„Do Włoch poleciałam na chwilę, żeby odpocząć. Jednak w małej toskańskiej księgarni odnalazłam bratnią duszę”
„Każdego dnia nasze rozmowy stawały się bardziej intymne, a ja zaczynałam dostrzegać, że księgarnia nie jest jedynie miejscem pełnym książek. Stała się przestrzenią, gdzie mogłam być sobą, gdzie odnajdywałam spokój i zrozumienie. To była ucieczka od codzienności, którą coraz bardziej doceniałam. Alessandro stał się kimś wyjątkowym. Niestety wiedziałam, że mój pobyt w Toskanii kiedyś się skończy. Ale co jeśli moje serce pragnie czegoś nowego?”.

- Redakcja
Z czasem, to, co kiedyś dawało mi satysfakcję, zaczęło mnie przytłaczać. Czułam, że muszę się oderwać, znaleźć miejsce, gdzie stres codzienności nie będzie mnie dosięgał. I właśnie dlatego zdecydowałam się na urlop w Toskanii.
Moje pierwsze wrażenie z miasteczka, w którym zamieszkałam, było niezwykle pozytywne. Urokliwe uliczki, małe kawiarenki pełne ludzi, którzy zdają się być całkowicie zrelaksowani i zadowoleni z życia. Wśród tych wszystkich miejsc, gdzie czas zdaje się płynąć wolniej, odkryłam małą księgarnię, która w jakiś niezrozumiały sposób mnie przyciągała.
Może dlatego, że miałam spotkać Alessandro – właściciela tego uroczego miejsca. Był serdeczny, ciepły, a jego uśmiech sprawiał, że deszcz za oknem przestawał mieć znaczenie.
– Czy mogę pani zaproponować espresso? – zapytał, widząc jak przyglądam się półkom pełnym książek.
Zgodziłam się. Zaskoczyło mnie, jak szybko nawiązaliśmy rozmowę. Alessandro opowiedział mi historię miasteczka, jego tajemnicze opowieści i lokalne legendy, a ja czułam, że jest to odskocznia od moich codziennych problemów. Nasze rozmowy stały się dla mnie czymś więcej niż tylko wymianą słów.
Rozumiał dokładnie, co miałam na myśli
Atmosfera była niezwykle przytulna.
– Miasteczko ma swoje tajemnice – powiedział Alessandro, spoglądając na mnie z błyskiem w oku. – Czy słyszała pani o legendzie dotyczącej starego zamku na wzgórzu?
Zaintrygowana, uniosłam wzrok znad filiżanki.
– Nie, proszę mi opowiedzieć – poprosiłam z ciekawością.
Alessandro zaczął swoją opowieść, a jego głos miał w sobie coś magicznego, co sprawiało, że czułam się jak dziecko słuchające bajek.
– Mówi się, że zamek był kiedyś domem dla wielkiego alchemika, który odkrył sekret wiecznego życia – mówił, uśmiechając się do mnie. – Legenda głosi, że choć dawno zmarł, jego duch wciąż nawiedza te mury, pilnując swoich tajemnic.
Szybko poczułam się swobodnie w jego towarzystwie. Jego ciepło i otwartość sprawiły, że moje napięcie zaczęło ustępować miejsca fascynacji tym nowym, nieznanym miejscem.
– A pani? – zapytał nagle Alessandro. – Co przywiodło panią do naszego zakątka?
Zastanowiłam się chwilę, zanim odpowiedziałam.
– Chciałam odpocząć – przyznałam. – Moje życie w Polsce jest dość... intensywne. Tutaj wszystko wydaje się inne, spokojniejsze.
Alessandro skinął głową, jakby rozumiał dokładnie, co miałam na myśli. Jego obecność była dla mnie kojąca, a rozmowy z nim stawały się częścią mojego dnia. Zaczęłam się zastanawiać, czy to miejsce może być moją stałą ucieczką, czy powinno pozostać jedynie chwilową odskocznią.
Zaskoczył mnie tym, co go interesuje
Kolejne dni mijały, a ja każdego poranka czułam coraz większą chęć powrotu do księgarni Alessandro.
Pewnego dnia, kiedy deszcz znów zaczął dzwonić o szyby, Alessandro postanowił podzielić się swoimi marzeniami.
– Wiesz, Kasia – zaczął, kiedy siadałam przy stoliku – zawsze marzyłem o podróży do Polski. Słyszałem tyle pięknych rzeczy o waszej kulturze i krajobrazach.
Byłam zaskoczona. Jego zainteresowanie moim krajem wzbudziło we mnie mieszane uczucia, ale i radość.
– Naprawdę? Co cię najbardziej interesuje? – zapytałam, ciekawa jego odpowiedzi.
– Historia, kultura, muzyka – odparł z entuzjazmem. – Chopin, Wajda... Chciałbym zobaczyć to miejsce na własne oczy.
Nasze rozmowy zaczęły kręcić się wokół tematów, które wcześniej były dla mnie zbyt osobiste, by się nimi dzielić. Opowiadałam mu o moich rozterkach, o presji, którą czułam w pracy, o oczekiwaniach, które narzucałam sama sobie. Słuchał uważnie, nie przerywając, a jego ciepłe spojrzenie dodawało mi odwagi do dalszego mówienia.
– Czasami czuję, że jestem na rozdrożu – wyznałam. – Że muszę coś zmienić, ale nie wiem, od czego zacząć.
Alessandro przytaknął ze zrozumieniem.
– Wszyscy czasem musimy się zatrzymać i zastanowić, co jest dla nas naprawdę ważne – powiedział. – Może ten pobyt tutaj pomoże ci znaleźć odpowiedzi.
Rozmowy dawały mi poczucie akceptacji, jakiego dawno nie doświadczyłam. W sercu rosło mi coraz większe przywiązanie do Alessandro, choć towarzyszyła temu niepewność co do przyszłości. Zaczynałam się zastanawiać, czy to, co teraz odczuwam, może trwać dłużej, czy jest to jedynie chwilowe zauroczenie.
Musiałam znaleźć odpowiedź
Każdego dnia, niezmiennie wracałam do księgarni, która stała się moim azylem wśród toskańskich uliczek.
– Kasia, jakie są Twoje marzenia? – zapytał pewnego razu Alessandro, gdy siedzieliśmy przy małym stoliku, a zapach świeżo zmielonej kawy unosił się w powietrzu.
Zamyśliłam się, spoglądając na niego. Marzenia... Czy miałam jeszcze czas, aby się nad nimi zastanowić?
– Chyba... chyba chciałabym być po prostu szczęśliwa i spokojna – odpowiedziałam z nieco drżącym głosem. – Czasem wydaje mi się, że zbyt wiele od siebie oczekuję.
Alessandro uśmiechnął się, jakby wiedział dokładnie, o czym mówię.
– Czasem najtrudniej jest zrozumieć, czego naprawdę pragniemy – powiedział. – Ja na przykład zawsze marzyłem o założeniu małej księgarni. Teraz ją mam, ale to nie koniec moich marzeń.
Jego szczerość była dla mnie zaskakująca i jednocześnie kojąca. Zaczęłam opowiadać o moich rozterkach, o tym, jak trudno było mi zrozumieć, czego naprawdę chcę od życia.
– Może czasem powinniśmy pozwolić sobie na odrobinę chaosu, aby znaleźć drogę – zasugerował, kiedy milknęłam na chwilę.
Każdego dnia nasze rozmowy stawały się bardziej intymne, a ja zaczynałam dostrzegać, że księgarnia nie jest jedynie miejscem pełnym książek. Stała się przestrzenią, gdzie mogłam być sobą, gdzie odnajdywałam spokój i zrozumienie. To była ucieczka od codzienności, którą coraz bardziej doceniałam.
Alessandro stał się kimś wyjątkowym. Niestety wiedziałam, że mój pobyt w Toskanii kiedyś się skończy. Ale co jeśli moje serce pragnie czegoś nowego?
Nowy początek
– Mam coś dla ciebie – powiedział, kiedy tylko usiadłam. W jego oczach widziałam iskierkę ekscytacji, a on sięgnął za ladę, by wyjąć małą książkę w brązowej oprawie.
– Co to takiego? – zapytałam, zaintrygowana, przyjmując książkę.
– To zbiór lokalnych legend, o których ci opowiadałem. Pomyślałem, że może cię zainteresować – odparł.
Przewracałam kartki, zatrzymując się na jednej z dedykacją napisaną jego ręką. Słowa były proste, ale pełne znaczenia: „Dla Kasi, na nowy początek, gdziekolwiek on będzie”.
– Dziękuję – wyszeptałam, wzruszona jego gestem. – To naprawdę miłe.
Rozmawialiśmy dalej, a Alessandro nieoczekiwanie wspomniał o swoim planie odwiedzenia Polski.
– Zastanawiam się nad podróżą do twojego kraju – wyznał. – Może udałoby nam się spotkać tam ponownie?
Nie wiedziałam, co myśleć i co odpowiedzieć.
– To kusząca propozycja – odpowiedziałam ostrożnie, próbując ukryć swoje zdezorientowanie. – Ale nie wiem, co przyniesie przyszłość.
Alessandro patrzył na mnie ze zrozumieniem.
– Życie jest pełne niespodzianek, Kasia. Niezależnie od tego, co się stanie, wiedz, że zawsze znajdziesz tu przyjaciela – powiedział, kładąc dłoń na mojej.
Poczułam, że jestem rozdarta między przywiązaniem do Polski, moich obowiązków i życia, które tam na mnie czekało, a pragnieniem pozostania w Toskanii, gdzie odkryłam coś, co wydawało się prawdziwym szczęściem. Książka z dedykacją była symbolem tego, że nasza historia mogła mieć ciąg dalszy, ale nie znałam jeszcze odpowiedzi na pytanie, gdzie to mnie zaprowadzi.
Alessandro swoim gestem pokazał mi, że niezależnie od geograficznych odległości, więzi, które nawiązaliśmy, mogą trwać dalej. I tylko ode mnie zależy, którą drogę wybiorę.
Nie wiem, czy to dobra decyzja
Siedząc samotnie na ławce w parku, otoczona przez soczystą zieleń, analizowałam swoją sytuację. Miałam przed sobą książkę z dedykacją od Alessandro, która była dowodem, że nasza historia mogła się jeszcze rozwinąć.
Myśli o powrocie do Polski nawiedzały mnie jak cień, przypominając o obowiązkach i stresach, które czekały na mnie po powrocie. Wiedziałam, że muszę wrócić do życia pełnego terminów, spotkań i oczekiwań, ale jednocześnie nie potrafiłam zapomnieć o chwilach spędzonych w księgarni, które były dla mnie jak balsam dla duszy.
Czy to było możliwe, aby przenieść to poczucie spokoju i zrozumienia do Polski? Czy mogłam zachować w sobie tę część Toskanii, którą tak bardzo pokochałam?
Z tą myślą postanowiłam wrócić do księgarni, by porozmawiać z Alessandro o jego sugestii. Było późne popołudnie, a miasto zaczęło się powoli wyciszać. Gdy weszłam do środka, spojrzał na mnie z pytaniem w oczach.
– Kasia, cieszę się, że cię widzę – powiedział, wskazując na wolne krzesło.
Usiadłam naprzeciw niego. Czułam, że ta rozmowa nie będzie łatwa.
– Alessandro, myślałam o tym, co mi powiedziałeś. O podróży do Polski, o możliwości kontynuacji naszej znajomości – zaczęłam, próbując wyrazić swoje obawy. – Nie wiem, jak to wszystko pogodzić z moim życiem w Polsce.
Jego spojrzenie było pełne zrozumienia i cierpliwości.
– Rozumiem – odpowiedział spokojnie. – Ale niezależnie od tego, co postanowisz, wiedz, że zawsze będę dla ciebie.
Wyjaśniłam Alessandro, jak bardzo boję się zmian, jak niepewna jestem co do przyszłości, a on słuchał, nie próbując na mnie naciskać.
– Czasami najważniejsze decyzje wymagają czasu – powiedział, kiedy umilkłam. – Nie musisz się spieszyć. Pozwól sobie na chwilę refleksji.
Z sercem pełnym niepewności, ale i wdzięczności za te chwile, wróciłam do domu. Czuję, że nasze drogi jeszcze się przetną.
Katarzyna, 30 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Myślałam, że pasujemy do siebie jak kurki do jajecznicy. Już planowałam randkę ze śniadaniem, ale się przeliczyłam”
- „W sadzie pozwoliłam mu zerwać zakazany owoc. Szeptał mi czułe słówka, a po słodkie jabłuszka chodził do innej”
- „Pękłam z dumy, bo inne matki zazdrościły mi idealnej córki. Jej nauczycielka 1 zdaniem rozbiła mój świat na kawałki”