Reklama

Codzienne życie bywa monotonne. Wstajesz, idziesz do pracy, wracasz, a potem po prostu jesteś. Ja spędzam większość czasu w swoim niewielkim mieszkaniu na trzecim piętrze kamienicy. Wydawać by się mogło, że w takim miejscu nie można poczuć się samotnie – otacza cię przecież miasto, pełne ludzi i ich historii. A jednak samotność potrafi być przytłaczająca. Tak było ze mną, dopóki nie zaczęłam zauważać Adama.

Reklama

Każdego wieczoru, gdy zapadał zmrok, spoglądałam przez okno i widziałam jego postać. Zawsze w tym samym miejscu, wydawało mi się, że też patrzy w moją stronę. Początkowo byłam zaintrygowana, później te chwile zaczęły być dla mnie źródłem ciepła, niemalże pocieszenia. Czułam się mniej samotna, wiedząc, że tam jest. Zaczęłam się zastanawiać – kim jest, co robi i dlaczego również spogląda na mnie?

– Cześć, Milena! – wykrzyknęła przez telefon moja przyjaciółka, przerywając mój strumień myśli. – Jak życie?

– Ach, nic szczególnego – odparłam z udawaną obojętnością.

A co z tym sąsiadem? – zaśmiała się, jakby znała wszystkie tajemnice świata.

Uśmiechnęłam się, ale w środku zaczęłam się zastanawiać, co to wszystko naprawdę znaczy. Czy ten niecodzienny związek, te spojrzenia przez okno, to coś więcej niż tylko przypadkowa rozrywka?

Ciągle o nim myślałam

Dzień jak co dzień. Odkładając słuchawkę po rozmowie z przyjaciółką, wciąż miałam jej słowa w głowie. „Może to zaczątek romansu?” – śmiała się, ale ja zaczęłam zastanawiać się, ile w tym było prawdy. Przecież ja nawet nie znałam tego faceta. Właściwie to znałam tylko jego imię – Adam, bo usłyszałam je przypadkiem od sąsiadki z dołu. Ale te spojrzenia... Były jak rozmowa bez słów, a jednak pełna emocji.

Zrób coś z tym – przemawiałam do siebie, myjąc naczynia. – To nie jest normalne, żeby myśleć o kimś, kogo się nawet nie zna.

Zastanawiałam się, czy on też myśli o mnie w ten sposób. Czy to możliwe, że jesteśmy dla siebie nawzajem tajemnicą, którą oboje chcemy rozwikłać? Miałam wrażenie, że stoję na krawędzi czegoś nowego, ale nie wiedziałam, czy chcę zrobić krok naprzód.

Wieczorem, jak zwykle, stałam przy oknie, patrząc w stronę mieszkania Adama. I wtedy znowu nasze spojrzenia się spotkały. To było jak nieme porozumienie, które mówiło więcej niż słowa. Z jednej strony bałam się tego, co mogłoby się wydarzyć, ale z drugiej, byłam gotowa zaryzykować.

Postanowiłam przełamać codzienną rutynę. Nie mogłam dłużej udawać, że te spojrzenia są przypadkowe, że nie mają znaczenia. Każdego dnia czułam, jak coś we mnie rośnie – ciekawość, może nadzieja? Zaczęłam wychodzić na balkon częściej niż zwykle, z książką w dłoni, udając, że czytam. Ale tak naprawdę czekałam na chwilę, gdy Adam pojawi się po drugiej stronie.

Los nas ze sobą zetknął

Pewnego popołudnia, gdy słońce zaczynało już zachodzić, zeszłam do sklepu na rogu. Nagle, w połowie drogi, natknęłam się na niego – Adama. Było to tak nagłe, że nie wiedziałam, co powiedzieć. On również wyglądał na zaskoczonego.

– Eee… Cześć – powiedział z niepewnym uśmiechem.

– Cześć – odpowiedziałam, czując, jak serce mi przyspiesza.

Chwilę staliśmy w milczeniu, oboje niepewni, co powiedzieć. W końcu Adam przerwał ciszę.

Często widuję cię na balkonie... Lubię, jak czytasz.

Zaskoczona, odpowiedziałam z uśmiechem:

– A ja lubię, jak piszesz przy oknie... zawsze wydajesz się tak skupiony.

Nasza rozmowa była nieco niezręczna, ale mimo to wyczuwałam, że oboje jesteśmy zaintrygowani. Nie wiedziałam, czy Adam jest po prostu uprzejmy, czy może rzeczywiście jest zainteresowany, ale to spotkanie rozpaliło we mnie jeszcze większą ciekawość.

Od tego przypadkowego spotkania myśli o Adamie stały się jeszcze bardziej uporczywe. Każda chwila, kiedy wychodziłam na balkon, była teraz oczekiwaniem na jego obecność. I zawsze, gdy go widziałam, moje serce biło mocniej. Pewnego dnia zauważyłam coś, co zasiało we mnie niepokój – Adam siedział na balkonie, trzymając w rękach notes. Zapiski? Myśli? O czym? A może o kim?

To pytanie nie dawało mi spokoju. Niepewność rosła, a ja nie potrafiłam się od niej uwolnić. Chciałam się dowiedzieć, co zapisuje, dlaczego to robi.

Byłam podekscytowana, ale…

Następnego dnia, gdy znów stanęłam na balkonie, Adam podszedł bliżej i pomachał do mnie.

– Milena, może spotkamy się na kawę? – zaproponował z uśmiechem.

Byłam zaskoczona i podekscytowana jednocześnie. Zgodziłam się bez wahania. Spotkaliśmy się w małej kawiarni na rogu. Rozmowa była przyjemna, ale czułam, że coś wisi w powietrzu. I wtedy, niespodziewanie, Adam postanowił się otworzyć.

– Chciałem ci coś powiedzieć – zaczął mówić, unikając mojego wzroku. – Od jakiegoś czasu prowadzę dziennik... twojego życia.

Zamilkłam, oszołomiona tym, co właśnie usłyszałam. W mojej głowie zawirowały pytania. Czy to jest normalne? Co to ma znaczyć? Czy to tylko przypadek, czy może coś więcej? Mieszanka zaskoczenia, strachu i zaintrygowania niemal mnie przytłoczyła.

Gdy wróciłam do domu po spotkaniu z Adamem, moja głowa była pełna sprzecznych myśli. Jego wyznanie zaskoczyło mnie, a emocje wciąż wrzały. Jak mogłam tego nie zauważyć? Przecież te spojrzenia, drobne gesty – teraz nabierały nowego znaczenia. Ale czy prowadzenie dziennika mojego życia było aktem miłości, czy raczej niezdrowej obsesji?

Co ja mam teraz zrobić? – pytałam siebie, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Moje własne oczy wydawały się obce, jakbym patrzyła na kogoś innego.

Postanowiłam się z tym zmierzyć, zamiast unikać. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z Adamem jeszcze raz, dowiedzieć się więcej. Przez całą noc rozważałam, jak do tego podejść, jak znaleźć odpowiedzi na dręczące mnie pytania.

„Czy mogę mu zaufać?” – zastanawiałam się, przewracając się z boku na bok. – „Czy jest w tym coś więcej niż tylko samotność?”.

To było niepokojące

W końcu zebrałam się na odwagę. Byłam zdeterminowana, aby zrozumieć jego motywy, zobaczyć, co kryje się za tymi zapiskami. Wiedziałam, że muszę być ostrożna, ale też otwarta na możliwość, że to może być coś więcej niż tylko dziwaczne hobby.

Spotkałam się z Adamem kilka dni później, w tym samym miejscu, w małej kawiarni, gdzie rozmawialiśmy wcześniej. Czułam się dziwnie, wiedząc, że każda moja codzienna czynność mogła znaleźć się na kartkach jego dziennika. Jednak zdeterminowana, by dowiedzieć się prawdy, postanowiłam przeprowadzić tę rozmowę.

– Adam, musimy porozmawiać o tym dzienniku – zaczęłam, próbując opanować drżenie w głosie. – Chcę zrozumieć, dlaczego to robisz.

Wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie z niepokojem w oczach.

– Wiem, że to może wyglądać dziwnie – przyznał. – Ale dla mnie ten dziennik to sposób na radzenie sobie z samotnością. Każde spojrzenie na ciebie, każda chwila, gdy widziałem cię przez okno... sprawiały, że czułem się mniej samotny.

– Ale dlaczego akurat ja? – zapytałam, próbując zrozumieć jego perspektywę.

– Byłaś... jesteś... inna – odpowiedział z ciepłem w głosie. – Widziałem w tobie coś, czego nie potrafię opisać. Czułem, że między nami jest jakaś więź.

Mimo że zaczęłam dostrzegać ludzką stronę Adama, wciąż miałam wątpliwości. Czy mogę mu zaufać? Czy to wystarczające wyjaśnienie?

Rozmowa była intensywna, emocje sięgnęły zenitu, ale mimo to pozostało wiele niewiadomych. Rozstaliśmy się z uczuciem niepewności, bez jasnej odpowiedzi na pytanie, co dalej z naszą relacją.

Biłam się z myślami

Po naszym ostatnim spotkaniu spędziłam wiele godzin, zastanawiając się nad tym, co usłyszałam od Adama. Jego słowa krążyły w mojej głowie, a emocje towarzyszące tamtej rozmowie wciąż były żywe. Czułam się zraniona i zdradzona – ktoś, kto wydawał się być moim sprzymierzeńcem w walce z samotnością, okazał się kimś, kto obserwował mnie z ukrycia. Z drugiej strony, widziałam w nim człowieka walczącego z własnymi demonami, który odnalazł w tej dziwnej więzi sposób na swoje problemy.

„Co mam zrobić?” – zastanawiałam się, chodząc po pokoju tam i z powrotem. – „Czy mogę dać mu szansę, czy powinnam się odsunąć?”.

Z jednej strony chciałam go zrozumieć, dać mu możliwość wyjaśnienia wszystkiego jeszcze raz, spojrzenia na to z innej perspektywy. Z drugiej strony nie mogłam pozbyć się poczucia zagrożenia, które towarzyszyło świadomości, że moje życie było przedmiotem czyichś notatek.

Usiadłam przy oknie, patrząc w przestrzeń, którą dzieliliśmy spojrzeniami. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek będę w stanie spojrzeć na Adama tak samo jak wcześniej. Ale jedno było pewne – to doświadczenie nauczyło mnie wiele o samotności, o potrzebie zrozumienia i o granicach, które każdy z nas musi wyznaczyć.

Decyzja, co dalej, wciąż pozostawała w zawieszeniu, jakby życie samo czekało na mój ruch. Czy wybaczyć i zrozumieć, czy odejść i zacząć na nowo? Nie miałam jeszcze odpowiedzi, ale wiedziałam, że niezależnie od tego, co wybiorę, muszę to zrobić z sercem i rozumem.

W końcu zrozumiałam, że nasze emocje są skomplikowane, a relacje jeszcze bardziej. Być może nie wszystkie historie mają jednoznaczne zakończenie, a życie nie zawsze dostarcza prostych odpowiedzi. Mimo wszystko chyba warto spróbować czerpać z niego pełnymi garściami. Spojrzałam potem w okno z łagodnym uśmiechem.

Reklama

Milena, 30 lat

Reklama
Reklama
Reklama