Reklama

Bal sylwestrowy zawsze był dla mnie wielkim wydarzeniem. Od lat organizowaliśmy go z myślą o naszych przyjaciołach i rodzinie. Mój mąż to człowiek sukcesu, więc chcieliśmy wszystkim pokazać, jak dobrze sobie radzimy.

Reklama

Coś go gryzie

Zawsze musiałam osobiście dopilnować szczegółów, by wszystko poszło zgodnie z planem, a Marek zawsze mi pomagał w przygotowaniach.

– Kochanie, myślisz, że wszystko będzie gotowe na czas? – zapytałam z nutką niepokoju i ekscytacji.

– Oczywiście. Zawsze dajemy radę – odpowiedział z uśmiechem, choć jego oczy zdawały się nieco zamglone.

Miałam wrażenie, że coś go gryzie, ale nie chciałam naciskać. Znałam go na tyle, by wiedzieć, że jeśli coś mu dolega, to sam do mnie przyjdzie. Tego wieczoru zależało mi tylko na jednym – żeby wszystko wypadło perfekcyjnie.

Wieczór balu przyszedł szybciej, niż się spodziewałam. Sala była pięknie udekorowana, a goście zaczęli się schodzić. Wszystko było pod kontrolą, choć cały czas miałam wrażenie, że mąż jest bardziej spięty niż zwykle.

– Czy na pewno wszystko w porządku? – zapytałam, starając się nie okazywać zbytniego zaniepokojenia.

– Tak, tak, wszystko gra. Nie martw się o mnie – odpowiedział, ale jego oczy szybko przeniosły się gdzieś w stronę tłumu, jakby szukał czegoś lub kogoś.

I wtedy ją zobaczyłam.

Atmosfera stała się napięta

Kobieta o ciemnych włosach i przenikliwym spojrzeniu, stała w drzwiach, patrząc na Marka. Wiedziałam, że nie była na liście gości i coś w jej postawie mówiło mi, że nie przyszła tu dla zabawy.

– Kto to jest? – spytałam, wskazując subtelnie na przybyłą.

Mąż nie zdążył odpowiedzieć, bo kobieta, jak gdyby nigdy nic, zaczęła iść w naszą stronę. Atmosfera stała się napięta, a rozmowy w tle zaczęły cichnąć, jakby wszyscy wyczuwali, że dzieje się coś ważnego. Kobieta stanęła przed nami, a jej oczy przeszyły Marka na wskroś. Cała sala zdawała się wstrzymać oddech, czekając na to, co miało się wydarzyć. Marek stał jak sparaliżowany.

– Myślałeś, że możesz tak po prostu zniknąć z mojego życia, nie ponosząc żadnych konsekwencji? – jej głos był pełen goryczy i bólu, jakiego nigdy wcześniej nie słyszałam.

– Agnieszka, proszę... To nie czas i miejsce... – Marek próbował ją uspokoić, ale było jasne, że nie da się tak łatwo zbyć.

Zauważyłam, jak mąż traci swoją pewność siebie. Był zmieszany i przerażony.

Zrujnowałeś moje życie! Oszukałeś mnie, a ja przez lata musiałam sama się zmagać z konsekwencjami twoich kłamstw.

Jej słowa odbijały się echem w mojej głowie. Byłam w szoku, nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.

– O czym ona mówi? – zapytałam męża, próbując zrozumieć sytuację, choć każda część mnie chciała wierzyć, że to jakiś koszmar.

– Ewa, ja... – Marek spuścił wzrok, nie mogąc wytrzymać mojego spojrzenia.

Kobieta kontynuowała "przedstawienie", a ja stałam tam, czując, że mój świat się rozpada.

Mieszanina wstydu i strachu

W głowie miałam mętlik. Każde słowo obcej kobiety było jak cios. Chciałam wierzyć, że to jakaś pomyłka, ale intuicja podpowiadała mi, że coś jest na rzeczy.

– Powiedz mi prawdę. Co się wydarzyło między wami? – spytałam z desperacją.

Marek spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałam mieszankę wstydu i strachu.

– Kiedyś, wiele lat temu, zanim jeszcze się poznaliśmy, pracowałem w firmie, gdzie Agnieszka była moją koleżanką... – zaczął, próbując zebrać myśli. – Wtedy zrobiłem coś, co było i jest ogromnym błędem. Wmanewrowałem ją w niekorzystne umowy, które zrujnowały jej karierę.

– Jak mogłeś? – wykrzyknęłam, czując, jak narasta we mnie złość. – Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałeś?

– Bałem się, że stracisz do mnie zaufanie. Że już nigdy nie spojrzysz na mnie tak samo – Marek przyznał się w końcu, a jego głos drżał.

A potem padły słowa, których najmniej się spodziewałam.

– Ale to nie wszystko. Musisz wiedzieć, że wtedy... – zaczął, wstrzymując oddech. – Miałem z nią romans.

Czułam, jak cały świat wali mi się na głowę. Jak mogłam przez tyle lat nie zauważyć, że mąż ma takie tajemnice?

– Kochanie, proszę, zrozum, że to było dawno temu. Ja... Przepraszam. Nigdy nie chciałem cię zranić – powiedział, a jego głos był pełen skruchy.

– To nie zmienia faktu, że zrobiłeś coś strasznego. I że ukrywałeś to przede mną przez te wszystkie lata – odpowiedziałam zimno, starając się zapanować nad emocjami.

– Czy możemy spróbować to naprawić? – zapytał z nadzieją w głosie.

Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć.

To nie ona jest moim wrogiem

Następnego dnia postanowiłam porozmawiać z byłą kochaną Marka. Chciałam zrozumieć jej punkt widzenia, dowiedzieć się, co dokładnie się stało i dlaczego zdecydowała się skonfrontować Marka właśnie teraz. Spotkałyśmy się w pobliskiej kawiarni, a ja z trudem opanowywałam emocje.

– Cieszę się, że chciałaś się spotkać – zaczęła Agnieszka, patrząc na mnie z mieszanką smutku i zrozumienia.

– Potrzebuję zrozumieć, dlaczego zdecydowałaś się przyjść na ten bal i powiedzieć to wszystko – powiedziałam, starając się, by mój głos był spokojny.

Agnieszka westchnęła, spoglądając w kubek z kawą.

– Przez lata próbowałam zapomnieć. Skupić się na swoim życiu, ale prawda jest taka, że to, co Marek mi zrobił, wpłynęło na każdą decyzję, którą podjęłam. Zniszczył moją karierę, a nasz romans... – Zawahała się, jakby nie była pewna, czy powinna mówić dalej.

– Nie chciałam zniszczyć twojego małżeństwa. Ale kiedy usłyszałam, że organizujecie ten bal, poczułam, że muszę z tym skończyć, zamknąć ten rozdział. Byłam wściekła, że Marek żyje sobie beztrosko, podczas gdy ja... wciąż cierpiałam – dokończyła, a w jej oczach pojawiły się łzy.

Słuchałam jej, czując narastającą empatię. Widziałam, jak wiele przeszła, jak wiele ją to kosztowało. Nagle zrozumiałam, że nie jest moim wrogiem. Ona również była ofiarą.

– Przepraszam, że musiałaś przez to przechodzić. Nie wiem, co dalej zrobić, ale... dziękuję, że powiedziałaś mi prawdę – odparłam, próbując okazać jej wsparcie.

Wiedziałam, że jeszcze nie raz się spotkamy. Winny musi zostać ukarany.

Reklama

Ewa, 33 lata

Reklama
Reklama
Reklama