„Chłopak oświadczył mi się po 4 tygodniach znajomości. Włożył mi pierścionek na palec i próbował zapędzić do kuchni”
„Przez długi czas nie chciałam przyznać przed samą sobą, że jego zazdrość jest patologiczna, pomimo tego że kłótnie zdarzały się coraz częściej. Według niego ubierałam się wyzywająco, wpatrywałam się w jakiegoś gościa w tramwaju i flirtowałam z kolegą z pracy... Tyle że to wszystko istniało tylko w wyobraźni Artura!”.
- Listy do redakcji
Moja koleżanka, Karolina, zorganizowała parapetówkę, na której pojawiłam się z nadzieją na udany wieczór. Od pół roku byłam samotna, po tym jak, mój związek legł w gruzach. Gospodyni przywitała mnie w drzwiach. W środku tłoczyło się kilkanaście osób. Moją uwagę od razu przykuł Artur – wysoki, elegancki przystojniak o smukłej sylwetce. Najwyraźniej przypadliśmy sobie do gustu, bo zagadał do mnie. Opowiadał, że jest architektem, pracuje w firmie projektowej, nieźle zarabia, odłożył na samochód, a mieszkanie kupił na kredyt...
– Do pełni szczęścia potrzebuję już tylko kobiety – posłał mi wymowny uśmiech.
Szybko zrobiliśmy krok do przodu
Po imprezie zawiózł mnie do domu i zaproponował, żebyśmy się znowu zobaczyli. Umówiliśmy się na lunch w popularnej knajpie z pizzą. Wyznałam mu, że pracuję jako asystentka w sporej korpo i podoba mi się moje zajęcie. Jego jednak głównie ciekawiło to, czy się z kimś spotykam. Ucieszył się, kiedy oznajmiłam, że jestem wolna.
Spotykaliśmy się częściej. Chodziliśmy do kina, na długie spacery, godzinami rozmawialiśmy... Po czterech tygodniach znajomości przespaliśmy się ze sobą. A już następnego dnia Artur dał mi pierścionek zaręczynowy.
– To za wcześnie, dopiero co zaczęliśmy się umawiać – odparłam z wahaniem.
Zobacz także
– Kochanie, chcę ci tylko pokazać, jak wiele dla mnie znaczysz – oznajmił Artur. – Nie traktuję cię jak przelotnego romansu, jestem typem faceta, który podchodzi do uczuć na serio.
Był bardzo zazdrosny
Zakochałam się w Arturze po same uszy, to pewne. On również nie miał dotąd szczęścia jeśli chodzi o relacje damsko-męskie. Jego była narzeczona przespała się z jego kumplem, z kolei następna laska interesowała się wyłącznie zawartością jego portfela. Przyłapał też swoją ostatnią dziewczynę, gdy na środku ulicy obściskiwała się z jakimś kolesiem. Bał się, że mogę go zostawić, tak jak one...
– Strasznie jest zazdrosny! – wyznałam Karolinie. – Nie podoba mu się, że spotykam się z moimi znajomymi. Wkurza go, gdy zakładam mini albo tańczę z innymi chłopakami na imprezach.
– Znam go słabo, ale odrobina zazdrości w związku to nic złego – stwierdziła kumpela. – Widać, że mu na tobie zależy.
Skoro jestem dla niego całym światem, to dlaczego robi takie sceny? Faktem jest, że Artur obsypywał mnie prezentami: kwiatami i perfumami. Najlepiej czułam się, kiedy spędzaliśmy czas we dwoje: gadaliśmy, śmialiśmy się, snuliśmy plany na przyszłość. W towarzystwie innych Artur stawał się małomówny, uważnie śledząc każdy mój gest.
Cały czas mnie kontrolował
Przez długi czas nie chciałam przyznać przed samą sobą, że jego zazdrość jest patologiczna, pomimo tego że kłótnie zdarzały się coraz częściej. Według niego ubierałam się wyzywająco, wpatrywałam się w jakiegoś gościa w tramwaju i flirtowałam z kolegą z pracy... Tyle że to wszystko istniało tylko w wyobraźni Artura!
Zaczął także czytać moje wiadomości, grzebał w komórce, żeby dowiedzieć się, z kim rozmawiam przez telefon i wypytywał moje kumpele, czy nie mam kogoś na boku.
Przełomowy okazał się wieczór, kiedy wybierałam się na imprezę firmową. Artur słuchał wyraźnie zły, jak mu tłumaczyłam, że zaproszeni są wszyscy z firmy i że to fajne posunięcie naszego przełożonego. Mówiłam też, że moja nieobecność mogłaby zostać odebrana negatywnie. Impreza nie była dla mnie przyjemnością. Mój ukochany ciągle wydzwaniał i zasypywał mnie wiadomościami. Chciał mieć mnie ciągle pod kontrolą! Czułam narastającą złość.
Narobił mi wstydu
Opuściłam knajpę jakoś koło dziesiątej wieczorem, byłam ze znajomą i dwoma kolegami. Momentalnie dostrzegłam auto Artura. Podbiegł do mnie, łapiąc mnie mocno za rękę.
– Ty ladacznico! – ryknął wkurzony. – Byłem pewien, że mnie zdradzasz!
Skoczył na mojego kumpla, który próbował stanąć w mojej obronie. Nagle zrobiło się nerwowo. Kiedy ludzie z knajpy zaczęli wybiegać na zewnątrz, on dał nogę. Ja z kolei wróciłam do mieszkania, wstawiłam wodę na herbatę i usiadłam przy kuchennym blacie. Wyjęłam fotki, które robiliśmy sobie razem, a łzy same zaczęły mi lecieć po policzkach.
Tak naprawdę go nie znałam
Myślałam o momentach, które dzieliłam z Arturem – jego delikatności, serdeczności i cieple, którymi mnie obdarzał... Ale czy to rzeczywiście było to, co nazywamy miłością? Wszystko potoczyło się w tak zawrotnym tempie! Jasne, schlebiało mi, że zrobiłam na nim tak piorunujące wrażenie. Jednak może prawdziwe, głębokie uczucie rodzi się dopiero wtedy, gdy ludzie naprawdę dobrze się poznają, spędzą razem sporo czasu i przekonają się, że myślą i czują podobnie? Przecież ja w gruncie rzeczy w ogóle nie wiem, kim jest Artur!
W ostatnim czasie gdy z nim przebywałam czułam, że ciągle muszę uważać na to, co mówię, pilnować każdej swojej wypowiedzi. Cholernie się starałam, żeby go uszczęśliwić, ale po co mi to było? Czy taka relacja ma w ogóle jakikolwiek sens? Podjęcie tej decyzji nie przyszło mi łatwo, ale w końcu dotarło do mnie, że nic z tego nie będzie, nasza przyszłość maluje się raczej w ciemnych barwach.
Zaczął mnie prześladować
– To nie ma racji bytu, powinniśmy się rozejść – przekazałam mu następnego dnia przez telefon.
– Agatko, tak mi przykro, darzę cię ogromnym uczuciem… – zaczął żałośnie jęczeć.
Zakończyłam rozmowę telefoniczną. Nie było to łatwe, ale w głębi serca wiedziałam, że postępuję słusznie. Lepiej skończyć nieudany związek, niż męczyć się w nim przez lata. Dla mnie to już historia, jednak Artur... Mój były chłopak nie zamierzał się poddać. No i się zaczęło! Koczował pod moim blokiem, wydzwaniał, przychodził do mojej pracy i nachodził naszych wspólnych znajomych. Próbowałam mu wytłumaczyć, że niczego tym nie osiągnie. Nie docierało to do niego.
– Coś z nim jest nie tak – stwierdziła Karolina. – Słuchaj, zdobyłam numer do tej jego eks. Może się z nią spotkamy?
Poznałam prawdę o Arturze
Kiedy wykręcałam numer do Alicji, moje dłonie trzęsły się jak osika. Na szczęście od razu przystała na propozycję rozmowy. W kafejce spotkałyśmy sympatyczną dziewczynę o jasnych włosach. Streściłam jej historię moich perypetii z Arturem.
– Masz fart, że tak szybko zauważyłaś, z jakim typem się związałaś – stwierdziła, pociągając łyk z filiżanki. – Ten facet ma nierówno pod sufitem, żyje w jakimś matrixie. Przywalił mi w twarz na środku ulicy, bo zobaczył mnie w towarzystwie kumpla!
– No właśnie. On nie potrafi prawdziwie kochać. Zależy mu tylko na tym, żeby zniewolić swoją zdobycz – podkreśliła Karolina, po czym dodała, patrząc mi w oczy: – Teraz możesz mieć kłopot, żeby się od niego uwolnić.
Karolina niestety miała rację. Artur wciąż nie chciał zaakceptować faktu, że nasza relacja dobiegła końca. Zaczęłam odczuwać przed nim lęk... Zmieniłam numer telefonu, a nawet rozważałam zmianę miejsca zamieszkania. Ale dokąd miałabym się przenieść?
Musiałam się go pozbyć
– Mam pomysł, jak się go pozbyć raz na zawsze! – oznajmiła podekscytowana Karolina, kiedy pewnego wieczoru zjawiła się u mnie w domu. – Razem z bratem coś wykombinowaliśmy. Ma kumpla, który jest kulturystą. Facet jak byk, pracuje jako ochroniarz.
– Chcesz, żeby spuścił Arturowi lanie? – przeraziłam się nie na żarty.
– Nie, skądże znowu! – parsknęła śmiechem Karolina. – Zaczniesz się pokazywać z Darkiem. Umówimy się we czwórkę i wszystko obgadamy.
Darek był naprawdę w porządku, cała ta sytuacja go rozśmieszyła. Zapowiedział, że zjawi się u mnie o świcie, ponieważ Artur regularnie czatował pod moim blokiem, czekając, aż wyjdę do pracy. I faktycznie, również tego dnia siedział w samochodzie. Gdy tylko pchnęłam drzwi od klatki schodowej, momentalnie do mnie doskoczył.
– Chciałabym cię zapoznać z moim nowym partnerem – oznajmiłam, posyłając uśmiech w stronę Darka.
Artur stał nieruchomo, blady jakby cała krew odpłynęła mu z twarzy, nie wyduszając ani jednego słowa. Sprawiał wrażenie, że spodziewał się, iż w krótkim czasie zdołam znaleźć kogoś na jego miejsce.
– Agata ma cię dość i nie chce cię więcej widzieć. Daj jej święty spokój. Jeśli jeszcze raz cię zobaczę, będziesz miał ze mną do czynienia! - powiedział Darek powoli i stanowczo.
Artur nie odezwał się ani słowem. Po prostu odwrócił się do niego plecami i poszedł w swoją stronę.
– Całkiem szybko udało się go pozbyć – Darek był zaskoczony. – Chyba dobrze się czuje tylko w towarzystwie tych, nad którymi ma przewagę...
Mój poprzedni chłopak już więcej razy się nie pokazał. Kto wie, może wciąż szuka tej jedynej? Przyjemnie jest, kiedy twój partner okazuje ci zainteresowanie i odstrasza konkurencję. Ważne tylko, żeby nie popadać w skrajności.
Agata, 30 lat