„Gdy jego dłonie dotykały mnie na plaży, zapomniałam o bożym świecie. Niestety rzeczywistość wróciła z podwójną mocą”
„Razem z Szymonem siedzieliśmy w hotelowym barze, sącząc drinki i śmiejąc się z żartów, które tylko my rozumieliśmy. Bar miał widok na greckie wybrzeże, które o tej porze dnia wyglądało jak z pocztówki. Powietrze było ciepłe, pachniało morzem i kwiatami. Wszystko wydawało się idealne”.
- redakcja
Każdy dzień był taki sam
Czasami wydaje się, że życie płynie w jednym, stałym rytmie, z którego trudno się wyrwać. Rutyna codziennych obowiązków, praca, dom, mąż – to wszystko sprawia, że czuję się jakbym była uwięziona w klatce. Paweł jest dobrym człowiekiem, ale to pracoholik. Jego życie kręci się wokół pracy, a ja czuję, że z każdym dniem oddalamy się od siebie coraz bardziej. Brakuje mi czułości, spontaniczności, tych małych gestów, które sprawiają, że czuję się kochana.
Kiedyś byliśmy blisko, ale teraz nasze małżeństwo to raczej układ dwóch osób, które dzielą wspólne mieszkanie. Próbowałam z nim rozmawiać, ale zawsze kończyło się to kłótnią lub obietnicami, że się zmieni. Nigdy nie dotrzymał. Zdecydowałam, że potrzebuję przerwy, czasu tylko dla siebie.
Postanowiłam wyjechać na wakacje do Grecji. Od dawna marzyłam o zobaczeniu greckich wysp, ich pięknych plaż, białych domków i krystalicznie czystej wody. Wzięłam urlop, spakowałam walizki i wyjechałam, mając nadzieję, że ta podróż pozwoli mi na nowo odnaleźć siebie.
Był samotny tak samo jak ja
Siedziałam przy hotelowym basenie, ciesząc się promieniami greckiego słońca. Książka, którą przyniosłam ze sobą, leżała zapomniana na stoliku obok, a ja zamiast czytać, obserwowałam ludzi wokół mnie. Moją uwagę przyciągnął mężczyzna w średnim wieku, który siedział przy barze i wyglądał na zamyślonego. Jego spojrzenie spotkało moje i uśmiechnął się delikatnie.
– Czemu jesteś tutaj sam? Nie powinieneś być z rodziną? – zapytałam, zbliżając się do niego.
Zobacz także
– Czasami potrzebuję chwili oddechu od codzienności. A ty? – odpowiedział, unosząc brew.
– Mam podobnie. Mój mąż ciągle pracuje, a nasze małżeństwo... brakuje w nim czułości – wyznałam, zaskakując samą siebie swoją szczerością.
Zaczęliśmy rozmowę o błahych sprawach, ale szybko przeszliśmy do głębszych tematów. Szymon opowiedział mi o swoim małżeństwie, o Beacie, która była wspaniałą kobietą, ale ich związek również przeżywał kryzys. Poczułam, że z nim mogę być sobą, że nie muszę udawać, że wszystko jest w porządku.
Wspólny czas upływał nam błogo
Greckie słońce chyliło się ku zachodowi, gdy razem z Szymonem szliśmy wzdłuż plaży. Piasek przyjemnie pieścił nasze stopy, a fale delikatnie obmywały brzegi. Spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu, ciesząc się każdą chwilą.
– Nigdy nie czułem się tak swobodnie z kimś, kogo dopiero poznałem – powiedział Szymon, zatrzymując się i patrząc mi prosto w oczy.
– Ja też. To wszystko wydaje się takie nierealne, jak sen – odpowiedziałam, czując, jak serce bije mi szybciej.
– Może ten sen nie musi się kończyć? – zapytał, zbliżając się do mnie.
Nasze rozmowy były pełne szczerości, a każdy dzień przynosił nam nowe odkrycia. Siedzieliśmy wieczorami na tarasie, jedząc kolacje przy świecach, a w tle słychać było szum morza. Opowiadaliśmy sobie o swoich marzeniach, obawach i pragnieniach, które w codziennym życiu były zepchnięte na dalszy plan.
Szymon był inny niż Paweł. Z nim czułam, że jestem ważna, że moje uczucia i potrzeby mają znaczenie. Każdy jego gest, spojrzenie, dotyk sprawiał, że moje serce biło mocniej. Wiedziałam, że zakochuję się w nim, mimo że oboje byliśmy związani z kimś innym.
To musiało się w końcu stać
Pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy na plaży, patrząc na zachodzące słońce, Szymon delikatnie objął mnie ramieniem. Czułam ciepło jego ciała i bicie serca.
– Beata i ja... Nasze małżeństwo to tylko formalność. Już od dawna nie czujemy do siebie tego, co kiedyś. Ale spotkanie ciebie sprawiło, że zrozumiałem, czego naprawdę chcę – jego słowa były pełne emocji.
– Szymon, ja... – zaczęłam, ale on położył palec na moich ustach.
– Nie musisz nic mówić. Wiem, że to wszystko jest skomplikowane, ale chcę, żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie ważna – powiedział, a jego oczy błyszczały w blasku zachodzącego słońca.
Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. Z jednej strony czułam się szczęśliwa, z drugiej bałam się konsekwencji tego, co mogło się wydarzyć. Wiedziałam jednak, że nie mogę tego ignorować. Moje uczucia były zbyt silne, by je zepchnąć na dalszy plan.
– Też czuję coś do ciebie. Ale co możemy zrobić? – zapytałam, czując, jak moje serce bije w szaleńczym rytmie.
– Na razie cieszmy się tym, co mamy. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość – odpowiedział, przyciągając mnie do siebie i całując delikatnie w usta.
Były to pierwsze z wielu pocałunków, które miały nadejść. Nasza relacja rozwijała się, a ja czułam, że jestem w końcu szczęśliwa. Ale w głębi duszy wiedziałam, że to szczęście nie może trwać wiecznie.
Dopadła nas rzeczywistość
Wieczór zapowiadał się wyjątkowo spokojnie. Razem z Szymonem siedzieliśmy w hotelowym barze, sącząc drinki i śmiejąc się z żartów, które tylko my rozumieliśmy. Bar miał widok na greckie wybrzeże, które o tej porze dnia wyglądało jak z pocztówki. Powietrze było ciepłe, pachniało morzem i kwiatami. Wszystko wydawało się idealne.
– Myślałam, że będę tu sama, a spotkałam ciebie – powiedziałam, patrząc na Szymona z uśmiechem.
– Życie potrafi nas zaskoczyć w najmniej oczekiwany sposób – odpowiedział, dotykając mojej dłoni.
Nagle do baru wszedł Paweł. Moje serce zatrzymało się na chwilę. Obok niego szła Beata, żona Szymona. Patrzyliśmy na siebie z niedowierzaniem. W powietrzu zawisła cisza, która wydawała się trwać wieczność.
– Sylwia? Co ty tu robisz? – Paweł nie krył zaskoczenia.
– Paweł? Myślałam, że masz być w pracy... – starałam się opanować, ale mój głos zdradzał zdenerwowanie.
– Szymon, kim jest ta kobieta? – zapytała Beata z wyraźnym niedowierzaniem.
– To jest tylko znajoma... – odpowiedział Szymon niepewnie.
– Znajoma? Tak po prostu? – Beata zaczęła podnosić głos. – Czy ty masz mnie za idiotkę?
Paweł patrzył na mnie, a w jego oczach widziałam gniew i ból.
– Naprawdę? Po tylu latach małżeństwa? Jak mogłaś? – Paweł nie krył wściekłości.
Próbowałam coś powiedzieć, ale słowa utkwiły mi w gardle. Szymon stanął obok mnie, próbując mnie bronić, ale sytuacja wymykała się spod kontroli. Wszyscy zaczęli mówić jednocześnie, wzajemne oskarżenia i krzyki wypełniły bar.
– To nie tak jak myślisz... – próbowałam uspokoić sytuację.
– Nie tak? A jak? Jak to sobie wytłumaczysz? – jego głos był pełen goryczy.
– Beata, proszę, uspokój się... – próbował mówić Szymon.
– Jak mogłeś mi to zrobić, Szymon? – Beata była na skraju łez. – Zdradziłeś mnie!
Wiedziałam, że nie da się tego naprawić jednym zdaniem. Sytuacja była zbyt skomplikowana, a emocje zbyt silne. Musieliśmy się zmierzyć z konsekwencjami naszych czynów, ale nie wiedziałam, jak to zrobić.
Nie wiedziałam, jak się tłumaczyć
Po burzliwej kłótni w barze wszyscy przenieśliśmy się do pokoi hotelowych, aby porozmawiać w cztery oczy. Atmosfera była napięta, a emocje sięgały zenitu. Paweł siedział naprzeciwko mnie, z twarzą skrytą w dłoniach.
– Nie wierzę, że to zrobiłaś – Paweł wciąż nie mógł uwierzyć w to, co się stało.
– Nasze małżeństwo od dawna było martwe. Potrzebowałam czegoś więcej – odpowiedziałam z żalem, czując ciężar winy.
Czułam, że muszę coś powiedzieć, ale każde słowo wydawało się niewłaściwe. Wiedziałam, że nie da się cofnąć czasu, że nasze czyny miały swoje konsekwencje.
– Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś nieszczęśliwa? – Paweł patrzył na mnie z wyrzutem.
– Próbowałam, ale zawsze kończyło się to kłótnią. Czułam się zbyt samotna... – odpowiedziałam, z trudem powstrzymując łzy.
– To nie jest usprawiedliwienie – odparł Paweł, a w jego głosie słychać było zawód.
Wiedziałam, że ma rację. Nic nie mogło usprawiedliwić mojej zdrady. Paweł milczał przez chwilę, po czym wstał i podszedł do okna, patrząc na zachodzące słońce. Wiedziałam, że jego świat się zawalił, a ja byłam winna tego zniszczenia.
– Może powinniśmy wrócić do domu i spróbować to jakoś poukładać – zaproponował w końcu Paweł, odwracając się do nas.
– Tak, to dobry pomysł. Potrzebujemy trochę czasu, żeby ochłonąć.
Wiedziałam, że to nie koniec naszych problemów, ale był to krok w stronę jakiegoś rozwiązania. Musieliśmy zmierzyć się z rzeczywistością, która teraz była bardziej skomplikowana niż kiedykolwiek wcześniej.
To było nasze pożegnanie
Kolejnego dnia po burzliwej konfrontacji spotkaliśmy się z Szymonem na plaży, w miejscu, które stało się naszym azylem. Wiatr delikatnie muskał nasze twarze, a morze szumiało spokojnie, jakby chciało uspokoić nasze skołatane nerwy. Siedzieliśmy obok siebie, patrząc w dal, próbując zebrać myśli.
– To wszystko było błędem, prawda? – zapytałam z bólem, patrząc na horyzont.
– Może. Ale nie żałuję ani jednej chwili z tobą – odpowiedział Szymon z powagą, jego głos był cichy, ale pełen emocji.
– Co teraz zrobimy? – zapytałam, czując się zrozpaczona.
– Musimy wrócić do naszego życia. Ale zawsze będę pamiętał o tych chwilach – Szymon mówił spokojnie, ale w jego oczach widziałam smutek.
– Paweł nie potrafi mi wybaczyć – wyznałam, czując ciężar na sercu.
– Beata również jest zraniona. Spróbuję to naprawić, ale wiem, że to nie będzie łatwe – Szymon westchnął, patrząc na mnie z troską.
Przez chwilę milczeliśmy, delektując się ciszą i swoją obecnością. Wiedziałam, że nasze drogi muszą się rozdzielić, ale trudno było mi się z tym pogodzić.
Zbliżyliśmy się do siebie, nasze usta spotkały się w delikatnym, pełnym tęsknoty pocałunku. Wiedziałam, że to pożegnanie, ale nie mogłam powstrzymać łez. Szymon otarł moje policzki i uśmiechnął się smutno. Patrzyłam, jak jego sylwetka znika w oddali, czując, że właśnie zakończył się ważny rozdział mojego życia. Musiałam wrócić do rzeczywistości, do Pawła i naszego wspólnego domu, mimo że wszystko było teraz inne.
Spróbuję to ratować
Wraciłam do domu z ciężkim sercem. Paweł był już tam, siedział w salonie, patrząc na zdjęcia z naszego ślubu. Widać było, że jest zagubiony i zraniony.
– Paweł... – zaczęłam, ale nie wiedziałam, jak kontynuować.
– Wiem, że popełniłaś błąd. Ja też nie jestem bez winy. Przez lata zaniedbywałem cię, myśląc, że praca jest najważniejsza – powiedział cicho, wciąż patrząc na zdjęcia.
– Nie chciałam, żeby tak to się skończyło – odpowiedziałam, czując łzy w oczach.
– Musimy to jakoś przetrwać. Może spróbujemy to naprawić na terapii małżeńskiej? – zaproponował, odwracając się do mnie.
– Tak, to dobry pomysł. Musimy spróbować – zgodziłam się, choć wciąż czułam się niepewnie.
Rozpoczęliśmy terapię,ale to nie było łatwe. Oboje wiedzieliśmy, że warto walczyć o nasz związek. Paweł starał się być bardziej obecny, a ja pracowałam nad jego zaufaniem. Szymon wrócił do Beaty, ale ich małżeństwo również nie było już takie samo. Życie toczyło się dalej, a ja nauczyłam się, że szczęście nie zawsze jest łatwe do osiągnięcia. Czasem trzeba przejść przez trudne chwile, aby znaleźć prawdziwe zrozumienie i miłość. Czy uda nam się naprawić nasze małżeństwo? Tego nie wiedziałam, ale byłam gotowa spróbować.
Sylwia, 35 lat