Reklama

Moje życie wielu osobom wydaje się idealne – mąż, syn, stabilna praca. Ale prawda jest taka, że nie wszystko jest tak kolorowe, jak się wydaje. Mój mąż często podróżuje służbowo. Nierzadko zdarza się, że całe tygodnie spędzam sama. Nasze małżeństwo, choć stabilne, pełne jest niedopowiedzeń. Często rozmawiamy o codziennych sprawach, ale unikanie trudnych tematów stało się naszą specjalnością.

Reklama

Jakiś czas temu do naszego zespołu dołączył Bartek. Jest osobą, która potrafi rozładować atmosferę jednym zdaniem, co jest nieocenione. Od początku traktowałam go wyłącznie jako kolegę. Nigdy nie patrzyłam na niego w romantyczny sposób, aż do tego feralnego wyjazdu integracyjnego, który zmienił wszystko. Teraz moje życie przypomina labirynt, z którego nie potrafię znaleźć wyjścia.

Poczułam dziwne napięcie

– Słyszałaś, że na wyjeździe integracyjnym ma być karaoke? – zapytał Bartek, opierając się o biurko z szerokim uśmiechem na twarzy.

– O nie, tylko nie to... Nie chce mi się słuchać, jak wszyscy znowu będą próbować udawać gwiazdy rocka – zaśmiałam się, przerywając na chwilę wpatrywanie się w ekran komputera.

– A może to twoja szansa, żeby pokazać, co potrafisz? – Bartek uniósł brwi, a jego oczy błyszczały figlarnie.

– Nie żartuj, moje „talenty” wokalne pozostawiają wiele do życzenia – odparłam, czując, jak na chwilę zapominam o wszelkich zmartwieniach.

Rozmawialiśmy dalej, żartując o zbliżającym się wyjeździe i o tym, jak współpracownicy z pewnością będą próbowali swoich sił na scenie. Nasze rozmowy zawsze były pełne śmiechu, ale tym razem poczułam coś innego. Niewypowiedziane napięcie. Zastanawiałam się, dlaczego rozmowy z kolegą z pracy sprawiają mi większą radość niż te z mężem. Może dlatego, że Bartek próbował mnie zrozumieć.

Gdy wracałam myślami do swojego małżeństwa, pojawiała się pustka, której nie potrafiłam zapełnić. Michał i ja staliśmy się bardziej współlokatorami niż partnerami. Chociaż nie chciałam tego przyznać, nasz związek wydawał się opierać na rutynie i przyzwyczajeniu, a nie na prawdziwej bliskości. Czułam się zagubiona i sfrustrowana, zastanawiając się, czy to ja jestem powodem, dla którego nasz związek nie przynosi mi satysfakcji.

Tłumiłam w sobie uczucia

Na wyjeździe integracyjnym atmosfera była luźna. Formalne spotkanie szybko zmieniło się w towarzyskie. Bartek podszedł do mnie, trzymając mikrofon w dłoni.

– Może zaśpiewamy coś razem? – mrugnął do mnie, wręczając mi mikrofon.

– A może potrzebuję większej zachęty, żeby to znieść? – odpowiedziałam z uśmiechem, próbując nie myśleć o domu i problemach.

W pewnym momencie znaleźliśmy się w cichym kącie, z dala od głośnej muzyki i śmiechu kolegów z pracy. Bartek spojrzał na mnie poważnie, jakby czekał na odpowiedni moment, żeby coś powiedzieć.

– Wiesz, czasem mam wrażenie, że utknąłem w swoim życiu. Niby wszystko jest dobrze, ale... brakuje mi czegoś – powiedział z pewnym wahaniem w głosie.

– Doskonale cię rozumiem – odpowiedziałam, czując, jak jego słowa odbijają się echem w mojej głowie. – Czasem czuję, że moje małżeństwo to tylko pozory. Michał często jest w rozjazdach, a ja zostaję sama.

Spojrzenia, które wymieniliśmy, były pełne zrozumienia i wsparcia.

– Może po prostu szukamy kogoś, kto nas wysłucha – dodał Bartek, a jego głos drżał od emocji.

Nim się zorientowałam, jego usta znalazły się na moich. Pocałunek był namiętny i pełen uczuć, których długo w sobie tłumiliśmy. Ta chwila, choć krótka, stała się punktem przełomowym, zmieniając wszystko, co dotychczas uważałam za pewne.

Popełniłam błąd

Obudziłam się z poczuciem ciężkości. Słońce wdzierało się przez zasłony, a pokój wydawał się dziwnie cichy. Leżałam obok Bartka. Przez chwilę wydawało się to surrealistyczne – moje życie wyglądało tak samo, ale wszystko się zmieniło. Bartek leżał na plecach, patrząc w sufit. Jego twarz była blada, a spojrzenie zdradzało poczucie winy. Milczenie, które nas otaczało, było głośniejsze niż jakiekolwiek słowa, które moglibyśmy wypowiedzieć.

– Ja... – zaczął, ale przerwałam mu.

Proszę, nie mów nic – powiedziałam, zrywając się z łóżka i szybko zaczynając się ubierać.

Wzięłam do ręki telefon, na ekranie widniało siedem nieodebranych połączeń od Michała. Każda nieodebrana rozmowa przypominała mi o rzeczywistości, przed którą nie mogłam uciec.

To był błąd – szepnęłam, nie patrząc Bartkowi w oczy.

Wiedziałam, że nie zapomnę, tego, co się stało, ale nie mogłam teraz o tym myśleć. Musiałam wrócić do domu, do życia, które nagle wydawało się obce. Bartek nic nie powiedział, ale widziałam, że jego twarz była pełna bólu. Gdy zamykałam za sobą drzwi, czułam, jakby coś się we mnie złamało, jakby ta jedna noc zniszczyła wszystkie moje dotychczasowe przekonania. Wiedziałam, że nic już nie będzie takie samo.

Bałam się konsekwencji

Kiedy dotarłam do domu, Michał już na mnie czekał. Jego twarz była napięta, a oczy pełne pytań, na które nie miałam gotowych odpowiedzi. Zdjął marynarkę i usiadł przy stole, czekając, aż się do niego przyłączę.

Jak było na wyjeździe? – zapytał, próbując brzmieć swobodnie, ale czułam podtekst jego słów.

– Dobrze, jak zwykle... – odpowiedziałam, unikając jego wzroku.

W moim głosie słychać było fałsz, ale miałam nadzieję, że mąż tego nie zauważy. Moje myśli wciąż krążyły wokół wydarzeń ostatniej nocy, a poczucie winy przytłaczało mnie coraz bardziej.

Dzwoniłem kilka razy, ale nie odbierałaś – dodał, obserwując moją reakcję.

– Przepraszam, było głośno i... – przerwałam, nie wiedząc, jak dokończyć zdanie.

Nie miałam siły na kłamstwa, ale prawda była zbyt bolesna, by ją wyznać. Michał milczał przez chwilę, jakby szukał właściwych słów. Atmosfera była ciężka. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, ale strach przed konsekwencjami paraliżował mnie.

– Wszystko w porządku? – zapytał, w końcu, jego głos był pełen troski, której nie potrafiłam już znieść.

– Tak... wszystko dobrze – skłamałam, uśmiechając się słabo.

Wiedziałam, że nie mogę tak dalej żyć, ale nie miałam odwagi zmierzyć się z prawdą. Wiedziałam, że ta jedna noc mogła zniszczyć wszystko, co zbudowaliśmy, ale na razie mogłam tylko odsuwać te myśli.

Moje serce zabiło szybciej

W pracy wszystko wydawało się inne. Czułam się jak aktorka, grająca rolę swojego życia, próbując ukryć to, co wydarzyło się na wyjeździe. Kiedy zobaczyłam Bartka, moje serce zabiło szybciej. On również wyglądał, jakby miał za sobą nieprzespaną noc. Nasze spojrzenia się spotkały, ale szybko odwróciłam wzrok, obawiając się, że ktoś może dostrzec, co się między nami wydarzyło. Spotkaliśmy się na przerwie, gdzie w końcu mogliśmy porozmawiać bez świadków. Bartek był zdenerwowany, nerwowo bawił się długopisem, który trzymał w ręce.

– Co teraz zrobimy? – powiedział, patrząc na mnie z napięciem.

Nie wiedziałam, jak odpowiedzieć na to pytanie. Nasza relacja była skomplikowana, a emocje, które nas łączyły, były trudne.

– Nie wiem. Naprawdę nie wiem – westchnęłam, czując się coraz bardziej zagubiona. – To wszystko jest takie...

– Może powinniśmy... – zaczął, ale urwał, jakby nie wiedział, jak dokończyć myśl.

– Muszę to przemyśleć. Potrzebuję czasu – odpowiedziałam, próbując zapanować nad chaosem myśli w mojej głowie.

Rozmowa nie przyniosła nam ulgi. Oboje czuliśmy, że jedna noc zmieniła wszystko, ale żadne z nas nie wiedziało, co dalej z tym zrobić. Atmosfera między nami była pełna napięcia i niepewności, a każde spotkanie w pracy przypominało mi o błędzie, który popełniłam.

Reklama

Anka, 36 lat

Reklama
Reklama
Reklama