„Dominik wystawił mnie do wiatru, a potem uwiódł moją przyjaciółkę. Drań nawet nie wie, że zrobił mi przysługę”
„Miałam mętlik w głowie. Nie chciałam zdradzać Dominika, a jednocześnie serce mówiło mi, że powinnam zaryzykować. Ostatecznie rozsądek zwyciężył. Bałam się, że nie będę w stanie zapanować nad swoimi emocjami. Wiedziałam przecież, że w domu czekał na mnie narzeczony. Mój kochający Domiś, z którym planowałam wspólną przyszłość”.

Jeszcze do niedawna moje życie było spokojne, poukładane, choć nieco przewidywalne. Miałam dobrą pracę, narzeczonego, ale także przyjaciół, na których zawsze mogłam liczyć. Dominik był nie tylko czuły i kochający, ale także zaradny. Dobrze zarabiał, więc ze spokojną głową mogłam planować naszą przyszłość. Moja mama była nim oczarowana, a większość koleżanek zazdrościła mi skrycie takiego partnera. Ale nie byłam z Dominikiem dla pieniędzy. Był naprawdę fajnym facetem.
Przystojny, troskliwy, zabawny, a na dodatek przystojny. Kochałam go i widziałam swoją przyszłość przy jego boku. Może to banalne, ale często oczami wyobraźni widziałam, jak mieszkamy w eleganckiej wilii z ogrodem, a wśród drzew bawi się gromadka naszych uroczych dzieciaczków. Byłam przekonana, że to właśnie z nim mogę zbudować wspólną przyszłość. Więc gdy 5 lat temu Dominik zabronował wspólne mieszkanie, nie miałam cienia wątpliwości.
Z czasem w nasze życie wdarła się rutyna. Brakowało mi namiętności i spontanicznych wypadów w góry, czy nad morze. Jednak wolałam stabilizację niż chwilowe motyle w brzuchu, a potem morze łez. Gdy patrzyłam, jak przyjaciółki przezywają rozczarowania miłosne i kolejne rozstania, tylko upewniałam się w przekonaniu, że Dominik jest tym jedynym. Liczyłam na to, że pewnego dnia mi się oświadczy, weźmiemy ślub, a potem będziemy prowadzić spokojne życie. Wszystko zmieniło się rok temu, a ja do tej pory zastanawiam się, jak mogłam być tak ślepa.
Musiałam szybko zmienić plany
W zeszłym roku zaplanowaliśmy wakacje we Włoszech. Mieliśmy w planach zobaczyć Rzym, a później udać się na południe, by wypocząć w słonecznej Toskanii. Jednak w ostatniej chwili dowiedziałam się, że Dominik musi zostać w pracy.
– Wiesz, jak jest. Muszę zostać, to naprawdę ważna sprawa – wyjaśniał, czułam, że mówi szczerze.
– Rozumiem, przecież to nie twoja wina – powiedziałam, starając się go pocieszyć. – Polecimy tam w innym terminie.
– To wspaniały pomysł. Zawsze umiesz znaleźć dobre rozwiązanie – narzeczony uśmiechnął się, a ja miałam wrażenie, że poczuł ulgę.
– Żeby nie przepadł mi urlop, to wyskoczę nam morze na kilka dni. Taka odmiana dobrze mi zrobi, a ty będziesz miał czas, żeby zająć się pracą.
Gdy kilka dni później odjeżdżałam spod naszego mieszkania, nie sądziłam, że ten wyjazd wywróci moje życie do góry nogami. W Międzyzdrojach wynajęłam pokój w niewielkim pensjonacie. Było mi dobrze samej, w końcu mogłam wyciszyć myśli, odespać. Nie szukałam nowych znajomości i unikałam tłumów. Większość czasu spędzałam na plaży lub na spacerach leśnymi dróżkami.
Moje serce mocniej zabiło
Pewnego dnia zmęczona i głodna usiadłam w jednej z knajpek na obrzeżach miasteczka. Panował spory ruch. Miałam wyjątkowe szczęście, bo załapałam się na ostatni wolny stolik. Rozglądałam się na po sali w poszukiwaniu kogoś z obsługi. Chciałam zamówić małą rybkę z frytkami, ale właśnie wtedy go zobaczyłam. Przy drzwiach wejściowych stał mężczyzna, na widok którego moje serce mocniej zabiło. Był nieziemsko przystojny, a ja nie mogłam oderwać od niego wzroku. Działał na mnie jak magnes. Zauważyłam, że rozgląda się w poszukiwaniu wolnego miejsca, więc bez zastanowienia wypaliłam:
– Zapraszam. Przy moim stoliku jest wolne miejsce.
Mężczyzna spojrzał na mnie ze zdumieniem, uśmiechnął się i podszedł.
– Pani tak zawsze zaczepia nieznajomych? – zażartował, siadając naprzeciwko mnie.
Zaśmiałam się lekko, ale czułam, że moje policzki pąsowieją.
– Ja... – przez moment nie wiedziałam, co odpowiedzieć. – Pomyślałam, że pewnie nie lubisz jeść w samotności.
Byłam zaskoczona swoimi słowami. Czy to możliwe, że nie znam siebie tak dobrze? Przecież mam narzeczonego, a nie dość, że facet wpadł mi w oko, to jeszcze z nim flirtuję.
– Masz rację – powiedział, patrząc mi w oczy. – Więc co zamawiamy?
Nasza rozmowa płynęła swobodnie. Zbyt swobodnie. Okazało się, że mamy podobne poczucie humoru i wiele nas łączy. Nie tylko pracowaliśmy w tej samej branży, ale także mieliśmy podobne zainteresowania. Jakbyśmy znali się od dawna.
Miałam mętlik w głowie
Staliśmy się nierozłączni. Spacerowaliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, a z każdą chwilą byłam im coraz bardziej zauroczona Mateuszem. Trzeciego dnia z przerażeniem stwierdziłam, że się w nim zakochałam. Pociągał mnie jak nikt inny wcześniej. Nie wiedziałam, czy to chwilowe, czy właśnie poznałam mężczyznę swojego życia. Miałam mętlik w głowie. Nie chciałam zdradzać Dominika, a jednocześnie serce mówiło mi, że powinnam zaryzykować. Ostatecznie rozsądek zwyciężył. Bałam się, że nie będę w stanie zapanować nad swoimi emocjami. Wiedziałam przecież, że w domu czekał na mnie narzeczony. Mój kochający Domiś, z którym planowałam wspólną przyszłość.
Musiałam być szczera nie tylko wobec siebie, ale i Mateusza. Pewnego dnia zebrałam się na odwagę.
– Jutro wyjeżdżam. To, co było między nami... Nigdy tego nie zapomnę, ale...
– Dlaczego? Dlaczego mi to robisz? – Mateusz był załamany. – Myślałem, że to, co nas łączy jest prawdziwe.
– Zostawmy sobie miłe wspomnienia – wyszeptałam, a łzy cisnęły mi się do oczu. – Czas wrócić do normalnego życia.
– Oszalałem na twoim punkcie – powiedział Mateusz, patrząc mi prosto w oczy. – Znamy się zaledwie kilka dni, a już stałaś się całym moim światem.
– Zakończmy to. Zanim będzie za późno.
– Zadzwoń do mnie, jak zmienisz zdanie. Będę na ciebie czekał.
Spakowałam się i wróciłam wcześniej do domu.
Czułam niepokój
Byłam zdruzgotana i całą drogę powrotną płakałam. Tęskniłam za Mateuszem, za jego ciepłem i tymi iskierkami w oczach, które pojawiały się ka każdym razem, gdy się do mnie uśmiechał. Byłam skupiona na swoich emocjach i wciąż wspominałam ostatnie dni. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę zastanawiała się nad tym, czy związek z Dominikiem jest naprawdę tym, czego oczekuję od życia. Z tego wszystkiego zapomniałam uprzedzić narzeczonego, że przyjadę wcześniej. Jednak nie sądziłam, iż będzie to jakikolwiek problem. W końcu wracałam do siebie. Gdy znalazłam się pod blokiem, po raz ostatni otarłam łzy, odetchnęłam głęboko.
– No to wracamy do rzeczywistości – mruknęłam pod nosem i ruszyłam w stronę drzwi.
W mieszkaniu było cicho. Byłam zaskoczona, bo dopiero co dochodziła godzina 21, a Dominik nie miał w zwyczaju spać o tej porze. Potem pomyślałam, że może jest w pracy. No ale o tej godzinie? Może wyszedł ze znajomymi na miasto, ale przecież był środek tygodnia. Czułam niepokój. Wzięłam torbę z ciuchami i ruszyłam w stronę łazienki. Chciałam wrzucić wszystko do pralki, by zmyć wszystkie wspomnienia. Odruchowo zajrzałam do sypialni. I stanęłam jak wryta.
– Dominik? – wykrztusiłam na widok narzeczonego, który właśnie baraszkował w naszym łóżku z moją najlepszą przyjaciółką.
Momentalnie odwrócili się w moją stronę, a w ich oczach widać było zaskoczenie i strach. Znieruchomieli. Nie mogli udawać, że nic się nie stało. W końcu przyłapałam ich na gorącym uczynku. Jednak nie byłam na nich wściekła. Poczułam ulgę. Może to dziwne, ale zdrada Dominika, była rozwiązaniem wszelkich moich zmartwień.
– Nie przeszkadzajcie sobie. Już wychodzę – powiedziałam lekko.
Zostawiłam ich z zaskoczonymi minami i wróciłam do samochodu.
To był impuls. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Mateusza.
– Dalej na mnie czekasz? – zapytałam jak gdyby nigdy nic.
– A chcesz, żebym czekał? – Mateusz odbił piłeczkę.
– Tak. Już do ciebie jadę – powiedziałam z radością w głosie.
– Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę. Kocham cię, wiesz?
Moje serce podskoczyło ze szczęścia. Kilka godzin później tuliłam się w jego ramiona. Zrozumiałam wtedy, że to Mateusz jest mężczyzną, z którym chcę dzielić swoje życie.
Majka, 35 lat