„Facet młodszy o 10 lat był ideałem, dopóki nie zaszłam w ciążę. Chcę przebierać pieluszki dziecku, a nie jemu”
„– To nie jest takie proste! – krzyknął. – Czuję się przytłoczony! Wszystko dzieje się za szybko! – A co ze mną? – zapytałam z goryczą. – Myślisz, że dla mnie to łatwe? Zostawiasz mnie samą z tym wszystkim!”.
- Redakcja
Siedziałam przy kuchennym stole, wpatrując się w parujący kubek herbaty. Była czwarta rano, a ja nie mogłam zasnąć. Praca w biurze projektowym dawała mi satysfakcję, ale była wyczerpująca. Każdego dnia borykałam się z terminami, wymagającymi klientami i stertą papierkowej roboty. Jednak teraz, gdy za oknem zaczynało świtać, moje myśli krążyły wokół jednego – Adama.
Poznałam go półtora roku temu na jednym z firmowych spotkań integracyjnych. Był młodszy, miał zaledwie 25 lat, ale coś w jego uśmiechu, w sposobie, w jaki na mnie patrzył, przyciągnęło mnie od razu. Od tamtego wieczoru nasza relacja rozwijała się szybko i intensywnie. Adam był pełen życia, z pasją opowiadał o swoich planach na przyszłość. Ja, która do tej pory prowadziłam raczej uporządkowane życie, poczułam się, jakbym weszła do zupełnie nowego świata.
Wierzyłam w każde jego słowo
Przypominam sobie nasze pierwsze wspólne chwile – spontaniczne wyjazdy za miasto, długie rozmowy do późna w nocy, obietnice, które Adam składał mi przy blasku świec. „Zawsze będziemy razem, Weroniko. Zobaczysz, zbudujemy wspólną przyszłość” – mówił, patrząc mi głęboko w oczy. Wierzyłam w każde jego słowo, marząc o wspólnym domu, rodzinie, spokojnym życiu u boku kogoś, kogo kochałam.
Kiedy kilka tygodni temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży, serce zabiło mi szybciej. Byłam pewna, że Adam ucieszy się na wieść, że będziemy mieli dziecko. W końcu tyle razy rozmawialiśmy o przyszłości, o rodzinie. Ale teraz, siedząc samotnie w kuchni, czułam narastający niepokój. Reakcja Adama była zupełnie inna, niż się spodziewałam.
Zamykając oczy, starałam się przypomnieć sobie jego słowa, kiedy powiedziałam mu o ciąży. W jego oczach zamiast radości zobaczyłam strach.
Czułam się rozczarowana
– Adam, musimy porozmawiać – powiedziałam, kiedy tylko wszedł do mieszkania. Był późny wieczór, a ja czekałam na niego od kilku godzin.
Spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem i westchnął.
– O czym?
Usiadłam na kanapie i wskazałam miejsce obok siebie.
– O nas. O przyszłości. O tym, co dalej.
Adam zajął miejsce obok mnie, ale wyraźnie unikał mojego spojrzenia.
– Weronika, mówiłem ci już, że nie wiem, czy jestem gotowy na dziecko. To wszystko jest takie... nagłe.
Poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej.
– Ale przecież rozmawialiśmy o tym. Mówiłeś, że chcesz mieć rodzinę, że chcesz być ze mną. Co się zmieniło?
Adam skrzywił się lekko i spojrzał na mnie.
– Nie chodzi o to, że nie chcę być z tobą. Po prostu... nie wiem, czy teraz jest dobry moment. Mamy tyle planów, tyle do zrobienia...
– To dziecko też jest naszym planem, Adam. Jest częścią naszego życia, naszej przyszłości – próbowałam mówić spokojnie, ale czułam, jak łzy napływają mi do oczu.
Zwątpiłam w niego
Adam wstał i zaczął przechadzać się po pokoju.
– Nie jestem pewien, czy jestem gotowy na taką odpowiedzialność. To wielka zmiana, a ja... ja po prostu nie wiem.
Wstałam i podeszłam do niego.
– Adam, czy ty mnie kochasz? – zapytałam cicho.
Spojrzał na mnie i przytulił mnie delikatnie.
– Kocham, ale sytuacja mnie trochę zaskoczyła. Potrzebuję czasu.
Jego słowa raniły mnie głęboko.
– Czasu? Adam, ja potrzebuję wsparcia. Potrzebuję ciebie teraz bardziej niż kiedykolwiek.
Odsunął się i spojrzał mi w oczy. – Proszę, daj mi trochę czasu. Muszę to wszystko poukładać w swojej głowie.
Skinęłam głową, choć wewnątrz czułam się, jakby mój świat właśnie się rozpadł.
– Dobrze, ale pamiętaj, że ja nie mogę czekać wiecznie.
Bałam się, że będę sama
Marta spojrzała na mnie z troską, kiedy opowiedziałam jej o rozmowie z Adamem.
– Nie wierzę, że to powiedział – wyznałam, ocierając łzy. – Myślałam, że będziemy tym cieszyć się razem.
Marta objęła mnie ramieniem.
– Weronika, mężczyźni czasem reagują w dziwny sposób na takie wiadomości. Może on po prostu potrzebuje czasu?
Pokręciłam głową.
– Ale ja go nie mam. Jestem w ciąży, a on się wycofuje.
Marta westchnęła.
– Wiesz, może powinnaś dać mu chwilę. Może zrozumie, że to ważne i wróci do ciebie.
Spojrzałam na nią z rezygnacją.
– A jeśli nie wróci? Jeśli zostanę sama z tym wszystkim?
– Masz mnie, masz swoją rodzinę. Nie jesteś sama – zapewniła mnie Marta.
Wewnętrznie czułam jednak rosnącą niepewność. Co, jeśli Adam nigdy nie zaakceptuje tego dziecka? Czy będę w stanie poradzić sobie z tym wszystkim sama? Emocje, które mną targały, były zbyt skomplikowane, by znaleźć na nie proste odpowiedzi. Marta starała się mnie pocieszyć, ale ja zaczynałam rozumieć, że może moja przyszłość będzie wyglądać zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażałam.
Mama próbowała mnie pocieszyć
Siedziałam przy kuchennym stole w domu mamy, opierając głowę na dłoniach, gdy weszła do kuchni. Jej troskliwe spojrzenie od razu wychwyciło mój stan.
– Weronika, co się dzieje? – zapytała, siadając obok mnie.
Westchnęłam ciężko.
– To Adam, mamo. Nie radzi sobie z wiadomością o ciąży. Czuję, że się ode mnie odsuwa.
Mama pokiwała głową, jakby spodziewała się takiej odpowiedzi.
– Opowiedz mi wszystko od początku.
Opowiedziałam jej o naszych ostatnich rozmowach, o jego wahaniu i moich obawach. Kiedy skończyłam, spojrzała na mnie z mieszaniną smutku i determinacji.
– Weronika, mężczyźni czasem reagują w dziwny sposób na takie wiadomości. Twój ojciec też na początku nie był zachwycony, kiedy dowiedział się, że jestem w ciąży z twoim bratem.
Zaskoczona spojrzałam na nią.
– Naprawdę? Tato też miał wątpliwości?
Mama uśmiechnęła się smutno.
– Tak, ale z czasem zrozumiał, że to najlepsza rzecz, jaka mogła mu się przytrafić. Był młody i przestraszony, tak jak Adam teraz. Ale trzeba dać im czas, żeby to zrozumieli.
– Mamo, ja już nie mam czasu. Jestem w ciąży i potrzebuję jego wsparcia teraz, a nie za kilka miesięcy – wyznałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.
Mama objęła mnie ramieniem.
– Wiem, kochanie. Ale musisz być silna, dla siebie i dla dziecka. Niezależnie od tego, co zrobi Adam, masz nas. Nigdy nie będziesz sama.
Spojrzałam na nią z wdzięcznością.
– Dziękuję, mamo. To wiele dla mnie znaczy.
– Pamiętaj, Weronika, że życie nie zawsze układa się tak, jakbyśmy tego chcieli. Ale czasem te niespodziewane zmiany prowadzą nas do najlepszych rzeczy, jakie mogą się nam przytrafić.
Przytuliłam się do niej mocno, czując, jak jej słowa przynoszą mi ulgę. Wiedziałam, że czeka mnie trudna droga, ale dzięki wsparciu mamy czułam się gotowa stawić czoła przyszłości.
Nie chciał być odpowiedzialny
Czekałam na Adama w naszym mieszkaniu, serce biło mi jak oszalałe. Wiedziałam, że ta rozmowa musi się odbyć, niezależnie od jej wyniku. Kiedy wszedł, wyglądał na zmęczonego i przygnębionego. Postanowiłam zacząć bez owijania w bawełnę.
– Adam, musimy porozmawiać. Teraz.
Spojrzał na mnie z rezygnacją.
– Weronika, wiem, co chcesz powiedzieć, ale ja naprawdę potrzebuję więcej czasu...
Przerwałam mu, nie mogąc dłużej powstrzymać emocji. – Nie, Adam. Ja potrzebuję wsparcia teraz, a nie kiedy będziesz gotowy!
– To nie jest takie proste! – krzyknął. – Czuję się przytłoczony! Wszystko dzieje się za szybko!
– A co ze mną? – zapytałam z goryczą. – Myślisz, że dla mnie to łatwe? Zostawiasz mnie samą z tym wszystkim!
– Nie! – zaprotestował, choć jego głos był pełen wahania. – Po prostu... muszę to wszystko zrozumieć, przemyśleć...
– A co jest do przemyślenia? – wybuchłam. – Czy kochasz mnie, czy nie? Czy chcesz być ojcem naszego dziecka, czy nie? Potrzebuję jasnych odpowiedzi, Adam!
Spojrzał na mnie, a jego oczy były pełne bólu i wątpliwości. – Kocham cię, Weroniko, ale... nie wiem, czy jestem gotowy na bycie ojcem. To zbyt wielka odpowiedzialność.
Zaszkliły mi się oczy.
– Adam, to nie jest coś, na co można się przygotować. Albo jesteś gotowy podjąć ryzyko, albo nie.
– Nie wiem, czy dam radę – odpowiedział cicho, patrząc na podłogę.
Poczułam, jak moje serce pęka.
– Więc to jednak koniec? Naprawdę mnie zostawiasz?
Westchnął głęboko, po czym spojrzał mi w oczy.
– Muszę odejść, Weroniko. Nie chcę cię zranić, ale to jedyne wyjście, jakie widzę.
Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. –
Jeśli odejdziesz teraz, już nie wracaj. Mam wrażenie, że w ogóle cię nie znam. Adam, którego pokochałam nigdy by się tak nie zachował!
Adam odwrócił się i wyszedł. Zostałam sama, czułam się jakby cały mój świat runął. Jednak wiedziałam, że teraz muszę być silna, nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla naszego dziecka.
Będę samotną matką
Siedziałam w pustym mieszkaniu, wpatrując się w zamknięte drzwi, za którymi zniknął Adam. Jego odejście było jak cios w serce, pozostawiając mnie z poczuciem pustki i osamotnienia. Łzy płynęły bez końca, a w głowie kłębiły się myśli pełne gniewu, smutku i lęku.
Wstałam z kanapy, czując, jakby nogi nie chciały mnie unieść. Spojrzałam na nasze wspólne zdjęcie na komodzie – uśmiechnięci, szczęśliwi, pełni nadziei na przyszłość. Teraz to wszystko wydawało się jakby należało do innego życia, innej rzeczywistości.
Zadzwoniłam do mamy, a jej ciepły, troskliwy głos przyniósł mi chwilową ulgę, ale ból nadal przeszywał moje serce.
– Mamo, Adam odszedł – wyznałam, szlochając. – Zostawił mnie samą.
– Weronika, masz nasz – odpowiedziała. – Zawsze możesz na nas liczyć. Przyjadę do ciebie.
Odłożyłam telefon, czując, że muszę zebrać siły. Podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje odbicie – zaczerwienione oczy, twarz pełna rozpaczy.
Przypomniałam sobie rozmowę z Maćkiem i jego zapewnienia, że damy radę. Ale teraz czułam się tak bezradna i zagubiona. Świadomość, że muszę stawić czoła samotnemu macierzyństwu, była przytłaczająca.
Podniosłam rękę i delikatnie dotknęłam brzucha.
– Będziemy razem, maleństwo – szepnęłam, próbując znaleźć w sobie odwagę. – Obiecuję, że dam z siebie wszystko.
Czułam, jak wzbiera we mnie gniew na Adama, na jego tchórzostwo i brak odpowiedzialności. Ale wiedziałam też, że muszę znaleźć siłę, by iść dalej. Spojrzałam na zdjęcie rodziców i pomyślałam o ich wsparciu, o miłości, którą mnie otaczali.
Podjęłam decyzję – nie poddam się. Zrobię wszystko, by zapewnić mojemu dziecku lepszą przyszłość. Choć serce krwawiło, a dusza była pełna żalu, wiedziałam, że muszę być silna. Z każdym dniem będzie trochę łatwiej, a ja odnajdę w sobie moc, której teraz tak bardzo potrzebuję.
Weronika, 35 lat