Reklama

Zawsze wierzyłam, że nasze małżeństwo z Grzegorzem było wyjątkowe. Byliśmy razem od dziesięciu lat, poznaliśmy się na studiach, gdy oboje byliśmy pełni marzeń i planów na przyszłość. Grzegorz zawsze miał głowę pełną pomysłów i ambitnych projektów, co sprawiło, że szybko wspiął się po szczeblach kariery w branży marketingowej. Pracował w jednej z najlepszych firm w mieście, co niestety oznaczało długie godziny spędzone poza domem.

Reklama

Od pewnego czasu zauważyłam, że Grzegorz jest bardziej pochłonięty pracą niż zwykle. Coraz częściej wracał późno, a gdy już był w domu, był zamyślony i wydawał się być duchem nieobecny. Nasze rozmowy stały się powierzchowne, a ja czułam, że oddalamy się od siebie. Moje pytania o jego pracę i dlaczego spędza tyle czasu poza domem były zazwyczaj zbywane krótkimi odpowiedziami.

Zaczęłam zauważać drobne, ale niepokojące szczegóły – zapach damskich perfum na jego koszuli, ukradkowe spojrzenia na telefonie, gdy myślał, że nie widzę. Z każdym dniem rosło we mnie przeczucie, że coś jest nie tak. Wciąż miałam nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia, ale nie mogłam pozbyć się tego uczucia. Zaczęłam się zastanawiać, czy Grzegorz ma coś do ukrycia, czy może nasze małżeństwo wisi na włosku.

Byłam wściekła i zraniona

– Grzegorz, możemy porozmawiać? – spytałam, gdy tylko wszedł do domu. Była późna godzina, a on wyglądał na zmęczonego.

– Jasne, co się stało? – odpowiedział, zdejmując buty.

– Ostatnio wracasz bardzo późno i jesteś nieobecny duchem, nawet kiedy już jesteś w domu. Co się dzieje? – starałam się, aby mój głos brzmiał spokojnie, ale czułam, jak wzbiera we mnie niepokój.

Grzegorz westchnął, nalał sobie szklankę wody i przez chwilę milczał.

– Haniu, wiesz, że ta praca jest wymagająca. Mamy teraz dużo projektów i muszę się im poświęcić. To tylko tymczasowe, obiecuję – powiedział, unikając mojego spojrzenia.

– Tymczasowe? Mówisz to już od miesięcy. Czy to tylko praca? – zapytałam, czując, jak serce bije mi szybciej.

Grzegorz spojrzał na mnie niepewnie.

– Oczywiście, że tylko praca. Co innego mogłoby być? – odpowiedział, ale ton jego głosu nie był przekonujący.

Postanowiłam działać na własną rękę. Kiedy Grzegorz poszedł pod prysznic, usiadłam na kanapie i zaczęłam przeglądać jego telefon. Byłam zdenerwowana, ręce mi drżały, ale musiałam wiedzieć. W jego wiadomościach nic nie znalazłam, ale e-maile... to była inna historia. Wśród setek służbowych maili znalazłam te od „Moniki”. Wiadomości były krótkie, ale treściwe, pełne emotikonów i flirciarskich komentarzy.

Grzegorz wrócił do pokoju, a ja siedziałam z telefonem w ręku, czując, że muszę skonfrontować się z tym, co odkryłam.

Grzesiek, kto to jest Monika? – zapytałam bez ogródek, pokazując mu ekran telefonu.

Zamarł, a jego twarz przybrała wyraz winy. Wiedziałam, że moje przypuszczenia się potwierdziły.

– Hanka, to nie jest tak, jak myślisz... – zaczął, ale ja już nie chciałam słuchać. Wstałam, odrzuciłam telefon na kanapę i pobiegłam do sypialni, zamykając za sobą drzwi.

Mój umysł wirował. Czy mogłam mu zaufać? Czy nasza miłość przetrwa tę próbę? W głowie miałam tylko jedno – muszę dowiedzieć się prawdy.

Ona jest wszystkiemu winna

Po nieprzespanej nocy, gdy Grzegorz wyszedł do pracy, postanowiłam działać. Przeszukałam jego biurko i komputer. Znalazłam więcej wiadomości między nim a Moniką. Ich ton nie pozostawiał wątpliwości – flirtowali. Potem odkryłam zdjęcia, krótkie filmiki, plany na wspólne wyjazdy służbowe. Moje serce zamarło.

Wieczorem, gdy Grzegorz wrócił do domu, czekałam na niego z dowodami.

– Musimy porozmawiać. Teraz – powiedziałam stanowczo, pokazując mu wydrukowane wiadomości.

– Hanka, pozwól mi wyjaśnić – zaczął, ale ja mu przerwałam.

– To wyjaśnij mi te wiadomości. Kim dla ciebie jest Monika? – w moim głosie słychać było mieszankę złości i bólu.

Grzegorz usiadł, jego twarz była blada.

– To tylko koleżanka z pracy, nic więcej. Trochę się zapędziliśmy, ale to naprawdę nic nie znaczy – starał się bronić, ale jego słowa brzmiały pusto.

– Nic nie znaczy? Flirtowanie, plany na wyjazdy? Myślisz, że jestem głupia? – krzyczałam, łzy płynęły mi po policzkach.

– Przepraszam, Haniu. Naprawdę. To był błąd, ale nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. Kocham cię – próbował mnie objąć, ale odsunęłam się.

– Zraniłeś mnie. Jak mam ci teraz zaufać? – zapytałam, nie patrząc mu w oczy.

Czułam, jak mój świat się rozpada. Grzegorz przepraszał, obiecywał poprawę, ale wiedziałam, że nasze małżeństwo nigdy nie będzie już takie samo. Musiałam przemyśleć, co dalej, ale jedno było pewne – Monika musiała zapłacić za zniszczenie mojego życia.

Jeszcze pożałuje, że na niego spojrzała

Kiedy Grzegorz wyszedł do pracy, poczułam, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce. Nie mogłam pozwolić, aby Monika zniszczyła moje małżeństwo bez żadnych konsekwencji. Postanowiłam się zemścić. Przypomniałam sobie wszystkie jej wiadomości, zdjęcia i filmiki. Zebrałam wszystko, co mogło ją obciążyć – jej flirty, kompromitujące zdjęcia, a nawet kilka zmanipulowanych wiadomości, które sprawiały, że wyglądała na niekompetentną w pracy.

Podszywając się pod anonimowego informatora, wysłałam te materiały do jej pracodawcy. Każda wiadomość była starannie przemyślana i miała na celu zniszczenie jej reputacji. Wiedziałam, że w branży marketingowej liczy się nienaganna opinia, a takie oskarżenia mogły ją zrujnować.

W ciągu kilku dni zaczęły się problemy. Monika dostała pierwsze upomnienia, była przesłuchiwana przez przełożonych. Czułam satysfakcję, widząc, jak powoli traci grunt pod nogami. Wiedziałam, że to dopiero początek jej upadku. Moje działania były motywowane bólem i zranionymi uczuciami, ale w tamtej chwili czułam, że sprawiedliwość jest po mojej stronie.

Siedząc w kuchni i popijając herbatę, zastanawiałam się, jak daleko posunę się w swojej zemście. Czy to było warte ryzyka? Czy byłam gotowa zniszczyć życie innej kobiety, aby odzyskać swoje? Wiedziałam, że nie ma odwrotu, ale musiałam być pewna, że to, co robię, jest słuszne.

– Haniu, coś się stało? Wyglądasz na zamyśloną – zapytał Grzegorz, wracając wcześniej niż zwykle.

– Nic takiego, po prostu myślę o nas – skłamałam, uśmiechając się do niego.

Nie mogłam mu powiedzieć, co zrobiłam. To była moja tajemnica, mój sposób na radzenie sobie z bólem. Patrząc na niego, zastanawiałam się, czy nasza miłość przetrwa tę próbę. Ale jedno było pewne – Monika zapłaci za to, że próbowała zniszczyć moje życie.

Plan zadziałał wyśmienicie

Postanowiłam działać bardziej bezpośrednio. Wiedziałam, że same skargi i fałszywe dowody mogą nie wystarczyć, aby całkowicie zrujnować karierę Moniki. Musiałam być bardziej przebiegła. Zaczęłam od stworzenia fałszywego profilu na LinkedIn i podszywania się pod niezadowolonego klienta jej firmy. Zamieściłam negatywne opinie na jej profilach społecznościowych, zarzucając jej brak profesjonalizmu i niekompetencję.

Następnie skontaktowałam się z jednym z jej kluczowych klientów, podając się za pracownicę firmy. Wysłałam e-mail z informacją, że Monika jest podejrzewana o oszustwa finansowe i że firma prowadzi wewnętrzne śledztwo. Klient zareagował natychmiast, wycofując swoje zlecenia. Wiedziałam, że to będzie dla niej ogromny cios. A mnie wciąż było mało.

Kolejnym krokiem było spreparowanie kilku e-maili, które wyglądały jakby Monika wysyłała je do konkurencji, zdradzając tajemnice firmy. Te wiadomości przesłałam anonimowo do jej przełożonych. Wiedziałam, że firma nie może ignorować takich oskarżeń.

W pracy Moniki zaczęły się problemy. Otrzymywała coraz więcej zapytań od przełożonych, musiała się tłumaczyć z podejrzeń i wyjaśniać rzekome oszustwa. Każdego dnia widziałam jej rosnącą frustrację i bezradność. Obserwowałam jej wiadomości do Grześka.

W tym samym czasie ja czułam satysfakcję, widząc, jak Monika traci kontrolę nad swoim życiem. Wiedziałam, że moje działania były okrutne, ale czułam, że sprawiedliwość jest po mojej stronie. Grzegorz niczego nie podejrzewał, myślał, że staram się pogodzić z jego zdradą i naprawić nasze małżeństwo. Nie mógł wiedzieć, że moja zemsta była już prawie kompletna. Monika była na krawędzi, a ja byłam gotowa zobaczyć, jak spada. Wiedziałam, że nie spocznę, dopóki jej kariera nie legnie w gruzach.

Zaczął mnie podejrzewać

Kulminacja moich działań nadeszła szybciej, niż się spodziewałam. Pewnego dnia, kiedy Grzegorz wrócił z pracy, jego twarz wyrażała coś więcej niż zmęczenie – to była czysta złość.

– Hanka, dowiedziałem się czegoś, co mną wstrząsnęło – powiedział ostro, odkładając teczkę na stół.

– O co chodzi? – zapytałam, udając niewinność, choć serce biło mi szybciej.

Monika została zwolniona – zaczął, a ja poczułam dziwne zadowolenie. – Ale to, co mnie naprawdę zszokowało, to powód jej zwolnienia.

Przez chwilę milczał, patrząc na mnie z niedowierzaniem i gniewem.

Ktoś wysłał do firmy fałszywe dowody, że zdradzała tajemnice firmy konkurencji. Przełożeni byli przekonani, że to prawda, mimo jej zaprzeczeń. Wyrzucili ją bez możliwości obrony – powiedział, a ja poczułam, że muszę być ostrożna.

– I co ja mam z tym wspólnego? – spytałam spokojnie, starając się ukryć triumf.

Monika podejrzewa, że to ty za tym stoisz. I ja… – zawahał się. – Ja też mam takie podejrzenia.

– Grzegorz, jak możesz mnie o to oskarżać? – krzyknęłam, czując, jak wzbiera we mnie gniew. – To ona zniszczyła nasze małżeństwo, flirtowała z tobą, a teraz śmie twierdzić, że to moja wina?

– Hanka, wiem, że jesteś zraniona, ale to, co się stało, jest niewiarygodnie okrutne. Jeśli to ty zrobiłaś, to… – jego głos się załamał. – To nie wiem, jak możemy dalej być razem.

Przez chwilę w pokoju panowała cisza, przerywana tylko naszym ciężkim oddechem.

– Nie zrobiłam tego, Grzegorz – skłamałam, patrząc mu prosto w oczy. – Może Monika po prostu nie była tak niewinna, jak myślałeś.

Grzegorz westchnął i odwrócił wzrok.

– Nie wiem, w co wierzyć. Ale jeśli dowiem się, że to ty… – przerwał, nie kończąc myśli.

Przez następne dni w naszym domu panowała napięta atmosfera. Grzegorz był zimny i zdystansowany, a ja czułam, że nasze małżeństwo wisi na włosku. Chociaż moja zemsta na Monice była słodka, teraz musiałam zmierzyć się z konsekwencjami swoich działań.

Wieczorem, gdy siedziałam sama w sypialni, myśli kłębiły się w mojej głowie. Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że moja zemsta miała poważne konsekwencje. Monika straciła pracę i reputację, a ja ryzykowałam utratę męża. Czy naprawdę było warto?

Patrząc w lustro, zobaczyłam kobietę, która zniszczyła życie innej osoby, by zaspokoić swoje pragnienie sprawiedliwości. Czułam mieszankę satysfakcji i głębokiego żalu. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję, jak naprawić swoje małżeństwo i życie. Moja zemsta może i była skuteczna, ale cena, którą za nią zapłaciłam, była wysoka.

Wreszcie przejrzałam na oczy

Siedziałam na kanapie, pogrążona w myślach. Grzegorz wszedł do pokoju i usiadł obok mnie.

– Haniu… – powiedział cicho.

– Wiem – odpowiedziałam. – Przepraszam za wszystko. Byłam zraniona i zdesperowana. Chciałam, żeby Monika poczuła ten sam ból, który ja czułam.

Grzegorz milczał przez chwilę.

– To, co zrobiłaś, jest straszne. Ale rozumiem, dlaczego tak postąpiłaś. Zraniłem cię i teraz wszyscy ponosimy tego konsekwencje – powiedział, patrząc na mnie z mieszanką gniewu i zrozumienia.

Jednak Grzegorz nie mógł wybaczyć mi zemsty na Monice. Mimo że nasze rozmowy były pełne emocji i trudnych momentów, w końcu doszliśmy do wniosku, że nasze małżeństwo nie ma przyszłości. Rozstaliśmy się, choć decyzja ta była bolesna dla nas obojga.

Miałam mieszane uczucia. Moja zemsta przyniosła mi chwilową satysfakcję, ale także ogromne konsekwencje. Zniszczyłam życie innej osoby i straciłam męża. Teraz, patrząc wstecz, widzę, że zemsta nie przyniosła mi ulgi ani szczęścia. Zrozumiałam, że nie tędy droga do uzdrowienia zranionego serca. Pozostaje mi teraz tylko nadzieja na lepszą przyszłość i nauka z tej bolesnej lekcji.

Reklama

Hanna, 33 lata

Reklama
Reklama
Reklama