Reklama

Było coś wyjątkowego w tych rodzinnych zjazdach u babci Heleny. Dom pachniał świeżo upieczonym sernikiem, a ciężkie zasłony wpuszczały do środka zaledwie tyle światła, by podkreślić złote ramki zdjęć na ścianach. Kasia, jak zawsze, usiadła na kanapie w kącie salonu, gdzie mogła spokojnie obserwować, jak cała rodzina przeplata ze sobą rozmowy, złośliwości i uprzejmości.

Reklama

Michał trzymał się z boku, co nie było niczym dziwnym. Od czasu, gdy kilka lat temu wyszedł z więzienia, starał się unikać tłumów, szczególnie tych, które go osądzały. Zawsze miałam do niego słabość – widziałam w nim kogoś więcej niż tylko czarną owcę. Tymczasem ciotka Anna, ubrana jak na pokaz, krążyła po salonie, rzucając ukradkowe spojrzenia w jego stronę.

– Michał, poczęstuj się, nie ugryzie – rzuciła ciotka z teatralnym uśmiechem, podsuwając mu tacę z przekąskami.

Babcia była zdenerwowana

Nigdy nie lubiłam, kiedy Anna zaczynała swoje gierki. Jej uśmiechy były zbyt szerokie, a uwagi zbyt kąśliwe. Tamtego wieczoru było tak samo. Od momentu, gdy Michał pojawił się na progu, ciotka nie spuszczała go z oka.

Siedziałam w salonie, patrząc, jak babcia Helena wchodzi z kuchni. W dłoniach trzymała niewielkie aksamitne pudełko, ale jej twarz wyglądała dziwnie. To nie była radość, jaką zwykle miała, gdy pokazywała swoje rodzinne skarby.

– Moi drodzy, mamy problem – powiedziała nagle, a rozmowy ucichły jak nożem uciął. – Zniknął mój naszyjnik.

Zapadła cisza. Nikt nie odważył się odezwać, aż...

– Może Michał coś wie? – rzuciła Anna, podnosząc brew i zerkając na niego z wyraźną satysfakcją.

Spojrzałam na kuzyna. Był zaskoczony, ale szybko się otrząsnął.

– Co ty gadasz? Nawet go nie widziałem! – odpowiedział, podnosząc głos.

Anna wzruszyła ramionami.

– Nie denerwuj się. Ale wiesz... twoja przeszłość mówi sama za siebie.

– To nie znaczy, że kradnę teraz! – wybuchnął Michał, a ja widziałam, jak zaciska pięści.

Chciałam coś powiedzieć, ale babcia Helena wstała i spojrzała na Michała zimnym wzrokiem.

Mam nadzieję, że to nie ty – powiedziała cicho, a mnie przeszył dreszcz.

Wieczór skończył się napięciem. Michał wyszedł na taras, a ja wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać.

– Michał, co się dzieje? – spytałam, siadając obok niego.

– To wszystko jest chore, Kasia. Ktoś próbuje mnie wrobić – powiedział gorzko. – Ale nie wiem kto... ani dlaczego.

To było zbyt oczywiste

Poranek przyniósł coś gorszego niż tylko oskarżenia – dowód. Zaczęło się od hałasu w korytarzu. Wybiegłam z kuchni i zobaczyłam Marysię, naszą małą kuzynkę, trzymającą coś w rękach.

– Znalazłam naszyjnik! – zawołała, podskakując z podekscytowania.

Wszystko działo się szybko. Wskazała na torbę Michała, która leżała w kącie, gdzie zostawił ją wieczorem. Naszyjnik był w środku.

– A nie mówiłam? – Anna była w swoim żywiole. – Wszystko jasne!

Michał właśnie wszedł do salonu, gdy to usłyszał. Jego twarz zmieniła się z zaskoczenia w niedowierzanie, a potem w czystą wściekłość.

– To jakiś żart! – zawołał. – Ktoś musiał go tam podrzucić!

– Naprawdę, Michał? – Anna przewróciła oczami. – Już nie wiesz, co wymyślić?

Babcia wzięła naszyjnik do ręki, jakby ważyła go w dłoniach. Jej spojrzenie przeszyło Michała na wskroś.

Jestem rozczarowana, Michał – powiedziała cicho, ale te słowa były gorsze niż krzyk.

Widziałam, jak Michał zaciska zęby, jak walczy, żeby się nie rozpłakać. Nie mogłam tego tak zostawić. Gdy wszyscy rozeszli się w napiętej atmosferze, znalazłam go na tarasie.

– Nie wierzę, że to zrobiłeś – powiedziałam.

– Bo tego nie zrobiłem! – wybuchł. – Myślisz, że jestem idiotą? Że chciałbym znowu wylądować w więzieniu?

– Wiem – powiedziałam, a on spojrzał na mnie z ulgą. – Ale ktoś chce, żebyś tam trafił. I ja się dowiem, kto.

Ciotka coś planowała

Nie mogłam przestać myśleć o tym, co się stało. Było zbyt wiele rzeczy, które nie pasowały. Dlaczego ktoś miałby wrabiać Michała? I dlaczego ciotka tak szybko rzuciła oskarżenia?

Siedziałam w kuchni, udając, że przeglądam telefon, gdy usłyszałam rozmowę z salonu.

– Mówię ci, mama musi coś z tym zrobić – syczała Anna. – Michał nie może dostać ani grosza. Zmarnuje wszystko, jak zawsze.

– Może masz rację – odpowiedział tata, ale jego głos był niepewny.

– Oczywiście, że mam. Widzisz, co się dzieje. Mama musi podjąć decyzję, zanim będzie za późno.

Krew zaczęła mi wrzeć. Czy oni właśnie ustalali, jak pozbyć się Michała? Wiedziałam, że muszę działać.

Wieczorem, gdy większość rodziny była zajęta swoimi sprawami, podeszłam do taty.

– Wiesz coś, prawda? – zapytałam prosto z mostu.

– Kasia, zostaw to. Rodzinne konflikty to bagno.

– Ale Anna kłamie! – rzuciłam.

Tata westchnął i spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.

– Zawsze wszystko wiesz najlepiej, prawda? Lepiej uważaj, Kasiu. Nie wszyscy są tacy, jak ci się wydaje.

Próbowałam się czegoś dowiedzieć

Nie spałam całą noc, zastanawiając się, jak podejść Annę. Wiedziałam, że nie mogę od razu rzucić oskarżeń. Musiałam mieć coś, co zmusi ją do przyznania się – albo przynajmniej wyprowadzi ją z równowagi. Rankiem znalazłam ją w ogrodzie. Siedziała przy stoliku z filiżanką kawy, zadowolona jak zwykle. Wyglądała jak osoba, która nigdy w życiu nie miała wyrzutów sumienia.

– Anna, możemy porozmawiać? – zapytałam, siadając naprzeciwko niej.

– Oczywiście, Kasiu. O co chodzi? – Jej ton był ciepły, ale w oczach widziałam chłód.

– O naszyjnik babci – zaczęłam spokojnie, wpatrując się w nią. – Nie wydaje ci się dziwne, że tak łatwo się znalazł? I to akurat w torbie Michała?

Anna spojrzała na mnie z wyraźnym rozbawieniem. – Nie wiem, co sugerujesz, ale to nie ja przeszukiwałam jego torbę.

– Nie trzeba przeszukiwać, żeby coś tam podrzucić – powiedziałam ostro, a jej uśmiech na chwilę zniknął.

– Kasiu, uważaj na słowa – powiedziała chłodno. – Takie oskarżenia mogą cię drogo kosztować.

– Drogo kosztowało to Michała – odparłam, pochylając się w jej stronę. – Słyszałam twoją rozmowę z tatą. Nie chcesz, żeby Michał dostał cokolwiek z majątku babci. Może to twój sposób, żeby go wyeliminować?

Anna odsunęła filiżankę i spojrzała na mnie z irytacją. – To, co robię, jest dla dobra rodziny – powiedziała cicho, jakby bała się, że ktoś nas podsłucha. – Michał to problem, zawsze był. Nie zasługuje na to, co mama może mu dać.

– Więc postanowiłaś go zniszczyć? – zapytałam. – Jak możesz tak manipulować babcią?

Ciotka wstała gwałtownie.

– Nie rozumiesz, Kasiu. Ty i Michał zawsze mieliście łatwo, bo nikt nie wymagał od was odpowiedzialności. Ja muszę myśleć o przyszłości tej rodziny.

– Przyszłość rodziny nie wymaga kłamstw i oszustw – rzuciłam. – Ale to, co zrobiłaś, wymaga wyjaśnienia. I babcia to usłyszy.

Anna rzuciła mi chłodne spojrzenie, ale nie powiedziała ani słowa. Wiedziałam, że przyparłam ją do muru. Pozostało tylko przekonać babcię, zanim Anna wymyśli coś, co odwróci sytuację.

Powiedziałam wszystko babci

Byłam zdenerwowana, gdy wchodziłam do salonu, gdzie babcia siedziała w swoim ulubionym fotelu, patrząc przez okno. Michał siedział na kanapie, milczący i zmęczony. Anna stała przy kominku, próbując wyglądać na spokojną, choć widziałam, jak nerwowo drży jej ręka.

– Babciu, muszę ci coś powiedzieć – zaczęłam, siadając naprzeciwko niej.

Babcia spojrzała na mnie surowo. – Jeśli to znowu o naszyjnik, nie chcę tego słuchać.

– Ale musisz – powiedziałam stanowczo. – Anna wiedziała, gdzie jest naszyjnik, zanim go znaleźliśmy. I słyszałam, jak mówiła tacie, że Michał nie powinien nic dostać z twojego majątku.

Anna drgnęła, ale próbowała zapanować nad sobą. – Kasiu, to są poważne oskarżenia. Nie wiesz, o czym mówisz.

– Wiem wystarczająco – odparłam. – Michał nie ukradł tego naszyjnika. To ty go podrzuciłaś do jego torby, żeby go skompromitować.

Babcia spojrzała na Annę zszokowana.

– To prawda? – zapytała, jej głos był lodowaty.

– Dla dobra rodziny... – zaczęła Anna, ale babcia jej przerwała. – Nie waż się mówić o dobru rodziny!

Chwilę później Anna wybiegła z salonu, trzaskając drzwiami. Michał spojrzał na babcię, a potem na mnie.

– Dzięki, Kasiu – powiedział cicho.

Babcia wstała powoli.

– Michał, przepraszam. Nie powinnam była w ciebie wątpić – powiedziała, ale w jej oczach widać było zmęczenie.

Wiedziałam, że ta rozmowa zostawi blizny.

Rodzina już nigdy nie będzie taka sama

Tydzień później siedziałam z Michałem na ławce w parku, z dala od rodzinnych dramatów. Liście opadały z drzew, a chłodny wiatr przypominał, że lato odeszło na dobre. Michał bawił się źdźbłem trawy, patrząc gdzieś w dal.

– I co teraz? – zapytał w końcu.

– Nie wiem – odpowiedziałam szczerze. – Babcia obiecała przemyśleć wszystko na nowo, ale Anna tak łatwo się nie podda.

– Nie o to chodzi – powiedział, odwracając się do mnie. – Co z rodziną? Zaufanie? To wszystko pękło jak bańka mydlana.

Spojrzałam na niego smutno. Miał rację. Chociaż prawda wyszła na jaw, nie było w tym zwycięstwa. Relacje zostały zniszczone, a rany, które sobie zadaliśmy, będą się długo goić.

Rodzina to nie tylko majątek, Michał. Może Anna tego nie rozumie, ale my możemy – powiedziałam cicho.

Kiwnął głową, a w jego oczach zobaczyłam cień nadziei. Wiedziałam, że nie naprawimy wszystkiego, ale przynajmniej mogliśmy zacząć od nowa – we dwoje, na naszych zasadach.

Reklama

Kasia, 25 lat

Reklama
Reklama
Reklama