Reklama

Pogrzeb wujka Henryka odbył się w cichej, ponurej atmosferze. Krople deszczu uderzały o czarne parasole, które tworzyły ciemny baldachim nad tłumem zgromadzonych. Nikt nie mówił zbyt wiele, a jeśli już, to tylko o formalnościach. Czuło się napięcie wiszące w powietrzu, jakby każdy czekał na coś, co ma się wydarzyć.

Reklama

Dla mnie był kimś więcej niż tylko wujkiem. Był mentorem, osobą, która wspierała mnie na każdym etapie mojej edukacji i życia. Wiedziałam jednak, że jego śmierć przyniesie lawinę konfliktów rodzinnych. Wujek był zamożny, a majątek, który pozostawił, był kuszącym kąskiem dla reszty rodziny. Chociaż nie miał dzieci, pozostawił po sobie wiele niezamkniętych spraw, które mogły zniszczyć naszą rodzinę od wewnątrz.

Zapisał majątek obcemu

Kiedy weszliśmy do kancelarii mecenasa R., każdy z nas był pełen oczekiwań i nerwów. Andrzej, brat Henryka, siedział z widoczną niecierpliwością, obok niego Klaudia, jego córka, udawała obojętność, choć oczy miała pełne ciekawości. Moja matka, Ewa, starała się zachować spokój, ale widziałam, że sytuacja ją przerasta. Mecenas po chwili przeglądania papierów rozpoczął czytanie testamentu.

– Na mocy testamentu Henryka N. – zaczął – cały jego majątek zostaje przekazany osobie nazwanej w dokumencie jako „Nieznany beneficjent”.

W pokoju zapadła cisza, która trwała tylko chwilę, zanim Andrzej wybuchł.

Co to za bzdura?! – krzyknął, uderzając pięścią w stół. – Kto to jest, ten „Nieznany beneficjent”?

Klaudia spojrzała na mnie z podejrzliwością, jakby oczekując, że wyjaśnię tę zagadkę.

Może to jakaś pomyłka – powiedziałam, starając się załagodzić sytuację. – Może wujek Henryk miał swoje powody.

Ale Andrzej nie zamierzał tego zaakceptować.

– Nie ma mowy! To musi być oszustwo. Ten testament jest sfałszowany!

Wiedziałam, że emocje szybko wymkną się spod kontroli, a ja musiałam jakoś temu zapobiec. Spojrzałam na mecenasa, który zachował niewzruszony spokój, jakby podobne sceny widział setki razy.

– Proszę się uspokoić – powiedział do nas mecenas chłodnym tonem. – Dokumenty są prawidłowe i zatwierdzone przez sąd. Jeśli macie państwo wątpliwości, możemy to wyjaśnić.

Jednakże złość i niedowierzanie wciąż wypełniały pokój, a ja czułam, że to dopiero początek znacznie większej burzy.

Chciałam poznać prawdę

Po wyjściu z kancelarii emocje w rodzinie wrzały jak wulkan, który lada moment miał wybuchnąć. Wszyscy staraliśmy się zrozumieć, co oznacza tajemniczy „Nieznany beneficjent”. Klaudia zaczęła snuć teorie na temat potencjalnego spisku.

– Może to ktoś, kogo Henryk ukrywał przed nami – zasugerowała, z iskierką podniecenia w oczach. – Ktoś, kogo nie chciał, żebyśmy poznali.

– A może to po prostu jakaś pomyłka – wtrąciłam, próbując załagodzić jej podejrzenia. – Nie zapominajcie, że wujek miał wielu znajomych.

Jednak Andrzej nie dawał się tak łatwo przekonać. Jego podejrzenia rosły z każdą chwilą.

A może to właśnie ty coś o tym wiesz, Julia? – zapytał, spoglądając na mnie z podejrzliwością. – Henryk zawsze miał do ciebie słabość. Może wiedział, że coś się szykuje.

Czułam się zmęczona ciągłym obwinianiem i oskarżeniami. Wiedziałam, że nie mogę tak tego zostawić. Postanowiłam poszukać odpowiedzi na własną rękę. Zaczęłam przeszukiwać stare papiery Henryka, licząc na to, że znajdę jakąś wskazówkę. Przez cały ten czas matka wydawała się nieobecna, jakby pogrążona w myślach, które nie pozwalały jej na normalne funkcjonowanie.

Julia, daj sobie spokój – powiedziała mi pewnego wieczoru, kiedy znów zabrałam się do przeglądania dokumentów. – To nie jest twoja sprawa.

Ale ja wiedziałam, że muszę to zrobić. Coś w tej całej sytuacji nie dawało mi spokoju. Miałam przeczucie, że to, co odkryję, może na zawsze zmienić nasze życie.

O to bym go nie podejrzewała

Pewnej nocy, kiedy wróciłam do domu po kolejnym dniu bezowocnych poszukiwań, usłyszałam rozmowę w salonie. Andrzej i moja matka kłócili się, a ich podniesione głosy przenikały przez zamknięte drzwi. Zatrzymałam się na chwilę, niepewna, czy powinnam wejść, czy lepiej usunąć się w cień.

Musisz jej w końcu powiedzieć – naciskał Andrzej, jego ton był pełen frustracji. – Nie możemy tego dłużej ukrywać. Julia ma prawo wiedzieć.

– Andrzej, proszę cię, to nie jest takie proste – odpowiedziała matka, jej głos drżał od emocji. – Nie chcę, żeby Julia cierpiała.

– Ale nie możemy też udawać, że nic się nie stało. Wiesz, co może się wydarzyć, jeśli to wyjdzie na jaw?

W tej chwili serce zabiło mi szybciej. Wiedziałam, że muszę wejść i zażądać wyjaśnień.

Weszłam do salonu z determinacją na twarzy. Oboje spojrzeli na mnie z zaskoczeniem, a potem wymienili spojrzenia pełne niepokoju.

O co tu chodzi? – zapytałam stanowczo. – Czego nie chcielibyście, żebym wiedziała?

Matka spuściła wzrok, a Andrzej westchnął ciężko, jakby wreszcie postanowił się podzielić tym, co go dręczyło.

– Julia, Henryk miał długi, o których nikt z nas nie wiedział – wyjaśnił Andrzej powoli. – A ten cały „Nieznany beneficjent” to być może ktoś, kto mu pożyczył pieniądze. Mógł być związany z interesami, które Henryk prowadził za naszymi plecami.

Słysząc to, poczułam, jak świat, który znałam, kruszy się wokół mnie. Wszystkie te lata żyliśmy w nieświadomości, a teraz prawda groziła, że zmiecie naszą rodzinę z powierzchni ziemi.

Nie mogłam do tego dopuścić

Kiedy już emocje nieco opadły, zaczęłam myśleć o tym, co usłyszałam. Długi? Wujek nigdy nie wspominał o żadnych problemach finansowych. Byłam przekonana, że muszę dowiedzieć się więcej, zanim rodzina całkowicie się rozpadnie. Postanowiłam, że muszę porozmawiać z prawnikiem.

Następnego dnia odwiedziłam kancelarię, zdeterminowana, by wyciągnąć z niego więcej informacji. Gdy weszłam do jego gabinetu, mecenas spojrzał na mnie z pewnym zaskoczeniem.

– Julia, nie spodziewałem się ciebie tak szybko – powiedział. – Co cię do mnie sprowadza?

– Chcę wiedzieć więcej o tym testamencie, panie mecenasie. Coś mi tu nie pasuje. Czy naprawdę nie ma żadnych informacji o tym „Nieznanym beneficjencie”? – zapytałam z nadzieją w głosie.

Mecenas westchnął, jakby ważył słowa.

– Henryk miał swoją tajemnicę. Był wplątany w pewne ryzykowne inwestycje. Jest możliwe, że ten „Nieznany beneficjent” to ktoś, kto pomógł mu w trudnej sytuacji, ale nie mam pewności.

Wychodząc z kancelarii, wiedziałam, że to nie koniec. Wracając do domu, zaczęłam łączyć fakty. Klaudia i Andrzej mieli swoje podejrzenia, a atmosfera w rodzinie była napięta jak nigdy wcześniej.

Pewnego wieczoru, podsłuchując rozmowę Klaudii i Andrzeja, odkryłam coś jeszcze bardziej szokującego. Planowali podrobić dokumenty, aby unieważnić testament i przekazać majątek Andrzejowi.

To nasza jedyna szansa – mówiła Klaudia szeptem. – Nie możemy pozwolić, by ten majątek przepadł.

Czułam, że stoję przed trudnym wyborem. Mogłam pozwolić, by ich działania zniszczyły pamięć o Henryku, albo stanąć w obronie prawdy, nawet jeśli to oznaczało konflikt z własną rodziną.

Musiałam coś zrobić

Nie mogłam już dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Wiedziałam, że muszę podjąć działanie, zanim Klaudia i Andrzej wcielą w życie swój plan. Udałam się do kancelarii mecenasa, zdecydowana ujawnić wszystko, co odkryłam.

– Panie mecenasie, musimy porozmawiać – zaczęłam z powagą. – Dowiedziałam się, że Klaudia i Andrzej planują podrobić dokumenty, by unieważnić testament Henryka. Chcą przejąć majątek.

Mecenas spojrzał na mnie uważnie, zaskoczony moim wyznaniem.

– Julia, to poważne oskarżenia. Czy masz na to dowody?

– Słyszałam ich rozmowę. Wiem, że to nie wystarczy w sądzie, ale nie mogę tego tak zostawić – odpowiedziałam, czując się zdeterminowana.

– W takim razie musimy działać szybko i mądrze. Zawiadomię, kogo trzeba – powiedział mecenas, a w jego oczach dostrzegłam cień aprobaty dla mojej determinacji.

Po powrocie do domu musiałam stawić czoła rodzinie. Kiedy weszłam do salonu, Klaudia i Andrzej byli tam, jakby czekali na moją reakcję.

Wiem o waszym planie – oznajmiłam, patrząc im prosto w oczy. – Zamierzam podjąć kroki, jeśli to konieczne.

– Julia, co ty sobie myślisz? – Klaudia podniosła głos. – Rodzina to najważniejsze, powinniśmy trzymać się razem.

– Ale nie za cenę oszustwa – przerwałam jej zdecydowanie. – Nie pozwolę, żeby pamięć o Henryku została zniszczona przez chciwość.

Andrzej zareagował ze złością.

– To nie twoja sprawa! Rodzinę trzeba chronić, a nie niszczyć!

W tej chwili zdałam sobie sprawę, że być może już nigdy nie odzyskam tego, co kiedyś nas łączyło. Ale byłam gotowa stawić czoła wszystkim konsekwencjom, wiedząc, że prawda musi zwyciężyć, bez względu na cenę.

Rodzina została podzielona

Kilka tygodni później siedziałam w małym, cichym biurze mecenasa, czekając na ostateczne decyzje. Sprawa rodzinna, którą od początku wiedziałam, że będzie trudna, zmieniła się w coś, co całkowicie zniszczyło więzi, które nas łączyły. Klaudia i Andrzej postanowili jednak nie angażować się w działania, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji.

Testament wujka Henryka został uznany za autentyczny. „Nieznany beneficjent” okazał się być jego bliskim przyjacielem, który w ostatnich latach życia wujka wspierał go finansowo i emocjonalnie. Nikt w rodzinie nie wiedział o tej przyjaźni, ale teraz, po tym wszystkim, zrozumiałam, że Henryk chciał, by jego majątek trafił do osoby, której ufał.

Z czasem moje relacje z rodziną uległy ochłodzeniu. Moja matka próbowała pogodzić się z sytuacją, ale jej relacja z Andrzejem była nieodwracalnie zniszczona. Klaudia zniknęła z mojego życia, wybierając własną drogę z dala od rodzinnych dramatów.

Nie mogłam się oprzeć myśli, że wujek Henryk w pewien sposób przewidział to, co się wydarzy. Może właśnie dlatego zdecydował się na taki zapis w testamencie. Może wiedział, że pieniądze mogą rozbić naszą rodzinę bardziej niż cokolwiek innego.

Stojąc nad jego grobem, czułam mieszankę smutku i ulgi. Wiedziałam, że podjęłam słuszną decyzję, choć ceną za nią było zniszczenie rodzinnych więzi. Byłam osamotniona, ale jednocześnie w zgodzie z samą sobą. Wujek Henryk jak zawsze miał rację – prawda i lojalność wobec siebie są najważniejsze.

Po tym wszystkim życie musiało toczyć się dalej. Choć nasze drogi się rozeszły, miałam nadzieję, że gdziekolwiek są, wszyscy znaleźli spokój.

Julia, 28 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama