„Dziewczyna mojego synka to truteń jakich mało. Uważa, że on powinien na nią zarabiać i skakać jak wokół księżniczki”
„Lidka nie uczyła się ani nie pracowała! Mój syn próbował mi wytłumaczyć, że zrezygnowała z nauki i rozgląda się za jakimś zajęciem, ale jakoś tego nie kupowałam. Jej rodzina należała do jednej z zamożniejszych w naszej miejscowości”.
Ledwo przekroczyłam próg domu po ciężkim dniu w pracy, a Lidzia już się u nas rozgościła. Siedziała przy stole w kuchni, przeglądając jakąś kolorową gazetę, a tymczasem Sławuś, mój jedynak, smażył im schabowe. „Ale z niej leń!” – pomyślałam z dezaprobatą. Nawet się z nią nie przywitałam, tylko od razu poszłam na piętro.
Czuję do niej antypatię
Ta nowa dziewczyna mojego syna, Lidka, jest z nim już cztery miesiące, a ja nadal nie potrafię jej polubić. Sławek wygląda na zadurzonego, ale mnie ona po prostu irytuje. Dosłownie wszystko mnie w niej denerwuje – jej długaśne pazury pomalowane na jakiś dziwny turkusowy kolor, piskliwy chichot, który słychać nawet na piętrze i jej buźka, cała obsypana jakimś pudrem i brokatem, zupełnie jak jakaś maska…
Co więcej, Lidka nie uczyła się ani nie pracowała! Mój syn próbował mi wytłumaczyć, że zrezygnowała z nauki i rozgląda się za jakimś zajęciem, ale jakoś tego nie kupowałam. Zdawałam sobie sprawę, że ta dziewczyna nie narzeka na brak gotówki (jej rodzina należała do jednej z zamożniejszych w naszej miejscowości) i raczej nie wie, co ze sobą zrobić. No chyba że całymi dniami przesiadywać u nas, to akurat było oczywiste.
Była u nas niemal każdego dnia. Zazwyczaj po powrocie z pracy widywałam ją kręcącą się po salonie, kuchni czy ogródku. I za każdym razem, gdy ją dostrzegałam, siedziała bezczynnie, a mój Sławuś wesoło wokół niej skakał. Nawet kiedy zamawiali pizzę, syn rozkładał ją na talerze, nalewał napoje do szklanek i podstawiał tej królewnie prosto pod nosek! Kiedyś zdenerwowana rzuciłam:
– Niezbyt dobra z niej będzie żona – i Sławek obraził się na mnie na cały tydzień.
Była nierobem
Od pewnego czasu kwestie związane z Lidką stawała się zarzewiem coraz liczniejszych kłótni w naszych czterech ścianach. Mój potomek oskarżał mnie o małostkowość, a ja z kolei nie potrafiłam ugryźć się w język i od czasu do czasu rzucałam kąśliwe uwagi pod adresem jego wybranki.
Nie uważam się za jakąś zrzędliwą babę, skądże znowu! Mam ledwie pięćdziesiąt jeden lat, a na dodatek jestem zatrudniona w bibliotece szkolnej, gdzie pracuję z nastoletnią młodzieżą. Dobrze dogaduję się z młodymi ludźmi i nie sprawia mi problemu znalezienie z nimi wspólnej płaszczyzny porozumienia, jednak Lidka z jakiegoś powodu wyjątkowo działała mi na nerwy.
– Zazwyczaj mamy niezbyt dobrze przyjmują wybranki swoich chłopaków – znajoma próbowała mnie kiedyś pocieszyć, sugerując, że z czasem uda mi się z nią porozumieć. – Praktycznie sama wychowałaś Sławka, bo trudno powiedzieć, żeby jego tata, wiecznie na walizkach między Austrią a Niemcami, był odpowiedzialnym rodzicem! A teraz zjawiła się jakaś młoda i rządzi się w waszym domu – uzupełniła.
– Nie do końca o to mi chodzi, Aśka. Nie mam nic przeciwko dziewczynom Sławka. Przecież wiesz, że Jolkę i Magdę bardzo lubiłam, nie? Ale ta cała Lidka to zupełnie inna bajka, uwierz mi! Wieczne pretensje, fochy i nadąsana mina! A do tego wystrojona jak jakaś lalka, palcem nie ruszy, bo jeszcze by sobie paznokieć uszkodziła! Ciągle się na Sławka o coś boczy, a on skacze wokół niej jak ostatni frajer! A widziałaś jej ciuchy? Te spódniczki ledwo zakrywające pupę i dekolty prawie do pępka? Ostatnio Sławek mi powiedział, że Lidka marzy o karierze modelki, a ja po prostu załamałam ręce. Czy ta dziewucha naprawdę nie ma jakichś wyższych aspiracji?! – wyrzuciłam z siebie.
Koleżanka ją broniła
– Daj jej spokój, może zniknie równie szybko jak inne. Z twojego syna wyrósł niezgorszy podrywacz – uśmiechnęła się moja koleżanka.
– Problem w tym, że teraz chyba naprawdę się zakochał – westchnęłam.
– A może ona też? Lepiej nie wtrącaj się w ich sprawy, bo to nigdy dobrze się nie kończy – mruknęła Aśka.
Przez jakiś czas trzymałam się wskazówek Agnieszki i unikałam rozmów ze Sławkiem na temat jego partnerki. Ani jednym złym słowem nie wyrażałam się o Lidii, nie rzucałam żadnych kąśliwych komentarzy pod jej adresem. Zaciskałam zęby i próbowałam trzymać gębę na kłódkę, ale w niektórych momentach po prostu pękałam i dogadywałam swojemu dziecku aż miło.
– Wspominałeś coś o pracy twojej wybranki. Szuka czegoś? – zagadnęłam, a Sławek od razu się zdenerwował.
– Po co Lidce praca? Jej tata świetnie zarabia – prychnął, mówiąc, że on na jej miejscu też by palcem nie kiwnął.
– No i co z tego? Sądzisz, że będzie cię kiedyś sponsorować czy jak?! – zdenerwowałam się.
– Mamo, zupełnie nie o to chodzi! – syknął syn i kolejna kłótnia gotowa.
Zostawił mnie samą
Urodziny syna wypadały za kilka dni i planowałam uczcić ten dzień wspólną kolacją – chciałam upiec pyszną pieczeń i zaskoczyć go tortem. Moje marzenia legły jednak w gruzach. Lidka postanowiła porwać mojego syna na całonocną imprezę do odległego o trzydzieści kilometrów klubu, zupełnie ignorując fakt, że następnego ranka czekał go ważny egzamin na uczelni!
Tak więc zostałam sama jak palec, z nienaruszoną pieczenią, nietkniętym tortem i wciąż zapakowanym prezentem, którego solenizant nawet nie raczył otworzyć. Siedząc przy lampce wina, zerkałam zza szyby, czekając, aż Sławek wróci do domu.
Niestety, mój syn zjawił się dopiero bladym świtem, a u jego boku szła ta laska, która ostatnio coraz częściej nocowała u nas, a nikt nawet nie fatygował się, by zapytać mnie o pozwolenie.
– No co ty, mamo, oboje jesteśmy dorośli! Chyba nie oczekujesz, że za każdym razem będę pytał cię o zgodę, kiedy Lidka ma ochotę tu przenocować! – zdenerwował się pewnego wieczoru Sławek.
– A jednak wypadałoby, choćby przez wzgląd na dobre maniery! – warknęłam.
Mój potomek opuścił mieszkanie, nie mówiąc ani słowa i pojawił się z powrotem dopiero po pięciu dniach! Wysłał mi tylko wiadomość, że razem z Lidką spontanicznie pojechali w Tatry i abym do niego nie wydzwaniała, bo pragnie odpocząć ode mnie!
Był nią zaślepiony
Kiedy Sławek znów był w domu, zdecydowałam się spokojnie przedyskutować z nim tę sprawę. Ugotowałam jego ukochane kluski śląskie i ostrożnie zaczęłam rozmowę na temat tej przeklętej Lidki.
– Słuchaj, skarbie, nie chcę non stop zawracać ci głowy, ale ona sprawia, że zaniedbujesz naukę! Kolejny raz nie pojawiłeś się na paru wykładach! Zachowujesz się tak, jakby w ogóle nie obchodziły cię studia! – zainicjowałam rozmowę.
– Bo mnie one nie interesują, mamo! – Sławek cisnął widelcem i zostawiając na stole nieruszone kluski, opuścił pomieszczenie.
Atmosfera pomiędzy mną a moim dzieckiem przez ostatnie tygodnie była niezwykle nerwowa. Uświadomiłam sobie, że jego dziewczyna praktycznie przestała nas odwiedzać i zdałam sobie sprawę, że to zapewne efekt mojego wrogiego nastawienia.
Mój syn również zaczął znikać na całe dnie. Nie wiedziałam, gdzie nocuje, ale mogłam się domyślać, że u swojej lubej. Jej starzy mieli ogromny dom, więc raczej nikt nie zwracał uwagi na to, że ta dwójka spędza razem noce. W tym samym czasie moje cztery kąty – opustoszałe i ciche, zaczęły budzić we mnie uczucie autentycznej grozy.
Zdecydowałam, że zrobię pierwszy krok w stronę pojednania. Wykręciłam numer do Sławka i zaproponowałam spotkanie przy grillu. Specjalnie podkreśliłam, żeby przyprowadził ze sobą Lidię. Szczerze mówiąc, nadal nie pałałam do niej sympatią, ale perspektywa utraty kontaktu z synem przez ten konflikt była nie do zniesienia.
Chciałam to naprawić
Stawili się równo z wybiciem umówionej godziny. Ku mojemu zaskoczeniu, dziewczyna mojego syna wręczyła mi nawet bukiet. Prezentowała się jakoś inaczej, bardziej gustownie. Jej włosy były upięte, a po jaskrawym, morskim lakierze na paznokciach nie było nawet śladu.
„A może uda mi się ją jeszcze polubić?” – próbowałam się pocieszać, szykując w kuchni ciasto. Zakochani siedzieli w ogródku. Gdy przyszłam do nich, niosąc talerzyk pełen ciasta, Sławek sprzeczał się z Lidią. Nie mieli świadomości, że wszystko słychać.
– Mówiłam ci już tyle razy, że nie chcę dłużej mieszkać z rodzicami! – warknęła dziewczyna, a mój syn opuścił wzrok. – Zachowujesz się jak smarkacz! Kiedy wreszcie zaczniesz zarabiać?! To twoje studiowanie jest bezwartościowe! Chodzisz na zajęcia, zaliczasz sesje, a kasy ani widu, ani słychu! – doszło do moich uszu.
Ta z lekka ograniczona i wyjątkowo zuchwała panna namawiała mojego Sławka, żeby rzucił naukę?! Nie wytrzymałam, podbiegłam do niej i wykrzyczałam jej wszystko, co mi leżało na wątrobie! Od razu poczułam ulgę!
Poszła sobie z podkulonym ogonem, a mój syn został przy mnie. Następnego dnia Sławek oznajmił, że ze sobą zerwali, a ja o mało nie oszalałam z radości. Szkoda tylko, że moje szczęście nie potrwało zbyt długo…
Szok to mało powiedziane
Sławek i Lidka doszli do porozumienia po trzech dniach, a co więcej, syn przekazał mi informację, że jego dziewczyna pokłóciła się z tatą i nie zamierza już mieszkać w domu rodzinnym.
– Mamo, wpadłem na pomysł, że zgodzisz się, aby Lidka tymczasowo zamieszkała u nas. No wiesz, kilka tygodni, dopóki razem czegoś nie wynajmiemy – westchnął Sławek.
– Zapomnij, nie ma mowy! – odpowiedziałam.
Liczyłam na to, że syn zaakceptuje moje stanowisko i temat zostanie zamknięty, ale nic z tego. Sławek nie tylko nie wybaczył mi odmowy pomocy jego partnerce, ale prawdopodobnie w ramach zemsty porzucił naukę. Na trzecim roku studiów.
Po tygodniu mój syn wraz z tą wredną panną wyjechali do Londynu. Od tamtej pory słuch po nim zaginął! Otrzymałam od niego tylko jedną wiadomość na poczcie elektronicznej, w której poinformował mnie, że obydwoje mają pracę, wszystko u nich w porządku i szybko nie planują powrotu! A ja tu siedzę i beczę, kompletnie nie mogę dojść do siebie! Wychodzi na to, że ta cała Lidzia totalnie zmieniła mojego synka!
Teresa, 51 lat