„Córka poderwała mojego faceta i wyszła za niego za mąż. Płakałam na ślubie, bo to ja miałam być na jej miejscu”
„Myślałam, że to jakiś sen. Szybko jednak udało mi się dopasować poszczególne elementy tej historii. Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w głowę. Boże, przecież różnica wieku między nimi to aż 18 lat! Nie mogłam w to uwierzyć”.
- Anna, 42 lata
Jestem kobietą, która wiele już przeszła w życiu. Moje życie nie było szczęśliwe, jestem po rozwodzie. Przez długi czas moim jedynym powodem do radości była moja córka, Małgosia. Matka ciągle powtarzała mi, że powinnam sobie kogoś znaleźć. Niestety, męża odbiła mi młodsza i zdecydowanie ładniejsza kobieta. To doświadczenie sprawiło, że straciłam ochotę na kolejne przygody.
Nie chciałam być samotna
Moja córka stawała się coraz starsza. Któregoś dnia uświadomiłam sobie, że prędzej czy później wyprowadzi się z domu i zacznie układać sobie życie beze mnie, a ja wtedy zostanę sama. To sprawiło, że zdecydowałam się posłuchać rady mojej mamy. Oczywiście nie oznacza to, że zaczęłam szukać potencjalnego męża na już, ale przynajmniej moje mocno negatywne dotąd nastawienie do mężczyzn uległo zmianie. Nie jestem jakąś wielką pięknością, ale staram się o siebie dbać. Często odwiedzam fryzjera i kosmetyczkę, dlatego też dość szybko znalazłam mężczyznę, który się mną zainteresował.
Poznaliśmy się z Hubertem na spotkaniu biznesowym. Wydawał się być sympatycznym i dobrze wychowanym mężczyzną. W moim wieku trudno już mówić o miłości od pierwszego wejrzenia, ale początek naszej znajomości sprawił, że miałam naprawdę spore nadzieje. Spotykaliśmy się od czasu do czasu, naprawdę dobrze się nam ze sobą rozmawiało, czułam się świetnie w jego towarzystwie.
Hubert był trochę młodszy ode mnie. Wcześniej był w związku z kobietą, która ostatecznie od niego odeszła. W efekcie przez jakiś czas też unikał kolejnych relacji. Na jego korzyść działało to, że nie próbował mnie od razu zaciągnąć do łóżka. Wszystko wskazywało na to, że oboje potrzebujemy na to trochę czasu.
Zaprosiłam go do domu
Po mniej więcej sześciu miesiącach spotykania się zdecydowałam zaprosić Huberta do domu. Dotychczas umawialiśmy się w różnych miejscach, chodziliśmy na przykład do kina czy restauracji. Trochę obawiałam się tej wizyty, bo zastanawiałam się, jak zareaguje na to moja córka. Opisywałam jej Huberta, ale nigdy nie mówiłam o nim jako o osobie, z którą planuję spędzić resztę życia. Dla niej był tylko moim towarzyszem niezobowiązujących spotkań.
Zobacz także
Nie przyszło mi do głowy, że Małgosia go nie zaakceptuje. Ale nie przypuszczałam też, że polubi go tak bardzo, że zdecyduje się z nim związać. Kiedy później analizowałam całą sytuację krok po kroku, uznałam, że oznaki rodzącego się między nimi uczucia widoczne były w zasadzie od razu, jak się poznali. Nie umiałam ich wtedy zauważyć albo po prostu nie chciałam tego zrobić.
Ta jedna kolacja naprawdę dużo zmieniła między mną a Hubertem. Wcześniej zawsze znajdował czas i po prostu chciał się spotykać. Teraz zaczął odwoływać spotkania, przekładać je i unikać mnie. Na początku niespecjalnie zwróciłam jednak na to większą uwagę.
Dziwnie się zachowywali
Doskonale pamiętam, że to był koniec wakacji... Zbliżały się moje urodziny w związku z czym zdecydowałam się urządzić małe przyjęcie dla przyjaciół. Oczywiście, zaprosiłam też Huberta, ale zadzwonił w ostatniej chwili, że coś mu wypadło i nie przyjdzie.
Była mi najzwyczajniej w świecie smutno. Trochę później zadzwoniła również Małgosia i powiedziała, że jedna z jej koleżanek potrzebuje pomocy, nie może jej odmówić i w związku z tym przyjdzie później. Tego było już dla mnie za dużo. Byłam zła, smutna, rozgoryczona. Robiłam sałatkę i po prostu płakałam.
Nigdy nie pomyślałabym, co było powodem nieobecności Huberta i mojej córki. Gdybym nie zwróciła uwagi na to, jak bardzo zmieniło się zachowanie Małgosi, z pewnością jeszcze długo żyłabym w nieświadomości.
Zauważyłam, że od pewnego czasu ewidentnie unikała rozmów ze mną. Zaczęła też późno wracać i od razu się kładła. Podejrzewałam, że tak mogła zareagować na moją relację z Hubertem. Podczas ich pierwszego spotkania w naszym domu oboje mało się odzywali, ale uznałam, że przecież nie wszyscy muszą od razu się polubić.
Córka chciała wyjechać
Planowałam ją o to zapytać, ale zdążyła mi to powiedzieć pierwsza. Któregoś dnia przyszła do mojego pokoju i po prostu oznajmiła, że wyjeżdża. Byłam naprawdę zaskoczona. Pomyślałam jednak, że zdecydowała się po prostu na wcześniejszy powrót do Warszawy. Szybko jednak zauważyłam, że moja córka trzyma w ręce bilet lotniczy. No cóż, miała przecież swoje oszczędności, do tego babcia była hojna, kiedy okazało się, że naprawdę świetnie zdała maturę. Pomyślałam, że chce pojechać na krótki urlop.
Nawet się ucieszyłam, że trochę odpocznie, bo naprawdę nie wyglądała najlepiej. Szybko jednak powiedziała, że zmieniła plany i nie zamierza iść na studia. Podjęła decyzję o wyjeździe do Szkocji. Początkowo zamierza tylko pracować, z czasem może podejmie naukę. Aż zabrakło mi słów. Małgosia też zaniemówiła. Co więcej, wyjęła papierosa i po prostu zaczęła palić. To nie było w jej stylu. Wiedziałam, że coś się stało.
Trochę zeszło, zanim udało mi się z niej wyciągnąć prawdę. Jak się okazało... zakochali się w sobie. Ona i Hubert. Nie potrafiła mi wytłumaczyć, jak do tego doszło. Po prostu coś między nimi zaiskrzyło i tyle. Nie chciała mnie skrzywdzić. Nie potrafi jednak sobie z tym poradzić, więc zdecydowała się na wyjazd. Uznała, że spróbuje sobie ułożyć życie z dala ode mnie.
Nie mogłam w to uwierzyć
Myślałam, że to jakiś sen. Szybko jednak udało mi się dopasować poszczególne elementy tej historii. Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w głowę. Boże, przecież różnica wieku między nimi to aż 18 lat! Nie mogłam w to uwierzyć.
Opowiadała mi o tym, jak starała się radzić sobie z uczuciem, którego nie chciała, ale które okazało się silniejsze od niej. Mówiła też, jak bardzo ona i Hubert próbowali być w porządku wobec mnie. Wyjazd do Szkocji to był jej pomysł. Nawet Hubert o nim nie wiedział.
Najprostszym rozwiązaniem byłoby zaakceptować ten pomysł. Jako matce serce podpowiadało mi się, że ten związek nie może się udać. Nie potrafiłam uwierzyć w miłość między ludźmi, których dzieli tak duża różnica wieku… Jednocześnie nie mogłam pozwolić na to, aby cała nasza trójka była nieszczęśliwa.
Nie mogłam stracić córki
Namówiłam Małgosię, aby nie rezygnowała ze swojego uczucia do Huberta. Jeśli jest to prawdziwa miłość, to z pewnością przetrwa. Nie do końca byłam szczera, jeśli chodzi o moje uczucia do niego. Wiedziałam jednak, że ja i Hubert nigdy nie będziemy razem... Wolałam stracić jego niż ukochaną córkę.
Po cichu liczyłam, że ich związek po prostu się rozpadnie. Ale tak się nie stało. Rok temu wzięli ślub i są naprawdę szczęśliwi. Mieszkają w Warszawie, a Małgosia studiuje. Spotykamy się rzadko. Może wszyscy potrzebujemy jeszcze więcej czasu, aby sobie to wszystko poukładać.
Ich ślub będę pamiętać zawsze. Przez całą uroczystość wyobrażałam sobie, że to ja jestem na miejscu Gosi... Nie mam jednak do nich żalu. Widocznie tak po prostu miało być. Może to, co łączyło mnie z Hubertem, nie było prawdziwym uczuciem. Nie wiem tylko, czy uda mi się jeszcze znaleźć w sobie odwagę, aby poszukać szczęścia.