„Dziadek zawsze miał lekką rękę do finansów. Ale to, co zostawił nam po swojej śmierci przeszło wszelkie wyobrażenia”
„Rozmowa ciągnęła się jeszcze przez jakiś czas, ale nikt z nas nie był już w stanie skupić się na szczegółach. W głowie miałem tylko jedno: jak mamy teraz odbudować zaufanie w rodzinie, skoro już na początku podział spadku wprowadził tyle napięcia?”.
- Redakcja
Moje życie toczyło się spokojnie, aż do pewnego momentu, który zmienił wszystko. Pracuję w małej firmie informatycznej i spędzam większość dni za biurkiem, kodując linie programów. Relacje z moim rodzeństwem, Julitą i Michałem, są raczej normalne – czasem się kłócimy, czasem wspólnie śmiejemy. Jednak wszystko to zmieniło się, gdy nasz dziadek, który był dla nas prawdziwym autorytetem i wsparciem, zmarł.
Miałem złe przeczucia
Zostawił nam spadek, co miało nas zbliżyć, ale w rzeczywistości wywołało wiele napięć. Wiedzieliśmy, że dziadek miał szczególne relacje z każdym z nas, ale nikt nie spodziewał się, że jego decyzje finansowe doprowadzą do tak dużych konfliktów.
Tego dnia mieliśmy się spotkać u prawnika, aby omówić podział spadku. Już od samego rana czułem narastające napięcie. Niepokój wisiał w powietrzu, jak burza.
– Julita, jedziesz ze mną? – spytałem siostrę.
– Tak. Nie wiem, jak to wszystko się potoczy, ale mam złe przeczucia – odpowiedziała, zerkając na mnie z niepokojem.
Zobacz także
– Michał już tam jest. Jak zwykle pierwszy na miejscu, gotowy na każdą okazję – powiedziałem z sarkazmem, próbując rozładować atmosferę.
– A Mateusz? – spytała siostra, chociaż dobrze wiedziała, że nasz kuzyn, z jego rozrzutnym stylem życia, pewnie pojawi się ostatni, jak zawsze nieświadomy powagi sytuacji.
Droga do kancelarii prawniczej była cicha i pełna napięcia. Każde z nas miało swoje myśli, swoje obawy. Zastanawiałem się, jak to wszystko się skończy. Czy nasze relacje zostaną nadszarpnięte na zawsze?
Atmosfera była napięta
– Bartek, myślisz, że dziadek naprawdę pożyczył tyle pieniędzy Mateuszowi? – spytała moja siostra, przerywając ciszę.
– Mam nadzieję, że to tylko plotki. Ale jeśli to prawda, to będzie to trudne do przełknięcia dla nas wszystkich.
Kiedy dotarliśmy do kancelarii, zobaczyłem Michała, stojącego przed budynkiem i palącego papierosa. Uśmiechnął się do nas.
– Cześć – klepnąłem go po ramieniu.
– Hej, gotowi na dramę? – odpowiedział, próbując rozładować napięcie.
Usiedliśmy w sali konferencyjnej, czekając na prawnika. Czas zdawał się ciągnąć w nieskończoność. W końcu drzwi się otworzyły i stanął w nich Mateusz, jak zawsze spóźniony, ale z uśmiechem na twarzy.
– Przepraszam za spóźnienie. Wiecie, jak to jest – rzekł, siadając obok nas.
Patrzyłem na niego, próbując odczytać jego myśli. Czy naprawdę zdaje sobie sprawę, co się tutaj dzieje?
– Zacznijmy – powiedział prawnik, przerywając nasze myśli. – Dzisiejsze spotkanie dotyczy podziału spadku po waszym dziadku. Zanim przejdziemy do konkretów, chciałbym przypomnieć, że wszelkie decyzje finansowe, jakie podjął wasz dziadek, są zapisane w jego testamencie.
Mateusz przysunął się do stołu, nieco zbyt wygodnie, z uśmiechem, który zdawał się nie pasować do sytuacji.
– Jak pewnie wiecie – kontynuował prawnik – dziadek miał pewne zobowiązania finansowe wobec niektórych członków rodziny. W szczególności pożyczył Mateuszowi sumę, która będzie odjęta od spadku.
Byliśmy oburzeni
Julita gwałtownie spojrzała na kuzyna.
– To ile tych pieniędzy pożyczył? – spytała, próbując zachować spokój.
– Suma wynosi trzydzieści tysięcy złotych – odpowiedział prawnik, nie podnosząc wzroku znad dokumentów.
Zapadła cisza. Michał, dotąd spokojny, zacisnął pięści na stole. Mateusz wydawał się zdezorientowany, jakby nie do końca rozumiał, jakie emocje wywołała ta informacja.
– Trzydzieści tysięcy? – wykrztusiłem. – Mateusz, na co ty wydałeś takie pieniądze?
– No, wiecie… – zaczął, unikając naszego wzroku. – Na samochód, podróże. Przecież dziadek mówił, że nie ma problemu.
Julita wstała gwałtownie.
– Nie ma problemu?! – wykrzyknęła. – Trzydzieści tysięcy złotych to ogromna suma! My tu wszyscy staraliśmy się, oszczędzaliśmy, a ty sobie żyjesz na koszt dziadka?
– Julita, uspokój się – próbowałem ją zatrzymać, choć sam czułem, że wzbiera we mnie gniew.
– Nie, Bartek, nie mogę się uspokoić. To jest niesprawiedliwe! – Julita zaczęła krążyć po pokoju, a ja widziałem, że jest na skraju wybuchu.
– Może to nie jest moment na takie emocje – przerwał prawnik, starając się zapanować nad sytuacją. – Proszę, usiądźmy i spróbujmy omówić to spokojnie.
– Jak mamy to omówić spokojnie? – warknął Michał. – Dziadek pożyczył mu trzydzieści tysięcy, a teraz my mamy się podzielić tym, co zostało?
Podarował mu tyle kasy!
Mateusz w końcu podniósł wzrok.
– Słuchajcie, ja nie chciałem was skrzywdzić. Dziadek sam zaproponował tę pożyczkę. Powiedział, że jak będzie trzeba, to potrąci mi to z mojej części spadku.
– I teraz widzisz skutki – odparłem zimno. – Teraz my wszyscy musimy się z tym pogodzić.
Prawnik westchnął, przerywając naszą wymianę zdań.
– Rozumiem, że to trudna sytuacja. Jednak musimy przestrzegać woli waszego dziadka. Proszę, kontynuujmy.
Rozmowa ciągnęła się jeszcze przez jakiś czas, ale nikt z nas nie był już w stanie skupić się na szczegółach. W głowie miałem tylko jedno: jak mamy teraz odbudować zaufanie w rodzinie, skoro już na samym początku podział spadku wprowadził tyle napięcia?
Wieczorem, po powrocie do domu, nie mogłem przestać myśleć o spotkaniu. Emocje wciąż we mnie buzowały. Wiedziałem, że muszę porozmawiać z Mateuszem, ale potrzebowałem chwili, by ochłonąć. Usiadłem w kuchni, wpatrując się w kubek z herbatą, który Julita postawiła przede mną.
– Co zamierzasz teraz zrobić? – spytała, siadając naprzeciwko.
– Muszę porozmawiać z Mateuszem – odpowiedziałem, biorąc głęboki oddech. – Nie zgadzam się na obecny podział. Uważam, że Mati nie powinien teraz nic dostać. A najlepiej, gdyby jeszcze nas spłacił!
– On nigdy nie myśli o konsekwencjach – stwierdziła Julita gorzko. – Zawsze żył beztrosko, bez zastanawiania się, co jego działania znaczą dla innych.
Nie mogłem tego zostawić
Pojechałem do jego mieszkania.
– Bartek, co tu robisz? – Mateusz otworzył drzwi zaskoczony.
– Musimy porozmawiać – powiedziałem bez ogródek, wchodząc do środka.
Usiedliśmy w salonie. Mateusz wyglądał na spiętego. Przez chwilę panowała cisza.
– Dlaczego pożyczyłeś od dziadka te pieniądze? – zacząłem.
– To nie było tak, że przyszedłem do niego i poprosiłem o pożyczkę. To on sam zaproponował, kiedy dowiedział się o moich planach – Mateusz unikał mojego wzroku.
– Jakich planach? Na wygodne życie? – spytałem, próbując utrzymać spokój.
– Chciałem zainwestować w biznes – bronił się Mateusz. – Ale nic z tego nie wyszło. Pieniądze się rozeszły, a biznes nie wypalił.
– Dlaczego nam o tym nie powiedziałeś?
– Bo co by to zmieniło? Wiedziałem, że będziecie wściekli. Zresztą dziadek sam mówił, że to nasza sprawa i nikt inny nie musi o tym wiedzieć.
Poczułem się, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Z jednej strony rozumiałem jego logikę, ale z drugiej czułem się oszukany.
– Teraz to już nie ma znaczenia, prawda? – kontynuował Mateusz. – Wszystko wyszło na jaw i musimy z tym żyć.
– Tak, ale to nie znaczy, że możemy udawać, że nic się nie stało. Nie dostaniesz żadnego spadku – powiedziałem.
– Bartek, przepraszam. Nie chciałem, żeby tak to się skończyło. Ale teraz to sąd zdecyduje.
Zaskoczyło mnie to. Po raz pierwszy widziałem, że Mateusz stawia taki opór.
Rodzice o tym wiedzieli
Kolejnego dnia, kiedy usiedliśmy przy obiedzie, temat znów wrócił. Rodzice patrzyli na nas z niepokojem.
– Co zamierzasz dalej zrobić? – zapytała mama.
– Mateusz ma porozmawiać z Michałem i Julitą. Musimy jakoś to przepracować – odpowiedziałem, patrząc na nią poważnie.
– Pamiętaj, że to nie tylko wasza sprawa. My też jesteśmy częścią tej rodziny – powiedział tata.
– Wiem, tato. Ale musimy zacząć od siebie.
Następnego dnia rodzice opowiedzieli nam jak dowiedzieli się o pożyczce Mateusza.
– To było kilka lat temu. Twój dziadek miał wtedy problemy ze zdrowiem i postanowił, że chce podzielić majątek, zanim odejdzie.Wiedzieliśmy, że coś planuje, ale nigdy nie przypuszczaliśmy, że pożyczy Mateuszowi tak dużo pieniędzy – mówił tata. – Byliśmy zdziwieni, gdy o tym usłyszeliśmy. Postanowiliśmy nie robić z tego wielkiego problemu. Myśleliśmy, że Mateusz wykorzysta te pieniądze na coś sensownego. Gdy dowiedzieliśmy się, że większość poszła na zbędne wydatki, byliśmy w szoku.
– Co dokładnie kupił? – zapytałem, choć bałem się odpowiedzi.
Mama westchnęła.
– Najpierw był ten samochód. Potem podróże, hotele, restauracje. A na końcu imprezy, które urządzał w swoim mieszkaniu. Wiedzieliśmy, że Mateusz zawsze miał skłonność do rozrzutności, ale nie spodziewaliśmy się, że pójdzie aż tak daleko.
– Myśleliśmy, że to tylko chwilowa faza, że Mateusz się opamięta. Ale zamiast tego on wciągnął się w ten styl życia jeszcze bardziej – odpowiedział tata.
Miał wyrzuty sumienia
Wszyscy milczeliśmy, próbując przetrawić te informacje. Czułem, że napięcie między nami wzrasta, ale musieliśmy to jakoś przetrwać. Następnego dnia poszedłem do jego mieszkania. Drzwi otworzyła mi jego współlokatorka, która wyglądała na zaniepokojoną.
– Jest w swoim pokoju – powiedziała, wskazując kierunek.
– Mateusz, to ja, Bartek. Mogę wejść?
– Tak, wejdź – odpowiedział głos zza drzwi.
Wszedłem do środka i usiadłem na krześle naprzeciwko niego. Mateusz wyglądał na zmęczonego i zestresowanego.
– Co się stało? – zapytałem, starając się brzmieć spokojnie.
– Myślałem o wszystkim, co się wydarzyło – zaczął Mateusz. – Wiem, że narobiłem wam wszystkim problemów. Próbuję zrozumieć, jak mogłem być taki głupi.
– Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę. Ale teraz musimy znaleźć sposób, żeby to naprawić – powiedziałem, starając się dodać mu otuchy.
– Przepraszam za wszystko. Naprawdę. Chcę to naprawić, ale nie wiem, jak – odpowiedział, a w jego głosie słychać było szczerość.
– Na początek musisz porozmawiać z Julitą i Michałem. Wytłumacz im wszystko tak, jak mi. To może być trudne, ale to jedyny sposób – powiedziałem.
Mateusz skinął głową.
– Spróbuję.
Chciał to naprawić
Kilka dni później zorganizowaliśmy spotkanie w domu naszych rodziców. Byli tam wszyscy: ja, Julita, Michał, Mateusz i nasi rodzice. Atmosfera była napięta, ale każdy z nas wiedział, że to spotkanie jest niezbędne. Mateusz wziął głęboki oddech i spojrzał na nas.
– Wiem, że popełniłem ogromny błąd – zaczął. – Przepraszam za to, że nadużyłem zaufania dziadka i waszego. Wiem, że moje działania miały poważne konsekwencje dla całej rodziny.
Julita skrzyżowała ramiona, patrząc na niego surowo. Michał siedział z kamienną twarzą, ale widać było, że jego złość wciąż nie wygasła.
– Bartek pomógł mi zrozumieć, jak bardzo was zawiodłem. Chciałbym spróbować naprawić tę sytuację. Może nigdy nie zdołam w pełni odpłacić za to, co zrobiłem, ale chcę spróbować – kontynuował Mateusz.
– Jak zamierzasz to zrobić? – zapytała Julita.
– Zacząłem już oszczędzać i szukam dodatkowej pracy. Wiem, że to tylko kropla w morzu, ale chcę zwrócić te pieniądze, nawet jeśli zajmie mi to wiele lat – odpowiedział Mateusz.
– To dobry początek – odezwał się tata.
– Musimy widzieć konkretne działania – dodała mama.
Michał w końcu zabrał głos.
– Naprawdę chcę ci wierzyć, ale musisz zrozumieć, że zaufanie nie wróci od razu. Będziemy cię obserwować i ocenimy twoje czyny, nie słowa – powiedział, patrząc na kuzyna z determinacją.
– Rozumiem. I akceptuję to – odpowiedział Mateusz. – Chcę pokazać, że mogę się zmienić.
Czułem, że to spotkanie było ważnym krokiem w odbudowie naszej rodziny. Wiedziałem, że przed nami długa droga, ale przynajmniej zaczęliśmy nią kroczyć razem.
Bartosz, 29 lat