Reklama

Zawsze wiedziałam, że Ania i Kasia były jak papużki nierozłączki. Od momentu, gdy w liceum zasiadły w jednej ławce, wszystko robiły razem. Kasia bywała u nas w domu niemal codziennie, a Ania często u niej nocowała. Obie uwielbiały spędzać czas na plotkach, wspólnych spacerach, a kiedy nie mogły być razem, godzinami wisiały na telefonie. Nawet z wakacjami było podobnie – od początku planowały je razem.

Reklama

Córka się zmieniła

Gdy Ania wróciła z tych ostatnich wakacji, coś się zmieniło. Zamiast entuzjazmu i opowieści o wspaniałych chwilach z Kasią, zapanowała cisza. Ania unikała kontaktu wzrokowego, zamykała się w pokoju, a gdy próbowałam zagaić rozmowę, zbywała mnie krótkimi odpowiedziami. Zniknęły długie rozmowy telefoniczne z Kasią. Była zamknięta w sobie, jakby próbowała coś ukryć, coś, co ją bolało.

Czułam, że moje dziecko przeżywa coś trudnego, ale nie wiedziałam jeszcze, co się dokładnie stało. Serce mi się krajało, widząc jej smutne oczy i milczenie. Zawsze byłyśmy blisko, więc tym bardziej trudno było mi znieść tę barierę, która nagle wyrosła między nami. Czy to możliwe, że stało się coś między nią a Kasią? Tego się nie spodziewałam, ale intuicja podpowiadała mi, że za tym zamknięciem się Ani kryje się coś poważnego. Wiedziałam, że muszę być cierpliwa i czekać, aż będzie gotowa się otworzyć, ale to oczekiwanie było jak tortura.

Nie chciała iść do szkoły

Dzień zaczął się jak każdy inny, ale czułam, że coś jest nie tak. Ania zjadła śniadanie w milczeniu, ledwo tknęła kanapkę, a na jej twarzy widniał wyraz niepokoju. Wciąż unikała mojego spojrzenia, jakby bała się, że jeśli spojrzy mi w oczy, wszystko wyjdzie na jaw. Kiedy usiadła z telefonem na kanapie, zauważyłam, że jej twarz nagle zbladła. Wpatrywała się w ekran, a jej palce drżały. W tej samej chwili telefon wyślizgnął się z jej rąk i upadł na podłogę.

– Aniu, co się stało? – zapytałam, zbierając telefon z podłogi. – Ktoś napisał coś nieprzyjemnego?

Zobacz także

– Nie... To nic takiego – próbowała zbyć mnie, ale widziałam, że coś ją dręczy.

Nie odpuszczałam.

– Kochanie, widzę, że coś cię niepokoi. Możesz mi zaufać.

Ania spuściła wzrok i zaczęła bawić się rękawem bluzy, jakby szukała w nim schronienia.

– Mamo, ja... – zaczęła, ale przerwała, zaciskając usta. – Ja po prostu... nie chcę wracać do szkoły.

Zamarłam. Ania, która zawsze z niecierpliwością czekała na spotkanie z przyjaciółmi i na zajęcia, teraz mówiła mi, że nie chce wracać do szkoły? W jej głosie usłyszałam coś, czego nigdy wcześniej nie słyszałam – strach.

– Dlaczego? Coś się stało? – dopytywałam, choć w głębi duszy czułam, że to pytanie może tylko ją zamknąć w sobie jeszcze bardziej.

– Po prostu... Nie mogę tam wrócić, mamo – powiedziała cicho, a łzy zaczęły zbierać się w jej oczach.

Moje serce zaczęło bić szybciej. Wiedziałam, że coś musiało się wydarzyć, coś, co sprawiło, że moja odważna, pełna życia córka nagle stała się tak przygnębiona i pełna obaw. Ale co? Dlaczego nie chciała wrócić do szkoły? Coś mi umykało, a to poczucie bezradności narastało we mnie z każdą chwilą.

– Kochanie, cokolwiek się stało, poradzimy sobie z tym razem. Obiecuję. Ale musisz mi powiedzieć, co cię tak martwi.

Ania odwróciła się, jakby chciała uciec od tej rozmowy. W jej ruchach była desperacja, jakby bała się, że każde słowo, które wypowie, pogorszy jej sytuację.

– Mamo, naprawdę to nic takiego. Po prostu... nie chcę i już – powiedziała, odchodząc do swojego pokoju i zamykając drzwi za sobą.

Zostałam sama, ze swoim narastającym niepokojem i poczuciem, że dzieje się coś złego. Nie wiedziałam, co zrobić, jak pomóc. Wiedziałam jednak jedno – coś w szkole, coś z jej relacjami, musiało być przyczyną tego wszystkiego. Musiałam dowiedzieć się, co to jest.

Śledziłam ją

Po kilku dniach pełnych niepewności, nie mogłam już dłużej czekać. Musiałam zrozumieć, co się działo z moją córką. Pewnego popołudnia, kiedy Ania wyszła na spacer, zdecydowałam, że będę ją dyskretnie obserwować. Czułam się z tym okropnie, ale jako matka byłam gotowa na wszystko, byleby tylko odkryć, co ją tak dręczy.

Wyszła z domu szybkim krokiem, z telefonem w ręku, jakby czegoś szukała, a może kogoś. Podążałam za nią, starając się trzymać na dystans. W końcu dotarła do parku, tego samego, w którym zawsze spotykała się z Kasią. Serce mi zamarło, gdy zobaczyłam, że Kasia już tam czekała. Przez moment miałam nadzieję, że wszystko się wyjaśni, że to tylko drobne nieporozumienie, które zaraz zostanie zażegnane.

Ania podeszła do Kasi z widocznym napięciem. Ich rozmowa zaczęła się cicho, więc nie mogłam usłyszeć słów, ale widziałam ich twarze – Kasia unikała kontaktu wzrokowego, a Ania wyglądała, jakby jej serce miało zaraz pęknąć. W pewnym momencie Ania zacisnęła dłonie w pięści, jakby walczyła ze sobą, by nie wybuchnąć.

Nie wiedziałam, o co chodzi

Z każdą chwilą ich rozmowa stawała się bardziej emocjonalna. Widziałam, jak Ania zaczyna gestykulować, podczas gdy Kasia tylko stała, zgarbiona, jakby nie miała odwagi spojrzeć jej w oczy. Nagle Ania odwróciła się na pięcie i odeszła, a łzy zaczęły płynąć po jej policzkach. Kasia próbowała coś jeszcze powiedzieć, ale Ania już jej nie słuchała.

Z trudem powstrzymałam się od natychmiastowego podejścia do córki. Wiedziałam, że potrzebuje chwili, żeby się uspokoić, ale każda sekunda była dla mnie jak wieczność. Co mogło tak bardzo ją zranić? Co Kasia jej zrobiła? Widziałam, jak Ania przysiada na pobliskiej ławce, skulona, jakby próbowała ukryć się przed całym światem.

Wróciła do domu kilka godzin później, z twarzą ukrytą w kapturze bluzy. Gdy tylko przekroczyła próg, ruszyłam do niej, nie mogąc już dłużej wytrzymać.

– Aniu, proszę, powiedz mi, co się stało – powiedziałam, delikatnie dotykając jej ramienia.

Ona jednak tylko pokręciła głową, nie chcąc rozmawiać.

– Mamo, to nic takiego – powtórzyła, jakby próbowała przekonać samą siebie, ale ja widziałam w jej oczach, że to nieprawda.

Chciałam poznać prawdę

Zabolało mnie to. Widziałam, jak bardzo cierpiała, ale czułam, że nie potrafi, albo nie chce, podzielić się ze mną tym bólem.

– Aniu, wiem, że coś cię dręczy. Może to coś związanego z Kasią? – spróbowałam, choć bałam się, że to tylko sprawi, że jeszcze bardziej się zamknie.

Jej reakcja była natychmiastowa. Wzrok, który do tej pory unikał mojego, teraz zatrzymał się na mnie z taką siłą, że aż mnie to przeraziło.

– Skąd wiesz o Kasi? – zapytała cicho, a ja poczułam, jak na chwilę zabrakło mi tchu.

– Widziałam, jak rozmawiałyście w parku – przyznałam. – Wyglądałaś na bardzo zdenerwowaną.

– To nic, mamo. Po prostu... nie mogę o tym mówić – odparła, a jej głos załamał się w połowie zdania.

Nie wiedziałam, co jeszcze mogę zrobić. Ania znowu zamknęła się w sobie, a ja czułam się coraz bardziej bezsilna. Widziałam, jak bardzo ją to wszystko boli, ale nie mogłam jej pomóc, jeśli nie chciała się otworzyć.

To nie było takie straszne

Ania zamknęła się w swoim pokoju, a ja zostałam z ciężarem na sercu. Słyszałam jej ciche łkanie przez drzwi. Próbowałam ją pocieszyć, ale każda próba rozmowy kończyła się fiaskiem. Tego wieczoru wiedziałam, że muszę działać delikatnie, ale stanowczo.

Kiedy w końcu zdecydowałam się wejść do jej pokoju, Ania leżała na łóżku, twarzą do ściany. Usiadłam obok, gładząc ją po plecach.

– Aniu, proszę, powiedz mi, co się stało. Cokolwiek to jest, jestem tu dla ciebie – powiedziałam cicho.

Ania zaczęła drżeć, a potem wybuchła płaczem.

– Kasia... Zdradziła mnie. Powiedziała wszystkim w klasie... o Tomku, że się w nim zakochałam – wyznała, przerywając co chwila, by zaczerpnąć powietrza. – Teraz wszyscy wiedzą, mamo. Czuję się okropnie. Nie mogę wrócić do szkoły...

Przytuliłam ją mocno, czując jej ból, ale nie wiedziałam, jak złagodzić ten cios. Moja córka była zraniona w najgorszy możliwy sposób, a ja mogłam tylko trwać przy niej, obiecując, że nie pozwolę, by przechodziła przez to sama.

Córka była zestresowana

Zbliżał się 1 września, a Ania była coraz bardziej zestresowana. Z każdym dniem widziałam, jak rośnie jej niepokój. Budziła się w nocy, kręcąc się nerwowo w łóżku, a jej twarz stała się blada i zmęczona.

Na kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego, kiedy po raz kolejny zobaczyłam ją wpatrującą się pustym wzrokiem w zeszyty, nie wytrzymałam.

– Aniu, musimy porozmawiać – powiedziałam delikatnie, siadając obok niej.

– Mamo, ja po prostu nie mogę wrócić do tej szkoły – wyznała, jej głos drżał. – Wszyscy wiedzą o Tomku... Będą się ze mnie śmiać. Jak mam tam wrócić?

Każde jej słowo było jak nóż w moim sercu. Próbowałam ją przekonać, że czasem ludzie zapominają, że sprawy mogą się ułożyć, ale Ania była coraz bardziej zrozpaczona.

– Może mogę zmienić szkołę? – zapytała z nadzieją, której echo słyszałam w jej głosie.

Zrozumiałam, że jej lęk przed powrotem był ogromny. Obie wiedziałyśmy, że 1 września nie będzie zwykłym dniem, ale próbowałam znaleźć sposób, by dodać jej sił i pomóc zmierzyć się z tym, co ją czekało.

Nie mogłam na to patrzeć

Gdy nadszedł 1 września, Ania była blada jak ściana. Widziałam, jak ciężko jej było przygotować się do wyjścia. Każdy ruch wydawał się wymagać od niej ogromnego wysiłku. Nie próbowałam naciskać, wiedząc, że każda dodatkowa presja tylko pogorszy sprawę. Po powrocie ze szkoły była jeszcze bardziej wyczerpana, emocjonalnie i fizycznie. Usiadła na kanapie, wpatrując się w przestrzeń, jakby cały świat wokół przestał istnieć. Chciałam ją jakoś pocieszyć, ale zanim zdążyłam coś powiedzieć, rozległ się dzwonek do drzwi.

Otworzyłam je i zobaczyłam Kasię, która stała z opuszczoną głową, wyraźnie zdenerwowana. Wiedziałam, że Ania nie jest gotowa na to spotkanie, ale zanim zdążyłam coś powiedzieć, Kasia zaczęła mówić:

– Muszę z nią porozmawiać. Wiem, że źle zrobiłam, ale muszę to naprawić.

Zawahałam się, ale widząc determinację w oczach Kasi, zaprosiłam ją do środka. Kasia stanęła przed Anią, która nawet na nią nie spojrzała.

– Aniu, przepraszam – zaczęła cicho Kasia, a jej głos drżał. – Nie chciałam, żeby tak wyszło. Naprawdę... Byłam głupia i nie pomyślałam, co to dla ciebie znaczy. Proszę, wybacz mi.

Ania milczała, jej twarz była bez wyrazu. W jej oczach widziałam mieszaninę gniewu i bólu, ale także coś, czego nie mogłam do końca odczytać – może rozczarowanie, a może strach przed ponownym zaufaniem. W końcu, po długiej chwili ciszy, Ania wstała i spojrzała Kasi prosto w oczy.

– Nie wiem, czy potrafię – odpowiedziała cicho. – Zraniłaś mnie. Jak mam ci znowu zaufać?

Kasia zalała się łzami, ale Ania nie ruszyła się z miejsca. Czułam, że to nie jest moment, w którym mogłyby naprawić swoją przyjaźń. Za dużo się wydarzyło. W końcu Ania po prostu wyszła z pokoju, zostawiając Kasię samą z jej winą i bólem.

Obserwowałam to wszystko z boku, czując, jak serce mi się łamie. Wiedziałam, że proces leczenia ran dopiero się zaczyna, i że nie mogę zmusić Ani do wybaczenia. Ale też wiedziałam, że będę przy niej, wspierając ją na każdym kroku, niezależnie od tego, jak długo to potrwa.

Reklama

Joanna, 41 lat

Reklama
Reklama
Reklama