Zawsze wiedziała więcej niż ja chciałem powiedzieć.

Tego wieczoru w końcu postanowiłem, że to zrobię. Rozmowa z Sylwią, decyzja o rozwodzie – tak to miało wyglądać. W głowie układałem sobie scenariusze, co powiem, jak to rozegrać. Już widziałem siebie, jak zamykam ten rozdział i zaczynam nowe życie. Ale życie miało inne plany.

– Radek, musimy porozmawiać – usłyszałem jej głos, gdy wszedłem do mieszkania.

Zatrzymałem się. Sylwia siedziała na kanapie i patrzyła na mnie. Miała ten specyficzny wyraz twarzy, jakby czekała na odpowiedni moment, by wystrzelić jakąś bombę.

– Co jest? – zapytałem, udając obojętność.

Jestem w ciąży.

Dziecko mogło coś zmienić

Te słowa zawisły w powietrzu. Przez chwilę myślałem, że źle usłyszałem. Przecież to niemożliwe. Wszystko w mojej głowie stanęło na chwilę w miejscu.

– Co? – Tylko tyle udało mi się z siebie wydusić.

– Radek, będziemy mieli dziecko – powtórzyła Sylwia, patrząc na mnie z wyczekiwaniem.

Jej oczy błyszczały w taki sposób, jakby czekała na eksplozję radości. Ale ja wciąż nie mogłem tego przetrawić. Byłem na to kompletnie nieprzygotowany. Tak rzadko sypialiśmy ze sobą, że to było jak cud.

– Naprawdę? – Zapytałem, nadal w szoku, starając się zebrać myśli.

Sylwia skinęła głową, a ja, zamiast radości, poczułem jak serce ściska mi się w piersi. Dziecko. Cholera. To zmieniało wszystko. Jeszcze chwilę temu myślałem o rozwodzie, a teraz nagle mieliśmy zostać rodzicami? Nie tego się spodziewałem. Nie teraz.

– To cudowne, kochanie – usłyszałem swój głos, ale jakby nie należał do mnie.

Moje usta mówiły te słowa, ale serce było gdzie indziej.

Sylwia wstała, podeszła do mnie i objęła mnie mocno, wtulając głowę w moje ramiona. Czułem ciepło jej ciała, jej bliskość, która jeszcze niedawno była mi obojętna. Teraz, w tym jednym momencie, ta bliskość przypominała mi o tym, że kiedyś ją kochałem. Że kiedyś wszystko miało sens. Może to dziecko naprawdę coś zmieni? Może to jest ta szansa, której potrzebowaliśmy?

Miałem mętlik w głowie

Ale gdzieś w środku coś mi nie pasowało. Zbyt nagłe, zbyt niespodziewane. Może to przez to, że tak bardzo byłem już gotowy na odejście. Moje plany rozwodu, wszystkie te myśli o nowym życiu, o wolności – wszystko się rozpadło w jednej chwili.

Wieczorem, gdy Sylwia poszła spać, nie mogłem zasnąć. Gapiłem się w sufit, a w głowie miałem jeden wielki chaos. Musiałem porozmawiać z kimś, kto pomoże mi to poukładać. Wyciągnąłem telefon i napisałem do Ewy:

„Ewa, muszę z tobą porozmawiać. Sylwia jest w ciąży. Nie wiem, co teraz zrobić.”

Odpisała niemal natychmiast:

„Ciąża? Serio? Radek, to przecież dobra wiadomość, prawda? Może to wszystko zmieni.”*„Może, ale...”

Nie dokończyłem wiadomości. Co miałem jej napisać? Że coś mi tu nie pasuje? Że zamiast radości czuję coś na kształt przerażenia? Zamiast tego napisałem tylko:

„Nie wiem, co myśleć.”

„Przyjdź jutro. Pogadamy.” – odpowiedziała krótko.

Wcisnąłem telefon pod poduszkę i próbowałem zasnąć. Ale sen nie przychodził. W głowie wciąż słyszałem te dwa słowa: „jestem w ciąży”.

Żona dziwnie się zachowywała

Mijały tygodnie, a Sylwia jakby zapomniała o całym tym "byciu w ciąży". Niby się uśmiechała, niby rozmawiała o przyszłości, ale coś w tym wszystkim nie grało. Dziwiło mnie, że nie była u lekarza. Kiedy pytałem, miała wymówki – a to praca, a to stres, a to kolejki. Nie naciskałem, ale w środku coś zaczynało mnie niepokoić.

– Sylwia, powinniśmy już mieć pierwsze badania – powiedziałem pewnego wieczoru, kiedy znowu temat wizyty u ginekologa zniknął bez śladu.

Spojrzała na mnie, unosząc brwi, jakby to, co mówiłem, było absurdalne.

– Byłam już u lekarza – skłamała bez zająknięcia.

– Kiedy? – zapytałem, czując, jak coś ściska mnie w żołądku.

– Kilka dni temu. Nie chciałam cię martwić, wszystko jest w porządku.

Ale nie była przekonująca. Czułem, że coś przede mną ukrywa. Te krótkie odpowiedzi, unikanie tematu. To nie była Sylwia, którą znałem. W mojej głowie zaczęły pojawiać się podejrzenia. Przecież to nienormalne. Kiedy kobieta dowiaduje się, że jest w ciąży, robi wszystko, by zadbać o dziecko. A ona...? Sylwia wydawała się bardziej zafiksowana na tym, żeby niczego nie mówić.

Odkryłem jej kłamstwo

Nie mogłem tego dłużej ignorować. Postanowiłem działać. Sylwia zawsze nosiła telefon przy sobie, ale pewnego wieczoru zostawiła go na stoliku, kiedy poszła do łazienki. Wziąłem go do ręki i szybko zacząłem przeglądać wiadomości, kalendarz, historię połączeń. Nic. Zero umówionych wizyt, zero rozmów z lekarzami. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Przeszedłem do wyszukiwań w przeglądarce i tam trafiłem na coś, co zmroziło mi krew w żyłach: hasła takie jak „fałszywa ciąża” i „jak udawać ciążę”.

Byłem w szoku. Moje ręce zaczęły drżeć, jakby ciało nie chciało zaakceptować tego, co właśnie odkryłem. Ona... oszukiwała mnie przez cały ten czas. Wszystko to było kłamstwem, cała ta ciąża. Usłyszałem, jak spuszcza wodę w łazience, więc szybko odłożyłem telefon na miejsce, a moje serce waliło jeszcze szybciej. Musiałem coś zrobić, musiałem się z nią skonfrontować, ale jak? Jak można się przygotować na coś takiego?

Próbowała zaprzeczać

Nie mogłem dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Jeszcze tego wieczoru postanowiłem zapytać wprost. Sylwia siedziała na kanapie, oglądając telewizję, kiedy usiadłem obok niej. Moje ręce były spocone, ale musiałem to z siebie wyrzucić.

– Sylwia, musimy porozmawiać – zacząłem, patrząc jej prosto w oczy.

Zmarszczyła brwi, wyraźnie zaskoczona moją powagą.

– O co chodzi?

– O ciążę – powiedziałem bez ogródek.

W jej oczach zobaczyłem cień niepokoju, ale próbowała zachować spokój. – Co z ciążą?

– Sylwia, wiem, że nie jesteś w ciąży – powiedziałem cicho, ale stanowczo.

Czułem, jak z każdym słowem jej maska zaczyna się sypać.

Sylwia początkowo zaprzeczała, kręciła, próbowała się bronić, ale po chwili pękła. Przyznała się. Nigdy nie była w ciąży. Wszystko to było wymyślone, żeby mnie zatrzymać.

– Wiedziałam, że chcesz odejść, Radek – zaczęła szlochać. – Nie wiedziałam, co robić... Myślałam, że dziecko nas uratuje...

Nie wybaczę jej tego

Stałem nad nią, a ona szlochała , jakby to mogło cokolwiek zmienić. Patrzyłem na nią z mieszaniną niedowierzania i gniewu. Jak mogła mi to zrobić? Jak mogła kłamać o czymś takim? Każdy element naszej wspólnej historii wydawał się teraz kłamstwem. Stałem tam, czując się jak ktoś, kto właśnie stracił grunt pod nogami.

Sylwia wciąż mówiła coś o miłości, o strachu przed stratą, ale dla mnie to były tylko puste słowa. Czułem, że muszę stąd wyjść, że nie mogę dłużej tego słuchać.

Radek, proszę, daj mi szansę! – krzyknęła, chwytając mnie za rękę.

Spojrzałem na nią ostatni raz i wyrwałem rękę z jej uścisku.

– To koniec, Sylwia – powiedziałem.

Czułem, jak ciężar spada mi z serca, ale jednocześnie żal ściskał mi gardło. Opuszczałem dom, zamykając za sobą drzwi, wiedząc, że zamykam też naszą historię.

Nie chcę z nią być

Pakowałem walizkę w milczeniu, słysząc w tle stłumione łkanie Sylwii. Nie odwracałem się. Każdy dźwięk, każdy jej szloch odbijał się w moich myślach, ale nie zmieniał decyzji. Ta noc była już przesądzona. Kiedyś, dawno temu, mogłem dla niej zrobić wszystko. Teraz nie potrafiłem nawet na nią spojrzeć.

– Radek, proszę... – wyszeptała, podchodząc bliżej. – Naprawimy to. Wróćmy do siebie. Kocham cię, przecież wiesz...

Jej głos drżał, a słowa były jak ostateczna próba ratunku. Ale ja już nie miałem siły. Za długo w to brnąłem. Za długo udawałem, że wszystko może się naprawić. Może to dziecko faktycznie by coś zmieniło, ale... nigdy go nie było. Było tylko kłamstwo, które zniszczyło wszystko, co jeszcze mogło nas połączyć.

– To już nie ma sensu, Sylwia – powiedziałem spokojnie, zapiąłem walizkę i ruszyłem w stronę drzwi. – Nie mogę żyć z kimś, komu nie ufam.

Zatrzymała mnie przy drzwiach, chwytając za ramię, ale nie patrzyłem na nią. Wiedziałem, że jeśli to zrobię, mogę się złamać.

– Przepraszam – szepnęła zrozpaczona. – Zrobiłam to, bo bałam się cię stracić...

Zamknąłem oczy, starając się opanować narastającą we mnie falę emocji. Żal, złość, rozczarowanie. To wszystko naraz.

– Straciłaś mnie już wtedy, kiedy postanowiłaś mnie okłamywać – odparłem, otwierając drzwi.

Nie było już nic do dodania. Wyszedłem, zamykając za sobą rozdział, który kiedyś myślałem, że będzie trwać wiecznie. Szum ulicy, nocny chłód – wszystko to wydawało się inne, choć było takie samo. Ja byłem inny. Wiedziałem, że nigdy już nie wrócę do tego, co było.

W końcu poczułem ulgę. To była jedyna słuszna decyzja.

Reklama

Radek, 39 lat

Reklama
Reklama
Reklama