Reklama

Mój dziadek Stefan zawsze był dla mnie postacią wyjątkową. Gdy byłam dzieckiem, opowiadał mi niesamowite historie o swoim życiu, a jego anegdoty pełne były przygód i humoru. Jednak wszystko zmieniło się, gdy zmarła moja babcia Anna. Strata ukochanej żony zdawała się być dla niego ciosem nie do przełknięcia. Wtedy właśnie zaczął interesować się astronomią.

Reklama

Na początku sądziłam, że to jedynie forma ucieczki od smutku, sposób na zastąpienie pustki, którą pozostawiła po sobie babcia. Obojętnie przyglądałam się, jak dziadek z zapałem przegląda czasopisma astronomiczne i spędza godziny na obserwacjach nocnego nieba. Ale z czasem zaczęłam dostrzegać coś, co mnie zaniepokoiło – dziadek zaczął zaciągać kredyty. Wiedziałam, że jego emerytura jest skromna i ledwo wystarczała na podstawowe potrzeby. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego potrzebuje więcej pieniędzy. Tym bardziej, że zbliżała się Wielkanoc i powinniśmy skupić się na przygotowaniach do świąt.

Zaczęłam się zastanawiać, czy ta nowa pasja dziadka nie jest tylko przykrywką dla jakiegoś problemu, o którym nie chciał mówić. Postanowiłam to zbadać, ale z każdym kolejnym krokiem moja niepewność tylko się pogłębiała. Czy moja intuicja nie zawodziła? Czułam się rozdarta między chęcią wsparcia dziadka, a rosnącym lękiem o jego przyszłość. Nie mogłam jednak dłużej stać bezczynnie z boku. Musiałam dowiedzieć się, co się naprawdę dzieje.

Dziadek tonął w długach

Odwiedziłam dziadka pewnego kwietniowego popołudnia, mając nadzieję, że rozmowa rozwieje moje obawy. Gdy weszłam do jego mieszkania, od razu zauważyłam zmiany. Na stole leżały rozłożone notatki i rysunki gwiazd, a w kącie salonu stał nowy, imponujący teleskop.

– Cześć, dziadku – przywitałam się, próbując przybrać neutralny ton.

– Beatka, dobrze cię widzieć – odpowiedział Stefan, uśmiechając się lekko, choć jego oczy wydawały się nieobecne.

Usiadłam przy stole i zaczęłam przeglądać jego notatki. Nie rozumiałam większości z tego, co tam było napisane, ale zauważyłam kilka rachunków bankowych, które leżały obok. Właśnie wtedy zadzwonił telefon. Dziadek odebrał i, ku mojemu zaskoczeniu, rozmawiał z bankiem o kolejnym kredycie.

Ale ja naprawdę potrzebuję tych pieniędzy – mówił z naciskiem, jakby walczył o coś niezwykle istotnego. – Tak, tak, rozumiem warunki... Ale czy na pewno nie da się inaczej?

Gdy odłożył słuchawkę, spojrzałam na niego pytająco.

– Dziadku, co to było? Po co ci kolejny kredyt? Przecież nie masz z czego spłacać poprzednich! – Wybuchłam, nie potrafiąc dłużej tłumić swoich emocji.

– To nie twoja sprawa, dziecko– odpowiedział stanowczo, unikając mojego wzroku.

– Jak to nie moja sprawa? Jestem twoją wnuczką, martwię się o ciebie! – Krzyczałam, czując jak frustracja i niepewność mieszają się we mnie, tworząc wybuchową mieszankę. – Zaraz Wielkanoc, a tobie ledwo starcza na chleb i masło!

– Nie teraz, proszę. Nie rozumiesz – odpowiedział zmęczonym głosem, jakby nie miał już siły na dalsze tłumaczenia.

Jego upór tylko zwiększył moje podejrzenia. Co on ukrywał? Dlaczego tak uparcie odmawiał wyjaśnień? Mimo że starałam się zrozumieć, wciąż nie potrafiłam pozbyć się wrażenia, że sytuacja jest znacznie poważniejsza, niż mogłam przypuszczać.

Chciałam poznać prawdę

Dni mijały, a ja nie mogłam przestać myśleć o tej rozmowie. Moja złość mieszała się z niepokojem, a poczucie bezsilności potęgowało frustrację. Postanowiłam ponownie odwiedzić dziadka, tym razem z zamiarem uzyskania odpowiedzi.

Gdy weszłam do jego mieszkania, siedział przy biurku, zaczytany w jakiejś książce o astronomii. Wyglądał na zmęczonego, a jego oczy zdradzały brak snu.

– Dziadku, musimy porozmawiać – powiedziałam zdecydowanie, zamykając za sobą drzwi.

Podniósł wzrok znad książki i westchnął, jakby już wiedział, że nie dam mu spokoju.

– Beatka, mówiłem ci, że wszystko jest w porządku – zaczął, ale ja nie zamierzałam odpuścić.

– Nie, dziadku, nic nie jest w porządku! Zaciągasz kredyty, nie masz na ich spłatę, a ja nie mogę na to patrzeć bezczynnie. Musisz mi wyjaśnić, po co ci te pieniądze. – Moje słowa były ostre, ale czułam, że nie mogę dłużej trwać w niepewności.

– To nie twoja sprawa – powtórzył, tym razem bardziej zirytowany. Jego oczy błyszczały niepokojem, jakby bał się, że odkryję coś, czego nie powinienem.

– Dziadku, błagam, zrozum, że się martwię. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak unikasz moich pytań – naciskałam, próbując zachować spokój.

Przez chwilę panowała między nami cisza. Czułam, jak narasta napięcie, jakbyśmy oboje zdawali sobie sprawę, że ta rozmowa zmierza w kierunku, z którego nie będzie odwrotu.

– Dziecko, są rzeczy, które ciebie nie dotyczą. Daj mi spokój – odpowiedział w końcu, a jego głos był pełen rezygnacji.

Jego słowa tylko bardziej rozbudziły moją ciekawość. Dlaczego tak bardzo bał się wyjawić prawdę? Co takiego mógł ukrywać?

– Nie odejdę, dopóki mi nie powiesz – zawołałam z determinacją, czując, że ten moment może być kluczowy.

Jednak Stefan zamilkł, zamykając się w sobie. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale nie zamierzałam się poddawać.

Nie mogłam w to uwierzyć

Kolejne dni były pełne niepewności. Mimo naszej kłótni, czułam, że muszę dowiedzieć się prawdy. Byłam gotowa na wszystko, byle tylko zrozumieć, co skrywa się za milczeniem dziadka. Pewnego wieczoru, gdy znów go odwiedziłam, usłyszałam coś, co kompletnie zmieniło moje postrzeganie całej sytuacji.

Dziadek był w swoim pokoju, a ja, zamiast od razu do niego iść, zatrzymałam się na korytarzu, by zdjąć płaszcz. Nagle dobiegły mnie urywki rozmowy telefonicznej, którą prowadził. Był to głos pełen emocji, który rzadko u niego słyszałam.

– Staszku, pamiętasz, co mówiła Anna... – zaczął, a moje serce zamarło. Słowa babci? – Tak, mówiła, że będzie na mnie patrzeć... Ja wiem, że to szaleństwo, ale czuję, że to moja droga...

Wstrzymałam oddech, próbując zrozumieć sens jego słów. Mówił o babci, która miała go... obserwować? Nie mogłam dłużej stać i podsłuchiwać.

– Dziadku, o czym ty mówisz? – weszłam do pokoju, a w moim głosie słychać było zarówno ciekawość, jak i niepokój.

Zamarł, zaskoczony moją obecnością. Przez chwilę żadne z nas się nie odezwało. W końcu przerwał ciszę, odkładając telefon.

– To nieładnie podsłuchiwać... – zaczął, ale ja nie zamierzałam mu odpuścić.

– Przypadkiem to usłyszałam. Mówiłeś coś o babci. Co miała na myśli, mówiąc, że będzie na ciebie patrzeć? – naciskałam, czując, że zbliżam się do odkrycia tajemnicy.

Stefan westchnął ciężko, po czym spojrzał na mnie z głębokim smutkiem w oczach.

– Przed śmiercią babcia często powtarzała, że kiedy odejdzie, znajdzie się wśród gwiazd i będzie mnie obserwować. To były tylko słowa, ale... – jego głos załamał się, gdy próbował zapanować nad emocjami. – Wierzę, że gdy z nią rozmawiam, ona mnie słyszy. Gdy jakaś gwiazda zmienia jasność, czuję, że to ona mi odpowiada.

Jego wyznanie kompletnie mnie zaskoczyło. Czy to możliwe, że jego zaciąganie kredytów i kupowanie teleskopów było próbą odnalezienia utraconej miłości wśród gwiazd? Nagle wszystkie jego działania zaczęły nabierać nowego znaczenia, a ja nie wiedziałam, jak sobie z tym poradzić.

Nie wiedziałam, jak mu pomóc

Opowieść dziadka o babci i gwiazdach zszokowała mnie. Z jednej strony czułam wdzięczność, że w końcu otworzył przede mną swoje serce, z drugiej zaś byłam przerażona. Jak mogłam mu pomóc, skoro on wierzył w takie rzeczy?

– Dziadku, ale... – próbowałam znaleźć odpowiednie słowa, ale moje myśli były zbyt chaotyczne. – Czy naprawdę sądzisz, że babcia jest tam, wśród gwiazd?

– Beato, wiem, że brzmi to nieprawdopodobnie – powiedział z determinacją, której wcześniej nie dostrzegałam. – Ale wiesz, gdy patrzę w niebo, czuję jej obecność. I każde mrugnięcie gwiazdy to jakby jej znak, że mnie słyszy.

Zaniemówiłam, nie wiedząc, jak zareagować na te słowa. Było w nich coś magicznego, a jednocześnie niepokojącego. Dziadek wydawał się kompletnie zatracony w swojej wizji.

– A te kredyty? – spytałam po chwili, z nadzieją, że uda mi się zrozumieć jego motywacje.

– Potrzebuję lepszego sprzętu, by lepiej widzieć niebo – odpowiedział, a jego oczy błyszczały pasją. – Może to szaleństwo, ale to jedyna rzecz, która daje mi nadzieję.

Słysząc te słowa, poczułam narastającą we mnie falę emocji. Nie mogłam dłużej znieść tego napięcia, więc wybiegłam z domu, by złapać oddech. Nocne powietrze było chłodne, a gwiazdy nad moją głową migotały jak nigdy wcześniej.

Usiadłam na ławce w parku i wpatrywałam się w niebo, próbując zrozumieć, co właśnie usłyszałam. Czy miłość dziadka do babci była tak potężna, że pozwoliła mu uwierzyć w coś, co dla innych było tylko baśnią? A może to po prostu sposób na radzenie sobie z bólem i samotnością?

Niezależnie od tego, jaka była prawda, wiedziałam, że nie mogę go zostawić samego z tym wszystkim. Potrzebował wsparcia, choćby jego wizje były czystym szaleństwem. Moje serce biło mocno, a w głowie kłębiły się myśli.

Chcieliśmy to naprawić

Wróciłam do dziadka następnego dnia, czując, że muszę się z nim szczerze porozmawiać. Chciałam zrozumieć nie tylko jego wizje, ale i sposób, w jaki radzi sobie ze stratą. Drzwi do jego mieszkania były lekko uchylone, jakby czekał na mnie, wiedząc, że wrócę.

– Beatka – powiedział cicho, gdy weszłam. – Przepraszam, że postawiłem cię w takiej sytuacji.

Jego skruszony ton wzruszył mnie, ale nie mogłam go zostawić bez odpowiedzi.

– Dziadku, nie musisz przepraszać. Ja po prostu... – zawahałam się, szukając właściwych słów. – Martwię się o ciebie. Rozumiem, jak bardzo kochałeś babcię, ale to, co robisz, może cię zrujnować.

Stefan usiadł przy stole i spojrzał na mnie z powagą.

– Może rzeczywiście oszalałem – przyznał z bólem w głosie. – Ale gdy patrzę na gwiazdy, mam wrażenie, że znów jestem blisko niej. Odczuwam jej obecność, mimo że fizycznie jej nie ma.

Czułam, jak łzy napływają mi do oczu. Jego wyznanie było pełne miłości i tęsknoty, a ja zaczynałam rozumieć, że dla niego to była jedyna droga.

– Dziadku, miłość, którą darzyłeś babcię, jest czymś niesamowitym. Ale musisz znaleźć sposób, by żyć dalej, tutaj, z nami – powiedziałam, starając się być jednocześnie wsparciem i głosem rozsądku.

Przez chwilę milczeliśmy, zanurzeni w naszych myślach.

– Wiem, że to trudne – kontynuowałam – ale może jest sposób, byś mógł pielęgnować swoją miłość do babci, jednocześnie będąc tutaj, dla siebie i dla mnie. Nie chcę, byś zrujnował sobie przez to życie.

Stefan skinął głową, jakby próbował zrozumieć, co chcę mu przekazać.

– Masz rację, dziecko. Może muszę znaleźć równowagę. Ja po prostu... nie lubię być sam. Ale nie chcę, żebyś się o mnie martwiła. W końcu mam teraz tylko ciebie – powiedział z troską w głosie.

Oboje przytuliliśmy się, próbując odnaleźć spokój w tej nowej rzeczywistości. Wiedziałam, że to nie koniec naszych zmagań, ale czułam, że zrobiliśmy krok ku lepszemu zrozumieniu i naprawie tej sytuacji.

Beata, 26 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama