Reklama

Kilka dni temu awansowałam na nową menadżerkę w firmie. Nie było łatwo – niezliczone godziny spędzone na pracy, niekończące się szkolenia i kursy, by poprawić swoje umiejętności. Ale kiedy nadszedł ten moment, nie czułam triumfu, a dziwną mieszankę ulgi i niepokoju. Iwona była jedną z tych osób, które nie były z tego zadowolone.

Reklama

Atmosfera w pracy stała się napięta. Wiedziałam, że coś się dzieje za moimi plecami – szepty, spojrzenia, nawet drobne komentarze rzucone w przestrzeń, które nie były przypadkowe. Wkrótce plotka zaczęła rosnąć w siłę. Zaczęto mówić, że mój awans zawdzięczam nie ciężkiej pracy, a rzekomemu romansowi z szefem. Te insynuacje bolały, a poczucie niesprawiedliwości narastało z dnia na dzień.

Emocje sięgnęły zenitu

Nie mogłam pozwolić, by plotki krążyły bez końca. Musiałam coś zrobić, żeby bronić swojego dobrego imienia. Pewnego dnia, poszłam do pokoju socjalnego, gdzie przypadkiem przyłapałam Iwonę, jak opowiadała niestworzone historie na mój temat. Emocje sięgnęły zenitu, ale postanowiłam działać z zimną krwią.

– Co ty wyprawiasz?! Rozpuszczasz jakieś idiotyczne plotki na mój temat? – rzuciłam w jej stronę bez ogródek.

– Ja? Ależ skąd, ja tylko powtarzam, co ludzie mówią… – odpowiedziała z udawaną niewinnością, spoglądając na mnie z lekko uniesionymi brwiami.

– Ludzie mówią to, co im podsunęłaś! Jeśli masz problem z moim awansem, mogłaś porozmawiać ze mną, a nie robić cyrk.

Nie chciałam dać się sprowokować, ale czułam, że tracę kontrolę nad emocjami.

– Jeśli ktoś awansuje w taki sposób, to powinien się liczyć z reakcją – rzuciła z przekąsem, uśmiechając się ironicznie.

– W taki sposób? Naprawdę myślisz, że dostałam to stanowisko przez łóżko?! – Z niedowierzaniem kręciłam głową.

– A nie? – zapytała, a w jej oczach widziałam wyłącznie złośliwość.

Poczułam, że rozmowa z kimś takim jest jak rzucanie grochem o ścianę. Wyszłam z pokoju, próbując opanować emocje. Wiedziałam jednak, że muszę być przygotowana na to, że sprawy przybiorą jeszcze gorszy obrót.

Wyraz jego twarzy nie wróżył niczego dobrego

Z każdym dniem sytuacja była coraz bardziej napięta. Zauważyłam, że część zespołu zaczyna unikać mojego wzroku, jakby obawiali się, że plotki okażą się prawdą. W końcu szef wezwał mnie do swojego gabinetu. Miałam nadzieję, że jakoś to wszystko wyjaśnimy, ale jego poważny wyraz twarzy nie wróżył niczego dobrego.

– Sytuacja stała się niezręczna. Zarząd naciska, reputacja firmy… To nie jest sprawiedliwe, ale nie mogę nic zrobić – powiedział Marek z wyraźnym zmęczeniem w głosie.

Czyli mnie wyrzucacie? Bo ktoś postanowił mnie zniszczyć? – zapytałam z goryczą.

Nie tak to widzę. Ale dla ciebie też lepiej będzie się od tego odciąć – odpowiedział, unikając mojego wzroku.

– Świetnie. Straciłam wszystko przez jedno kłamstwo – powiedziałam, czując, jak gniew i smutek mieszają się w moim sercu.

Marek próbował wyjaśnić, że to dla mojego dobra, ale trudno mi było w to uwierzyć. Gdy opuszczałam biuro, czułam na sobie spojrzenia pracowników – niektóre pełne współczucia, inne skrytej satysfakcji. Iwona, stojąc w korytarzu, triumfowała. Wiedziałam, że osiągnęła to, czego chciała.

Wszyscy byli w szoku

Kilka dni po wręczeniu mi wypowiedzenia Marek zorganizował zebranie zespołu. Choć nie byłam już częścią firmy, nadal musiałam pracować do końca miesiąca. Wszyscy myśleli, że to kolejne rutynowe spotkanie dotyczące reorganizacji, ale rzeczywistość miała przynieść coś zupełnie innego.

– Drodzy państwo, chciałem wam coś ogłosić. Dziś to mój ostatni miesiąc w firmie – Marek zaczął spotkanie, a na sali zapadła pełna niedowierzania cisza.

– Co?! – krzyknęła Iwona, wyraźnie zaskoczona obrotem spraw.

– Odchodzę. Mam propozycję pracy w innym miejscu, a co więcej… zabieram ze sobą Karolinę jako menadżerkę mojego zespołu – dodał Marek, co wywołało falę szoku wśród zebranych.

Reakcje były różne. Niektórzy z trudem ukrywali zaskoczenie, inni zaczęli szeptać między sobą. Iwona zbladła.

– Ale… jak to? Przecież ona…! – próbowała wtrącić Iwona, ale nie potrafiła dokończyć zdania.

– Karolina to najbardziej kompetentna osoba na tym stanowisku. Moja nowa firma to wie. A plotki? Są nieprawdziwe – odpowiedział Marek, spoglądając na nią z chłodno.

Iwona zrozumiała, że jej manipulacje odniosły odwrotny skutek. Tymczasem dla mnie to była szansa na nowy początek i odbudowanie tego, co utraciłam.

Miałam mieszane uczucia

Nowy etap w mojej karierze zaczął się lepiej, niż mogłam się spodziewać. Nowe stanowisko w firmie, którą prowadził Marek, okazało się dokładnie tym, czego potrzebowałam. Opuściłam mury poprzedniej firmy z mieszanymi uczuciami, ale teraz mogłam w pełni skupić się na pracy, którą uwielbiałam. Iwona została w starej firmie, ale jej reputacja została zrujnowana. Wszyscy się dowiedzieli, że lubi manipulacje i intrygi. Przez swoje działania zraziła do siebie większość zespołu. Mówi się, że karma wraca i w jej przypadku było to szczególnie widoczne. Choć pozornie miała to, czego chciała, to w rzeczywistości została sama, bez szans na rozwój.

A ja zyskałam ważną lekcję. Zrozumiałam, że sukces zawsze opiera się na solidnych podstawach. Niezależnie od tego, jak wiele przeszkód musiałam pokonać, mogłam teraz patrzeć w przyszłość z optymizmem.

Reklama

Karolina, 39 lat

Reklama
Reklama
Reklama