Reklama

Zawsze starałam się być blisko Gosi i od kiedy córka ma swoje własne życie, staram się przynajmniej raz w tygodniu przygotować jej ulubione ciasto – sernik z brzoskwiniami. Dzisiaj postanowiłam zrobić jej niespodziankę. Uznałam, że nie ma potrzeby się zapowiadać. Ciasto już pachniało w kuchni, a ja wyobrażałam sobie uśmiech córci, gdy je zobaczy.

Reklama

Czułam się rozdarta

Niosąc ciasto, podążałam do jej mieszkania z przekonaniem, że to będzie miłe, wspólne popołudnie. Oczami wyobraźni widziałam, jak porozmawiamy o wszystkim, tak jak kiedyś, gdy była małą dziewczynką i przychodziła do mnie ze swoimi sekretami. Teraz jednak czułam, że coś nas od siebie oddala, a ja nie mogłam pojąć, co. Stanęłam przed drzwiami mieszkania Gosi i zapukałam. W głowie układałam sobie słowa powitania, jednak gdy drzwi się otworzyły, wszystko uciekło z mojej głowy.

– Co tu robisz? – Gosia była zaskoczona moją wizytą.

Przyniosłam ciasto – odpowiedziałam, starając się ukryć zaskoczenie, jakie wywołał stan mieszkania.

Pokój był w stanie, który nie tylko mnie zdziwił, ale i przeraził. Brudne naczynia piętrzyły się na blacie kuchennym, a resztki jedzenia porozrzucane były na stole. Śmieci na podłodze zdawały się tworzyć niewielkie kopczyki, a zlew... Zatkany, jakby ktoś zupełnie o nim zapomniał.

Przepraszam za bałagan – powiedziała Gosia z nerwowym śmiechem. – Nie miałam czasu ogarnąć.

Z trudem stłumiłam cisnące się na usta słowa. Jak mogła żyć w takim stanie? Co się z nią stało? Zawsze była taka poukładana. Jej mieszkanie przypominało teraz coś zupełnie przeciwnego.

Jak możesz tak mieszkać? – spytałam, nie potrafiąc ukryć zdziwienia i zaniepokojenia.

– Praca, spotkania, telefony i wyjazdy. Nie miałam kiedy, a ty się od razy czepiasz o wszystko – odpowiedziała, próbując bagatelizować sytuację. – Nie każdy musi mieć nieskazitelny porządek w domu.

Czułam się rozdarta. Pragnęłam jej pomóc, ale nie wiedziałam, jak to zrobić. W mojej głowie kłębiły się myśli: Co się z nią stało? Jak mogłam tego nie zauważyć? Może za bardzo zajęłam się własnym życiem, a za mało jej?

Źle wychowałam córkę

Nie czekałam długo i zaczęłam sprzątać. Wzięłam się do mycia naczyń, a myśli kotłowały się w mojej głowie. Czy to rzeczywiście tylko brak czasu? A może coś więcej? Gosia stała obok, próbując coś powiedzieć, ale cisza między nami rosła, gęsta i nieprzyjemna. Wreszcie nie wytrzymałam i przerwałam milczenie.

Ty tak żyjesz?! – wybuchłam, nie potrafiąc dłużej tłumić frustracji.

– Proszę cię, to nie jest takie proste... – próbowała się bronić.

– Co nie jest proste? Życie? Praca? Przecież wszyscy to robimy! – odpowiedziałam ostro, czując, jak emocje we mnie narastają.

Gosia, która do tej pory była defensywna, teraz przeszła do ataku. W jej oczach widziałam ból i złość, jakby moje słowa tylko podsycały jej frustrację.

Przestań mi mówić, jak mam żyć! – krzyknęła.

Czas stanął w miejscu. Mop wypadł mi z ręki, a ja patrzyłam na nią, oszołomiona. Jak ona mogła się tak odezwać. Czy tak źle ją wychowałam? Czułam się winna i bezradna, nie wiedząc, co teraz powinnam zrobić. Serce waliło mi w piersi, a w głowie kłębiły się pytania, na które nie miałam odpowiedzi.

Byłam zdezorientowana

Chwilę później Gosia siedziała naprzeciwko mnie, patrząc na swoje dłonie, jakby unikała mojego spojrzenia. Czułam się tak, jakbyśmy były na zupełnie innym świecie, gdzie każde słowo mogło stać się detonatorem.

Przychodzisz do mnie bez zapowiedzi – powiedziała pewnie. – I oczekujesz, że będę przyjmowała cię z honorami. Dobrze wiesz, że dopiero po 18 wracam z pracy. Chcę coś zjeść, odpocząć, wyjść z domu.

Jej głos był spokojny, ale w nim brzmiała determinacja.

– Dlaczego nie możesz zrozumieć, że czysty dom nie jest oznaką szczęśliwego życia. Poza tym nie sprzątam, mam od tego panią, która mnie w tym wyręcza.

– Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Harowałam tu jak wół, bo chciałam ci pomóc, a tym mówisz, że masz od tego służbę?

– Co ty bredzisz? Uczciwie płacę za tę usługę. I to nie mało.

Tylko pokręciłam głową ze zdumienia. Młodym to już się naprawdę nic nie chce. Ja bym w życiu nie pomyślała, żeby obcych do domu wpuszczać.

Czułam się samotna

– Kiedy byłaś dzieckiem, myślałam, że znam cię na wylot – zaczęłam, starając się wyrazić to, co czułam. – Ale teraz widzę, że wiele rzeczy mnie ominęło. Może za bardzo skupiłam się na tym, żeby być dla ciebie idealną matką. Nie rozumiem twojego życia. Ciągle w biegu, a dom traktujesz jak hotel.

Gosia podniosła na mnie wzrok, a w jej oczach było coś, co przypominało zrozumienie. Może po raz pierwszy od długiego czasu poczułam, że naprawdę słucha.

– Nie obwiniaj się – odpowiedziała, a jej głos brzmiał bardziej pewnie niż wcześniej. – To moje życie i moje decyzje.

Czułam, że muszę wyrazić swoje obawy i nadzieje. Opowiedziałam jej o swojej perspektywie, o tym, jak bałam się, że coś nas oddala, że stajemy się sobie obce.

– Mam wrażenie, że nie masz dla mnie czasu. Nie spotykamy się tak jak dawniej, ja czuję się samotna – dodałam, czując, że musimy znaleźć wspólną drogę. – Myślałam, że dzisiaj usiądziemy razem przy kawie i porozmawiamy jak za dawnych czasów.

– Rozumiem i ja też chciałabym się częściej z tobą spotykać. Jednak nie zawsze mam na to czas.

Nasza rozmowa była emocjonalna, ale też oczyszczająca. Byłyśmy gotowe zrobić krok do przodu, choć obie wiedziałyśmy, że to dopiero początek długiej drogi.

Chciałam być bliżej Gosi

Po długiej rozmowie, której obie tak bardzo potrzebowałyśmy, przyszła pora, by się pożegnać. Opuściłam mieszkanie Gosi z ciężkim sercem, ale i z nową perspektywą. Wiedziałam, że przede mną stoi wiele wyzwań, ale jednocześnie czułam, że to początek nowego rozdziału w naszym życiu. Schodząc po schodach, zastanawiałam się, jak mogę wspierać Gosię. W czym ją odciążyć, by miała więcej czasu dla siebie, ale i dla mnie. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe ani szybkie. Ale byłam zdeterminowana, by nauczyć się, jak być lepszą matką.

Kurz, który początkowo dostrzegłam w jej mieszkaniu, przysłaniał znacznie głębsze prawdy. Teraz jednak, z nową perspektywą, zrozumiałam, że kurzu nie wystarczy zetrzeć – trzeba odkryć, co skrywa. I choć nasza relacja nie była idealna, miałam nadzieję, że wspólnie uda nam się przejść przez to, co jeszcze przed nami.

Reklama

Danuta, 59 lat

Reklama
Reklama
Reklama