Reklama

Przez większą część swojego życia stawiałam sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Opracowałam ze wszystkimi detalami strategię na całe życie, która miała sprawić, że spełnię oczekiwania wszystkich wokół. Zarówno moich rodziców, nauczycieli, jak i ogólnie całego społeczeństwa.

Reklama

Przykładałam się do nauki, ukończyłam porządne studia, znalazłam nieźle płatną pracę i byłam z facetem, z którym planowałam stworzyć rodzinę. Wszystko to wydawało mi się tak oczywiste, że praktycznie nawet nie brałam pod uwagę opcji, że cokolwiek może pójść nie po mojej myśli.

Naciskałam na ślub

Zaskoczyła mnie reakcja Tomka, gdy zaczęłam mówić o ślubie. Kompletnie lekceważył moje aluzje. W pewnej chwili zaczął mnie wręcz unikać jak ognia. Ja jednak nie zamierzałam odpuścić. Wszyscy spodziewali się, że lada moment usłyszą nowinę o naszych zaręczynach, więc nie mogłam siedzieć z założonymi rękami.

– Tomek, nie chcę dłużej zwlekać, pragnę zostać twoją żoną – oznajmiłam bez owijania w bawełnę pewnego piątkowego popołudnia, gdy siedzieliśmy przy obiedzie.

– Marlena, na serio chcesz teraz drążyć ten temat? Jestem kompletnie wykończony po całym tygodniu harówki i jedyne o czym marzę, to wtulić się w ciebie i odetchnąć – odrzekł mój ukochany.

Od wielu tygodni przekładamy tę rozmowę. To tylko jedno pytanie Tomek, kiedy wreszcie planujesz poprosić mnie o rękę? – spytałam oschle.

– Marlena błagam cię, nie ciągnijmy dzisiaj tego tematu...

– Tomek, do cholery jasnej powiedz wreszcie, kiedy się oświadczysz! – krzyknęłam zdesperowana.

– Nie planuję tego w najbliższym czasie, jasne?! Ślub nie jest teraz moim priorytetem! Marzę o tym, żeby porzucić tę beznadziejną pracę w korporacji i ruszyć w świat! Zacząć naprawdę żyć! I bardzo chciałbym, żebyś była przy mnie, bo szaleńczo cię kocham i nie wyobrażam sobie, że mogłoby cię zabraknąć w tej przygodzie – Tomek zasypał mnie gradem słów, a ja kompletnie oniemiałam, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie do mnie dotarło.

Rozstaliśmy się

Nasza dalsza rozmowa także nie potoczyła się tak, jak sobie to wymyśliłam. Zamiast oświadczyn nadszedł czas rozstania. Miłość między nami była ogromna, ale nasze wizje przyszłości kompletnie się różniły. Marzyłam tylko o tym, żeby tak jak moje przyjaciółki stanąć na ślubnym kobiercu, a Tomkowi bardziej zależało na rozwijaniu swoich zainteresowań. Mimo że uwielbiałam nasze wspólne podróże, nie potrafiłam zgodzić się na jego plan.

Chociaż nasz związek zakończył się w dość przyjaznej atmosferze, potrzebowałam mnóstwo czasu, żeby dojść do siebie po tej stracie. Szczerze mówiąc, do dziś nie mam pewności, czy bardziej bolało mnie to, że Tomka już przy mnie nie ma, czy może raczej czułam się zażenowana, że moja relacja okazała się totalną klapą. Dobrze, że w końcu dałam się namówić mojej kumpeli na wizytę u terapeuty - to naprawdę pozwoliło mi spojrzeć na wszystko z innej perspektywy.

Dzięki terapii nie tylko ogarnęłam ten cały ból po naszym rozstaniu, ale też zaczęłam w końcu zwracać uwagę na to, czego tak naprawdę pragnę. Cholernie ciężko było mi zerwać z tymi wszystkimi schematami, przez które ciągle starałam się sprostać temu, czego oczekiwali ode mnie inni. Jednak powoli, małymi kroczkami, szło mi coraz lepiej. Aż wreszcie nadszedł moment, kiedy zaczęłam przedkładać siebie i własne potrzeby ponad wszystko inne.

Znów go spotkałam

Moje życie przez ostatnie 5 lat od rozstania się zmieniło i muszę przyznać, że bardzo mi to odpowiadało. Wreszcie udało mi się znaleźć nową pracę. Wprawdzie pensja jest nieco niższa, ale za to praca sprawia mi prawdziwą przyjemność. Dodatkowym plusem jest możliwość pracy zdalnej, dzięki czemu od czasu do czasu mogę pozwolić sobie na zagraniczne wojaże, by złapać nieco oddechu. Choć podróże były dla mnie źródłem ogromnej frajdy, wciąż niełatwo było mi się przełamać, by wyruszyć w świat samotnie. Jednak powolutku udało mi się pokonywać i tę przeszkodę.

Kiedy w końcu nadeszła wiosna, nie mogłam się nacieszyć, bo jakimś cudem trafiłam na mega okazję – bilety do Neapolu w świetnej cenie! To niesamowite włoskie miasto tętniące życiem i słynące z pysznej pizzy było dokładnie tym, o czym marzyłam. Pogoda jak marzenie, a mieszkańcy niezwykle przyjaźni. Zakochałam się w wieczornych spacerach po wąskich uliczkach i właśnie podczas jednego z nich wpadłam na... Tomka.

Spotkanie było dla nas obu totalnie niespodziewane – kompletnie nas zaskoczyło, ale równocześnie niesamowicie ucieszyło. Przez moment staliśmy jak wryci na chodniku, aż Tomek w końcu rzucił pomysłem, żeby iść razem na kolację do knajpki, którą uwielbiał. Dawno nie rozmawiało mi się z nikim tak dobrze. Wino chyba też zrobiło swoje, ale naprawdę świetnie bawiłam się z eks chłopakiem. Dowiedziałam się, że Tomek ma teraz firmę, która organizuje wyjazdy dopasowane do klienta. On sam też sporo jeździł po świecie i w ciągu ostatnich paru lat zobaczył niezłą część globu.

Poszliśmy do łóżka

Informacja o rychłym zamknięciu knajpy wprawiła nas w kiepski nastrój. Wtedy Tomek wyszedł z nieśmiałą propozycją, że możemy kontynuować imprezę u niego, bo ma tam trochę pysznego wina. Nie miałam wątpliwości ani przez sekundę. Kwadrans później byliśmy w mieszkaniu. Nie jestem pewna, czy to przez procentowy trunek, czy przez wspomnienia, które do mnie wróciły, ale ledwo przestąpiłam próg mieszkania, od razu zaczęłam go całować. On jednak odsunął mnie łagodnie, popatrzył mi prosto w oczy i pogładził czule po policzku.

– Jesteś pewna, że tego chcesz? – wyszeptał.

– Bardzo... – odparłam bez wahania.

Tamtej nocy kochaliśmy się, zapominając o naszym rozstaniu. Wiedzieliśmy, jak dotykać swoje ciała i czuliśmy się swobodnie w swoim towarzystwie. Delektowaliśmy się każdym wspólnym momentem, a gdy skończyliśmy, usnęłam wtulona w jego objęciach.

Byliśmy już innymi ludźmi

Urocze przebudzenie nastąpiło dzięki czułemu całusowi Tomka i aromatowi dopiero co zrobionego espresso. Mój były facet zaserwował wspaniały posiłek, który skonsumowaliśmy na niewielkim balkoniku jego mieszkania. Atmosfera była przemiła, ale oboje zdawaliśmy sobie sprawę z nadchodzącej rozmowy odnośnie wydarzeń minionej nocy.

– Tomku... spędziłam z tobą fantastyczne chwile, ale oboje jesteśmy teraz zupełnie innymi ludźmi niż kiedyś. Zastanawiam się, czy powinniśmy zaczynać jeszcze raz – powiedziałam nieśmiało.

– Wiesz, przemknęła mi przez głowę podobna myśl. – odpowiedział. – Nasze rozstanie było dla mnie bolesne i nie chciałbym znowu przez to przechodzić.

Decyzja o rozstaniu z Tomkiem była dla mnie niezwykle trudna, ale miałam świadomość, że takie romantyczne powroty są piękne tylko na ekranie. Daliśmy sobie słowo, że będziemy dzwonić i pisać, po czym ruszyłam w drogę powrotną.

Zaszłam w ciążę

Przez 2 kolejne miesiące wciąż regularnie pisałam z Tomkiem. Niemal każdego dnia wysyłaliśmy do siebie wiadomości, a przynajmniej raz na tydzień rozmawialiśmy przez telefon. Nie miałam pewności czy to mądra decyzja, ale nie chciałam ponownie usuwać Tomka ze swojego życia. Co więcej, to właśnie on przekonał mnie, żebym poszła do lekarza, kiedy przez parę dni z rzędu kiepsko się czułam. Lekarz nie wykrył żadnej infekcji, ale kazał mi zrobić badania krwi, które miałam omówić z nim dzień później.

– Pani Marleno, gratuluję, zostanie pani mamą – oznajmił radośnie lekarz, kiedy do mnie zadzwonił.

– Słucham? – parsknęłam śmiechem. – To chyba jakaś pomyłka.

– Wyniki krwi są jednoznaczne, spodziewa się pani dziecka. Nie pozostaję mi nic innego, jak tylko skierować panią do ginekologa i życzyć wszystkiego dobrego – dokończył lekarz.

Z otępienia wyrwało mnie powiadomienie o SMS-ie od Tomka. Chciał wiedzieć, czy dostałam już jakąś informację od doktora, a ja kompletnie nie wiedziałam, jak mu to powiedzieć.

Musiałam mu powiedzieć

Zostanie mamą to było moje wielkie marzenie, które nosiłam w sercu od dawna. Jedyne pragnienie, które nie wynikało z oczekiwań innych. Zawsze marzyłam o macierzyństwie, ale nigdy nie sądziłam, że los zgotuje mi taką niespodziankę. Wiedziałam, że muszę powiedzieć o wszystkim Tomkowi. Dlatego zamiast odpisywać na jego SMS-a, po prostu do niego zadzwoniłam.

– Cześć, coś nie tak? Dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie? Masz już wyniki badań? – zasypywał mnie pytaniami Tomek.

– Nie, nie martw się, nic się nie dzieje. Chciałam ci tylko powiedzieć, że zostaniemy rodzicami – oznajmiłam zaskakująco opanowanym głosem.

– Kim zostaniemy?

– Tomek, no przecież mówię, że jestem w ciąży, będziemy mieli dziecko – dodałam z lekkim wahaniem w głosie, czekając na jego odpowiedź.

– Daj mi sekundę, oddzwonię za moment.

Gdy Tomek zakończył rozmowę, byłam przekonana, że więcej go nie usłyszę. W głowie już układałam plany, jak poradzę sobie z dzieckiem bez jego wsparcia. Niespełna kwadrans później mój telefon znowu zadzwonił. Tomek oświadczył, że jeszcze dziś wsiada w samolot i wieczorem będzie u mnie. Wszystko potoczyło się zgodnie z jego zapowiedzią. Tuż przed 22 stanął w progu mojego mieszkania, trzymając w ręku niewielką walizkę. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, przytulił mnie tak mocno, że natychmiast wyparowały ze mnie wszystkie obawy.

Może teraz wszystko się ułoży

– Obiecuję, że od teraz będę przy tobie na zawsze. Wierzę, że wszystko się ułoży, ponieważ nigdy nie przestałem cię kochać – mówił delikatnie Tomek, przytulając mnie mocno.

– Ja też cię kocham – zdołałam wykrztusić przez ściśnięte ze wzruszenia gardło, a po policzkach spływały mi łzy radości.

Nasz synek będzie z nami na świecie lada moment. Właśnie dopieszczamy ostatnie szczegóły w naszym świeżo kupionym mieszkaniu w Neapolu. Tomasz wciąż jeździ po świecie, ale już nie tak często, a ja od jakiegoś czasu pracuję z domu. Ciągle układamy w głowach plany na rodzinne wojaże, kiedy nasza gromadka się powiększy. Rozpiera nas radość i wdzięczność dla losu, że dane nam było przeżyć to ponowne, magiczne spotkanie tamtej wyjątkowej nocy.

Reklama

Marlena, 35 lat

Reklama
Reklama
Reklama