Reklama

Moje małżeństwo było pełne miłości i zrozumienia, choć miałam wrażenie, że ostatnio między nami zapanował jakiś dystans. Krzysiek bywał zamyślony i nieobecny, ale zawsze znajdowałam dla niego usprawiedliwienie. Miałam jednak nadzieję, że w Wielkanoc będzie taka jak dawniej. Wspólne śniadanie, rozmowy przy stole i śmiech dzieci biegających po ogrodzie. Nie przeczuwałam, że czeka mnie coś, co zmieni wszystko.

Reklama

Moje serce zaczęło bić szybciej

Siedzieliśmy wszyscy przy dużym stole, wypełnionym po brzegi wielkanocnymi smakołykami. Przez otwarte okna wpadały ciepłe promienie słońca, a śmiechy i rozmowy przeplatały się z brzękiem sztućców. Krzysiek siedział obok mnie, uśmiechnięty, choć jakby nieco nieobecny. Jednak ten błogi nastrój został gwałtownie przerwany. Obca kobieta weszła do naszego domu przed otwarte drzwi tarasowe i stanęła na środku salonu.

– Dzień dobry – głos jakiejś obcej kobiety przerwał rodzinne spotkanie.

Wszyscy zwrócili się w jej stronę, próbując zrozumieć, kim jest i czego chce.

– Musimy zamienić słówko – powiedziała, spoglądając znacząco na męża, a ja poczułam, jak ziemia usuwa mi się spod stóp.

– Kim jesteś? – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie.

Jestem narzeczoną Krzyśka – odpowiedziała, patrząc mi prosto w oczy.

W pokoju zapanowała cisza. Spojrzałam na męża, który siedział z kamiennym wyrazem twarzy, nie mówiąc ani słowa. Moje serce zaczęło bić szybciej, a w głowie pojawił się chaos.

To musi być jakieś nieporozumienie – próbowałam znaleźć racjonalne wyjaśnienie, ale milczenie Krzyśka mówiło samo za siebie.

Zrozumiałam wtedy, że to, co się dzieje, nie jest żadnym koszmarnym snem. Patrzyłam na męża, oczekując wyjaśnień, ale jego milczenie było jak cios prosto w serce.

Czułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg

Gdy zamknęliśmy się w sypialni, ja nie mogłam już dłużej powstrzymać łez. W mojej głowie krążyły setki pytań, ale jedno dominowało nad innymi. Jak to możliwe, że człowiek, którego kocham, mógł mnie tak oszukać?

– Musisz mi wszystko wyjaśnić – zaczęłam, próbując opanować drżenie w głosie. – Kim jest ta kobieta?

– Proszę, daj mi chwilę...

– Chwilę? Potrzebujesz chwili, żeby wyjaśnić, co tu się dzieje? – krzyczałam, nie mogąc już zapanować nad emocjami. – Powiedz mi prawdę!

Mąż westchnął ciężko, siadając na skraju łóżka. Widziałam, jak jego ramiona opadają, jakby dźwigał na nich ciężar całego świata.

– Ona twierdzi, że jest twoją narzeczoną! Czy to prawda? – moje pytania były jak ciosy, każdy kolejny mocniejszy od poprzedniego.

Znam Wandę od jakiegoś czasu – przyznał w końcu, a jego głos brzmiał jak wyrok. – To była... chwilowa słabość.

W jego słowach nie było nic, co mogłoby mnie uspokoić. Stałam tam, czując, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Zostałam upokorzona.

Czułam się oszukana

Po tej rozmowie czułam się, jakbym była w innej rzeczywistości. Nie mogłam pojąć, jak doszło do tego wszystkiego. Postanowiłam dowiedzieć się więcej. Kilka chwil później przyłapałam męża z kochanką, gdy rozmawiali w ogrodzie.

– Musisz jej wszystko wyjaśnić – mówiła Wanda z wyraźnym napięciem w głosie. – Nie możemy dłużej żyć w kłamstwie.

– Wiem, ale to nie takie proste – odparł Krzysztof, przeczesał ręką włosy w geście frustracji.

Krzysztof spojrzał na mnie bezradnie, a Wanda spuściła wzrok. Podeszłam bliżej, nie czekając na zaproszenie. Krzysiek próbował coś powiedzieć, ale ja nie miałam już siły słuchać wymówek.

– Czy to prawda? – pytałam, choć odpowiedź była oczywista.

– Tak, to prawda – przyznał z ciężkim sercem. – Ale nie planowałem tego, nie chciałem, żeby tak się stało.

– Nie planowałeś? – powtórzyłam z gorzkim śmiechem.

Wanda przerwała naszą wymianę zdań.

Spodziewamy się dziecka.

Te słowa były jak cios prosto w serce. Wszystko, co do tej pory uważałam za pewne, rozpadało się na moich oczach. Czułam się oszukana i zdradzona, nie wiedząc, jak poradzić sobie z tą nową rzeczywistością.

Próbowałam zebrać myśli

Jak się trzymasz? – zapytała moja matka, kładąc rękę na mojej dłoni.

– Nie wiem... – odpowiedziałam, próbując uśmiechnąć się przez łzy, ale mój głos zdradzał całą rozpacz.

Wszyscy patrzyli na mnie, jakbym była porcelanową lalką, którą trzeba delikatnie trzymać, by nie upadła i nie roztrzaskała się na kawałki.

– Może to nie jest czas na takie rozmowy... – zaczął mój brat, ale jego słowa przerwała moja siostra.

– Czas? To jest idealny czas, żeby wszystko sobie wyjaśnić – stwierdziła stanowczo, zwracając się do Krzyśka. – Jak mogłeś to zrobić?

Mąż siedział z pochyloną głową.

– Przepraszam, naprawdę nie chciałem... – zaczął, ale moja siostra weszła mu w słowo.

– Przepraszam? Myślisz, że to wszystko naprawi? – jej głos był ostry, pełen gniewu i rozczarowania.

Czułam, że dłużej tego nie wytrzymam. Wstałam od stołu.

– Muszę wyjść na chwilę – wyszeptałam i wybiegłam z domu, zostawiając za sobą zamieszanie i chaos, który wdarł się w moje życie.

Na zewnątrz powietrze było zimne i orzeźwiające. Zamknęłam oczy, próbując zebrać myśli. Zastanawiałam się, jak dalej żyć z tym wszystkim, co się wydarzyło.

Czułam się bezsilna

Spotkałam się z Wandą w pobliskiej kawiarni, gdzie miałyśmy porozmawiać o tym, co nas łączyło i dzieliło. Nie było łatwo usiąść naprzeciwko kobiety, która wdarła się do mojego życia, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Kochanka męża przyszła wcześniej. Usiadłam naprzeciwko niej, starając się zapanować nad emocjami.

– Chciałam, żebyś wiedziała, że nie miałam pojęcia o tobie i waszym małżeństwie – zaczęła, zanim jeszcze zamówiłam coś do picia. – Mówił, że jest sam...

– Czy naprawdę wierzysz, że to cokolwiek zmienia? – zapytałam z nutą goryczy w głosie, choć wiedziałam, że tak naprawdę to pytanie powinno być skierowane do Krzyśka.

– Nie, nie zmienia – przyznała, patrząc na mnie z żalem. – Poczułam się oszukana, kiedy poznałam prawdę.

Cisza, która zapadła, była gęsta i przytłaczająca. Obie wiedziałyśmy, że jesteśmy ofiarami, że Krzysztof w jakiś sposób zawiódł nas obie.

– Dlaczego chciałaś się spotkać? – zapytała Wanda po chwili milczenia.

– Chciałam zrozumieć, co się właściwie stało.

Jej twarz złagodniała, a ja zobaczyłam w niej odbicie własnych uczuć. Gniew, rozczarowanie, bezsilność. Choć byłyśmy po przeciwnych stronach tej samej historii, łączyło nas więcej, niż mogłoby się wydawać.

Nie wiem, co zrobię dalej – powiedziała Wanda, a jej głos zdradzał bezradność. – Ale wiem, że nie chcę być częścią kłamstwa.

Przez chwilę siedziałyśmy w ciszy, wiedząc, że ta rozmowa była początkiem nowej drogi dla nas obu. Drogi, która mogła prowadzić do przebaczenia lub nowego początku.

Nie mogłam żyć w kłamstwie

Po tej rozmowie czułam, że odkryłam nową część siebie. To było bolesne doświadczenie, ale jednocześnie otworzyło mi oczy na prawdy, które wcześniej ignorowałam. Wiedziałam, że stoję przed najtrudniejszym wyborem w swoim życiu. Kiedy wróciłam do domu, mąż czekał na mnie w salonie. Jego twarz zdradzała zmęczenie i niepewność. Usiedliśmy w milczeniu, oboje wiedząc, że to moment, od którego nie ma już odwrotu.

– Wiem, że cię zawiodłem – zaczął, a ja czułam, jak jego słowa kłują mnie w serce. – Chciałbym cofnąć czas, ale wiem, że to niemożliwe.

– Nie mogę już dłużej żyć w kłamstwie – odpowiedziałam, czując, jak łzy zbierają się w moich oczach. – Muszę pomyśleć o sobie, o swoim życiu.

Patrzył na mnie, próbując zrozumieć, co to wszystko znaczy. Wiedziałam, że decyzja, którą podejmę, wpłynie nie tylko na nas, ale na całą naszą rodzinę. Musiałam przemyśleć, czy potrafię przebaczyć, czy chcę zacząć wszystko od nowa.

– Czy kiedykolwiek będziemy mogli wrócić do tego, co było? – zapytał, a w jego głosie pobrzmiewała nadzieja, choć słabo już świecąca.

– Nie wiem. Naprawdę nie wiem – przyznałam szczerze.

Wiedziałam, że przede mną długa droga pełna bólu i odkrywania siebie na nowo. Może pewnego dnia uda mi się wybaczyć, może zacznę nowy rozdział w życiu bez Krzyśka. Ale na razie potrzebowałam czasu, by posklejać swoje życie, które rozpadło się w wyniku jego zdrady. Byłam jednak pewna, że to, co wybiorę, będzie moją ścieżką, moją przyszłością. I to będzie moja decyzja.

Anna, 34 lata


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama