„Gdy pracowałem za granicą, byłem pewny, że żona mnie zdradza. Chciałem ją przyłapać i to był błąd”
„Zawsze o nim mówiła z takim entuzjazmem. Nigdy wcześniej nie zwracałem na to uwagi, ale teraz te zdjęcia, te spotkania... Może coś w tym jest? Może coś przede mną ukrywa? – myśli kłębiły się w mojej głowie, a serce zaczynało bić szybciej w rytm narastających podejrzeń”.
- Redakcja
Odliczałem dni do powrotu. Z każdym kolejnym coraz bardziej czułem, że wszystko między mną a Anitą się rozpada. To miała być tylko praca – kontrakt za granicą na pół roku, maksymalnie rok, żebyśmy mogli postawić dom i zacząć planować przyszłość. Mówiłem sobie, że to tymczasowe, że to dla nas. Ale im dłużej mnie nie było, tym bardziej czułem, jak coś niewidzialnego ciągnie nas w dwie różne strony.
– Cześć, dlaczego nie odbierałaś wczoraj? Próbowałem się z tobą skontaktować kilka razy – spytałem, ledwie kryjąc złość, kiedy w końcu podniosła słuchawkę.
W tle słyszałem brzęk kieliszków i śmiechy, chociaż to było po godzinach pracy.
– Bartek, miałam spotkanie z klientami, a potem byłam zmęczona. Nie mogę być zawsze dostępna – odpowiedziała, zirytowana, jakbym po raz kolejny nie rozumiał, jak wygląda jej życie. Ale ja pamiętałem, jak wyglądało kiedyś – zawsze odbierała, zawsze miała czas na naszą wieczorną rozmowę.
– Ostatnio coraz częściej jesteś zmęczona, a ja po prostu chcę pogadać, poczuć, że nadal mamy kontakt. Czasem mam wrażenie, że oddalamy się od siebie – moje słowa były ciężkie, pełne lęku, który coraz częściej do mnie wracał.
– Przecież rozmawiamy, nie dramatyzuj. Wszystko jest w porządku – odpowiedziała szybko, jakby chciała uciąć temat. Ale nie wszystko było w porządku. Przestałem być tego pewny.
Zacząłem być podejrzliwy
Od jakiegoś czasu czułem, że coś jest nie tak. Anita przestała pisać tak często, rozmowy telefoniczne były krótsze, a na jej profilach społecznościowych coraz częściej pojawiał się Michał. Kolega z pracy, jak mówiła. Początkowo nie zwracałem na to uwagi – w końcu miała prawo mieć znajomych, przecież nigdy nie była samotniczką. Ale ostatnio… coś mnie gryzło. Za każdym razem, gdy przeglądałem jej zdjęcia w mediach społecznościowych, widziałem ich razem. Uśmiechniętych, blisko siebie. Zastanawiałem się, kiedy to wszystko się zaczęło.
Przypomniałem sobie, jak kiedyś wspominała o nim w rozmowie:
– Michał to świetny kolega, zawsze ma pomysł na rozładowanie napięcia w pracy. Mógłbyś się z nim dogadać, Bartek, ma podobne poczucie humoru.
Śmiała się wtedy, a ja uśmiechałem się razem z nią. Nie widziałem w tym nic złego. Dziś te wspomnienia zaczęły wyglądać zupełnie inaczej. Nagle każdy śmiech, każdy komplement, każda opowieść nabrała innego znaczenia. Może coś mnie wtedy ominęło?
– To ten Michał... Zawsze o nim mówiła z takim entuzjazmem. Nigdy wcześniej nie zwracałem na to uwagi, ale teraz te zdjęcia, te spotkania... Może coś w tym jest? Może coś przede mną ukrywa? – myśli kłębiły się w mojej głowie, a serce zaczynało bić szybciej w rytm narastających podejrzeń.
Z każdą kolejną fotografią Michała obok Anity czułem, jak zaufanie, które kiedyś wydawało się niezniszczalne, zaczyna pękać. A może to ja byłem przewrażliwiony? Może to przez tę cholerną odległość, przez samotność w obcym kraju, gdzie nikogo nie znałem, wszystko wydawało mi się bardziej podejrzane niż było w rzeczywistości? Nie mogłem jednak tego zignorować. Potrzebowałem odpowiedzi.
Chciałem ją zaskoczyć
Nie mogłem już dłużej czekać. Każdy dzień bez odpowiedzi sprawiał, że wątpliwości narastały, a wyobraźnia szalała. Postanowiłem wrócić wcześniej, nie mówiąc o tym Anicie. Może nie chciałem jej ostrzec, może chciałem ją przyłapać – sam już nie wiedziałem. Wziąłem pierwszy lepszy lot do Polski i przez całą drogę zastanawiałem się, co zastanę. Czułem, jakby coś we mnie pękło – to już nie była tylko zazdrość, to było coś głębszego, bardziej przerażającego. Mój własny strach, że wszystko, co zbudowaliśmy, rozpada się na moich oczach.
Kiedy dotarłem do naszego mieszkania, już od drzwi usłyszałem śmiech. Z salonu dobiegały radosne głosy, szmery rozmów, a przez okno dostrzegłem migające światła. W mojej głowie pojawił się jeden scenariusz – Michał. Na pewno jest z nią. Pewnie siedzą razem na kanapie, śmieją się, rozmawiają, może nawet... Na samą myśl o tym, że mogliby być blisko siebie, serce waliło mi jak oszalałe. Wszystkie najgorsze scenariusze kotłowały się w głowie.
Podszedłem cicho do drzwi, nasłuchując. W końcu nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka.
– To na pewno Michał. Wiem, że go tu zastanę. Już to widzę – myślałem, czując, jak krew pulsuje mi w skroniach.
Wchodząc do salonu, byłem gotów na najgorsze, przygotowany na to, co mogę zastać. A wtedy zobaczyłem Anitę, uśmiechniętą, otoczoną grupą znajomych. Michał rzeczywiście tam był, ale nie byli sami. Wszyscy świętowali coś... Tylko co? Przesunąłem wzrok po pokoju. Na stole leżały kwiaty, butelki wina, a na ścianie wisiały balony.
I wtedy do mnie dotarło – dzisiaj są urodziny Anity. A ja całkowicie o tym zapomniałem.
Czułem się głupio
Stałem w progu salonu, zupełnie zdezorientowany, patrząc na tę scenę. Anita rozpromieniona, jej przyjaciele, wszyscy uśmiechnięci. Powinienem się cieszyć, a jednak coś we mnie pękało. Zamiast ulgi czułem ciężar wstydu i niedowierzania. Nie Michał. Nie zdrada. Urodziny, o których całkowicie zapomniałem.
– Bartek! – Anita spojrzała na mnie zaskoczona, ale w jej oczach zobaczyłem coś jeszcze. Zawód. – Co ty tu robisz? Przecież zapomniałeś, że dzisiaj są moje urodziny.
Wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie. Próbowałem ułożyć słowa w sensowną całość, ale w głowie miałem pustkę. Nie byłem w stanie wykrztusić nic, co mogłoby wytłumaczyć, dlaczego wróciłem tak nagle.
– Twoje urodziny? Ja... myślałem, że... – ledwo zdołałem powiedzieć, czułem, jak serce bije mi w gardle.
Atmosfera w pokoju z radosnej przemieniła się w coś napiętego. Michał stał obok, przyglądając się całej sytuacji bez słowa. Magda, jej najlepsza przyjaciółka, zmarszczyła brwi, jakby czekała na jakieś wyjaśnienie. A ja tylko stałem, czułem się coraz bardziej jak intruz w tej chwili, w tym miejscu, które powinno być naszym domem.
– Możemy porozmawiać później? Teraz... to nie jest odpowiedni moment – Anita starała się zachować spokój, ale widziałem, że coś w niej drgnęło. Uśmiech, który miała chwilę wcześniej, zniknął. Nie mogłem oderwać wzroku od balonów, które przypominały mi, jak bardzo zawiodłem.
– Tak, jasne... przepraszam. – Zdołałem powiedzieć cicho, a potem wycofałem się z pokoju, czując na sobie spojrzenia wszystkich obecnych.
Musieliśmy sobie wszystko wyjaśnić
Impreza dobiegła końca. Przyjaciele Anity powoli się rozchodzili, a mieszkanie powoli zanurzało się w ciszy. Zostaliśmy sami. Siedziałem na kanapie, obserwując, jak Anita zbiera kieliszki ze stołu. Przez cały czas nie zamieniliśmy ani słowa, a w powietrzu wisiało napięcie, które rosło z każdą minutą.
W końcu postanowiłem przerwać milczenie.
– Przepraszam... Nie wiem, co mi odbiło, że wróciłem tak nagle – zacząłem, próbując złapać oddech między słowami, które nie brzmiały tak, jak powinny.
Anita nie odpowiedziała od razu, odkładając kieliszki do zlewu, po czym odwróciła się do mnie, skrzyżowała ramiona na piersi. Jej twarz była spokojna, ale w oczach widziałem ból i rozczarowanie.
– Naprawdę myślałeś, że coś się między mną a Michałem dzieje? – spytała cicho, ale jej głos był jak sztylet.
Wiedziała. Wiedziała, co sobie wyobrażałem. Nie mogłem się wykręcić. Próbowałem zebrać myśli, ale wszystko, co powiedziałbym w tej chwili, tylko pogorszyłoby sytuację.
– Nie... ja... po prostu... od jakiegoś czasu czuję, że coś jest nie tak. Ty się oddaliłaś. Coraz mniej rozmawiamy, a potem te zdjęcia, twoje spotkania z Michałem... Nie wiem, co mam myśleć – wyrzuciłem z siebie w jednym ciągu, mając nadzieję, że zrozumie.
– Michał? Serio, Bartek? Naprawdę myślałeś, że mogłabym cię zdradzić? Z nim? Po tylu latach? – jej głos stał się ostrzejszy.
Miała do mnie żal
Czułem, jak z każdym słowem napięcie w niej rośnie.
– Zamiast zaufać mi, wolisz wierzyć, że coś kombinuję. A może problem nie leży we mnie? Może problemem jest to, że nigdy cię tu nie było?
– Zrobiłem to dla nas, dla naszej przyszłości! – wtrąciłem, czując, jak we mnie narasta gniew. – Zostawiłem wszystko i pojechałem tam, żebyśmy mogli mieć lepsze życie. Ale teraz widzę, że może to był błąd.
Anita zaśmiała się gorzko, pokręciła głową i spojrzała na mnie z zimnym wyrazem twarzy.
– Błąd? Może tak, Bartek. Może największym błędem było to, że przestałeś mnie słuchać. Bo prawda jest taka, że to nie ja się od ciebie oddaliłam. To ty mnie zostawiłeś, zanim jeszcze wyjechałeś.
W jej głosie usłyszałem coś, czego nie spodziewałem się wcześniej. Nie chodziło tylko o Michała, nie chodziło nawet o moje podejrzenia. To coś głębszego – poczucie, że zniknąłem z jej życia, zanim ona zniknęła z mojego.
Usiadła obok mnie na kanapie, ale teraz dzieliła nas ogromna przepaść.
– I zapomniałeś o moich urodzinach – dodała cicho, a to jedno zdanie zabrzmiało jak ostateczny cios.
To była moja wina
Próbowałem zebrać myśli, ale czułem, jakbym tonął. Słowa Anity wciąż brzmiały mi w głowie, rozbijały wszystko, w co chciałem wierzyć. Że to wszystko dla nas, że robiłem dobrze. A teraz... teraz czułem, że już nawet nie wiem, co jest prawdą, a co tylko moim wyobrażeniem.
– Wiem, że zawaliłem – powiedziałem, w końcu przerywając ciszę. – Nie powinienem był podejrzewać cię o coś takiego. Nie wiem, co mam z tym zrobić. Czuję się jak obcy we własnym życiu.
Anita milczała przez chwilę, jakby zastanawiała się, co powiedzieć.
– Bartek, problem nie leży tylko w tobie, ale też nie tylko we mnie – zaczęła spokojniej, choć jej głos wciąż drżał z emocji. – Ty pojechałeś, zostawiłeś mnie tu samą, z moimi problemami, z moim życiem. Miałam radzić sobie sama, a ty? Myślałeś, że wszystko będzie tak, jak było, kiedy wrócisz?
Zacisnąłem pięści, próbując powstrzymać frustrację. Nie chciałem się bronić, bo wiedziałem, że miała rację. Ale czułem też, że nasze życie to wspólna odpowiedzialność.
– Wiem, że cię zostawiłem... ale robiłem to dla nas! Myślałem, że buduję coś, co będzie lepsze, że to tylko na chwilę, a potem wrócę i wszystko się ułoży – powiedziałem, starając się jakoś usprawiedliwić swoje decyzje, choć w głębi serca czułem, że to były puste słowa.
– A co z nami w międzyczasie? Nie da się po prostu nacisnąć pauzy na naszym życiu, Bartek – jej głos był już cichszy, jakby opadała z sił.
Spróbujemy nas uratować
Chciałem odpowiedzieć, ale nie mogłem. Miałem wrażenie, że każda odpowiedź byłaby niewystarczająca. Cisza między nami stawała się coraz bardziej przytłaczająca. W końcu Anita wstała, odwróciła się plecami i ruszyła w stronę sypialni.
– Możemy spróbować to naprawić – powiedziała, stojąc w progu. – Ale musisz zacząć od słuchania, a nie od podejrzeń. Bo inaczej... inaczej nie wiem, czy jeszcze mamy szansę.
Zniknęła za drzwiami, zostawiając mnie samego na kanapie, w otoczeniu pustych kieliszków i balonów, które powoli zaczynały opadać.
Leżałem długo, patrząc w sufit, a wewnętrznie walczyłem z poczuciem porażki. To nie była zdrada, ale coś gorszego – nasza miłość, którą przestaliśmy pielęgnować. Zasnąłem, sam w naszym wspólnym domu, zastanawiając się, czy uda nam się naprawić to, co było kiedyś tak silne.
Bartek 39 lat