„Zrobił dokładnie to, czego uczył go tata, tylko nieco przesadził. Nie do wiary, jak niektórzy wychowują swoje dzieci”
„Zapowiadało się, że to będzie zwyczajna sprawa, jakich miałem wiele w swojej karierze. Ochrona centrum handlowego przyłapała nastolatka na kradzieży. Chłopak próbował wyjść z firmowego butiku w trzech T-shirtach i dwóch parach spodni włożonych jedne na drugie. Nie udało mu się. Został namierzony, ochroniarze wezwali gliny. Dyżurny wysłał na miejsce mnie i kolegę”.
- Jarosław, lat 42
Zabezpieczyliśmy dowody kradzieży, po czym zawieźliśmy chłopaka na komisariat. Przepisy mówią, że o zatrzymaniu nieletniego sprawcy przestępstwa muszą być powiadomieni jego rodzice. Mają prawo także uczestniczyć w przesłuchaniu. Nie wiedziałem, ile dzieciak ma lat, bo nie znalazłem przy nim żadnego dokumentu, ale nie wyglądał na więcej niż dwanaście. Stało się więc jasne, że musimy się skontaktować z jego ojcem albo matką.
Ojciec słuchał ze spokojem. Do czasu...
Młody był hardy i bezczelny. Bujał się na krześle, ostentacyjnie żuł gumę, głupio się uśmiechał. Do niczego się nie przyznawał, nie chciał powiedzieć, jak się nazywa i gdzie mieszka, podać numeru telefonu do opiekunów. Ale miał przy sobie smartfon. Wystarczyło przejrzeć historię połączeń, wejść na portale społecznościowe i już mieliśmy prawie wszystkie dane. Także ojca. Zostawiłem chłopca w sali przesłuchań pod opieką kolegi z patrolu, a sam postanowiłem do tego ojca zadzwonić.
Rozmowa była krótka. Powiedziałam mężczyźnie, za co został zatrzymany jego syn i że czekamy na niego lub żonę w komisariacie. Zazwyczaj rodzice reagują w takich wypadkach bardzo nerwowo. Krzyczą, że to na pewno jakaś pomyłka, że ich dziecko nie musi kraść, bo ma wszystko, czego mu potrzeba. A ten? Słuchał mnie spokojnie, jakby wcale nie przejmował się tym, co się stało. Ciśnienie skoczyło mu dopiero wtedy, gdy dowiedział się, że wartość skradzionego mienia wynosi prawie 800 zł.
– Ile?!! – dopytywał się z niedowierzaniem.
– Dokładnie 798 złotych. To był firmowy butik, z drogimi ubraniami – wyjaśniłem.
Zobacz także
– Zatłukę gówniarza, jak pragnę zdrowia, zatłukę! Ale wcześniej nogi z d... mu powyrywam, żeby bardziej bolało – odgrażał się.
– Na razie proszę się uspokoić i jak najszybciej przyjechać na komisariat – przerwałem mu.
– Będę najdalej za pół godziny – wysapał.
Wróciłem do sali przesłuchań i poinformowałem chłopaka, że za kilkanaście minut pojawi się tu jego ojciec. Natychmiast stracił rezon.
– Po co go wzywaliście? Wścieknie się! – jęknął.
– I bardzo dobrze. Za to, co zrobiłeś, należy ci manto. Bo resztą zajmie się sąd – odparłem, nie kryjąc satysfakcji.
– A żebyś wiedział, że dostanę wpie....l. I to taki, że się nie pozbieram – przyznał.
Gdy to usłyszałem, uśmiechnąłem się pod nosem. Widać było, że młody czuje respekt przed ojcem. Byłem pewien, że mężczyzna przemówi mu do rozumu. I rzeczywiście, przemówił. Tyle tylko, że nie tak, jak to sobie wyobrażałem.
Dotarło do mnie, za co tatuś ochrzania syna
Pojawił się na komisariacie już po kwadransie. Gdy wszedł do sali przesłuchań, aż gotował się z wściekłości. Nie zważając na naszą obecność, od razu pacnął syna w głowę.
– I co ci, gówniarzu, mówiłem?! Co ci mówiłem? – wysyczał mu do ucha.
Kolega chciał od razu posadzić tatusia na krześle, ale go powstrzymałem. Uznałem, że taka reprymenda przyda się młodemu. I rzeczywiście chłopak aż skulił się w sobie. Przez chwilę nie był w stanie wydusić nawet słowa.
– Żebym zawsze dokładnie liczył – wykrztusił wreszcie.
– No właśnie, a ty co? Nie posłuchałeś! No i narobiłeś nam z matką kłopotów. Po sądach nas będą ciągać, jak nic kuratora przydzielą. A ty może nawet w poprawczaku wylądujesz!
– Przepraszam, myślałem, że mi się uda – bronił się jeszcze chłopak.
– Uda się? Tłumaczyłem ci! Cztery i pół stówki, nie więcej. No ale ty masz za nic to, co do ciebie mówię… Musiałeś zaryzykować! – i przyłożył mu jeszcze raz.
Byłem w szoku. Nagle dotarło do mnie, że tatuś nie ochrzania syna za kradzież, ale za to, że chciał wynieść za drogie rzeczy. I w związku z tym jego czyn zostanie zakwalifikowany jako przestępstwo, a nie wykroczenie karane mandatem lub najwyżej grzywną. Spojrzałem na kolegę. Był równie zszokowany jak ja…
Oczywiście natychmiast przerwaliśmy tę „miłą” pogawędkę. Zebraliśmy zeznania od chłopaka, bo tatuś kazał mu z nami współpracować, i wypuściliśmy obu panów do domu. Na tym nasza rola się skończyła. Resztą zajmie się sąd. Nie mam pojęcia, jaką karę orzeknie, ale niezależnie od tego, jaka będzie, jestem pewien, że spotkamy się z tym chłopakiem u nas jeszcze nieraz. Przy takim tatusiu…