„Dzieci męża cały czas spiskują przeciwko mnie. Myślą, że chcę wydoić ich starego ojca z kasy”
„Zadrżałam. To było to. Dowód, którego potrzebowałam. Wzięłam telefon Anny i szybko przeszukałam jej wiadomości. Znajdowały się tam szczegółowe plany, jak zamierzają mnie oszukać, aby przejąć majątek ojca”.
![zamyślona kobieta zamyślona kobieta](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/58/2024/09/zamyslona-kobieta-c444de5.jpg?quality=90&resize=980,654)
- redakcja
Po prostu mnie nie lubili
Mój mąż Witek jest dużo starszy ode mnie i bardzo zamożny. Nasze życie wygląda jak z bajki – przynajmniej na pierwszy rzut oka. Mieszkamy w pięknej willi z basenem, podróżujemy po świecie, a ja mogę poświęcić się swoim pasjom. Jednak nie wszystko jest takie idealne. Dzieci Witka, Krzysztof i Anna, od początku traktowały mnie chłodno i z rezerwą. Nawet nie próbują ukrywać, że nie podoba im się nasz związek. Staram się jakoś nawiązać z nimi kontakt, ale to nie jest łatwe. Mam wrażenie, że skrywają przede mną coś więcej niż tylko niechęć.
– Martwi mnie, że nie dogadujesz się z Krzysztofem i Anną – powiedział Witek, gdy siedzieliśmy razem przy śniadaniu.
– Naprawdę się staram – odparłam, biorąc głęboki oddech. – Ale oni nie chcą mnie zaakceptować. Nie wiem, co jeszcze mogę zrobić.
Witek westchnął, widać było, że go to męczy. Spojrzał na mnie z troską, ale też z pewnym zniecierpliwieniem.
– Wiem, że to trudne, ale musisz próbować dalej. Oni są moimi dziećmi i chcę, żebyśmy byli jedną rodziną.
Po tej rozmowie postanowiłam po raz kolejny spróbować nawiązać kontakt z dziećmi Witka. Krzysztofa spotkałam w naszej domowej bibliotece. Stał nad książkami, przeglądając coś w telefonie.
– Może poszlibyśmy kiedyś razem na kawę? – zapytałam, starając się brzmieć przyjaźnie.
– Nie sądzę – odpowiedział bez emocji, nie odrywając wzroku od ekranu. – Mam dużo pracy.
To była krótka, lecz wymowna odpowiedź. Zrezygnowana wróciłam do swojego pokoju, ale wtedy zauważyłam coś dziwnego. Anna stała na korytarzu, szepcząc coś do telefonu. Zatrzymałam się, starając się nie zwracać na siebie uwagi.
– Tak, wszystko idzie zgodnie z planem – mówiła cicho. – Musimy tylko jeszcze trochę poczekać.
Co mogła planować Anna? Nie dawało mi to spokoju. Zaczęłam bardziej przyglądać się dzieciom Witka. Ich zachowanie stawało się coraz dziwniejsze, a ja czułam, że coś jest nie tak. W mojej głowie zaczęły pojawiać się podejrzenia. Czyżby knuli coś przeciwko mnie?
Ewidentnie coś kombinowali
Postanowiłam spróbować zbliżyć się do Anny. Może, jeśli udałoby mi się zdobyć jej zaufanie, dowiedziałabym się więcej o jej planach. Zastanawiając się nad najlepszym podejściem, zapukałam do jej pokoju.
– Może wyszłybyśmy na kawę? – zapytałam, starając się brzmieć naturalnie. – Chciałabym lepiej cię poznać.
Anna spojrzała na mnie chłodno, ale po chwili skinęła głową.
– Dobrze, możemy pójść.
Usiadłyśmy w niewielkiej kawiarni niedaleko domu. Złożyłyśmy zamówienie, a ja próbowałam nawiązać rozmowę.
– Jak idą studia? – zapytałam, starając się zacząć od czegoś neutralnego.
– Dobrze – odpowiedziała krótko, patrząc przez okno.
– Myślałaś już o przyszłości? Co chciałabyś robić po studiach?
– Monika, przejdźmy do rzeczy – przerwała mi, odwracając wzrok w moją stronę. – Wiem, że próbujesz się do nas zbliżyć, ale naprawdę nie jesteśmy zainteresowani budowaniem relacji.
Zaskoczona jej bezpośredniością, zamilkłam na chwilę.
– Naprawdę chciałabym, żebyśmy się lepiej poznali. Jesteśmy rodziną.
Anna uśmiechnęła się ironicznie.
– Rodziną? Monika, nie łudź się. Zawsze będziesz tylko tą, która przyszła po naszej matce. Nigdy nie będziemy rodziną.
Słowa Anny były jak zimny prysznic. Wracając do domu, czułam, jak narasta we mnie niepokój. Jej otwarta wrogość była tylko potwierdzeniem moich najgorszych obaw. Zastanawiałam się, co jeszcze mogą ukrywać. Tego wieczoru, leżąc w łóżku, analizowałam naszą rozmowę. W głowie przewijały mi się słowa Anny. Jej ton, jej spojrzenie – wszystko wskazywało na to, że coś planują. Ale co? Musiałam dowiedzieć się więcej, zanim będzie za późno.
Wracając z zakupów, usłyszałam głosy dochodzące z gabinetu Witka. Zatrzymałam się i przyłożyłam ucho do drzwi.
– To musi być perfekcyjnie zaplanowane – mówił Krzysztof. – Nie możemy pozwolić, by Monika dowiedziała się, co się dzieje.
– Spokojnie, Krzysztof – odpowiedziała Anna. – Wszystko idzie zgodnie z planem. Monika nie ma pojęcia, co ją czeka.
Serce mi przyspieszyło. Wiedziałam, że nie mogę teraz wejść i skonfrontować się z nimi. Postanowiłam poczekać, aż wyjdą. Kiedy wyszli z gabinetu, udałam się tam, aby znaleźć jakiekolwiek dowody na ich intrygi. Szukałam w szufladach, na biurku, przeglądałam dokumenty, ale nic nie znalazłam. Wiedziałam jednak, że muszą coś ukrywać.
– Co ty tutaj robisz? – głos Anny za moimi plecami sprawił, że zamarłam.
– Szukałam notatek Witka – skłamałam. – Mówił, że powinny być tutaj.
Anna spojrzała na mnie podejrzliwie, ale nic nie powiedziała. Wiedziałam, że teraz muszę być jeszcze bardziej ostrożna.
Miałam swój dowód
Dni mijały, a ja nie mogłam przestać myśleć o rozmowie, którą podsłuchałam. Stałam się bardziej czujna, obserwując każdy ruch Krzysztofa i Anny. Pewnego wieczoru, kiedy Witek był w pracy, usłyszałam cichy dźwięk dochodzący z gabinetu. Postanowiłam to sprawdzić. Cicho podeszłam do drzwi i zobaczyłam, że Anna zostawiła swój telefon na biurku. Ekran świecił się, a na nim widniała otwarta wiadomość do Krzysztofa:
Planujemy to na przyszły tydzień. Musimy być pewni, że Monika nie będzie miała żadnych dowodów.
Zadrżałam. To było to. Dowód, którego potrzebowałam. Wzięłam telefon Anny i szybko przeszukałam jej wiadomości. Znajdowały się tam szczegółowe plany, jak zamierzają mnie oszukać, aby przejąć majątek ojca. Skopiowałam wszystkie wiadomości na swój telefon i odłożyłam urządzenie Anny na miejsce. Mój umysł był w szoku. Musiałam podjąć decyzję, co dalej. Postanowiłam wyjść na spacer, aby przemyśleć, co zrobić z tymi informacjami. Spacerując po parku, czułam, jak strach miesza się z determinacją. Wiedziałam, że muszę działać, ale bałam się, co może się stać.
Wracając do domu, byłam zdecydowana. Musiałam porozmawiać z Witkiem i pokazać mu dowody. Ale jak to zrobić, aby Krzysztof i Anna nie dowiedzieli się o moim planie? Następnego ranka, kiedy Witek jeszcze spał, wzięłam głęboki oddech i weszłam do sypialni z telefonem w ręku.
– Muszę ci coś pokazać – powiedziałam cicho, siadając na brzegu łóżka.
Otworzył oczy i spojrzał na mnie z troską.
– Co się stało?
– Znalazłam coś, co musisz zobaczyć – powiedziałam, przekazując mu telefon.
Witek wziął telefon i zaczął przeglądać wiadomości. Jego twarz wyrażała mieszankę złości i niedowierzania.
– Nie mogę uwierzyć, że Krzysztof i Anna mogliby to zrobić – powiedział w końcu, wpatrując się w ekran.
– Wiem, że to trudne, ale patrz dalej – powiedziałam, wskazując na wiadomości. – Planują mnie wyeliminować, aby przejąć majątek.
Witek wstał z łóżka i zaczął krążyć po pokoju.
– Musimy to wyjaśnić. Natychmiast.
Witek stanął po mojej stronie
Zeszliśmy razem na dół, gdzie Krzysztof i Anna jedli śniadanie. Witek stanął naprzeciwko nich, trzymając telefon w dłoni.
– Chciałbym wiedzieć, co to ma znaczyć – powiedział, pokazując im wiadomości.
Krzysztof i Anna zamarli. Ich twarze pobladły, a oczy szeroko się otworzyły.
– Tato, to nie jest tak, jak myślisz – zaczęła Anna, próbując się bronić. – To wszystko jest... nieporozumieniem.
– Nieporozumieniem? – Witek krzyknął, jego głos pełen złości. – Jakim cudem planowanie wyeliminowania Moniki jest nieporozumieniem? Fałszowanie dowodów na jej romans i próbę wykorzystania mnie jest tym waszym nieporozumieniem?
– Tata, proszę, pozwól nam wyjaśnić – powiedział Krzysztof, próbując zachować spokój. – To nie było... to nie miało być tak.
– W takim razie, jak to miało być? – zapytałam, wchodząc do rozmowy. – Chciałabym usłyszeć wasze wytłumaczenie.
Krzysztof i Anna patrzyli na siebie, szukając słów, które mogłyby ich uratować. W końcu zrezygnowali z prób wyjaśnień, a ich milczenie mówiło więcej niż jakiekolwiek słowa. Witek, wstrząśnięty i zrozpaczony, odwrócił się do mnie.
– Monika, przepraszam. Nie wiem, jak mogłem tego nie zauważyć.
Podeszłam do niego i objęłam go mocno.
– Teraz musimy zastanowić się, co dalej – powiedziałam cicho.
Dni po konfrontacji były pełne napięcia. Krzysztof i Anna, zdemaskowani, unikali nas. Witek, choć wstrząśnięty, próbował znaleźć sposób na naprawienie sytuacji.
– Musimy to jakoś rozwiązać – powiedział pewnego wieczoru, siedząc ze mną w salonie.
Wiedziałam, że relacje z dziećmi Witka już nigdy nie będą ciepłe i przyjazne. Czułam się zdradzona i oszukana, ale postanowiłam dać im szansę na naprawienie błędów. Witek obiecał mi, że będzie bardziej czujny i wspierający. Zaczęliśmy powoli odbudowywać nasze zaufanie. Wiedziałam, że czeka nas długa droga, ale byłam gotowa podjąć to wyzwanie, wierząc, że czas pomoże nam przezwyciężyć trudności.
Monika, 27 lat