„Film z majówki miał być pamiątką na zawsze. Zdębiałam, gdy zobaczyłam, co się nagrało zamiast ogniska i kiełbasek”
„W pewnym momencie, zupełnie niespodziewanie, kamera się zatrzymała na fragmencie, który wyglądał na nagrany przypadkiem. Kadr był trochę krzywy, słychać było tylko szum wiatru, a potem coś, czego nie byłam gotowa zobaczyć”.

- Redakcja
W naszej paczce była taka niepisana tradycja – każdą majówkę spędzaliśmy razem, najlepiej nad jeziorem. Taki krótki reset od pracy, szkoły, codzienności. Czasami jechało nas pięcioro, czasami więcej, ale zawsze była ta sama ekipa, te same twarze, ten sam klimat. I ja, z moją kamerką w dłoni, zawsze gotowa, by złapać najfajniejsze momenty.
Uwielbiałam to
Zawsze uważałam, że wspomnienia mają wartość, ale dopiero kiedy je zatrzymasz na zdjęciu lub na filmie. Może dlatego montowanie filmików po takich wyjazdach stało się moją cichą pasją.
Tym razem było podobnie. Domek nad jeziorem, wieczorne ogniska, kąpiele przy zachodzie słońca. Michał i Hela – jak zwykle nierozłączni, idealni, trochę jak para z reklamy proszku do prania. On ją obejmował, kiedy wracaliśmy z pomostu. Ona śmiała się z jego głupich żartów. Patrzyłam na nich i czasem nawet zazdrościłam.
Zawsze ten moment mnie cieszył, kiedy mogłam usiąść, zrzucić nagrania z kamery i zacząć wybierać najlepsze fragmenty. Po kolei oglądałam, jak Patryk robi fikołka na pomoście, jak Hela gra na ukulele przy ognisku, jak Michał niesie ją na barana, a wszyscy krzyczą: „Do jeziora z nią!”. Śmiałam się, bo znałam każdą scenę na pamięć, a jednak coś mnie w tych wspomnieniach zawsze rozczulało.
Minęła już chyba trzecia godzina. Zaczęło się ściemniać, a ja przewijałam dalej. W pewnym momencie, zupełnie niespodziewanie, kamera się zatrzymała na fragmencie, który wyglądał na nagrany przypadkiem. Kadr był trochę krzywy, słychać było tylko szum wiatru, a potem coś, czego nie byłam gotowa zobaczyć. Michał. I Patrycja. W ustronnym miejscu między drzewami, całujący się tak, jakby świat nie istniał.
Dosłownie zamarłam
Spojrzałam jeszcze raz. Cofnęłam o kilka sekund. Może źle widziałam, może to było coś innego. Ale nie – ich twarze były wyraźne. Ich ruchy, ich pocałunek. Trzymałam dłoń na myszce i nie potrafiłam się poruszyć. Serce zaczęło mi bić szybciej. W pokoju zrobiło się nieznośnie cicho. Siedziałam tak przez dłuższą chwilę, gapiąc się w ekran jak zahipnotyzowana.
– Nie… – wyszeptałam sama do siebie. – Przecież to niemożliwe…
Myśli zaczęły galopować. Czy to było wtedy, gdy Hela poszła wcześniej spać? Czy oni myśleli, że nikt nie widzi? Czy w ogóle wiedzieli, że kamera była włączona? A może zrobili to specjalnie?
Chwyciłam telefon i prawie zadzwoniłam do Heli, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Przez kolejne godziny próbowałam w głowie ułożyć sobie wszystko, co widziałam. Może powinnam to usunąć? Może to nie moja sprawa? Przecież to nie ja zdradziłam, nie ja kłamałam. Ale to ja miałam to nagranie. I ja teraz trzymałam w rękach kawałek prawdy, który mógł zmienić życie co najmniej trzech osób.
Siedziałam przed komputerem jeszcze długo po północy, wpatrując się w kadr, którego nigdy nie chciałam zobaczyć.
Czułam się bezradna
Następnego dnia postanowiłam udawać, że nic się nie stało. Przecież to był tylko fragment, kilkadziesiąt sekund, które mogłam usunąć, zakopać wśród plików, które nigdy nie ujrzą światła dziennego. Tylko że nie potrafiłam. Za każdym razem, gdy otwierałam folder z nagraniami, ten jeden film przyciągał mnie jak magnes.
Zamiast wyrzucić, po prostu ominęłam go podczas montażu. Skleiłam wszystko inne – śmiechy, wygłupy, wspólne śniadania, śpiewy przy ognisku. Nazwałam folder jak zawsze: „Najlepsze momenty z majówki” i wrzuciłam do naszej wspólnej chmury, żeby każdy mógł zobaczyć, co udało się nagrać.
Wszystko zaczęło się sypać kilka godzin później. Najpierw jedna wiadomość od Kasi: „Iwona, wrzuciłaś cały materiał?”. Potem druga, od Pawła: „Ej, jesteś pewna, że to miało iść do wszystkich?”.
Zerknęłam na telefon i zobaczyłam powiadomienie: plik „Najlepsze momenty z majówki” został otwarty przez pięć osób. Poczułam, jak serce zaczyna mi walić. Weszłam na chmurę i wtedy zrozumiałam, co się stało. Przez nieuwagę wrzuciłam nie gotowy, pocięty materiał, ale surowy folder z wszystkimi plikami. Z tym nagraniem też.
To była pomyłka
Zanim zdążyłam coś zrobić, telefon zadzwonił. Na ekranie – Hela. Nie odebrałam. Zadzwoniła drugi raz. Trzeci. Potem przyszedł SMS. „Iwona, powiedz mi, że to jakiś chory żart”. Zadzwoniła jeszcze raz, a ja tym razem odebrałam. W słuchawce usłyszałam tylko jej płacz.
– Co to jest? – wydusiła w końcu. – To… Michał? Z Patrycją?
– Hela… Ja nie wiedziałam, że to się nagrało. Naprawdę. To nie miało trafić do was. To pomyłka…
– Pomyłka? – zapytała takim tonem, jakby nie poznawała mojego głosu. – Ty wiedziałaś. I nic mi nie powiedziałaś. A potem wrzuciłaś to, jak jakiś zwiastun horroru. Cała nasza paczka to widziała!
– Chciałam to usunąć… serio. To się stało przez przypadek…
– Nie dzwoń do mnie – powiedziała i się rozłączyła.
Potem przyszły kolejne wiadomości. Od Kamila: „Co tam się wyprawiało?”, od Agaty: „Widziałam to. Czy Hela wie?”. I od Michała: „Musimy pogadać. Natychmiast”.
Siedziałam w tej ciszy, która nagle zrobiła się nie do zniesienia. Telefon brzęczał, wibrował, wyświetlał kolejne imiona. Ale nie byłam w stanie odebrać ani jednego połączenia.
Chciałam to naprawić
Spotkaliśmy się u Heli trzy dni później. Każdego z nas zaprosiła osobno, ale wiadomo było, że to nie będzie miłe popołudnie przy kawie. Michał i Patrycja przyszli razem. Wszyscy siedzieliśmy w milczeniu, jakby czekając, kto zacznie.
– To prawda? – Hela spojrzała na Michała, jej oczy były czerwone, ale spokojne. – Widziałam to na filmie. I nie mów, że to nie ty.
Michał nerwowo przetarł czoło.
– Hela, to był błąd. Jeden raz. Nie chciałem, żebyś się dowiedziała w taki sposób…
– Ale się dowiedziałam. W najgorszy z możliwych – przerwała mu. – A ty? – zwróciła się do Patrycji. – Nic nie powiesz?
Patrycja spuściła wzrok.
– Przepraszam – wyszeptała, ale nie brzmiało to jak coś, co miało naprawić sprawę.
Kamil wstał.
– Wiecie co? To nie jest tylko wasz problem. My wszyscy tam byliśmy, czuliśmy się jak rodzina.
Zaczęły padać słowa, niektóre ostre, inne pełne zawodu. Michał próbował się tłumaczyć, ale nikt już nie chciał słuchać. W końcu Hela powiedziała cicho:
– Nie chcę was więcej widzieć. Żadnego z was.
Wszystko się rozpadło
Po tamtym spotkaniu wszystko się zmieniło. Hela przestała się odzywać, nawet do mnie. Próbowałam napisać, zadzwonić, ale bez skutku. Zresztą może miała rację. Milczenie było jej sposobem na przetrwanie. Michał i Patrycja zniknęli z mediów społecznościowych. Nie było już ich na grupowych czatach, nie pojawili się na urodzinach Agaty, nie dołączyli do wspólnych planów na wakacje. Nikt ich nie zapraszał.
Wcześniej byliśmy jednością – śmialiśmy się z tych samych rzeczy, wiedzieliśmy o sobie wszystko. Teraz coś wisiało w powietrzu, nieznośne napięcie. Kamil i Kasia powiedzieli wprost, że nie chcą więcej żadnych wspólnych wyjazdów. Paweł starał się udawać, że nic się nie stało, ale coraz rzadziej się odzywał. Zostaliśmy rozbici na mniejsze grupki, nieufne, ostrożne, pełne niedopowiedzeń.
Pewnego wieczoru spotkałam się z Agatą. Siedziałyśmy na ławce przed jej blokiem, jak za dawnych czasów.
– Myślisz, że jeszcze kiedyś będzie jak dawniej? – zapytałam cicho.
– Nie wiem – odpowiedziała po dłuższej chwili. – Ale chyba nie. Coś się w nas skończyło.
I wtedy zrozumiałam. To nie tylko zdrada rozbiła Heli związek. To prawda rozbiła nas wszystkich.
Iwona, 34 lata
Czytaj także:
- „Synowa chciała zrobić z Komunii wnuczki pokazówkę. Zapomniała, że to spotkanie z Bogiem a nie impreza”
- „Pocieszałam szwagra pod swoim kocem. Zagalopowałam się i nie wiem, jak teraz spojrzę w oczy własnej siostrze”
- „Grill z teściową zakończył się z hukiem. Tak jej wygarnęłam, że już więcej mi nie powie, że zabrałam jej syna”