Reklama

Rodzice zawsze mieli swoje plany wobec mnie. Nasza rodzina nie była może najbogatsza, ale z pewnością mieliśmy swoje miejsce w społeczności i pewne zobowiązania. Nigdy nie miałam wątpliwości, że mam spełniać oczekiwania, które w nich pokładano. A te były jasne – dobre małżeństwo, stabilne życie.

Reklama

Zaplanowali mi życie

Moja matka to kobieta, która zawsze patrzyła dalej niż czubek własnego nosa. Ojciec natomiast, chociaż surowy, miał w sobie sporo troski. Jednak w ich oczach widziałam, że uważają swoje decyzje za jedyne słuszne. Od dzieciństwa wpajali mi, że obowiązki są ważniejsze niż marzenia. A ja marzyłam. I te marzenia miały imię – Darek.

Poznałam go przypadkiem, w dniu kiedy uciekłam na chwilę z własnej rzeczywistości, szukając spokoju w parku. Darek miał w sobie coś, co sprawiło, że poczułam się wolna. Z nim mogłam być sobą, bez tego całego bagażu oczekiwań i presji. Jednak ta relacja nie wpisywała się w plany moich rodziców. Oni mieli dla mnie inny pomysł.

Witek, miejscowy biznesmen, starszy ode mnie o dobrych kilkanaście lat, zdołowany przez niepowodzenia i pełen goryczy. Miałam zostać jego żoną, bo tak chcieli rodzice. Każdego dnia czułam, jak duszę się w tej sytuacji. Rodzice nie rozumieli, że nie chcę być przedmiotem w ich grze. Nie zamierzałam spełniać ich marzeń kosztem swojego szczęścia. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, zanim będzie za późno.

Nie rozumieli mnie

– Witek chciałby się z tobą spotkać – powiedziała mama któregoś dnia, patrząc na mnie z wyraźnym zamiarem przeforsowania swojej woli. – To dobry człowiek. Chce dla ciebie dobrze.

– Dobrze? – niemal wybuchnęłam śmiechem, ale wiedziałam, że to nie miejsce na to. – Mamo, ja go nawet nie znam. I nie chcę go poznać.

– Musisz myśleć o przyszłości – powiedziała stanowczo, a w jej głosie pojawiła się nuta irytacji. – On może ci zapewnić stabilne życie. Przecież to jest ważne, nie możemy sobie pozwolić na lekkomyślność.

– To życie nie jest twoje, mamo. Ja chcę decydować sama – odpowiedziałam, czując jak rośnie we mnie bunt.

– Nie wiesz, co mówisz – rzuciła, z trudem zachowując spokój. – To nie jest tylko twoja sprawa. Rodzina na tobie polega.

Spojrzałam jej prosto w oczy, próbując zrozumieć, dlaczego tak bardzo się upiera. W głębi duszy zaczęłam się zastanawiać, co tak naprawdę stoi za tą całą presją. Pieniądze? Układy społeczne?

– Ale to moje życie – powiedziałam, starając się mówić łagodnie, choć w środku czułam się jak wulkan przed erupcją.

Rozmowa zakończyła się milczeniem. Zrozumiałam, że nie przekonam jej do swoich racji. W głowie krążyło mi tysiąc myśli. Wiedziałam, że muszę działać, zanim będzie za późno.

Czułam się bezradna

Kiedy tylko miałam chwilę, umówiłam się z Darkiem. Spotkaliśmy się w naszej ulubionej kawiarni, gdzie mogliśmy usiąść w kącie i spokojnie porozmawiać. Darek czekał już na mnie. Jego obecność zawsze dawała mi poczucie bezpieczeństwa.

– Co się stało? – Zapytał z troską, gdy tylko usiadłam naprzeciwko niego.

– Wiesz, jak to jest u mnie w domu – westchnęłam, próbując uśmiechnąć się na siłę. – Matka znów mówiła o Witku. Naprawdę nie wiem, co mam robić.

Darek spojrzał na mnie uważnie, szukając w moich oczach odpowiedzi.

– A co na to twój ojciec? – zapytał, starając się zrozumieć całą sytuację.

– On też uważa, że to dobry pomysł. Chyba wszyscy chcą mnie wepchnąć w ramiona tego człowieka – odpowiedziałam, czując, jak moje serce bije szybciej z frustracji.

Darek wziął moje dłonie w swoje. Jego dotyk był ciepły i kojący.

– Może powinniśmy pomyśleć o ucieczce? – zaproponował, patrząc mi prosto w oczy.

Ta myśl była kusząca, ale i przerażająca.

– Ale jak? Co będziemy robić? – zapytałam, szukając pewności, której sama nie miałam.

– Znajdziemy pracę, będziemy żyć skromnie, ale razem. Może to nie będzie łatwe, ale… – zawahał się na chwilę, po czym dodał – kocham cię, Daga.

Potrzebowali pieniędzy

Jego słowa były jak muzyka dla moich uszu, ale wciąż czułam się rozdarta. Moja miłość do Darka była silna, jednak obawiałam się przyszłości. Nie wiedziałam, czy będę potrafiła zostawić wszystko za sobą i zaryzykować wszystko dla tej jednej szansy na szczęście.

– Też cię kocham – odpowiedziałam, próbując ukryć łzy w oczach. – Ale musimy być pewni, że to, co robimy, jest właściwe.

Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, trzymając się za ręce i rozważając wszystkie za i przeciw. Wiedziałam, że cokolwiek zdecydujemy, nasze życie już nigdy nie będzie takie samo. Ale jedno było pewne – nie chciałam spędzić życia z kimś, kogo nie kocham.

Wieczorem, kiedy wróciłam do domu, usłyszałam, jak rodzice rozmawiali w kuchni. Czułam, że muszę się zatrzymać i posłuchać.

– Witek pytał, kiedy ustalimy datę – usłyszałam matkę, której głos brzmiał na wyraźnie spięty. – Nie możemy już dłużej zwlekać.

– Wiem, ale Dagmara ciągle się opiera – odpowiedział ojciec, a jego ton wskazywał na zmęczenie i zmartwienie.

– Musimy to jakoś rozwiązać. Te pieniądze są nam potrzebne – powiedziała matka, a w jej głosie pojawiła się nuta desperacji, której nigdy wcześniej nie słyszałam.

Ignorowali moje uczucia

Zamarłam. Tak więc chodziło o pieniądze. Przysłuchiwałam się dalej, starając się zrozumieć, co dokładnie się dzieje.

– Jeśli Witek nie zainwestuje, możemy stracić wszystko – dodała matka, a w jej głosie pobrzmiewała autentyczna obawa. – To jedyna szansa, by wyjść z tych kłopotów.

Zrozumiałam, że dla nich rozwiązaniem problemu finansowego, które miało uratować rodzinę. Czułam, jak krew odpływa mi z twarzy, a serce zaczyna bić szybciej.

Musiałam działać szybko. Czasu było coraz mniej, a ja nie mogłam pozwolić, by moje życie było poświęcone dla ich interesów. Wręcz biegłam do swojego pokoju, próbując zebrać myśli.

Jeszcze tego samego wieczoru, kiedy emocje we mnie wzbierały, jak fala tsunami, postanowiłam skonfrontować się z rodzicami.

– Musimy porozmawiać – powiedziałam stanowczo, a moje słowa zawisły w powietrzu.

Rodzice spojrzeli na mnie zaskoczeni. Widocznie nie spodziewali się, że będę miała odwagę, by się im przeciwstawić.

– Dagmara, nie teraz… – zaczęła matka, ale przerwałam jej bezceremonialnie.

– Właśnie teraz, mamo – odparłam, czując, jak cała siła woli zbiera się w jednym miejscu. – Wiem o waszych problemach finansowych. Wiem, że chcecie, żebym wyszła za Witka, żeby to rozwiązać.

Postawiłam się

– Nie rozumiesz… – próbował wtrącić ojciec, ale znów go przerwałam.

– Rozumiem aż za dobrze. Ale nie zamierzam być sprzedana jak towar, żebyście wy mogli żyć w komforcie – powiedziałam, a w moim głosie pojawiła się determinacja, której nigdy wcześniej nie odczuwałam.

Zapadła cisza. Matka wyglądała na zszokowaną, ojciec spuścił wzrok.

– Chcemy tylko, żebyś była bezpieczna – powiedziała matka, ale jej głos brzmiał słabo, jakby sama nie była pewna swoich słów.

– Bezpieczeństwo to nie wszystko. Chcę mieć wybór, chcę być szczęśliwa – odpowiedziałam, a łzy zaczęły napływać mi do oczu. – Kocham Darka i nie zamierzam rezygnować z tej miłości.

Rodzice patrzyli na mnie w milczeniu. Wiedziałam, że zrozumieli, że jestem gotowa zrobić wszystko, by być z Darkiem. Zrozumieli, że jeśli mnie nie wysłuchają, mogą mnie stracić.

Nie czekając na ich odpowiedź, odwróciłam się i wybiegłam z domu. Czułam, że powietrze na zewnątrz jest chłodne, ale jednocześnie wyzwalające. Biegłam, nie oglądając się za siebie, w stronę miejsca, gdzie czekał Darek. Byłam zdecydowana, by zacząć nowe życie, z dala od tych, którzy traktowali mnie jak kartę przetargową.

Znaleźliśmy się w małym, zaniedbanym mieszkaniu, które Darek znalazł przez znajomego. Nie było tu nic nadzwyczajnego – kilka starych mebli, zimne ściany i cienkie firanki w oknach. Mimo to, to miejsce było naszą nową przystanią, naszym nowym początkiem.

Chciałam z nim być

– To nie luksus, ale damy radę – powiedział Darek, kładąc rękę na moim ramieniu, kiedy staliśmy w progu.

– Damy radę – powtórzyłam z determinacją, patrząc na niego z wdzięcznością. Było mi ciężko opuścić dom, w którym dorastałam, ale wiedziałam, że to była jedyna słuszna decyzja.

Codzienność okazała się trudniejsza, niż mogłam się spodziewać. Praca, którą Darek zdobył, była daleka od jego marzeń, a ja starałam się znaleźć zatrudnienie w sklepiku na rogu. Pieniądze szybko się kończyły, a każda decyzja wymagała przemyślenia.

– Daga, może powinniśmy poszukać czegoś lepszego – powiedział Darek pewnego wieczoru.

– Będzie lepiej, musimy tylko przetrwać ten trudny czas – odpowiedziałam, starając się dodać mu otuchy. W głębi duszy miałam obawy, ale wiedziałam, że razem możemy pokonać wszelkie przeszkody.

Mimo trudności, było coś magicznego w tej nowej rzeczywistości. Nasze rozmowy trwały do późnych godzin nocnych, wspieraliśmy się nawzajem w chwilach zwątpienia i wspólnie planowaliśmy, jak poprawić naszą sytuację. W chwilach takich jak te wiedziałam, że podjęłam właściwą decyzję.

Czasami myślałam o rodzicach i o tym, jak nasza ucieczka mogła wpłynąć na ich życie. Czy udało im się wyjść z kłopotów? Czy zrozumieli, dlaczego musiałam odejść? Wiedziałam, że relacje z nimi już nigdy nie będą takie same, ale miałam nadzieję, że kiedyś uda się odbudować mosty, które spaliłam.

Reklama

Dagmara, 24 lata

Reklama
Reklama
Reklama