„Córka romansuje z żonatym facetem. Gdy zobaczyłam, że to taki stary ramol, ze wstydu chciałam zapaść się pod ziemię”
„Nie wyobrażałam sobie, że moje jedyne dziecko zmarnuje sobie życie przez jakiegoś starego dziada bez kręgosłupa moralnego i zasad. Przez kolejne dni łamałam sobie głowę, próbując wymyślić sposób na zdobycie informacji o tym gościu”.

- Listy do redakcji
Historią o mojej córce zaskoczyła mnie moja przyjaciółka Marysia. Zjawiła się u mnie nagle, bez żadnego uprzedzenia. Akurat byłam w trakcie sprzątania, ale ona nic sobie z tego nie robiła. Po prostu wparowała do salonu i usiadła na sofie jakby nigdy nic. No i wtedy wyskoczyła z tą bombą.
Totalnie mnie zamurowało
– Trzymasz jeszcze u siebie ten koniak, który dostałaś ode mnie na imieniny? – rzuciła.
– No jasne, a dlaczego pytasz? – mruknęłam w odpowiedzi.
– W takim razie nalej sobie szklaneczkę, bo jak ci coś powiem, to padniesz na zawał.
– Słuchaj, nie mam teraz za dużo czasu, więc przejdź do sedna. I nie przejmuj się moim sercem. Wszystko z nim w porządku.
– Okej, skoro tak stawiasz sprawę. No to jakieś pół godziny temu byłam w restauracji i zgadnij, kogo zobaczyłam? Twoją latorośl. Siedziała przy stoliczku z takim gościem, co już mu się na łbie siwizna zaczyna robić. Zajadali, winko popijali i gadali.
– Co w tym takiego niezwykłego? Maja od niedawna pracuje w jednej z korporacji. Pewnie poszła na lancz ze współpracownikiem. To nic nadzwyczajnego – powiedziałam, wzruszając ramionami.
– A kiedy kończą, to całują się namiętnie, obejmując czule, i zmierzają do hotelu po drugiej stronie ulicy?
– Że co proszę?!
Zaniemówiłam. Na pewno coś pomyliła.
To było niemożliwe
– Byłam w szoku, bo przecież twoja córcia to taka mądra i odpowiedzialna dziewczyna… No ale dobra, skupmy się na faktach. Poszłam za nimi, żeby zobaczyć, co będzie dalej. Poszli odebrać klucz od pokoju w recepcji, a potem jak gdyby nigdy nic, najzwyczajniej w świecie wpakowali się do windy.
– Masz co do tego pewność? – westchnęłam głośno.
– Tak samo jak do tego, że w tym momencie tu jestem i rozmawiam z tobą. Wiesz, nie chcę ci niczego narzucać, ale moim zdaniem powinnaś jakoś dotrzeć do Majki i przemówić jej do rozsądku. Romanse z facetami po ślubie z zasady źle się kończą. W takich sytuacjach ktoś zawsze zostaje zraniony.
– A skąd wiesz, że gość jest po ślubie? – weszłam jej w słowo.
– No bo na palcu miał złoty krążek. Mówię ci, na własne oczy widziałam! Słuchaj, zrób coś z tym, bo to się źle skończy…
– Daj spokój, nie ma potrzeby ciągnąć tego tematu – weszłam jej w słowo. – Wybacz, ale musimy skończyć tę rozmowę. Czeka mnie masa sprzątania. Jeśli zaraz nie wezmę się do roboty, to będę się z tym grzebać w nieskończoność.
– Jasne, nie ma sprawy, zmywam się. Ale pamiętaj o tym koniaczku. Strasznie zbladłaś, wiesz? – powiedziała z niepokojem na twarzy, po czym skierowała się w stronę wyjścia.
Córka była tajemnicza
Szybko wychyliłam kieliszek koniaku, bo faktycznie ledwo trzymałam się na nogach. Ostatnią rzeczą, na jaką miałam teraz ochotę, było sprzątanie. Rozsiadłam się więc w fotelu i pogrążyłam w ponurych rozmyślaniach. Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam. Początkowo chciałam natychmiast wykręcić numer do córki i zapytać, z kim i po co wybrała się do hotelu, ale się opanowałam.
Majka zawsze była raczej skryta, a od kiedy zaczęła wynajmować własne mieszkanie i opuściła rodzinne gniazdko, stała się prawdziwą zagadką. Gdy wpadała do mnie z wizytą, z ochotą dzieliła się nowinkami z roboty. Ale kiedy zaczynałam wypytywać, czy trafiła już na jakiegoś fajnego faceta, momentalnie zmieniała wątek. Przeczuwałam, że i tym razem nie piśnie ani słówka na ten temat. Nie wyobrażałam sobie przecież, że moje jedyne dziecko zmarnuje sobie życie przez jakiegoś starego dziada bez kręgosłupa moralnego i zasad.
Przez kolejne dwa dni łamałam sobie głowę, próbując wymyślić sposób na zdobycie informacji o tym gościu i znaczeniu tej relacji dla Majki. Mimo usilnych starań, żaden sensowny pomysł nie przychodził mi do głowy.
Wynajęłam detektywa
W końcu zdecydowałam się na wynajęcie prywatnego detektywa. Jego praca do tanich nie należała, ale wtedy zupełnie się tym nie przejmowałam. W końcu w grę wchodziło dobro mojej kochanej córeczki. Detektyw wykazał się niemałym zaangażowaniem i sprytem. Zaledwie po trzech dniach zaprosił mnie do swojego biura.
– Niestety, wiadomości, jakie mam, nie należą do najprzyjemniejszych – oznajmił.
– A więc facet ma swoje lata i obrączkę na palcu?
– Owszem. Ma na imię Tomasz, dobiega sześćdziesiątki i mieszka z małżonką i dwójką pełnoletniego potomstwa. I z tego, co widać, pani latorośl całkiem na jego punkcie oszalała – odpowiedział, a następnie pokazał mi na komputerze zdjęcia i filmiki, które udało mu się nagrać.
Wróciłam do mieszkania całkiem skołowana. Kompletnie nie wiedziałam, co powinnam zrobić w tej sytuacji. Zdawałam sobie sprawę, że nie mogę siedzieć z założonymi rękami, tylko muszę jakoś wyciągnąć Maję z łap tego Tomka. Ale jak to ugryźć? Przeczuwałam, że jakiekolwiek rozmowy z córką tylko doleją oliwy do ognia.
Maja zacznie krzyczeć, że to nie moja sprawa i obrażona wybiegnie z pokoju. A pójść do jej faceta i zażądać, żeby dał spokój mojemu dziecku? Bez sensu. Skąd miałam wiedzieć, czy mnie posłucha? No i na bank natychmiast wszystko wygada Majce. A wtedy to dopiero będzie.
Nie wiedziałam, co robić
Sięgnęłam więc po telefon i wykręciłam numer do Marysi. Liczyłam na to, że wpadnie na jakiś genialny pomysł. Stawiła się u mnie w mgnieniu oka. Chyba dostrzegła mój kiepski nastrój i przygnębienie, bo nie usiłowała drążyć tematu ani szukać taniej sensacji. Zamiast tego od razu zaczęła działać.
– Nie masz pojęcia jak postąpić? No błagam, to oczywiste! Umów się na pogawędkę z żonką tego drania. Masz przecież namiary od prywatnego detektywa. Kiedy dowie się, co on wyprawia, momentalnie wypruje z niego te miłosne zapędy.
– A co, jeśli rozkręci z tego niezłą aferę? I jeszcze przy okazji rozpowie skąd się dowiedziała o jego skoku w bok? Majka do końca życia będzie miała do mnie żal – zaskomliłam.
– Daj spokój, na pewno nikomu nie piśnie ani słówka. Dopiero co mówiłaś, że to jakiś grubszy kaliber, ważniak na stołku. Afera by go pogrążyła i zabiła mu karierę. I tak w ogóle to która babka będzie trąbić na prawo i lewo, że stary puścił ją kantem dla jakiejś młodej? Zobaczysz, ogarnie to po cichu, bez szumu. I każdy będzie zadowolony – powiedziała pewnym tonem.
Poszłam do jego żony
Kolejnego poranka zabrałam ze sobą pendrive z fotografiami od prywatnego detektywa i udałam się z wizytą do pani Iwony. Czułam lekkie zażenowanie, przychodząc do niej z tak delikatną kwestią, jednak dobro mojego dziecka było istotniejsze od mojego samozadowolenia. Żywiłam nadzieję, że po tym spotkaniu amant zniknie z życia mojej pociechy.
Małżonka Tomka zareagowała w bardzo zaskakujący sposób. Byłam pewna, że kiedy tylko napomknę o zdradzie małżeńskiej jej ślubnego, pokażę fotki i nagrania, to kompletnie ją to załamie i rozwścieczy. Że zacznie szlochać, wrzeszczeć i kląć. I na Tomka, i na moją córcię. Ale ona zachowała pełen spokój. Nie wtrącała się, nie dopytywała o detale. Wysłuchała wszystkiego z kamienną twarzą. Ożywiła się dopiero, jak skończyłam mówić.
– Bardzo jestem pani wdzięczna za pomoc. Może ma pani ochotę na kawę? Zapraszam! – powiedziała z uśmiechem.
Zaskoczyło mnie to i popatrzyłam na nią zdumiona.
– Dziękuję, ale nie skorzystam. Serce i bez tego łomocze mi jak oszalałe – odpowiedziałam grzecznie.
– To mam lepszy pomysł. Otworzę butelkę szampana. Jest co celebrować! – powiedziała, zacierając dłonie z ekscytacji.
– Szampana? Cóż to za okazja? – spojrzałam na nią zaskoczona, z szeroko otwartymi oczami.
– W końcu mam niepodważalne dowody, że mąż mnie zdradza. Moi prawnicy zmiażdżą go w sądzie. Odbiorę mu wszystko. Zostanie mu tylko to, co ma na sobie!
– Słucham?
Poczułam narastającą irytację
– Muszę panią poinformować, że pani córka nie jest pierwszą osobą, z którą mój mąż mnie zdradził. I zapewne nie będzie ostatnią. Ten łajdak złamał przysięgę wierności już w dniu, kiedy ją sobie składaliśmy, romansując z moją najbliższą przyjaciółką. Od tego czasu systematycznie mnie zdradzał. Z pracownicami biurowymi, asystentkami i kto wie, z iloma jeszcze innymi kobietami. Początkowo mu przebaczałam, bo darzyłam go ogromnym uczuciem. Później zostałam z nim przez wzgląd na nasze dzieci. Ale teraz obydwoje są już pełnoletni, więc nareszcie mogę zakończyć to nieudane małżeństwo. I liczę na pani wsparcie w tym procesie!
– Pani bierze rozwód?
– Jak najbardziej. Mój mąż powiedział, że nie zamierza mnie przy sobie trzymać, ale dał mi do zrozumienia, że wyjdę z tego bez kasy. Nie miałam dowodów na jego skoki w bok, więc był pewien, że wyjdzie z tego zwycięsko. Przyznaję, że do tej pory perspektywy miałam dość ponure. Ale po naszym spotkaniu wszystko odwróciło się o 180 stopni. Te nagrania i fotografie to dla mnie prawdziwy dar losu. Jestem pani ogromnie zobowiązana – na jej twarzy pojawił się uśmiech.
To było jak zimny prysznic
Nie da się opisać uczucia, które mnie wtedy ogarnęło. Dotarło do mnie, że poniosłam spektakularną klęskę. Bo miałam na celu dobro swojej córki, a wyszło na to, że wspieram małżonkę tego faceta w przeprowadzeniu rozwodu.
Z opuszczoną głową, pokonana, skierowałam się w stronę drzwi.
– Proszę się tak nie przejmować! Naprawdę nie ma potrzeby! – dobiegł mnie głos pani Iwony, gdy byłam już plecami do niej, więc odwróciłam się w jej stronę.
– Kpi sobie pani, czy jak? – warknęłam wkurzona.
– Ależ skąd! Mój małżonek nie miał w zwyczaju romansować z jedną panią zbyt długo. Można więc mieć nadzieję, że lada moment zamieni pani córkę na nowszy egzemplarz – odparowała.
To kiepskie pocieszenie, ale zawsze coś.
Grażyna, 55 lat